Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

niedziela, 31 marca 2019

[8] Paranoidalna: Bezładna miłość ~ SadisticWriter


Nic mi pod temat z tego tygodnia nie pasowało, ale ostatecznie zdecydowałam się na Paranoidalną, ponieważ Bezładna zakochała się bez pamięci w prawdziwym diable. Oczywiście nie trzeba mieć jakiejś szczególnej wiedzy, żeby zrozumieć, o co chodzi w tekście. Tekst z tej serii wyjątkowo w trzeciej osobie, ponieważ z jednej strony nikt nie wie, co do końca czuje Shia, po drugie jest ona postacią niewiarygodną ze względu na swoje zaburzenie tożsamości.  

***
Kiedy Shia Nakamura-Yang przybyła do Amerykańskiego Stowarzyszenia Niezidentyfikowanych, które znajdowało się w Las Vegas, przedstawiała sobą żywy obraz nędzy. Kilka tygodni wcześniej uciekła z instytutu prowadzącego badania na parapsychologicznych przypadkach. Udało jej się to tylko dlatego, że pozwolił na to los. Była pierwszą Niezidentyfikowaną, która uwolniła się z rąk lekarzy pracujących w IBPP. Miała na sobie wówczas luźną białą koszulę sięgającą ud, gołe stopy i obłęd w oczach. Za wszelką cenę chciała znaleźć się w domu. Choć jej jaźnie biły się w głowie o to, która powinna teraz zająć właściwe miejsce, ona parła naprzód do jedynego miejsca na Ziemi, gdzie mogła teraz wrócić. Na przemian śmiała się i płakała, zwracając tym samym uwagę przechodniów, którzy zaczęli się od niej odsuwać, bojąc się, że padną ofiarą tego szaleństwa. Wiedziała już, że ją szukają, ale nie przejmowała się tym. Chciała po prostu jeszcze raz zobaczyć swoją rodzinę.
Rzeczywistość zakpiła z Shii, ponieważ gdy znalazła się już pod drzwiami rudery, którą niegdyś zamieszkiwała, ta okazała się opustoszała. W czarnym worku leżącym pod komodą znajdowały się tylko jej ciuchy, potraktowane jak zwykłe śmieci. To oznaczało, że na tym świecie została całkiem sama. Jak przez te wszystkie lata, kiedy trzymano ją w ciemnej klitce, nie pozwalając się do nikogo odezwać.
Shia Yang rozpaczała godzinami nad swoim losem, jednak Shia Nakamura zebrała ukradkiem wszystkie rzeczy, które były jej potrzebne, by podjąć się próby życia. Obie jaźnie były zgodne co do tego, że nie powinna tu przebywać, w końcu IBPP prędzej czy później zacznie jej szukać. Z całym swoim tobołkiem zawierającym stare ciuchy, suchary i ulubioną maskotkę z dzieciństwa, ruszyła w nieznane. Nie była przyzwyczajona do życia na ulicy. Nie wiedziała, jak kraść jedzenie, aby nikt się nie zorientował, że popełniła przestępstwo. Nie wiedziała, gdzie może spędzić noc, aby było jej ciepło; gdzie się zapuszczać, aby nikt nie zrobił jej krzywdy. Wszystko robiła po omacku, na oślep, i pomimo błędów, głodu, wstydu i zmęczenia, udawało jej się przeżyć. Nie miała pojęcia, po co to wszystko robi. Przecież równie dobrze mogła popełnić samobójstwo, skacząc z mostu, gdzie zachody słońca były tak piękne, że zapierały dech w piersiach. Stłumiona nadzieja, która utrzymywała się jeszcze na dnie kruchego serca nakazywała jej trwać w oczekiwaniu na lepsze czasy.
Po miesiącu życia jako bezdomna nastolatka, Shia Nakamura-Yang doczekała się zbawienia, które poprzedzone było upadkiem. W sobotni poranek weszła do sklepu w zachodniej części miasta, schowała do kieszeni dwa batony, a potem przekroczyła próg, gotowa na ucieczkę. Sprzedawczyni przyłapała ją na kradzieży i popędziła w ślad za nią. Shia wiedziała, że sobie z nią poradzi. Była chuda i zwinna, w przeciwieństwie do rozlazłej kobiety w podeszłym wieku. Jednak nie przewidziała jednego – że nie będzie miała już siły, aby biec. Głód i zmęczenie dały o sobie znać w najgorszej z możliwych chwil. Zanim wbiegła w wąską uliczkę, padła omdlała na chodnik. Jedyne co pamiętała to twarze zdziwionych ludzi, którzy się nad nią pochylali. Obudziła się kilka godzin później w szpitalu. Siedzieli przy niej funkcjonariusze policji. Spanikowana zerwała kable, które do niej podłączono, a potem jak spłoszona, dzika sarna wyskoczyła z łóżka i skuliła się w kącie pokoju. W duchu modliła się o to, aby znów nie zabrano jej do Instytutu Badań Parapsychologicznych Przypadków. Wolała uliczne życie, którym sama kierowała, niż życie, którym kierowali obcy ludzie w białych kitlach.
Shia nie pamiętała już, ile wylała wtedy łez. Nie miała również pojęcia, co się w tym czasie z nią działo. Poddała się woli obcych dłoni. Prawdopodobnie wstrzyknięto w nią jakiś zdradliwy płyn, który sparaliżował jej ciało oraz zmysły. Czuła się zadziwiająco dobrze, jak w ramionach ukochanej osoby, której nigdy przy sobie nie miała. Marzyła o tym, by nigdy nie wracać do rzeczywistości, aby raz na zawsze zniknąć z tego świata i pogrążyć się w kojących ciemnościach, jednak to nie było możliwe, ponieważ wciąż żyła.
Kiedy otworzyła oczy była w zupełnie nowym miejscu. Siedziała na krześle, do którego przypięto ją kajdankami. Poczuła się zagrożona. Zaczęła rozglądać się na boki, łapiąc łapczywie oddech.
Gdzie była? Czy to posterunek policji? Pokój przesłuchań? A może pomieszczenie w IBPP, którego nie znała? Co dalej będzie się z nią działo? Zostanie ukarana za nieposłuszeństwo? Znowu wtrącą ją do ciemnej klitki, gdzie spędzi całe swoje marne życie?
Jej chaotyczne myśli zostały przerwane przez odgłos otwieranych drzwi. Kiedy zobaczyła skrawek białego kitla, rzewnie zapłakała.
Mężczyzna, którego widziała pierwszy raz na oczy, uniósł brew w górę i schował dłonie do kieszeni. Z jego ciemnych oczu dało się wyczuć chłód. Tak właśnie patrzyli na nią wszyscy lekarze z IBPP. Tylko dlaczego nie znała tego, który przed nią stał?
– Nie masz powodu, by płakać – usłyszała niski głos, w którym kryła się obojętność. – Uprzedzę twoje pytania. Nie, nie znajdujesz się w Instytucie Badań Parapsychologicznych Przypadków. Zostałaś zabrana do Amerykańskiego Stowarzyszenia Niezidentyfikowanych, które chroni takich jak ty. Nazywamy to programem ochrony Niezidentyfikowanych.
Shia przestała płakać, ale wciąż pociągała nosem. Patrzyła z nadzieją w oczach na obcego mężczyznę, który wydawał się jej być w tym momencie Bogiem. Czy to o nim śniła poprzedniej nocy? Czy to on miał jej dać nadzieję na to, że będzie w stanie wieść godne życie? Dziewczyna zaczęła niepokojąco drżeć. Sama nie wiedziała, czy z zimna, czy strachu.
Lekarz przyjrzał się jej uważnie, a potem bez słowa, z cichym westchnięciem, wyszedł z pomieszczenia. Wrócił dopiero za kilka minut z parującym kubkiem i kluczem w dłoni. Najpierw postawił przed nią na biurku gorący napój, a potem podszedł do niej i uwolnił ją z raniących skórę kajdan. Shia spojrzała w jego szare oczy z niedowierzaniem. Ich spojrzenia spotkały się tylko na moment, ale tyle wystarczyło, aby zatracić się w tym dziwnym, ciepłym uczuciu, które rozlało się po jej sercu.
Nieznajomy uklęknął przy dziewczynie i oparł się dłońmi o krzesło.
– Potrzebujesz czegoś jeszcze? – spytał beznamiętnie, zupełnie jakby go to nie obchodziło.
Shia pokiwała zesztywniale głową, nie spuszczając sarnich oczu z twarzy swojego zbawiciela. Ten spojrzał na nią pytająco, wyczekując odpowiedzi. Nie chciała od razu odpowiadać. Chciała zapamiętać tę twarz, choćby miała ją widzieć ostatni raz.
– Więc? – zapytał jeszcze raz mężczyzna. Wydawał się być niezwykle cierpliwy. Jego głos nawet nie zadrżał. Mina również pozostała niezmieniona.
Shia osunęła się z krzesła, jakby zemdlała, zamiast tego objęła jednak rękami szyję nieznajomego i wtuliła się w niego jak w ciepłą poduszkę. Nie za bardzo wiedziała, co robi. Czuła się, jakby po raz pierwszy mogła robić to, co jej się podobało, ponieważ ktoś spytał ją, czy czegoś potrzebuje. Rodzice zawsze wymagali od niej opieki nad młodszym rodzeństwem. W czasie kiedy spali, ona musiała zarabiać na życie, chwytając się najobrzydliwszych prac. Już jako dziecko była zmuszana do prostytucji. Nienawidziła tego z całego serca, ale wiedziała, że bez uwłaczającego godności zawodu nie zapewni im godnego wejścia w dorosłość. Skoro jej nie wyszło, to dlaczego dzieci miałyby cierpieć? Tylko ona im pozostała, nie ojciec alkoholik i nie matka dziwka, która zarabiała wyłącznie na siebie.
Nawet w najśmielszych snach Shia nie wyobrażała sobie, że jej uścisk zostanie odwzajemniony. Nie wyobrażała sobie również, że pierwszy raz od długiego czasu poczuje się w czyichś ramionach bezpieczna. Ten mężczyzna niczego od niej nie oczekiwał. Chciał jej pomóc. Na dodatek ani trochę się jej nie bał. Nie mogła w to uwierzyć. Przecież do tej pory wszyscy uważali ją za skończoną wariatkę o dwóch specyficznych jaźniach, które wzajemnie sobie zaprzeczały. Widziała i czuła rzeczy, jakich nie był w stanie poczuć żaden zwyczajny człowiek. Czy los w końcu wynagrodził jej lata cierpień?
– Jak się nazywasz? – spytała cicho, przymykając oczy i opierając głowę na ramieniu nieznajomego.
– Darrell – odpowiedział bez chwili zawahania.
– Darrell – powtórzyła cicho, chcąc włożyć w to imię wszystkie ciepłe uczucia, jakie w sobie miała. Nie potrzebowała więcej słów. Wystarczył dotyk i to jedno wyrażenie, które miało zadomowić się w jej głowie na resztę marnego, niezidentyfikowanego życia.
Tego właśnie dnia Shia Nakamura-Yang bezpowrotnie oddała swoje serce mężczyźnie, którego nawet nie znała, a to wszystko dlatego, że okazał jej uczucia, których nigdy w swoim młodym życiu nie zaznała. Shia nie wiedziała, że to wszystko po to, aby nią zmanipulować. W chwili gdy usnęła na ramieniu Darrella, on zdał sobie sprawę z tego, że ta mała bezradna Azjatka będzie idealną bronią na resztę Niezidentyfikowanych, których chciał wykończyć. Nie musiał się nawet trudzić, aby zdobyć jej zaufanie. Wszystko przebiegło gładko.
Darrell uśmiechnął się do siebie triumfująco, chwycił dziewczynę pod łopatkami oraz kolanami, a potem przeniósł ją w górę. Na ustach śpiącej rysował się błogi uśmieszek. Postanowił, że przez kilka kolejnych dni będzie jedyną osobą, którą dziewczyna będzie widywać. Musiał się upewnić, że Shia stanie się jego własnością. Bezładną kukłą, która nauczy się grać tak, jak jej rozkaże.
– Naiwna idiotka – mruknął do siebie Darrell, cicho prychając. Jednym kopnięciem otworzył drzwi i opuścił pomieszczenie z niczego nieświadomą dziewczyną w ramionach. 

9 komentarzy:

  1. W sumie, to bardzo smutny tekst. Dziewczyna nie miała lekko i gdy juz mogło się wydawać, że jakoś to w jej życiu się ułoży, poznaje Darella. No mocna końcówka, to trzeba przyznać. Ogólnie, całość, jak zwykle, super napisana, chyba nawet całkiem nieźle byłem w stanie sobie wyobrazić przez co przechodziła Shia (napisałem "chyba" bo tak naprawdę to trudno sobie coś takiego wyobrazić). Czekam na kolejny tekst ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię zaglądać do twoich historii.
    Jeszcze nie czytałam o osobie, która ma rozdwojenie jaźni, ale ty prowadzisz przez historie bardzo z zgrabnie z uwzględnieniem poczynań każdej z jej osobowości.
    Nadzieja, która pcha cię do przodu mimo że żyjesz na ulicy, nie masz totalnie nic, do tego potrzebna też ogromna siła.
    Shia normalnie spadła z deszczu pod rynnę, biedna istotka, aż mi jej szkoda, tyle się nacierpieć w życiu.
    Darrell okazał się jednym z ludzi, który tylko chcą ją wykorzystać. Ehh nadzieja matką głupich.
    Strasznie smutny tekst i przykro mi, że Shia po raz kolejny beðzie tylko cziumś narzędziem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Coooo? Ale dlaczego i czego od chce od Niezidentyfikowanych, znaczy chodzi przecież o Niepohamowanego i reszte, nie? Jest z ich organizacji i chce ich wykonczyc czy to sa dwie rozne organizacje?
    Fajne jej uczucia okazał, obojetny i beznamietny, biedna Shia, skoro to sa dla niej pozytywne uczucia :((( matko. troche klimat mi sie z Bezładną kojarzy z filmem Złodziejaszki, japonski, nominowany do Oscara w tym roku. To jej zycie na ulicy wlasnie taki mialo dla mnie klimat jak zycie rodziny z tego filmu, chociaz w porowanniu z nia to oni mieli jak w bajce, chociaz tez kradzieze ze sklepow wlasnie takie sprawy, tez dzieci wykorzystywali do tego, a przeciez ona byla dzieckiem, kiedy jej fantastyczni starzy kazali jej robic, co robila ;/ zawsze mnie bulwersuja takie watki. budzi sie we mnie jakis ten, zew sprawiedliwosci czy cos, mam ochote ubrac kartan superbohatera i wkroczyc do akcji.
    Troszke mi nie pasuja do Bezładnej sarnie oczy. Zachowanie, porowanie ze jak spoloszona sarna jak najbardziej, ale sarnie oczy dla mnie sa duze, okragle, a azjatyckie rysy troche mi sie z tym nie zgadzaja. Czaje, ze chodzi o pewna, hm, niewinnosc, bezbronność, coś w jej spojrzeniu w tym momencie, a mimo wszystko widzę trochę takie charakterystyczne dla mang duze oczy w tym momencie. Tak jakbym cos miala do mang ;D W ZYCIU.
    No i muszę przyznac, ze piosenkę moze nie ze ciezko tutaj znalezc, no bo jest fallen in love with a man, skreslic, asshole, ale jest to mimo wszystko delikatne nawiazanie. Jednak piosenka byla specyficzna i w sumie ja sama dopiero dzisiaj znalazlam na nia lepszy pomysl, chociaz w yakuzie tez akurat sie powiedzmy w miare w moment wstrzelila.
    No i tak jak powzyej pisała Kaja, fatalnie, ze ktos tę Bezładną probuje znowu wykorzystac1 . Nie lubie. A co mnie ciekawi nie, to czy obie jej jaźni sie zaduzyly w Darrellu (znowu musisz wymyslac takie fajne imie? Czy Ty masz na nie monopol? zostaw cos czasem dla innych, co? :D:D:D)?
    Rany, no przesrane ma ta Shia. Miała i ma nadal, chociaz wydaje jej sie, ze nie ;/ !! Ey. Ja chce dla niej lepiej! Gdzie mam wyslac petycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee, są z tej jednej organizacji! Darrell ma po prostu... osobiste pobudki i z jakiegoś powodu się w tej organizacji znalazł huehue XD. Ale tego nie zdradzę.
      Nie słyszałam o "Złodziejaszkach", ale brzmi na tyle zajebiście, że się przykoleguję do tego filmu hoho *ja taka nieoscarowa*.
      Z sarnimi oczami to jest tak, że jedni mogą pojąć je jako właśnie takie wielkie oczy albo jako sam wyraz tych oczu, czyli niewinny czy płochliwy. Ja właśnie pojęłam to w ten sposób, o! Więc po prostu mamy dwa przedziały patrzenia na to określenie :D.
      O tak. Piosenka była cholernie trudna i wiem, że nie poszła mi tak, jakby mogła pójść, ale jednak przyznaję, że mi się nie podobała, tak samo jak tekst i na dodatek jej nie czułam. Gdybym miała totalnie pod nią pisać, to nie byłaby moja twórczość D:
      Tak, wspólne dla jej dwóch jaźni jest to, że zakochała się w Darrellu! A co do imienia, to go nie wymyśliłam, ha! Wyszukałam je w odmętach swojej głowy, a wiem, że ono gdzieś istnieje. Musiałam się na nie natknąć, tylko cholera wie gdzie XD. Ale fakt, wiele imion wymyślam, bo wtedy mają specyficzny wydźwięk <3.
      Z Shią petycja może nie zostać przyjęta ohohoho. Ale na pewno z resztą Niezidentyfikowanych będzie jej dobrze!
      Dziękuję za opinię! <3

      Usuń
    2. A, czyli dobrze zczailaiam, ze to jedna organizacja xd potem zwatpilam, ale no kurde, jestem ciekawa tych pobudek. i co to za tym z tego Darrella.

      ano tak dlatego wspomnialm, ze wlasnie rozumiem ze samego wyrazu oczu dotyczy to okreslenie. mi to idzie w parze tez ze soba, ale tak jak mowisz, wszystko zalezy od tego jak sie na to spojrzy. sarnimi oczami ;D

      szkoda, ze piosenka Ci sie nie spodobala! Nam (adminkom) nie moze wylezc z glowy, chociaz dlugo dyskutowalysmy na jej temat, bo ma dosc kontrowersyjny tekst, wg nas. znaczy to oh lord, tu hail mary (chociaz to akurat ma fajne drugie znaczenie, o ktorym sie dowiedzialam ogladajac mecze futbolu amerykanskiego, tam 'hail mary' nazywa sie rozpaczliwy rzut pilka na drugi koniec m=boiska, z nadzieja, ze ktos to zlapie i zdobedzie punkty w ostatnich sekundach meczu xd i czesto w amerykanskiej kulturze uzywa sie tego zwrotu w odniesieniu do wlasnie czyis desperackich czynow, ze to taki doslownie 'krzyk rozpaczy' xd...rany, ale sie rozgadałam Oo), ale uznałysmy, ze cos jest w tej piosence. Wiadomo, ze nigdy ie trafimy z tym w kazdy gust, ale coz, bedziemy probowac ;D nastepne jest lato i na moich barkach bedzie spoczywac obowiazek przedstawienia dziewczynom kandydatow xd
      Ale wiesz co, w takim razie podwojny szacun, ze mimo ze piosenka Ci nie podpadla, to i tak pozwolilas sie chociaz troche zainspirowac. Ja nie wiem czy bym sie na to zdobyla, wiec... szacun!

      Usuń
    3. Kurde. Chciałabym o tym napisać w tekście na WAR, ale jest to jeden z ważnych wątków w całej powieści, więc wolę się tutaj tego nie chwytać XD!

      Kontrowersyjny tekst rzeczywiście to jest (YODA POZDRAWIA) i przede wszystkim niełatwy. Fajnie, że wytłumaczyłaś to "hail mary". Brzmi to naprawdę epicko :o. A co do nietrafienia akurat w moje gusta to zgodzę się, że nie zawsze znajdzie się temat, który każdemu podpasuje. Spróbowałam, coś tam wymyśliłam, może nieco nagięłam, ale główny motyw gdzieś zachowałam XD. Nie ma źle. Każde wyzwanie jest... wyzwaniem! *mądrze bardzo*

      Usuń
    4. Ano właśnie! To jest idealna puenta. O to chodzi w końcu.

      :O serio nie wyjawisz tego wątku?? :O jako czytelnik jestem zdruzgotana i zawiedziona. Jako autor, rozumiem i szanuję.

      Usuń
  4. Hej :)
    Zgadzam się z przedmówcami - tekst smutny, ale wątpię, by ktokolwiek z ASN miał miłe wcześniejsze życie. W zgrabnych, plastycznych opisach podzieliłaś się z nami historią Shii, pokazałaś cały mrok oraz to, w jaki sposób Darrell zaczął swoje podchody, by uczynić z dziewczyny swoją marionetkę. Tego patałacha już nienawidzę, ale serdecznie dziękuję, że mogłam zapoznać się z przeszłością Bezładnej, teraz będę patrzeć na nią jeszcze inaczej.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja będę inna. Nie określę tego tekstu jako smutny. Określę go jako wstęp do jeszcze większej vendetty. Ale o tym zaraz.
    Najpierw chcę powiedzieć, że postać Shii jest bardzo fajnie nakreślona. Z pozoru może się wydawać szablonowa, jakby kolejna heroina z ciężką przeszłością, silną wolą przeżycia, aczkolwiek, nie. Jest całkiem inna, oryginalniejsza. Oryginalniejsza tym, że są jej tak prawdę mówiąc dwie i nawet nie widać tej walki, która rozgrywa się każdej sekundy w bohaterce. Jest prosta, bo jak każdy chce normalnego życia, chce poczuć się bezpiecznie, ale z drugiej strony, jest skomplikowana, bo nie wszystko, co leży w jej mocy zostało pokazane. Zostawia to za sobą nutkę tajemnicy, bo jednak coś sprawiło, że potrafiła uciec od IBPP, że potrafiła przeżyć, a jak wiadomo, mogła wiele razy umrzeć.
    Wcale nie dziwię się jej, że zaufała Darrellowi. Była przestraszona, bała się o swoje życie, a ten skurwiel podstępnie to wykorzystał. Chce jej użyć jako broń? Wspaniale. Bo coś mi mówi, że to będzie mieć obosieczny. I na to mam nadzieję i do tego chciałam dążyć w tej opinii, że cieszę się po części, nie z tego, że Shia miała przesrane życie, ale z tego, że będzie można pokazać, jak bardzo jest silna, jakie ma umiejętności i jak wygra kolejną walkę, z Darrellem, ze światem. Jak z tego wyjdzie. Otworzyłaś kolejną furtkę do pokazania, jak zraniona postać może urosnąć w siłę. Każda rysa na duszy daje siłę. Z całego serca liczę na to, że Shia wykorzysta swoją przeszłość by zostać silną, pokonać ich wszystkich, pokazać, że nie da się wykorzystywać. I pokona ich wszystkich. I będzie dla niej lepiej. :)

    OdpowiedzUsuń