Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 3 marca 2019

[4] Yakuza: Time that I should go ~ Wilczy


Syrena wyła. Światła migały. Niebieskie, czerwone. A może nie, może to opadająca raz po raz powieka odcinała źródło blasku. To tłumaczyłoby wciąż zapadający zmrok. No chyba że to był zmierzch. Kolory by się zgadzały, chociaż nigdy nie były tak intensywne. Granat nadciągał z góry niczym rozpędzone, burzowe stado nocnych mar i ścierał się z jaskrawą, mięsistą czerwienią, wylewającą się z rozprutych żył dnia. Ten gasnął w boju kolorów, połykany przez triumfujący fiolet, który rozlewał się po pulsującym pobojowisku niczym gencjana. Przez to wszystko zaczął przedzierać się brzask. Prześwit pęczniał w szczelinach skorupy nocy i zachłannie wyciągał po mrok promienie. Pochłaniał wszystko, oślepiając, jak głodne cienia monstrum. Bezkompromisowa jasność. Pożerała ciemność na swojej drodze. Zapraszała w podróż świetlnym tunelem.
— Ciśnienie spada. Migotanie komór!
Pressure, pressure calls my name
Goro… Do cholery. Weź że się w garść!
— Reanimujemy.
Horyzont przeszyła błyskawica. Siła jej uderzenia poderwała w górę cały pył świata, zasypując jasność. Tunel drżał i się sypał, ale trwał. Światło torowało sobie drogę na powierzchnię, dławiąc zapylanie jasnymi smugami, przypominającymi miecze. Wreszcie tunel znów wypełnił się nieznośnym, obezwładniającym blaskiem. Nie było w nim błogo. Nie było w tym nic pobożnego, nic domowego, nic ciepłego, lecz coś niepohamowanego. Niemy, bezkompromisowy rozkaz podążania w kierunku jego źródła.
„Człowiek jest jak ćma, na oślep rwie się do ognia.”
Może to był dobry czas, żeby podążyć w tę stronę? Może byłoby łatwiej. Zabawniej. Ciekawiej. Gdzie indziej.
I think it's time that I should
Push it back and entertain it

Tylko że ty nie jesteś, kurwa, żadną ćmą! Jesteś yakuzą! I wcale nie umierasz, tylko…
Tylko że te szare oczy. Nie dawały spokoju. To one wyłaniały się z brzasku. Jednocześnie znał je i nie wiedział, do kogo należą. Było za dużo ich wersji. Wolał je gorące, nie nagrzane. I nie przenikliwie zimne, jak wtedy, gdy się odwrócił i zobaczył…

Ból rodził się systematycznie, w miarę jak szok ustępował mu miejsce. Zdziwił się, zezując w dół i widząc dziurę we własnym brzuchu. Jeszcze jedną, bo o pępku wiedział wcześniej. Ale z niego nie lała się krew. Za to z nowego nabytku zaczęła wyciekać ciemna i gęsta strużka. Pomyślał, że tak samo wygląda syrop wiśniowy i nawet roztarł krew i uniósł do ust palce, jednak natychmiast się skrzywił. Wiśnie nie miały tak metalicznego posmaku. Zaraz po tej myśli poczuł się niedobrze. Zakręciło mu się w głowie, tracił równowagę. Na kolanach wylądował już wcześniej, teraz czuł, że zaraz rozbije twarz o podłogę, bo nie był w stanie dłużej zapanować nad własnym ciałem. Zanim jednak po raz kolejny naraził swój nos na złamanie, ktoś chwycił go za włosy i pociągnął do tyłu. W tym samym momencie padły kolejne strzały.
Przewrócił się na plecy z głuchym stęknięciem. Ból w okolicach łopatki eksplodował dopiero teraz. Odsłonił w grymasie zaciśnięte mocno zęby, tymczasem ktoś złapał go pod pachę i ciągnął po podłodze.
— Pomóż mi, kurwa! — rozbrzmiało nad jego głową. Znał tylko jedną osobę, która umiałaby przekrzyczeć strzelaninę. Uśmiechnął się, zerkając w górę i pokazując rząd czerwieniących się zębów. Twarz Hashire, nawet blada, dodawała mu otuchy. Nigdy by nie pomyślał, że podobna myśl uformuje się w jego głowie, a jednak w tej sytuacji… Podniósł rękę i uścisnął jej przedramię. Dopiero wtedy na niego zerknęła. — A ty, idioto, uciskaj ranę! — Wydarła się, zabierając dłoń Majimy ze swojego ramienia i przykładając ją do brzucha mężczyzny. — Yosuke, kurwa! — zawołała znowu i zjawił się jej brat. Złapał Majimę z drugiej stronę pod pachę i razem zaciągnęli go za łóżko, tam oparli o ścianę i oboje przykucnęli obok, wyglądając ostrożnie, by sprawdzić, co się dzieje.
Wyglądało na to, że ludzie Majimy połapali się, że do budynku przedostał się wróg. Nawet jeśli nie, na pewno zaalarmowały ich strzały, a widok postrzelonego szefa prędko skłonił ich do otworzenia ognia.
— Kim… jest ten jebaniec? — Majima oddychał płytko, ale miał siłę, by wskazać brodą mężczyznę, który strzelił mu w plecy, a teraz  raz po raz wychylał się za drzwi, by oddać kilka strzałów i raz po raz rzucał kilka warkliwych słów do interkomu. U jego stóp leżał już jeden trup. — Jeszcze jeden… brat?
Hashire zagryzła wargę, wymieniła szybkie spojrzenie z Yosuke, oboje zerknęli na gościa, o którego pytał Goro, ale żadne z nich nie odpowiedziało. Jednak Goro nawet w tym stanie nie pozwolił się ignorować. Złapał Hashire za bluzkę i przyciągnął do siebie, tak, że czubki ich nosów zetknęły się ze sobą.
— Możesz mi odpowiedzieć… zanim wyciągnę kopyta?! — Jego oko z bliska zdawało się jeszcze bardziej szalone, ale to nie dlatego Hashire się skrzywiła.
— Matko, Goro! — Wyrwała się, marszcząc nos. — Wali od ciebie jak z gorzelni. Wcale nie umierasz, tylko pewno masz kaca — skomentowała. — I przestań się nadwyrężać! Yosuke, dzwoń po pogotowie!
— Ale… Mój telefon… — zaczął Yosuke i Hashire przypomniała sobie, że rozwaliła go o ścianę.
— Szlag. — Zaczęła przeszukiwać kieszenie, by znaleźć własną komórkę, ale zanim jej się to udało, rozległo się potężne łupniecie. Wszyscy w pokoju natychmiast odwrócili się w stronę balkonu. Zasłony były zaciągnięte, ale mimo tego można było dostrzec drgania, gdy coś znów uderzyło w oszklone drzwi. Mężczyzna o szarych oczach, w drogim, granatowym garniturze, jeszcze raz strzelił w kierunku końca korytarza i wycofał się do pokoju. Niepewnie zerkał za ramię, wycelował w trójkę pod ścianą, ale ponieważ żadne nie wyjawiało jawnych chęci zaatakowania go, skupił się na balkonie. Przeładował glocka i czekał.
W końcu szkło prysło, jakby z drugiej strony uderzył w nie taran.




9 komentarzy:

  1. W pierwszej kolejności - wow! Opisy świadomości (nie wiem jak to inaczej nazwać) gdy Majima jedzie karetką, no po prostu pierwsza klasa <3 Zazdroszczę tak ładnego ubierania tego w słowa :D Oprócz tego, oczywiście fabularnie jest również najwyższy poziom, fragment wciąga i chce się więcej :D Ciekawe kto wpadnie przez balkon? Nie każ nam długo czekać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. <333333
      Zapewne do niedzieli xd chyba że znów nie zdążę xd thx tx thx! Od razu chce się pisać.

      Usuń
  2. Osz ty patrz. Tekst krótszy niż zwykle. Jak to :o? Ale ten art... Ten art. No, rozpływam się jak masełko na patelni.
    Ja to tak patrzę na te początkowe opisy i... Cholera, dobre one są. Albo mnie się wydaje, albo one są coraz lepsze! Jest progres!
    "Tylko że ty nie jesteś, kurwa, żadną ćmą!" - kiedy jesteś na zajęciach i starasz się nie wybuchnąć śmiechem, więc twoja mina wygląda, jakbyś zjadła przeterminowany jogurt. Mogłam się powstrzymać od czytania twojego teksu na zajęciach. Czemu wciąż się tego nie nauczyłam XD?! Z drugiej strony... CISZA. Powaga. Bo Goro umiera.
    WIŚNIE O METALICZNYM SMAKU. OMFG. Lubię to porównanie.
    W ogóle ten tekst jest taki mocny. Dramatyczny i chwilami zabawny. Uwielbiam. Jak widać, twoje twory nie muszą być wcale długie, żeby były zajebiste!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA TEŻ SIĘ ROZPLYWAM <3 jeszcze tak mi jakoś spasowal, że tu ktoś odchodzi, no to podziwiamy jego plecy... I no. Xd
      Thx!

      Usuń
  3. No to ja nie będę oryginalny, opisy MEGA. Pierwszy z nich wydał mi się jakiś taki... głęboki i jak przeczytałem o tym migotaniu komór, miałem lekkie zdziwko, bo nie myślałem, że będzie o tym. Fajne dialogi - ten o ćmie" zwłaszcza. Masz parę powtórzeń "być" i "się", a zamiast "gasnął" powinno być chyba "gasł", ale jak dla mnie jest super, choć przyznam, że to kompletnie nie mój klimat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, gasł, zdecydowanie. Powtórzenia to moja zmora D: thx za przeczytanie i opinie! :)

      Usuń
  4. Udało ci się znakomicie ująć emocje i to, co dzieje się z umysłem, gdy człowiek zostanie postrzelony, bądź też śmiertelnie ranny. Opisy cisnęły mnie za serce, pomyślałam, że to już koniec. Nie możesz zabić Majimy i dobrze o tym wiesz. Te szare oczy i mnie nie dają spokoju, kto to był? Członek rodziny, czy zwykły zbieg okoliczności? Te szare oczy, czy mogły należeć do mafioza, który poluje na Goro, tego samego, od którego przyszedł brat Hasire? A może ona nawet jest z nim spokrewniona... bardzo się zrobiło intrygująco (co ja mówię, zawsze jest intrygująco!!), mam nadzieję, że w kolejnym tekście uchylisz rąbka tajemnicy.

    Na końcu zrozumiałam, że przybyła odsiecz pobratymców Majimy. Ratujcie bossa swego chłopaki!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej 🙂 tekst jest zupełnie inny niż twoje teksty, które czytałam jakiś czas temu. Wzruszył mnie opis migotania przedsionków i wszystkie opisy - duży respekt za nie! Wow! Trochę się gubię w bohaterach i akcji bo to pierwszy tekst o Yakuzie który czytam, ale podobało mi się 🙂

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurwa, te opisy są w pytę. Gdy czytałam, pod powiekami miałam te migające światła, burzę kolorów i samo uciekające życie Goro. I nie, nigdzie nie idziesz, Majima. Ty nie jesteś wszyscy.
    No i jeszcze te wiśnie. ładnie, znając twoje preferencje co do wiśni, bardzo ładnie. Obrazowo, ale i ciekawie. Wiśnie nie mają metalicznego smaku.
    NIE WIEM KIM JEST TEN JEBANIEC Z PISTOLETEM, ale nie lubie go bardzije niż Yosuke. Ten to wgl wydaje sie być nieogarem roku, ale nadal, te opisy kurwa! I podoba mi się użycie tematu. Zaskoczyłaś mnie, chociaż zaczynam się już przyzwyczajać do tego, ze zaskakujesz. Taki.. paradoks? xD Jak lepszy support na adc. No ja mam nadzieję, że Majima jeszcze posmakuje wiśni, nie metalu. Bo jak nie to ja zostane tym co strzela ci po oknach.

    OdpowiedzUsuń