Każdy ma swoje pasje. Moją pasją
obecnie jest nauka. Biurko wiecznie zawalone książkami, notatnikami i laptopem,
który zwykle w godzinach popołudniowych ma rozładowaną baterię. Większość
studentów ostatniego roku zabiera swoje laptopy do biblioteki czy też kawiarni,
szukając chwili ciszy lub dodatkowych materiałów. Ja jestem typem domownika.
Mieszkam sama, choć nie do końca, bo
od czasu do czasu w domu obecny jest też kot, choć on jest typem powsinogą.
Normalnie widuje go z rana, przy śniadaniu. Znacie to powiedzenie “dla kota za
dużo, dla psa za mało”? Dla mojego kota nigdy nie jest za dużo. Po wszamaniu
pełnej miski kociego jedzenia staje pod stołem i miauczy po więcej. Na
szczęście z nas dwojga to ja mam zdrowy rozsądek, a on instynkt przetrwania.
Zupełnie jak karaluch zdzierży najgorsze.
Teraz jest już po śniadaniu i kot,
jak to ma w zwyczaju, rozpoczyna kolejną przygodę swojego życia, któż wie może
ostatniego. Ja zmywam naczynia, ponieważ nie lubię bałaganu w kuchni. Nagle
słyszę pukanie do drzwi. Jest dziewiąta
rano, kto o tej porze zakłóca mój spokój – pomyślałam zirytowana – to nie pora na akwizytora. Podchodzę do
drzwi i zerkam w wizjer. I kogo widzę? Daniela, mojego przyjaciela od czasów
podstawówki. Wiele się pozmieniało od tamtych beztroskich dni.
– Tamaro, wiem, że tam jesteś. Zawsze, gdy patrzysz w
wizjer, ukazuje się w nim ciemność. Poza tym mnie nie oszukasz.
Ciemność
widzę, ciemność –
pomyślałam, lecz po chwili otworzyłam drzwi i wpuściła kolegę do domu.
– Może napijesz się kawy – zaproponowałam.
– Bardzo chętnie, całą noc jestem na nogach – powiedział
Daniel, następnie rzucił codzienny magazyn informacyjny na stół.
Na głównej stronie widniało jego zdjęcie, na którym
obezwładnia czterech przestępców rabujących sklep monopolowy. Nagłówek głosił:
“Miejscowy superbohater ratuje sprzedawcę”.
Stawiając kubek z kawą na blacie, wbiłam wzrok w gazetę.
– Czekaj, jesteś superbohaterem? – zapytałam ironicznie.
– Jak to się stało, że o tym nie wiesz? Moja twarz jest na
okładkach gazet prawie codziennie – odpowiedział, zadzierając nos do góry.
– Jestem w ostatniej klasie. Nie mam czasu na czytanie
wiadomości ze świata i przeglądanie mediów, dopóki nie skończę nauki. Masz
szczęście, że znalazłam tyle swojego nieistniejącego czasu, by umówić się z
tobą na randkę.
– Więc to jest randka? – zapytał – sądziłem, że jesteśmy
umówieni wieczorem. Dopiero pora śniadaniowa.
– Wykorzystajmy zaistniałą sytuację, a wieczorem się pouczę.
Będziesz na tyle wspaniałomyślny, aby zaszczycić mnie swoją obecnością.
– Ty się tylko uczysz – powiedział, po czym wypił łyk kawy.
– Nie truj. – Machnęłam ręką. – Z rana mam nadmiar energii.
Może pójdziemy na spacer do parku. Ponoć, parę dni temu zniweczyłeś atak
nożownika w parku zachodnim, teraz powinno być bezpiecznie.
– A ponoć nie masz czasu na wiadomości – odparł, robiąc
nacisk na słowo ponoć i uniósł jedną
brew.
– Przypadkiem się na to natknęłam, szukając informacji o
osiągnięciach naukowych w dziewiętnastym wieku. Wiesz, jak działają ciasteczka
w internecie? Raz napiszesz skąd pochodzisz, a na reklamach pobocznych co krok
pokazuje się jakaś wiadomość z twojego miasteczka.
– I nie zrobiło to na tobie wrażenia? – zapytał, odkładając
kubek na stół.
– Na początku każda twoja akcja robiła na mnie wrażenie. Nie
jest łatwo mieć przyjaciela o nadzwyczajnych zdolnościach.
Daniel kiwnął głową.
– Ja przynajmniej postanowiłem stanąć po stronie dobra –
usłyszałam, po czym sama kiwnęłam głową.
– Wiesz, że czasami się z tobą droczę, że niby nie zauważam
twoich osiągnięć i tego, jak dbasz o wszystkich w miasteczku, ale tak nie jest.
We mnie nie ma nic nadzwyczajnego. Jedyne, co może odmienić moje życie to
osiągnięcia w nauce. Może w ten sposób będę mogła zmienić świat –
wytłumaczyłam, a potem zaczęłam się śmiać.
– Jestem pewien, że twoje odkrycia zmienią świat. Ja wtedy
nadal będę patrolował uliczki miasteczka pod osłoną ciemności. Ty, z nas
wszystkich zajdziesz najdalej.
Gdy to usłyszałam, policzki stanęły mi w płomieniach.
– To co, idziemy na ten spacer? Tym razem obiecuję nie robić
z siebie bohatera – powiedział Daniel.
– Chyba że będzie taka konieczność. – Uśmiechnęłam się. –
Poczekaj, tylko wezmę bluzę, jest nadal chłodno. A wieczorem spodziewam się
ciebie punktualnie o siódmej.
– Tak jest – odparł, salutując mi niczym komendantowi policji.
"Teraz jest już po śniadaniu i kot, jak to ma w zwyczaju, rozpoczyna kolejną przygodę swojego życia, któż wie może ostatniego." - zakochałem się w tym zdaniu <3 Co do tekstu, bardzo miła scenka, bez problemu potrafiłem sobie wszystko wyobrazić, wyszła bardzo naturalna. Użycie slow kluczy i tematu też bardzo dobrze wplątane, że się ich nie zauważa :D Czytało mi się z wielką przyjemnością ^^
OdpowiedzUsuńJakby co, to z tej strony SadisticWriter XD. Telefon nie współpracuje przy przelogowywaniu.
OdpowiedzUsuńLubię twoje opisy. Są takie lekkie i przyjemne. Dialogi pomiędzy bohaterami również. Choć może same postacie są nieco bezbarwne, bo nie mogę wywnioskować, jakie do końca są, to jednak tekst przyjemny że względu na rozmowy pomiędzy nimi! Propsuję.
Znalazłem jakieś literówki i błędy interpunkcyjne, a parę zdań bym przemodelował (np."Mojego przyjaciela od czasów podstawówki" - chyba "Którego znam od...?"), ale ogólnie lekkie to i fajne w odbiorze. Podoba mi się "sprowadzenie na ziemię" opowieści, która aż się prosi o stricte fantastykę. Podobny zabieg do mojego, prawda?
OdpowiedzUsuń