Marne te moje teksty ostatnio, a w takich chwilach zdechłości dobrze pisze się pseudo poetycki shit bez głębszej fabuły. Taki skrawek dosłownie z pogranicza, bo lubię psychologiczne nawiązania. Miało być chaotycznie, więc jest chaotycznie.
***
Ja, najczystszy chaos zaplątany w ułamek życia. Znam swoje imię, ale czasami zapominam, jak się nazywam. Wydaje mi się, że jest nas kilka. W bagażu trzymamy zestaw skrajnych osobowości, które ubieramy jak garnitur na specjalną okazję. Raz, dwa, trzy, kim dzisiaj będziesz? Wylosujesz otwartość, radość i bycie charyzmatycznym? Czy może skrytość, chłodność i wrogość? Raz, dwa, trzy, dzisiaj będziesz nienawidzić czy kochać? Odrzucać czy przyciągać? Oto nierozwikłana zagadka codzienności.
Kim tak naprawdę jestem? Czuję się jak wirujące w przestrzeni, niezintegrowane cząstki chaosu Wszechświata. Ktoś dodał do mego stworzenia zbyt dużo swawolnych elementów, zbyt dużo szczypt wszystkiego, by utworzyć konkretny obraz określany jako „Ja”. Nie jestem spójnością wrażeń i zmysłów, tylko barwną plamą okazyjnie przeplatającą się z czernią i bielą. Czuję się, jakbym bezustannie biegła po krętej, wyboistej ścieżce, w której sceneria zmienia się z prędkością wyznaczaną przez mrugnięcie oka. Czasami krzyczę, czasami płaczę, czasami wyrządzam krzywdę sobie i innym. Czekam na moment, aż wybuchnę jak supernowa, zostawiając po sobie majestatyczną mgławicę. Będę wtedy jak słońce po burzy, jak spokojne wody po sztormie, nicość po całości. Przestanę istnieć, przejdę w stan spoczynku, odetchnę z góry lub z dołu, płonąc lub płynąc po nieskończoności.
Czasami marzę o tym, by położyć się na ciepłym piasku i spojrzeć trzeźwo w błękit nieba, gdzie cyfry mojego przeznaczenia oznaczą ścieżkę do jasnego końca. Wiem, że gdzieś za nim kryje się mrok, i gdy tylko opuszczę gardę, może bez końca pochłonąć to kruche istnienie. W ryzach trzymają mnie niepokój i strach. Każą mi być czujną, ostrożną, skupioną, nadwrażliwą jednostką społeczną. Wysysają moją energię przez żylastą słomkę, jak wampir, który poza swoją fizycznością istnieje tylko w mojej mentalności.
Chciałabym zabić wszystko to, co we mnie siedzi, jak bezwzględny kat żądający sprawiedliwości wśród ludu. W myślach układam scenę przedstawiającą jednoosobową egzekucję – słyszę swój głos odczytujący z metrowego pergaminu skazanych na nicość. Złość, radość, smutek, gniew, niepokój i wszystkie inne uczucia wprowadzające ożywienie lub ochłodzenie ludzkiego systemu sterowania. Wszystkie po kolei odcinam od karku zaostrzoną szablą, aż mięśnie i skóra, i krew, i żyły, i tętnice skwierczą, w obawie, że spotka je to samo. Na koniec kat zostawia tylko pustkę, bo bez niej byłaby już tylko śmierć. A czy pragnę śmierci? Dobrze wiem, że kiedyś i tak mnie znajdzie, bo żadna potęga nie jest w stanie ukryć przerażonego końcem istnienia. Będę cierpliwie na nią czekać, jak kat, który całe życie zabijając, pragnie dostąpić zaszczytu zetknięcia się z kosą żniwiarza. I wtedy zakrzyknę, bo chaos uczuć powróci we władanie chwili: Au revoir, pogranicze! Z całości w nicość! Z uczuć w pustkę, a z pustki w nieskończoność! Koniec, koniec, koniec!
…A kiedyś znów początek.
Hej :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Cię w takim chaotycznym wydaniu, bo choć zdaje się, że niewiele kwestii się tu ze sobą łączy, to ja tu widzę pewien konkret. Miałaś pomysł, jak ująć pewne myśli. Powyższe dzieło przywiodło mi na myśl tak wiele obrazów, jakie przewijam codziennie w sieci, za pomocą których ludzie starają się odkryć i nazwać swoje 'ja'. Smutne, że niektórym nigdy się to nie uda.
Metafizyczne opisy, abstrakcja, ale osobiście to kupuję, lubię i jeśli chaos ma pojawiać się u Ciebie częściej, to ja poproszę porcję z dokładką.
Pozdrawiam.
Bardzo lubie takie głębokie przemyślenia, emocjonalny i poetycki shit jak to nazwalas. Twój tekst sprawil mi dzis wielka przyjemność bo wlasnie coa takiego chciałam przeczytać. Cos ciezszego niz lekka historyjka, głębszego niz zwykly opis wydarzeń i bardziej emocjonujacego cos co zagląda do serca. Dziękuję. 💚😒
OdpowiedzUsuńTa buzka to przypadkiem
Usuń