Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 24 lutego 2019

[3] Z pamiętnika Niki rozdział 2 i 3 ~ Monika


Rozdział II
24.12.2018

Niezwykły dzień, który zaczyna się tuż po zmroku.

Jest taki dzień, bardzo ciepły, choć grudniowy,
Dzień, zwykły dzień, w którym gasną wszelkie spory.
Jest taki dzień, w którym radość wita wszystkich,
Dzień, który już każdy z nas zna od kołyski.
Czerwone Gitary -Jest taki dzień.


Nareszcie przyszedł ten wyczekany dzień , wraz z Adrianem szykowaliśmy się do niego od miesiąca. Przygotowaliśmy różnorodne potrawy łączące tradycje obu naszych rodzin. Dlatego pojawiły się takie potrawy jak
barszcz czerwony z uszkami , karp a dla wybrednych dorsz , trzy rodzaje pierogów (ruskie , owocami ,kapustą i grzybami) , makaron z makiem ,ryba po grecku, śledzie ,racuchy , kapusta z grzybami oraz kapusta grochem oraz kompot z suszu. Oczywiście pod obrusem nie zabrakło sianka i pustego miejsca dla wędrowca, które miało przypominać, że brakuje nam mojej mamy.  Po przygotowaniu stołu do wieczerzy położyliśmy prezenty pod choinkę. Nie wszystkie bo jeden był tylko włożony do koperty i odpisany nie byłam wstanie go okleić ale o nim później.
Adrian zapytał mnie między czasie :
­­­­­-Czy chcesz, żebym zamieszkał tu z tobą?
-Ty chcesz przenieść się do Wilkowyi ze stolicy ? -zapytałam zaskoczona.
- Tak , chce się przenieść, bo chcę być bliżej ciebie.
- Zastanawiałam się od miesiąca nad twoimi słowami: „wigilie zrobimy u nas”. Gdzie to jest nasze mieszkanie.
- Miałem Ci powiedzieć wtedy, ale najpierw musiałem poinformować szefa, że rezygnuje z pracy. I poszukać jakieś pracy w tych okolicach.
- Znalazłeś coś ? -przerwałam mu.
- Nie znalazłem pracy, ale znalazłem miejsce, gdzie możemy wybudować ośrodek rehabilitacyjny oraz fundacje dla osób z różną niepełnosprawnością.
- Jak to ? – zapytałam zachwycona.
- Wiem, że to twoje największe marzenie.
- Ale ty jesteś z wykształcenia architektem wnętrz. Nie znasz się na prowadzeniu takiego miejsca.
– Nie ma żadnego, ale – przerwał mi Adi 
– ty pracujesz jako pedagog specjalny z takimi ludźmi, do tego sama jesteś niepełnosprawna. To kto lepiej poprowadzi ośrodek jak nie ty ? – zakończył pytaniem.
- Masz rację, ale przecież lubisz swoją pracę jako domokrążca.
- Lubię, ale ty jesteś dla mnie najważniejsza. A przecież przyda się architekt także do takiego przedsięwzięcia.
- Ale co będziesz robił, zanim powstanie ośrodek i fundacja?
- Znajdę jakąś prace przez Internet, a zresztą na razie siedziba fundacji może być tutaj. No to od Nowego Roku mieszkamy razem. Zresztą już mnie musisz przyjąć, bo sprzedałem mieszkanie w Warszawie. A teraz idź, się szykuj, bo zaraz goście przybędą a my w proszku.
- Jeszcze tylko mi powiedz skąd weźmiemy pieniądze na to ? – zapytałam
- Po pierwsze sprzedałem mieszkanie w Warszawie , a po drugie dostałem spadek po ciotce .
- Tej ciotce co jest milionerką  ? – zapytałam .
-  Tak tej . Więcej wyjaśnię Ci po świętach.
Po tej zaskakującej rozmowie szybko się przebrałam i wykonałam makijaż. Kiedy robiłam fryzurę, usłyszałam głos Adriana krzyczącego.
- Kochanie, już jest Twój tata z Eweliną.
- Dobrze. Dajcie mi jeszcze chwileczkę.
Kiedy weszłam do salonu , na kanapie siedzieli uśmiechnięci: Adrian, tata Jacek oraz Ewelina. Na mój widok Adrian wstał i powiedział:
- Pięknie wyglądasz , kochanie.
- Dziękuje ,skarbie
Podeszłam do taty oraz Eweliny przytuliłam ich i powiedziałam
– Dobrze, że jesteście.
Gdy rozmawiałam z siostrą, do drzwi zadzwonili rodzice Adriana. To nasze pierwsze spotkanie , trochę się bałam. Adrian poszedł otworzyć. Kiedy usłyszałam ciepły kobiecy głos, poszłam do przedsionka i zobaczyłam dwoje sympatycznych ludzi, więc spokojnie podeszłam i się przywitałam.
- Dzień dobry, jestem Monika , dziewczyna Adriana. Miło mi państwa poznać.
- Ciekawe jak długo jeszcze dziewczyna- wtrącił Adrian.
- A co masz, na myśli , kochanie ? – zapytałam.
- Dowiesz się , skarbie , już nie długo. A teraz przedstawię Ci moich rodziców Janinę i Marka.
- Witam, jestem Marek. Jeśli będziesz miała jakieś problemy z nim , to dzwoń śmiało go ustawię. Po chwili podeszła do mnie pani Janinka i powiedziała:
- Witaj w rodzinie , córeczko ­- Przytuliła.
Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jej odruchem. Nie wiedziałam ,co powiedzieć więc tylko się uśmiechnęłam. Kiedy mnie tak przytuliła, poczułam się jak w ramionach mamy. Bardzo mi tego brakowało. Następnie poszliśmy, do salonu ,gdzie czekali na nas tata z Eweliną.
- Pani Janino i panie Marku ,to mój tata Jacek i siostra Ewelina.
- Dzień dobry. Miło poznać przyszłych teściów mojej ukochanej córeczki. To jest moja młodsza córcia Ewelina. Córeczko, przywitaj się z państwem.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry , Ewelinko. Jesteś prześliczna. Zresztą ma pan dwie przepiękne córki i zapewne bardzo mądre.
- Zapraszam już do stołu - wtrąciłam.
Zasiedliśmy do stołu , następnie ja wstałam i przeczytałam z ewangelii o narodzinach Jezusa oraz zmówiliśmy krótki pacierz. Następnie podzieliliśmy się opłatkiem i złożyliśmy sobie życzenia. Wszyscy o dziwo życzyli mi tego samego,czyli żebym jak najszybciej wyszła za Adriana i żebyśmy stworzyli pełną rodzinkę z przynajmniej jednym dzieciątkiem. Po zjedzonej wieczerzy przenieśliśmy się na sofę przy kominku , obok stała choinka -żywy świerk, udekorowany w ozdoby wykonane przez moich ukochanych uczniów. Ewelina , która jest ode mnie o dziesięć lat młodsza założyła czapkę czerwoną z pomponem i z głosem takim jaki ma św. Mikołaj rozdawała prezenty . Każdy dostał to , o czym marzył . Ja dostałam kubek termiczny i biżuterie oraz sukienkę. Adrian dostał koszulę oraz zestaw dla architekta. Rodzice Adriana otrzymali wycieczkę do Francji na tydzień . Ewelina otrzymała laptop oraz czekoladę w różnej konstytencji oraz z różnym nadzieniem. A tata mój wraz mama otrzymali wycieczkę do Grecji . Miał to być prezent dla niego i mamy . Jak zobaczyłam propomocje nie mogłam się powstrzymać i kupiłam . Tata jak zobaczył gdzie jest wycieczka nie chciał jechać  bo to była wymarzona podróż mamy.  Wtedy wyjęłam z kieszeni niepodpisaną kopertę , gdzie mieścił się taki sam bilet tylko dla mnie i Adriana. Od razu postanowiliśmy ,że pojedziemy we czwórkę ja z Adrianem , a tata z Eweliną. Po rozdaniu prezentów , wszystkie kobiety wzięły się za sprzątanie po wigilii. A panowie wyjęli konsole i zaczęli grać w Fife 2018. Zachowywali się jak mali chłopcy . No ale cóż czasem trzeba. My w czasie sprzątania rozmawialiśmy o życiu , planach na przyszłość i marzeniach. Okazało się , że pani Janina to naprawdę fantastyczna kobieta.  W pewnym momencie na mojej twarzy pojawił się smutek . Zauważyła to Ewelina i zapytała się:
- Siostra ,co się dzieje ?
- Nic ,po prostu tęsknie za mamą .
- Ja też za nią bardzo tęsknie . Jedyne co mnie pociesza to fakt ,że teraz nie cierpi . Nie musi przechodzić tych wszystkich chemii. Przecież doskonale wiesz , jaka to walka jest . Sama ledwo przeżyłaś walkę z rakiem. I musieli Ci amputować nogę.
- Tak , wiem , siostra. Mnie też pociesza ten sam fakt co Ciebie. Siostra , w tym roku nie spędzimy razem Sylwka . Z Adrianem po świętach wyjeżdżamy do Zakopanego i wracamy drugiego stycznia.
Naszej rozmowie przysłuchiwała się pani Janina . W pewnym momencie podeszła do mnie i Eweliny - nas przytuliła i powiedziała , że zawsze możemy na nią liczy , że ona nas rozumie ,bo straciła też wcześnie mamę. Gdy tak rozmawiałyśmy , doszli do nas panowie . Nie widziałam tak szczęśliwego taty od dawna.
- Może w jakąś grę planszową zagramy ? – zaproponowałam.
Wszyscy chórem odpowiedzieli :
- Tak.
Między czasie pokazałam szopkę jaką zrobiły dzieci z mojej grupy w prezencie świątecznym dla mnie.
 Całe święta spędziliśmy w gronie moich najbliższych i Adriana. Jak nie graliśmy to oglądaliśmy filmy albo zdjęcia z albumu i wspominaliśmy czasy jak byłam dzieckiem. Te święta to piękny czas . Nie zamieniłam bym go na wyjazd nawet do Włoch.












Rozdział III
28.12.2018
Czas tylko dla nas.


Dwa dni po świętach wyruszyliśmy z Adrianem do Zakopanego. Mieliśmy zarezerwowany pokój w motelu Góralski Gościniec. Był to czas wyznaczony tylko dla nas. Chciałam w tym czasie porozmawiać z nim o naszej przyszłości tej prywatnej, jak i zawodowej.
Po przyjeździe do Zakopanego poszliśmy się zameldować na miejsce spoczynku. Następnie wyruszyliśmy na zwiedzanie Zakopanego. Byłam pierwszy raz w życiu. Więc byłam ciekawa, jak wygląda to magiczne miasto. Po pierwszym dniu zwiedzania byliśmy już zmęczeni około godziny osiemnastej i postanowiliśmy na kolację iść do najlepszej restauracji w Zakopanem. Zanim poszliśmy, to wróciliśmy do motelu, abyśmy wzięli prysznic i przebrali się w elegantsze ubranie.
Kiedy weszliśmy do pokoju, od razu poszłam do łazienki, kiedy chciałam się zamknąć Adrian, postawił nogę tak, abym nie mogła zamknąć drzwi i powiedział:
- Myślałaś, że beze mnie pójdziesz pod prysznic ?
- Przecież się śpieszymy na kolacje, a wiesz, jak skończy się wspólny prysznic.
- Wiem, jak to się skończy i mi to pasuje. A kolacja nie zając nie ucieknie.
I zaczął mnie rozbierać, a następnie zaprowadził pod prysznic. Po wspólnym prysznicu wyładowaliśmy w łóżku. Tylko tym razem szansa na wpadkę jest dużo większa, bo z tego wszystkiego oboje zapomnieliśmy się zabezpieczyć. Czas pokaże co nam pisane.
Drugiego dnia naszego pobytu w Zakopanem postanowiliśmy spędzić czas w parku wodnym, gdzie czekało na nas dużo atrakcji. Ja jako dziecko byłam Mistrzynią Polski Juniorów w pływaniu na 100 m. Więc dla mnie taki dzień na basenie to nie lada atrakcja, zwłaszcza że mieliśmy do czynienia z wodami termalnymi.
Po całym dniu w parku wodnym wybraliśmy się na kolację. Byłam ubrana w czerwoną sukienkę, a Adrian ubrał się w garnitur z muszką. Zastanawiałam się, co on tak się wystroił, bo myślałam, że to założy na bal nieopodal motelu, gdzie mieszkają nasi znajomi, którzy nas zaprosili nas imprezę w stylu Hollywood.
Kiedy zamówiliśmy jedzenie i czekaliśmy, aż kelner przyniesie pierwsze danie, to zaczęliśmy rozmowę.
- Kochanie wyjaśnij mi Twój odświętny strój. Zwłaszcza tę muszkę.
- Wyjaśnię Ci to przy deserze.
- Dlaczego nie teraz ?
- Kochanie dowiesz się w swoim czasie.
- No dobrze. To chociaż wyjaśnij mi o, co chodzi z tym spadkiem od ciotki.
- Ciocia Ania jest najmłodszą siostrą mamy.
- Przecież wiem. – wtrąciłam
- Nie przerywaj kochanie. Ciocia Ania, kiedy miała 18 lat, urodziła synka, byłem to ja.
- Jak to pani Janina i pan Marek nie są Twoimi rodzicami ?
- Nie są. Oni adoptowali mnie od razu po urodzeniu. A ciocia Ania wyjechała od razu po maturze na studia aktorskie zagranice. A tam poznała swojego męża.
- Czemu nie mówiłeś o tym nigdy ?
- Nie było, o czym nigdy nie traktowałem ją jako matkę.
- I stąd ten spadek ? Bo nie miała więcej dzieci ?
- Tak dlatego. A ostatnie lata bardzo chorowała, dlatego nie przyjeżdżała do Polski.
- Dobrze kochanie rozumiem. Teraz możemy porozmawiać o naszej przyszłości.
- Dobrze skarbie. Jak już wiesz, przenoszę się do ciebie. Już kupiłem działkę, gdzie wybudujemy ośrodek rehabilitacji oraz fundację.
- Kupiłeś, nie wierzę. Kocham Cię.
- Tak kupiłem, chcę, żeby spełniło się Twoje marzenie. Dodatkowo chce spędzić z Tobą resztę życia dlatego … - gdy mówił, to wszedł kelner , postawił naprzeciwko mnie babeczkę, na której był pierścionek.
- Kochanie co tu się dzieje ? – Adrian klęknął przede mną
- Nicola czy wyjdziesz za mnie ? –zapytał
- Taaaak . Oczywiście, że tak. – odpowiedziałam ze łzami w oczach
Po zjedzonej kolacji, wyruszyliśmy na romantyczny spacer we dwoje.
Pozostałe dni wraz z Sylwestrem, spędziliśmy na stoku. Mieliśmy Nowy Rok przywitać ze znajomymi na balu, ale uznaliśmy, że odwołamy nasze przyjście i spędzimy ten czas aktywnie tylko we dwoje. I przywitamy Nowy rok na koncercie plenerowym. Drugiego stycznia wróciliśmy pełni energii i szczęścia do Wilkowyi. Ciekawi, co przyniesie 2019 rok.
Ciąg dalszy nastąpi.

4 komentarze:

  1. Kurczę, fajnie że akcja się coraz bardziej rozwija :D Troszkę jedynie mi przeszkadzało to stopowanie akcji przez Adriana - co chwila "dowiesz się później" :P Bardzo miło się czyta ten pamiętnik, jest w nim coś takiego hmmm... Kojącego? Nawet nie wiem jak to określić :) W każdym razie, bardzo mi sie podobało ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To stopniowanie to taki element obawy na reakcje Nicoli. Chciałam z Adriana zrobić emocjonalnego faceta, a nie takiego maczo, który wie co mu sie należy i w tym przypadku tak z marszu mówi jej wszystko i na dodatek prosi o rękę.

      Usuń
  2. Widać, że jeszcze dużo, dużo pracy przed tobą, przede wszystkim powinnaś skupić się na błędach. Ciężko się czyta dialogi i opisy bez wcięć akapitowych. Przecinki czasami latają jak chcą, przylegając nie tam, gdzie powinny, no i błędy ortograficzne.
    Dialogi są proste, może czasem nieco sztuczne, ale widać w nich również jakiś zamysł. Tylko jest ich za dużo. Zdecydowanie. I nie piszesz, co robią bohaterowie przy odbywaniu takiego dialogu, przez co ma się wrażenie, że po prostu stoją i się nie ruszają. Powinnaś nadać im trochę barwy! I tworzyć trochę więcej opisów. Opisów nie tylko tego, co ktoś zrobił i co dostał, ale też opisów uczuć, co przy tego typu gatunkach dobrze się sprawdza, bo to jest taka trochę obyczajówka, prawda ;)?
    Fabuła prosta i dla mnie aż za wesoła, dlatego mam nadzieję, że wkradną się jakieś dramaty. Niekoniecznie chodzi o dziecko, które pewnie się lada moment pojawi XDDD.
    Myślę, że im dłużej będziesz pisać, tym lepiej będzie, a potencjał jest, także działaj.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Nie będę powtarzała się i pisała o błędach, bo Sadistic je wszystkie wypisała, mogę tylko pozostawić radę - zacznij stosować uwagi, a sama zobaczysz, iż będzie lepiej ;) Na ten moment opisy dla mnie są zbyt ciężkie, bo opisujesz każdą czynność, do tego tworzysz zdanie zbyt złożone, co przekłada się na znużenie podczas lektury. Pisz i ćwicz, a będzie coraz lepiej.
    Fabuła dla mnie odrobinę przewidywalna, ale w obyczajówkach nie ma już chyba niczego, co by mnie zaskoczyło. Widać tu jednak potencjał, więc ja czekam na ten "obiecany" ciąg dalszy ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń