Po ponad roku i ta piosenka
powinna być inspiracją <3
Wiedziałam, że to się tak skończy, że znowu się
wkurzę, ale nie potrafiłam robić inaczej. Było tak, jak z tym smutnym, ponurym
nastrojem, kiedy to człowiek dobija się smutnymi piosenkami. Kiedy miałam doła,
nie mogłam się powstrzymać i nawet to, że brałam kąpiel w wannie, bo wodny
relaks mnie uspokajał, nie zmieniało tego, że trzymałam w dłoni telefon i
przeglądałam pewien portal społecznościowy, gdzie mogłam pooglądać zdjęcia
pewnego pisarza z jego panią edytor i myślałam o tym, by coś uderzyć. I
to nie tylko pianę powstałą z płynu do kąpieli, ale coś twardszego. A najlepiej
pewnego gościa.
ALL THE GIRLS IN
TOWN
Przewinęłam stronę w dół, przeczytałam kolejną plotkę na jego temat i wkurzyłam się jeszcze bardziej. Nie mogłam wytrzymać, a jak się wkurzałam, to działo się tylko jedno...
– Como mierdo*! – warknęłam i uderzyłam dłonią w wodę. Na szczęście wcześniej odłożyłam telefon na mały stolik, który ulokowałam obok wanny. – Como mierdo!
Niewiele rzeczy mnie wkurzało, ale te plotki tak, więc musiałam przeklnąć. A później tą ręką, którą uderzyłam w wodę, uderzyłam się w głowę.
– Baka**!- ryknęłam na siebie. – Idiotko, przecież on to usłyszał – wyszeptałam i zaczęłam zbierać się z tejże wanny. – Cholera.
Nie powinnam przeklinać. Nie, kiedy miałam kogoś – bratnią duszę, jeśli mowa o szczegółach – która potrafiła mnie usłyszeć zawsze wtedy, kiedy przeklinam. Porażka jakaś. Bo to, że sobie przeklnę, to jedno. Za każdym razem, gdy to zrobię, mogę się w trymiga spodziewać telefonu i szykować na wyjaśnienie, dlaczego znowu wydobyłam ze swojego gardła wulgaryzmy.
Tak było i teraz, kiedy zrezygnowana i rozczarowana swoim szarym życiem czekałam na telefon. Nie cierpiałam tego, że mnie słyszał, ale o wiele bardziej nie cierpiałam tego, że zawsze odbierałam. Zawsze byłam na każde zawołanie mojej bratniej duszy. Zawsze za nim podążałam. Głupia.
FOLLOW YOU ALL AROUND
Nie minęła nawet minuta, od kiedy
przeklnęłam, a rozlega się dzwonek mojej komórki. Nie umiałam się powstrzymać i
odebrałam, przecież przy tym mężczyźnie nie miałam nic ze swojej godności
osobistej.
– Digame***? – zapytałam, dobrze wiedząc, że nie przepada za tym, gdy używam słów, które nie rozumie. Cóż, powinien się z tym pogodzić, w końcu jestem tłumaczem interdyscyplinarnym, to dzięki mnie jego książki dotarły na kontynent po drugiej stronie wielkiej wody.
– Cześć. – Pozostałam chyba jedyną osobą w jego towarzystwie, którą wita tym prostym słowem, wobec innych jest zdecydowanie bardziej formalny. – Kogo tym razem obrzuciłaś gównem? Czyżby mnie?
Jak dobrze, że tylko mnie słyszał, kiedy przeklinałam, a nie zjawiał się w moim mieszkaniu, nie musiałam się bać, że zobaczy mnie, jak właśnie czerwienię się niczym piwonia w ogrodzie mojej babci. To wprawiłoby mnie w największe zażenowanie.
– A tak się składa, że ciebie – odparłam trochę zadziornie, jednocześnie czując się jak z góry przegrany zawodnik w tej grze. – Coś mnie mocno wkurzyło, przepraszam, że znowu musiałeś mnie usłyszeć. To się już nie powtórzy.
Ha, ha, co to była za obietnica bez pokrycia. Jeszcze jedna, po której niczego oboje nie mogliśmy się spodziewać, bo wiedzieliśmy, że nic z tego nie będzie.
– Znowu wyjechałaś na weekend z miasta i zamiast do hotelu trafiłaś do jakiegoś podrzędnego motelu, gdzie jedynymi klientami poza tobą są szczury? – zapytał, a w jego głosie zabrzmiały rozbawione nuty. – Tylko tobie takie coś mogło się przydarzyć.
– Digame***? – zapytałam, dobrze wiedząc, że nie przepada za tym, gdy używam słów, które nie rozumie. Cóż, powinien się z tym pogodzić, w końcu jestem tłumaczem interdyscyplinarnym, to dzięki mnie jego książki dotarły na kontynent po drugiej stronie wielkiej wody.
– Cześć. – Pozostałam chyba jedyną osobą w jego towarzystwie, którą wita tym prostym słowem, wobec innych jest zdecydowanie bardziej formalny. – Kogo tym razem obrzuciłaś gównem? Czyżby mnie?
Jak dobrze, że tylko mnie słyszał, kiedy przeklinałam, a nie zjawiał się w moim mieszkaniu, nie musiałam się bać, że zobaczy mnie, jak właśnie czerwienię się niczym piwonia w ogrodzie mojej babci. To wprawiłoby mnie w największe zażenowanie.
– A tak się składa, że ciebie – odparłam trochę zadziornie, jednocześnie czując się jak z góry przegrany zawodnik w tej grze. – Coś mnie mocno wkurzyło, przepraszam, że znowu musiałeś mnie usłyszeć. To się już nie powtórzy.
Ha, ha, co to była za obietnica bez pokrycia. Jeszcze jedna, po której niczego oboje nie mogliśmy się spodziewać, bo wiedzieliśmy, że nic z tego nie będzie.
– Znowu wyjechałaś na weekend z miasta i zamiast do hotelu trafiłaś do jakiegoś podrzędnego motelu, gdzie jedynymi klientami poza tobą są szczury? – zapytał, a w jego głosie zabrzmiały rozbawione nuty. – Tylko tobie takie coś mogło się przydarzyć.
JUST LIKE ME
Obruszyłam się, powoli zaczęłam
wychodzić z wanny, bo woda była już letnia, a w takiej nie lubiałam siedzieć,
jeśli tylko nie musiałam.
– Nie, nie wyjechałam, jestem u siebie, właśnie kończę kąpiel i ruszam na smakowitą kolację w postaci kubełka lodów, trzech tabliczek gorzkiej czekolady i butelki czerwonego, słodkiego jak cholera wina. Chcesz się przyłączyć?
Oczywiście, że nie. Przecież był wspaniałym pisarzem, jego życie kręciło się tylko wokół pisania kolejnych powieści, pracy w wydawnictwie, spotkań autorskich i balowaniu na największych imprezach w mieście w towarzystwie bardzo ładnych kobiet, które tylko czekają na to, aż to je zaprosi na kolację. Ja, szara myszka, mogłam jedynie liczyć na telefon co kilka dni, kiedy przeklnę bez przemyślenia tego.
– Wiesz, że właśnie użyłaś słowa cholera, prawda? – Humanista zawsze musiał się czepiać moich wypowiedzi. – A poza tym...
Pewnie chciał mi powiedzieć, że jest już zajęty na cały wieczór, w końcu tyle osób – nie tylko kobiet – zapraszało go gdziekolwiek, spokojnie mógł więc wybierać w licznych propozycjach. Czasami zazdrościłam mu takiego życia wśród ludzi, mój introwertyzm bywał dla mnie samej ogromną wadą. Czasami żałowałam, że nie mogłam być taka, jak te damy, które umiały zarzucić na niego sidła. Czasami było mi przykro, że jestem tylko sobą, a nie innymi.
– Nie, nie wyjechałam, jestem u siebie, właśnie kończę kąpiel i ruszam na smakowitą kolację w postaci kubełka lodów, trzech tabliczek gorzkiej czekolady i butelki czerwonego, słodkiego jak cholera wina. Chcesz się przyłączyć?
Oczywiście, że nie. Przecież był wspaniałym pisarzem, jego życie kręciło się tylko wokół pisania kolejnych powieści, pracy w wydawnictwie, spotkań autorskich i balowaniu na największych imprezach w mieście w towarzystwie bardzo ładnych kobiet, które tylko czekają na to, aż to je zaprosi na kolację. Ja, szara myszka, mogłam jedynie liczyć na telefon co kilka dni, kiedy przeklnę bez przemyślenia tego.
– Wiesz, że właśnie użyłaś słowa cholera, prawda? – Humanista zawsze musiał się czepiać moich wypowiedzi. – A poza tym...
Pewnie chciał mi powiedzieć, że jest już zajęty na cały wieczór, w końcu tyle osób – nie tylko kobiet – zapraszało go gdziekolwiek, spokojnie mógł więc wybierać w licznych propozycjach. Czasami zazdrościłam mu takiego życia wśród ludzi, mój introwertyzm bywał dla mnie samej ogromną wadą. Czasami żałowałam, że nie mogłam być taka, jak te damy, które umiały zarzucić na niego sidła. Czasami było mi przykro, że jestem tylko sobą, a nie innymi.
THEY LONG TO BE
Czekałam,
aż po ciszy wielokropka podzieli się kolejnymi wyrazami, by jego wypowiedź
miała swój koniec, on jednak milczał jak zaklęty. Czyżby coś odciągnęło go od
rozmowy ze mną? To było możliwe. W końcu nie byłam bardzo ważną osobą w jego
życiu, ktoś inny mógł być teraz w jego mieszkaniu.
– A poza tym? – powtórzyłam ostatnie słowa, by wywołać u niego jakąś reakcję.
– A poza tym... Długo będziesz wychodziła z tej wanny? Bo, jak coś, to stoję przed twoimi drzwiami.
Tego to się nie spodziewałąm. Byłam w takim szoku, że prawie poślizgnęłam się na mokrych płytkach, tylko refleks i grawitacja uratowały mnie przed upadkiem, ale nie zatzymały kolejnego przekleństwa, które wydostały się z moich ust:
– Że co, kurwa?
Westchnięcie po drugiej stronie dało mi do zrozumienia, że mężczyzna jest już lekko zmęczony tym, ile razy już przeklnęłam.
– Stoję przed drzwiami. Mam klucz, ale chciałem cię uprzedzić, że się włamię. Mogę wejść?
– Ale po co?
Naprawdę nie widziałam w tym logiki. Ten mężczyzna – inteligentny, sławny, mega przystojny, elokwentny, będący ideałem tak wielu kobiet, które nie zdołały dostzec jego wad jak ja, znająca go od czasu szkoły średniej i tak będąca nim zauroczona – mógłby być teraz w każdym z bardziej liczących się lokali w mieście, dlaczego więc wybrał moje mieszkanie?
Gdyby to było możliwe, pewnie teraz w swoim odbiciu w lustrze zobaczyłabym nad swoją głową świecący na czerwono znak zapytania. Nie jest to jednak możliwe, ale i tak nie rozumiałam, dlaczego przyjaciel zjawił się właśnie u mnie.
– Ponieważ mam problem, a ty, jako najbliższa mi obecnie osoba w moim życiu, jesteś również moją ostatnią nadzieją. To jak, Obi-Wanie? Wpuścisz mnie?
– A poza tym? – powtórzyłam ostatnie słowa, by wywołać u niego jakąś reakcję.
– A poza tym... Długo będziesz wychodziła z tej wanny? Bo, jak coś, to stoję przed twoimi drzwiami.
Tego to się nie spodziewałąm. Byłam w takim szoku, że prawie poślizgnęłam się na mokrych płytkach, tylko refleks i grawitacja uratowały mnie przed upadkiem, ale nie zatzymały kolejnego przekleństwa, które wydostały się z moich ust:
– Że co, kurwa?
Westchnięcie po drugiej stronie dało mi do zrozumienia, że mężczyzna jest już lekko zmęczony tym, ile razy już przeklnęłam.
– Stoję przed drzwiami. Mam klucz, ale chciałem cię uprzedzić, że się włamię. Mogę wejść?
– Ale po co?
Naprawdę nie widziałam w tym logiki. Ten mężczyzna – inteligentny, sławny, mega przystojny, elokwentny, będący ideałem tak wielu kobiet, które nie zdołały dostzec jego wad jak ja, znająca go od czasu szkoły średniej i tak będąca nim zauroczona – mógłby być teraz w każdym z bardziej liczących się lokali w mieście, dlaczego więc wybrał moje mieszkanie?
Gdyby to było możliwe, pewnie teraz w swoim odbiciu w lustrze zobaczyłabym nad swoją głową świecący na czerwono znak zapytania. Nie jest to jednak możliwe, ale i tak nie rozumiałam, dlaczego przyjaciel zjawił się właśnie u mnie.
– Ponieważ mam problem, a ty, jako najbliższa mi obecnie osoba w moim życiu, jesteś również moją ostatnią nadzieją. To jak, Obi-Wanie? Wpuścisz mnie?
CLOSE TO YOU
Przełknęłam ślinę i pędem
wybiegłam z łazienki do sypialnia, by się ubrać. W końcu moja kolacja miała
nagle wyglądać zupełnie inaczej.
– Jasne, wchodź. Jeśli poza sobą przyniosłeś coś jeszcze, to idź do kuchni, za chwilę do ciebie dołączę.
– Dzięki, jesteś najlepsza.
– Nie ma sprawy.
Moje serce biło jak oszalałe, kiedy ubierałam top, a na niego za dużą koszulkę. Szybko rozczesałam wilgotne włosy i, nakazując sobie zachowywać się w miarę normalnie, ruszyłam na spotkanie z wieczorem, który miał być inny, niż to sobie zaplanowałam. Modliłam się tylko, by nie okazał się być złym – wszelka kompromitacja przed bratnią duszą była ostatnim, czego sobie życzyłam.
– Jasne, wchodź. Jeśli poza sobą przyniosłeś coś jeszcze, to idź do kuchni, za chwilę do ciebie dołączę.
– Dzięki, jesteś najlepsza.
– Nie ma sprawy.
Moje serce biło jak oszalałe, kiedy ubierałam top, a na niego za dużą koszulkę. Szybko rozczesałam wilgotne włosy i, nakazując sobie zachowywać się w miarę normalnie, ruszyłam na spotkanie z wieczorem, który miał być inny, niż to sobie zaplanowałam. Modliłam się tylko, by nie okazał się być złym – wszelka kompromitacja przed bratnią duszą była ostatnim, czego sobie życzyłam.
CDN
___________________________________
* Como
mierdo (hiszp.) – żryj gówno
** Baka (jap.) – głupi
*** Digame (hiszp.) – słucham
** Baka (jap.) – głupi
*** Digame (hiszp.) – słucham
Tekst jest bardzo fajny, dobrze się go czyta. Jest wciągający, z niespodziewanym zakończeniem. Ciekawie również nakreśliłaś postacie, chociaż muszę przyznać że bardziej zaciekawił mnie pisarz - tak jakoś go opisałaś, że niby jest o nim wiecej informacji a nadal mało i chciałoby się dowiedzieć o nim więcej :P Czekam na ciąg dalszy w takim razie :D
OdpowiedzUsuń"– Nie, nie wyjechałam, jestem u siebie, właśnie kończę kąpiel i ruszam na smakowitą kolację w postaci kubełka lodów, trzech tabliczek gorzkiej czekolady i butelki czerwonego, słodkiego jak cholera wina. Chcesz się przyłączyć?" - On może nie chce, ale ja chcę! CZEKOLADA?! LODY?! WINO! PRZYBYWAM! Otwieraj lodówkę!
OdpowiedzUsuń"– A poza tym... Długo będziesz wychodziła z tej wanny? Bo, jak coś, to stoję przed twoimi drzwiami." - O, ja też się tego nie spodziewałam, takze w pełni rozumiem XD.
W sumie to wiesz? Rzadko w tekstach używasz przekleństw, dlatego trochę szokiem było dla mnie zobaczyć tę znamienną kurwę! Ale to nadało emocji tej wypowiedzi! Bądź co bądź lubię kurwy... Nie, żeby dziwki od razu, no, ale no.
Może nie ma w tym tekście jakiejś większej fabuły, ale za to rozmowy bohaterów wygrywają wszystko. Widać od razu pomiędzy nimi chemię! Są idealnymi przyjaciółmi i kto wie, może staną się też kimś więcej.
Czuję niedosyt. Serio. Chciałabym wiedzieć, jak to spotkanie się dalej potoczy, więc żądam kolejnej części!
Spokojniej, Sarenko, wygląda na to, że obecny temat przyniesie ze sobą ciąg dalszy tego spotkania ;)
UsuńJak to dlaczego się u niej zjawił? Bo jest jego bratnia dusza( raczej jedyną). Dziwne ze z pisarzem nic jej wiecej nie łączy mimo tego ze sa bratnimi duszami. Przyjaźń oczywiście ale spodziewałam się czegoś wiecej.
OdpowiedzUsuńRozumie jej zazdrość o sposób w jako żyje pisarz ale jako introwertyk zapewne szybko by jej sie to znudzilo. Tłumy, wywiady i ten caly flesh .
Ciekawe co sprowadzilo go, jaki to problem że tylko ona mogla go zrozumieć i oczywiście czy panna z mokrą głową może liczyc na cos wiecej???
Przeczytalabym kontynuację
Ay, ay! Zdradze Ci, ze ja uwielbiam wszelkie pozycje traktucjace o pisaniu (ale dziwne xd). Film z pisarze w roli glownej? Pacze. Teks o pisarzu? Jeszzce lepiej! Uwielbiam zwiedzać siat, który nie tyle że wydaje mi się, ze dzielę, ale dzielić bym chciała. Ktoś ogląda film o superblondynce z dlugimi nogami i moze chcialby sie z nia zamienic miejscami, a ja z pocałowaniem reki wzielabym przeciez fuche pisarza, nawet jesli by mu nie szlo zbyt dobrze (ostatnia pozycja ktora obejrzalam jest dobrym przykladem xd ale bardziel polecam <3), sam fakt ze moglabym sie tak nazwac jest dla mnie jakis w cholere magiczny. jest takim w cholere slodkim czerwonym winem wlasnie.
OdpowiedzUsuńbardzo zywy byl dla mnie ten tekst. bardzo. uderzanie dlonia w powierzchnie wody, rumience, telefon, smak wina, nawet ten czerwony pytajnik - a chyba zwlaszcza on! - widzialam oczyma wyobrazni bardzo wyraznie. czekam na szczegolowy opis postaci, bo oni juz w wyobrazni kreuja mi sie sami. widze uciekajace z napradce spietych wlosow kosmyki i trzydniowy zarost pisarza. ;D podoba mi sie pomysl z tym, ze bohaterka jest tlumaczka tak? takie wstawi w roznych jezykach - dla mnie bomba.
nie mam nic na przyczepke. scena prosta, a jednak cos mnie niesamowicie urzekło... rzucil mi sie juz w oczy wstep do tekstu na zaczynajacy sie zaraz tydzien i mam nadzieje, ze bedzie kontynuacja!
lubie. <3