Gdzieś
w oddali o dzień drogi rozległ się okropnie głośny huk, grupa zwiadowców
zwróciła na to uwagę i od razu ruszyła na miejsce zdarzenia. Gdy zbliżali się
na pozycję zobaczyli tylko zgliszcza. Małe miasteczko, a przynajmniej jego
ocalała część już nie prezentowała się tak dobrze jak do niedawna. Ocalało
może, dobrze licząc na palcach dłoni kilka zdewastowanych od płomieni i dymu
budynków.
Grupa dostała sygnał SOS od znajomego sygnalizatora
jednostki, był to prawdopodobnie ich kapitan Raven. Pojawili się na miejscu tak
szybko jak tylko mogli. Trupy były porozrzucane wszędzie, ponad setka, z ciał
jeszcze wydobywał się zapach spalonego ciała, twarze pełne śmiercionośnego
zaskoczenia. Zwiadowcy przeczesywali teren, kiedy usłyszeli chrząkanie od
jednego z ciał, którego nie mogli zlokalizować.
Jednostka
zwiadu składała się z trzech małych trójosobowych grup z czego dowódca
pierwszej grupy najwyższy w kaście dowodził zwiadem.
–
Ruszać się !! Grupa trzecia zabezpieczyć teren.
Grupa druga oczyścić miasteczko z niedobitków i znaleźć mi tego Raven'a. Ciężko
rannych likwidować strzałem w głowę, czy to jasne !!
–
Tak jest szefie !! – rozległa się jednogłośna
odpowiedź i wszyscy zaczęli biegać wykonując polecenia.
–
Grupa pierwsza, przyjrzeć się czy mamy tu coś
co może wzmocnić naszą armię !!
Po
kilku minut poszukiwać oddano pierwszy strzał.W końcu jeden z zwiadowców
przechodząc przez dziurę, która była prawdopodobnie epicentrum wybuchu,
dostrzegł poruszające się ciało,a obok niego lokalizator sygnału jednostki z
którego wysłano SOS.
–
Szefie znalazłem !! - Ruszył w kierunku ciała,
czekając na przełożonego.
Po
chwili cała grupa pierwsza stała nad ciałem wpatrując się na Ravena.
–
On żyje?
- zapytał ktoś z tyłu.
Raven
w tym momencie otworzył oczy, wypluł piach z ust i na jego twarzy pojawił się
potężny uśmiech. W tłumie zaczęły się szepty:
–
Patrz, uśmiecha się. Nic mu nie jest
–
Uśmiecha się, bo jest szalony
–
To nasz kapitan , zamknij ryj.
–
Jest tak samo stuknięty jak ta nasza Pani
Generał.
–
Przynajmniej coś robią z tymi z Peacemakers.
Ludzie
zamknęli się dopiero gdy zorientowali się, że dowódca się na nich patrzy.
–
Pozbierać mi tu kapitana do pionu, dać wody,
będziemy stąd ruszać. Zanim ktoś się zorientuje !! - Dowódca wskazał palcem na
budynek, na którym wisiała spalona flaga Peacemakers.
Ravem
mógł chodzić o własnych siłach, a co gorsza jeszcze mówić. Przez całą trasę
bredził jakieś nonsensy o tym jak jest niewyspany i chętnie napiłby się piwa.
Gdy zapytali się go jak to się stało, burknął tylko – Pierprzony domokrążca.
Jak potem wysnuli teorie Raven zrobił domówkę
stulecia w miasteczku gdzie znajdowała się baza wroga, a gdy przyszedł
domokrążca i zaoferował mu jakiś towar, ten nawet nie sprawdził co to jest. Był
tak wstawiony, że nawet Generał Hekate by go nie poznała no i w tak prosty
sposób na bani życia, wywalił pół bazy wroga. Udało mu się przy tym zetrzeć
ponad studwudziestu żołnierzy co stało się niezłym wyczynem. Tylko, że to
wszystko zdementuje już sama Generał gdy dotrą do bazy ukrytej w Mieście
Umarłych, no i oczywiście jak Raven wytrzeźwieje do końca.
Po
całym dniu maszerowania powrócili do bazy wypadowej. Oczywiście pierwszą
rzeczą, którą zrobił Raven było zajęcie miejsce przy ladzie lokalnego baru.
Zamówił dwie tequile. Doskonale wiedział, że nie zostanie tutaj długo sam.
Rozległ się dźwięk otwierania drzwi, do baru szybkim krokiem wszedł jakiś
wojskowy. Złapał Ravena za fraki i uderzył ni m jak kukłą o ladę paru trzymając
z przód jego poszarpanych ubrań.
–
Zawsze wiedziałem, że Cię kręcę – Uśmiechnął
się Raven.
–
Coś Ty kurwa zrobił !! - Wojskowy wycedził
przez zęby.
–
Witaj Oren. Też tęskniłem.
Oren
puścił Ravena, a ten upadł na podłogę pod ladą jak galaretka. Wyciągnął tylko
rękę w poszukiwaniu kieliszka, a gdy go znalazł od razu wychylił. Przytulił się
do baru i udawał, że śpi.
–
Oren, daj mi spokój !! - wymlaskał Raven.
–
Kurwa, znowu jak z dzieckiem. - Ten zaś wziął
go jedną ręką za kołnierz i ciągnął do wyjścia.
.
O yaaaa!!! Tak mi ten Pijany Kruk dał do myślenia, ze musiałam od razu zajrzeć, czy... I ey wiesz że normalnie mi serce zagalapowało, jak Orena zobaczyłam! Jak w domu się poczułam! Swietne uczucie, że stworzona przez nas postać jest mi tak... bliska. I Kruk, i Oren. I wiesz za czym tęsknie jeszcze? ZA PRZECINKAMI! Nie wiem, gdzie się wybrały, bo tu ich za cholerę nie mogę znaleźć! Jak możesz mi to robić! Chyba specjalnie!!!
OdpowiedzUsuńZasiałeś we mnie ziarno. Tęsknoty. A grunt jest poddatny.
To się źle skończy. Będziesz miał więcej roboty. Yhym.
<33333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333333
Ciekawy tekst od początku już akcja się rozkręca. Podoba mi się to.
OdpowiedzUsuńTekst całkiem spoko, chociaż zdarzyło sie parę literówek :P I trochę brakowało mi takiego bardziej szczegółowego opisu zniszczeń. Lubię zniszczenia, chciałbym sobie to jakoś lepiej wyobrazić :P Fabularnie jest bardzo dobrze, tekst wciaga i intryguje :D
OdpowiedzUsuńNiezłe pobojowisko nam tutaj przedstawiles, obraz niemal postapokaliptyczny. ,ciężko rannoch likwidować strzałem w głowę? Miejcie litość😨
OdpowiedzUsuńTacy z nich peacemakersi, jak silye amerykańskie w Iraku hahha. Uśmiałam sie gdy przeczytałam powod tej rozruby. Raven na bani jest jak pies spuszczony ze smyczy, rozp#@# wszytkich dookoła.
Od razu rzuciło mi sie w oczy imie pani Generał Hekate ( bogini grecka do spraw specjalnych magii i zjawisk nadprzyrodzonych) przypadek? Mam nadziej, ze się okaże w następnej części.
Mimo że nie opisałes samej walki, to efekty końcowe pozwoliły mi z łatwością wyobrazić sobie co tam sie działo. Ciekawy zabieg. Podoba mi się.
Ominąłes pare przeciwników i znalazlam kilka literówek ale to nic takiego, sam tekst byl zabawny i sprowokował wyobraźnię.
Cześć :)
OdpowiedzUsuńPodzielam Wilczą - przecinków tu ani widu, ani słychu, a by się przydały. Do tego dwie uwagi - jeśli już chcemy dać kilka wykrzykników, to przyjęte jest, że daje się trzy dla wzmocnienia emocji. Jeden przy zwykłym okrzyku. Nie dwa. No i nie używa się form "cię", "ty" z wielkich liter, jeśli nie jest to list/wiadomość. Po prostu w dialogach niet i tyle.
Tekst jest bardzo dynamiczny, ale też przy tym bardzo skrótowy. Opisy poprawne, ale podejrzewam, że gdyby tak nie lecieć z akcją, a napisać więcej o poszczególnym przemieszczeniu się, wyszłoby lepiej. Jest tu potencjał na całkiem zgrabną historię, nie czyta się źle, do tego motyw wybuchu i Raven, którego stale trzeba pilnować - z tego jest co tworzyć.
Pozdrawiam.