fal'Cie
– istoty o boskich zdolnościach, wysłannicy -
wypełniają wolę bogów
l'Cie
– zwykle ludzie, który zostali powołani przez fal'Cie do wypełnienia zadania
Etro
- bogini
Odmieniec
- człowiek w procesie przemiany w potwora. Kara za niewykonanie zadania
powierzonego przez fal’Cie lub boginie.
Lili-Rose
i Rosko - oboje są l’Cie, znają się także od dzieciństwa
Czuła gorący piach pod stopami. Skąpani w żarzącym słońcu,
wędrowali wzdłuż rzeki. Spokojny i chłodny nurt zachęcał, aby zanurzyli się
odrobinę, stopy zaledwie lub dłonie. Wiedzieli jednak, że spokojne wody na
powierzchni kryją w sobie niebezpieczeństwo i śmierć. Idąc brzegiem, Lili
spoglądała na ruchomą taflę wody. Póki promienie słońca oświetlały im drogę,
byli bezpieczni. W ciągu dnia potwory stroniły od wody, lecz po zmroku inny ich
rodzaj, dużo bardziej niebezpieczny z niej wychodził.
Rosko co chwilę ponaglał dziewczynę. Wiedział, że zachód
słońca jej bliski, mimo że temperatura tego nie zwiastowała.
– Musimy się spieszyć. Do osady jeszcze parę kilometrów, a
słońce zbliża się ku horyzontowi.
– I po zmroku sobie poradzę – odparła Lili-Rose. Nie zwykła
uciekać przed problemami, ale stawała im naprzeciw.
Piaszczysty brzeg zaczynał zmieniać fakturę na kamienną.
Małe kamyczki przeobraziły się w skały, po których wędrówka stawała się
męcząca. Chłopak wspinał się na kolejne półki skalne, a pot ściekał po jego
skroniach. Lili natomiast ze zwinnością dzikiego kota, przeskakiwała z poziomu
na poziom. Stanęła na samej górze i spoglądając w dół na Rosko, pokręciła
głową.
– Sądziłam, że wszystkie l’Cie wykazują się równą zwinnością
– powiedziała.
– Najwyraźniej nie jest do końca, jak myślałaś –
odpowiedział Rosko, wciągając się na napiętych ramionach.
– Metr wyżej jest prześwit na drugą stronę. Nie powinieneś
mieć problemów, aby się tamtędy przedostać.
Gdy w przypływie sił udało mu się podciągnąć na wyższy
poziom, ujrzał otwór wystarczająco duży, aby przejść przez niego na drugą
stronę. Lili-Rose czekała już przy wyjściu.
– No rusz się, nie będę cały dzień na ciebie czekać! –
krzyknęła, lecz nie w nerwach, a z wyraźnym rozbawieniem.
Chłopak powoli wydostał się z luki skalnej. Lili śmiała się,
wskazując na niego palcem. Rosko nie było do śmiechu, gdy kurz szczypał go w
oczy. Wyprostował się, po czym chwycił za manierkę. Czystą wodą obmył oczy.
Miał świadomość, że każda kropla jest na wagę złota w takim upale, lecz z
piachem w oczach daleko by nie zaszedł. Podniósł wzrok i wtedy ujrzał człowieka
w odległości paru metrów od dziewczyny. Szedł powoli, zgarbiony i z silnymi
poparzeniami na całym ciele. Jego ręce były nienaturalnie długie, a stopy
wielkie jak u olbrzyma. Zeskoczył ze skał i podbiegł do Lili. Szybkim ruchem
ręki aktywował bransoletkę z wężem. Miecz pojawił się w jego dłoni. Hartowana
stal ze złotymi obramowaniami wydawał się mieć podwójne ostrze. Jak dwie
żyletki umieszczone obok siebie przecięła powietrze. Lili potrząsnął dłonią, a
z bransoletki na jej nadgarstku wygenerował się hologram łuki, który kilka
sekund później przybrał fizyczną formę.
– Zaczekaj to odmieniec. – Lili wyciągnęła rękę przed tors
Rosko, blokując mu drogę.
– Dobrze wiesz, że gdy przemiana się rozpocznie, nie ma
szansa na odwrócenie procesu.
– Rosko! To przecież nadal człowiek.
Lili zdawała się bezlitosną istotą, lecz widok odmieńca
wywoływał u niej lęk połączony z troską. Wynikało to z tego, że nie była
jedynym członkiem rodziny, który został wybrany przez fal’Cie. Jej brat, James,
także otrzymał zadanie do wykonania, lecz zignorował powołanie i odwrócił się
od bogini Etro. Przez to został ukarany i przemieniony w potwora. Lili-Rose
patrzyła, jak się zmieniał, przyjmując formę odmieńca. Był to długi i bolesny
proces. Największym marzeniem Lili było poznać sposób na zatrzymanie
metamorfozy, a nawet na cofnięcie jej. Żadne z jej niezwykłych zdolności nie
pomogły dziewczynie w rozwikłaniu tej zagadki. Widziała dziesiątki odmieńców,
ale żadnemu nie była w stanie pomóc.
– To nie jest …
Rosko nie zdążył dokończyć zdania, gdy odmieniec rozpoczął
natarcie. Biegł wprost na dziewczynę, ona niestety nie zareagowała, nie była w
stanie nic zrobić. Eksterminacja mechanicznych żołnierz, a nawet obezwładnienie
czy tymczasowe neutralizowanie stworzeń nie mogło się mierzyć ze zranieniem,
czy zabiciem odmieńca.
Chłopak nie zamierzał stać i patrzeć
jak jego przyjaciółka poddaje się bestialskiemu atakowi. Miecz powędrował
wprost przed Lili, tnąc ręce pół-człowieka. W drugiej ręce aktywował tarczę,
którą odepchnął go na skały.
– Zabijesz go! – krzyknęła Lili.
– “Taki mam zamiar” – pomyślał Rosko, lecz nic nie
powiedział.
Odmieniec leżał na skałach i
krwawił. Lili podbiegłą do niego z naiwną ufnością. Wyjęła jeden z eliksirów
leczących i wlała ciecz do otwartych ust. Po kilku sekundach rany na dłoniach
zasklepiły się, a silne poparzenia złagodniały.
– Patrz, uśmiecha się. Nic mu nie jest. – Odmieniec pokazał
zakrwawione zęby.
– Uśmiecha się, bo jest szalony.
Pół-człowiek odepchnął się od skał i skoczył ze szponami,
wyrastającymi z długich palców, ku dziewczynie. Powalił ją na ziemię. Dopiero
wtedy Lili buchnęła małym płomieniem w jego kierunku, odpychając go tym samym
do tyłu. Rosko ruszył z mieczem do przodu, przecinając go na wylot. Wyciągnął
miecz i cofnął się parę kroków, po czym opadł na kolana. To było jego pierwsze
zabójstwo. Tarcza i miecz zniknęły, a bransoletki zabłysnęły porozumiewawczo.
Lili uklękła obok i owijając ramiona wokół szyi przyjaciela,
przytuliła go do siebie. Klęczeli tak dobre parę minut, lecz czas uciekał, a
słońce zmieniło barwy na pomarańczowo-czerwone. Na szczęście osada widoczna
była na horyzoncie.
Nie moje klimaty, ale tekst mnie zaciekawił. Czekam na kolejne części.
OdpowiedzUsuńFajny tekst, super skomponowany - w pierwszej części jest taki spokojny, usypiający czujność a potem zaczyna się akcja :D Mam problem z tym zdaniem - "Hartowana stal ze złotymi obramowaniami wydawał się mieć podwójne ostrze." Pewnie chodziło Ci o to, że to był miecz obosieczny, ale mi tak jakoś to brzmi jakby były dwa obok siebie ostrza (że wyglądem przypomina taki trochę pazur?). I fajnie jakbyś może jeszcze rozwinęła co Rosko czuł po pierwszym zabiciu człowieka :) Bardzo podoba mi się to uniwersum i czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńMiecz był dokładnie taki jak opisuje, jedno ostrze obok drugiego z luka w środku. W sumie pewnie wyglądałby jak dwa miecze z jedną rękojescia. Masz rację, że mogłam dogłębnie opisać uczucia po pierwszym zabiciu kogoś przez Rosko, ale do tego dojdę jeszcze przy kontynuacji.
OdpowiedzUsuńDobra, czyli jednak dość dobrze sobie to wyobrażałem :D Swoją droga, musi to całkiem spoko wyglądać :D I w takim razie czekam jeszcze bardziej na kolejny tekst, jestem bardzo ciekaw opisu uczuć Roska ;) I wybacz czepialstwo :)
Usuń"aby zanurzyli się odrobinę, stopy zaledwie lub dłonie." chyba zbędne "Się". W paru miejscach są błędy typu literówki, ale to kwestia niedopatrzeń. Ogólnie trochę nie mój klimat, ale widać, że masz styl :)
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńDo Rosko mam taką trochę słabość - lubię, jak się pojawia. Nawet jeśli kogoś na końcu zabija, to i tak się cieszę z tego spotkania.
Ładne opisy, dynamika, do tego cały czas czuć tu klimat serii. Cieszę się, że się ona rozrasta. Przykro mi z powodu Jamesa i zabicia tego odmieńca, ale niestety w takich czasach ta dwójka żyje. Czekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam.
Jestem! Rany, oczywiście, że nie mogłabym przegapić tekstu z tej serii! Czekam na nią i widzę wszystko tak wyraźnie jakbym frala w 13.3 :D
OdpowiedzUsuńDzieje się, z tekstu na tekst dowiadujemy się czegoś więcej, np. O motywach Lili. Najpierw się zdziwiłam, że okazuje odmiencowi litość, ale zaraz nadeszła wyjaśnienie. I wiesz co? Na pewno wyglądałoby to okrutnie, ale chętnie przeczytałam jakieś retro, wspomnienie z tej przemiany Jamesa... I chętnie dowiedziala się o nim czegoś więcej. Czy dalej żyje jako odmienić? Brr. O, ja miecz Rosko też widziałam ostrze obok ostrza, podwójne i od razu byłam pewna że tak ma być xd te przewagę maja gracze finalna, bo tam nie takie miecze noszono xd chociażby Cloud i jego, a właściwie Zacka, a właściwe Angela, Buster Sword xd i szczerze mówiąc, mi się taka wizja podwójnego ostrza, z którego każde przypomina zyletke, cholernie podoba. Przywdziewalabym!
Kilka małych błędów rzuciło mi się w oczy, niestety nie mam kompa, więc wskaże tylko to: jak na wylot, to przeszyc, nie przeciąć oraz przy zapisie myśli wystarczy cudzysłów, nie trzeba pauz :)
Nie mogę się doczekać więcej! Rozpędza się ta historia!
Hej :D
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy kontakt z tym uniwersum, więc tak średnio wiem, o co chodzi, ale mega mi się podoba klimat! Jestem zaintrygowana postaciami Lili i Rosko i chociaż dopiero ich poznałam, już mi ich szkoda - Lili z powodu brata, a Rosko z powodu zabicia człowieka. Podoba mi się też styl, bardzo plastyczne opisy, wszystko widziałam. Na początku to wyglądało tak niewinnie, klimat był raczej leniwy, za to potem jak akcja ruszyła :D Jestem bardzo ciekawa, co będzie dalej :D
Pozdrawiam cieplutko