Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 24 lutego 2019

[3] Always Look For The Bright Sight Of Life ~ Rilnen


Najbardziej autopsyjny tekst, jaki kiedykolwiek napisałam. I to pisany w amoku. Naprawdę cieszę się, że mam kogoś, z kim mogę pisać. #Forever68 #Forever24 .

Byłam jak w amoku. Nie dochodziły do mnie żadne dźwięki. Chociaż gdzieś tam w tle grała playlista na Spotify, to już dawno przestałam rozpoznawać utwory. Pisałam. Słowa same wskakiwały do pliku, jakbym nie miała nad nimi kontroli. Puściłam hamulce. Sceny, które widziałam w swojej głowie, natychmiastowo znajdywały swoje miejsce w opowiadaniu, nad którym pracowałam. Bywały momenty, gdy palce ślizgały się po klawiaturze, stawiając literówki, gdyż nie nadążały za rozszalałym umysłem.

Już dawno nie miałam tego stanu. Żadne ze zmysłów nie odbierało bodźców zewnętrznych, liczył się tylko mojej wybujałej wyobraźni. Czułam się naprawdę mocna w fandomie, w którym pisałam. Znałam każdy jego szczegół, próbowałam nawet naśladować styl pisania autorki książek, do których konfabulowałam. Śmiało mogłam powiedzieć, że byłam w kolokwialnym gazie, gdy nagle...
– Kurwa.
Zamarłam, a przez moje plecy przebiegł zimny dreszcz. Znałam ten głos. Uniosłam wzrok znad monitora i przez parę sekund siedziałam nieruchomo w fotelu, wytężając słuch.
– Ja pierdolę.
Instynktownie spojrzałam na zegarek w dole ekranu. Wskazywał drugą zero sześć. O tej porze moja przyjaciółka dałaby znać, że przyjdzie, chociaż telefonów nienawidziła. Ściszyłam telewizor, by móc dosłyszeć psioczenia mojej matki, wpuszczającej do domu moich gości, ale nic takiego nie dobiegło moich uszów, więc uznałam, że mam omamy słuchowe. Już było późno, mogłam się po prostu przesłyszeć.
Wzruszyłam ramionami i wróciłam do opisywania dalszych losów przyszłości Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów, gdzie jedna z aurorów dostała zlecenie pod przykrywką. Właśnie kłóciła się z głównym bohaterem z blizną na czole...
– Chujów pińćset tysięcy!
Podskoczyłam na fotelu. Miałam wrażenie, ze serce wyskoczy mi z piersi ze strachu. Instynktownie sięgnęłam po pilot i wyłączyłam muzykę, po czym zatrzasnęłam laptopa. Moje stany lękowe wcale nie poprawiały sytuacji. Przez ułamek sekundy walczyłam sama ze sobą, czy podnieść swój szanowny tyłek z fotela i sprawdzić, czy na ganku nie stoi przypadkiem moja przyjaciółka, czekająca niecierpliwie, aż wpuszczę ją do domu, ale kiedy w końcu pokonałam strach przed ciemnością i wyjrzałam przez okno w łazience, nikogo pod domem nie dojrzałam.
– Ivcia...? – szepnęłam, rozglądając się dookoła.
Wcale nie zdziwiłoby mnie, gdyby moja przyjaciółka nagle zmaterializowałaby się przede mną z tekstem „nikt mnie nie chciał wpuścić, więc weszłam oknem”, ale nic takiego się nie stało. Otaczała mnie niepokojąca cisza, więc z duszą na ramieniu, wróciłam do swojego pokoju, zasiadając na powrót w fotelu. Tym razem nie włączyłam muzyki, ale historia przyszłej generacji Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie ponownie pisała się dalej.
– Jebać. Jebać to. Weź to wyjeb.
Wciąż wpatrując się w ekran, przekrzywiłam głowę. Zmrużyłam oczy i napisałam zdanie, prowadzące do akcji jak z taniego romansu...
– Chujowe.
„Mam cię,” pomyślałam, a delikatny uśmiech triumfu wkradł się na moje usta. Na chwilę zamknęłam oczy, a dłonie przestały opętanie molestować klawiaturę. Odetchnęłam parę razy, po czym wcisnęłam magiczny przycisk „home”, który zabrał mnie do początku tekstu. Starając się wyrzucić z głowy wszystkie pomysły, zaczęłam jeszcze raz czytać to, co urodziło się z mojej chorej wyobraźni. (Co za gówno. Ja to napisałam...?) I zrozumiałam, dlaczego słyszałam w głowie głos Ivci.
To wcale nie była paranoja. Po tych kilku latach wzajemnego obrabiania swoich tekstów wreszcie doszłam do poziomu, który posiada hamulec. I to w najlepszej postaci, bo w momentach, kiedy w fabule opowiadania zaczynałam przesadzać, słyszałam głos największego pisarskiego autorytetu, dzięki któremu pisałam.

4 komentarze:

  1. Hahaha :D Świetny tekst, takiego zastosowania tematu się nie spodziewałem, bardzo sprytnie rozwiązane :D Bardzo fajnie i dynamicznie się to czytało ;) Same plusy, nic do zarzucenie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. To dziwne, że nie słyszałaś tego głosu jak pisałaś końcówkę xdxd autorytet. Największy. Mocne słowa. Adresat może ich nie udźwignąć xd nigdy też nie posunal się chyba aż tak daleko, żeby od chojowych i wyjebania xd chyba xd jakbym miała obstawiać to na skali krytyki ostatnia możliwa wartością byłoby "roll eyes" xd
    Zgadzam się z tym, że burze mózgów i wzajemne poświęcanie sb uwagi ma ogromną moc i wychodzi tekstom na dobre. Dlatego fajnie, że ma szansę też dziać się to tutaj, w komentarzach np, ostatnio też na czacie.
    Coz, pozostaje życzyć, żeby ten wkurzający glos nie nawiedza cię zbyt często xd a dobrej burzy nigdy nie odmowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oho. Ten głos w głowie to jak edytor stojacy nad tobą i pokazujacy palcem gdzie jest błąd. Calkowicie rozumie twoj stan bo ja tak mialam przez jakis czas z ... Przecinkami😈 (cholera tutaj postawie bo na pewno zauważy) {z wyrazami szacunku dla głosu w glowie}.

    Myślę że czesto sami nie zdajemy sobie sprawy z tego jak duzy mamy wplyw na innych. Czasami osoby ktore spotykamy na swojej drodze sa tymi, które powinny tam właśnie być. Te których potrzebujemy do rozwoju ( w kazdym aspekcie).
    Wiedziałam że pisałaś o Hogwarcie, każde zdanie na to wskazywało. Fajnie podjelas sie tematu. A kiedy tekst motywuje do myślenia to dobry tekst. Taaak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Jestem pozytywnie zaskoczona tym nieoczywistym podejściem do tematu. Bardzo podoba mi się to, co nam tu zaprezentowałaś. Swietne opisy, bardzo plastyczne. Mnie też by się przydała taka Ivcia, może po czyichś uwagach udałoby mi się zapanować nad małym chaosem, jaki się pojawia w związku z pisaniem.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń