Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

niedziela, 14 lipca 2019

[23] Fear: You hunted me down ~ Miachar


            Amylee poprzednio pojawiła się w pierwszym tekście serii, do odnalezienia w wiadomym miejscu.

            Leżenie pod kołdrą było takie przyjemne. I wcale nie przeszkadzało mi to, że łóżko nie znajdowało się w mojej komnacie na zamku, lecz w gospodzie na skraju miasta. Było mi tu wygodnie, do tego spałam nie najgorzej. Ale musiałam iść dalej. Wspomnienie wieczornej rozmowy z rodzicami powróciło do mnie z siłą, która skutecznie mnie obudziła.
            Moja mama, choć byłyśmy do siebie tak podobne, nie była moją mamą. A ja byłam dzieckiem królewskiej rodziny, które w podzięce miało
powinno? służyć Fearowi, wielkiemu Magowi, do którego od ponad tysiąca lat należała dolina Maach i otaczające las tej doliny cztery krainy. Jak powiedział mi ojciec, Fear powinien mnie dzisiaj odwiedzić.
            Ale ja chciałam, by do tego spotkania doszło na moich warunkach. To dlatego musiałam jak najszybciej ruszać w drogę. Do lasu pozostały mi dwie mile utwadzonej ścieżki, powinnam je pokonać, nim minie południe
wtedy w lesie rozejrzę się za dobrym miejscem, by stawić czoła Magowi.
            Spakowałam więc te rzeczy, które zabałam ze sobą z zamku, do plecaka z szorstkiego materiału i opuściłam gospodę, nie dbając o śniadanie czy jakikolwiek prowiant. Byłam tak podekscytowana i przerażona tym, co mnie czekało, że naprawdę nie dałabym rady cokolwiek przełknąć. Jedynie podziękowałam właścicielowi za możliwość przenocowania i ruszyłam przed siebie, do lasu, ku przygodzie.
            Jak przejście tych dwóch mili to pikuś
udało mi się pokonać ten dystans szybciej, niż to sobie wyliczyłam tak tylko minęłam pierwszą linię drzew i weszłam na leśną ścieżkę, a moim sercem zawładnął strach. Nigdy do tej pory nie wędrowałam sama po lesie, w ogóle nigdzie nie byłam sama na żadnej wyprawie, a teraz musiałam się jej podjąć, by wypełnić przysługę.
            Książki, jakie do tej pory przeczytałam, nie mogły przygotować mnie na coś takiego, bo obraz, jaki rysowały swoimi opisami, nie mógł się równać prawdziwemu widokowi. Oddawały go tylko w niewielkiej części i nie mówiły dokłądnie o zagrożeniach, jakie mogę napotkać, wchodząc do lasu.
            A właśnie jedno niebepieczeństwo wychodziło mi naprzeciw.
            Mężczyzna schodził z prawej strony na lewą, potykał się, ale parł do przodu w silnej otoczce alkoholu. Do tej pory spotykałam pijaków tylko wtedy, gdy z drużkami przechodziłyśmy przez targ obok zamku, to miało być więc pierwsze spotkanie sam na sam. I bardzo mnie to przeraziło. On też zdołał mnie dojrzeć, wyciągnął w moją stronę rękę i uśmiechnął się nieprzyjemnie. Mimo ładnej i dość ciepłej pogody zadrżałam.
           
Hej, ty! Nie miałam żadnych wątpliwości, do kogo się zwraca. Zgubiłaś się, księżniczko?
            Aż otworzyłam buzię z wrażenia. Przecież nie powinien wiedzieć, że to ja, księżniczka Amylee! Przecież założyłam na siebie ubrania po służbie, potargałam palcami włosy i nawet odrobinę się ubrudziłam, by nikt nie mógł mnie rozpoznać! Dlaczego on akura musiał?!
            Zachwiał się, czyniąc kolejny krok, ale utrzymał równowagę na tych swoich krótkich i pewnie słabych nogach.
           
Takiie ślicznotkii się tuu zapuszczaają zauważył i zaśmiał się, a mnie zrobiło się niedobrze od tego dźwięku.
           
Nie zdobyłam się na odpowiedź jestem pewna, że najlepsza droga ucieczki jest w tamtą stronę wskazałam dłonią za plecy ale dzięki za troskę.
             Powstrzymałam się przed dygnięciem, co nie było łatwe, skinęłam tylko głową, odwróciłam się i chciałam odejść, ale nagle poczułam czyjąś cuchnącą dłoń na ramieniu. Pisnęłam.

           
Nie pozwoliłem ci odejść powiedział dość wyraźnie i składnie mężczyzna, spróbował zmusić mnie do ruchu, bym na niego spojrzała.
            Nic z tego, nie byłam tu, by spełniać czyjeś życzenia, zwłaszcza jakiegoś naputego pijaka. Nie mogłam być jego zwierzyną.
            Ale był silniejszy, niż mi się początkowo wydawało, nie miał problemu, by osiągnąć to, co sobie zamarzył. Nie chciałam na niego patrzeć, więc zamknęłam oczy.
           
Puść ją! rozległ się czyjś okrzyk, na który oboje zareagowaliśmy. Ja odskoczyłam, a pijak puścił mnie, zachwiał się i upadł na ścieżkę.
            Spojrzałam w stronę, z której rozległ się rozkaz, i ujrzałam niewiele starszą ode mnie, wysoką i bardzo ładną kobietę. Wyglądała na złą, jej wzrok prawie ciosał pioruny. Bardzo szybko poczułam do niej szacunek. Na pewno była jakimś dyplomatą lub kimś równie ważnym, bo takie sprawiała wrażenie.
            Tylko dlaczego kryła się za drzewami?
            Zbliżyła się w kilku susach i bez większego problemu, chwytając tylko za brudną koszulę, podniosła mężczyznę do pionu.
           
Co ty sobie myślisz, co? warknęła, a fioletowa chustka zawiązana wokół jej szyi zadrżała jak przy nagłym wietrze. Czy ci życie niemiłe, że wchodzisz sobie na ten teren i do tego nagabujesz biedne niewiasty? Tak bardzo chcesz spotkać Feara?
            Pzy imieniu Maga pijak nagle zbladł i zaczął się wyrywać. Jednak kobieta trzymała go mocno.
           
Nie, proszę zaczął błagać, a jego głos stał się płaczliwy. Proszę, puść mnie, ja nie chcę mieć z nim nic do czynienia! zawołał i załkał, co podziałało na nieznajomą. Zlitowała się i puściła szmaty, w jakie był odziany, a pijak, już uwolniony, szybko się pozbierał i ruszył biegiem. Prawie się za nim kurzyło.
           
Nienawidzę takich gości wymamrotała kobieta i westchnęła.
            Przyglądałam się jej uważnie, by znaleźć ślad tego, że jak ja boi się tego, że jest w tym lesie, ale nic takiego nie zauważyłam. To było zastanawiające.
           
Kim jesteś? zapytałam, a ona w końcu zwróciła na mnie uwagę.
            Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. Naprawdę była bardzo ładna.
           
Witaj, jestem Moe. Dygnęła przede mną nonszalancko, jakby robiła to kilka razy dziennie. Jestem Strażnikiem Maachu i uniżonym, wiernym, choć nie do końca z własnej woli, sługą Feara. Ty jesteś Amylee, prawda? Księżniczka zachodniej krainy?
            Zaskoczona, że mnie zna, też dygnęłam, ale nie było to eleganckie. Na zamku pewnie załamaliby nad tym ręce.
           
Tak, zgadza się. Skąd...?
           
Fear mi powiedział przerwała, nim zadałam pytanie że dzisiaj mamy spodziewać się królewskiego gościa, który po kilku wiekach spełni swoją powinność. Nadal się uśmiechała, a ja poczułam się bezpieczna. Przepraszam, że Mag nie wita cię osobiście, ale robi za niańkę i pilnuje jednego drwala.
            Nie wszystko zrozumiałam, ale to nie było ważne.
           
Jaki on jest? zapytałam, na co Moe roześmiała się i skinęła głowę w głąb lasu.
           
Chodź za mną, a przekonasz się sama. I nie martw się, przeżyjesz to spotkanie. Jak ja. Puściła mi oko. Za mną proszę.
            Co miałam zrobić? Ruszyłam za Strażnik, a włości Maga nie wydawały się takie straszne, gdy miałam towarzystwo. W taki sposób mogłam zacząć przygodę życia.
            Czas, start.

1 komentarz:

  1. Czytałam poprzedni tekst z drwalem i obie części zgrabnie się że że s łącza. Temat wykorzystany w historii, choć tekst bardzo krótki to przyjemnie się czytało. Zauważyłam parę literówek, ale nie były one rażące.
    Czekam na kolejną część i trochę więcej informacji o bohaterkach i tym uniwersum.

    OdpowiedzUsuń