Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 15 marca 2020

[53] Strzały w serce ~ Efemeryna



Strzały w serce

Marek lubił swoją whiskey, wypady z kolegami za miasto i strzelanie z wiatrówki w niebo. To ostatnie dawało mu poczucie kontroli, którego nie miał na codzień – on, podstarzały mąż i ojciec po pięćdziesiątce, z w miarę dobrą pracą w firmie, która zaczynała być wygryzana przez młodych.
- Cholerni millenialsi – klnął pod nosem ilekroć widział tych, jak to mówią, „hipsterów”, odzianych w łachmany z lumpeksu, z iPhonami w dłoniach i w czapkach na głowach pomimo środku lata.
Do cholernych millennialsów nie zaliczała się Katia, blondwłosa konsultantka z Ukrainy, która do Wrocławia przyjechała wypełnionym po brzegi autobusem z Iwano-Frankowska parę miesięcy wcześniej. Do pracy ubierała się elegancko i schludnie (i tak powinno być!), zawsze była uśmiechnięta i skora do rozmowy. Pomógł jej trochę, kiedy tu przyjechała, nie powie, że nie. Zrobiło mu się szkoda tej młodziutkiej łani, ktora została rzucona na pastwę losu i pożarcie przez bezlitosną polską biurokrację. Konto w banku, wynajem mieszkania, karta SIM – pokazał jej nawet restauracje i sklepy, do których można chodzić i nie zbankrutować. Oczywiście on za wszystko płacił, był dżentelmenem. Naprawdę lubił jej towarzystwo. Przy niej czuł się zabawny i jakby lżejszy, na ciele i duszy. Tylko sie nie zakochaj, ty stary baranie, podśmiechiwał się w duchu, obiecując sobie, że będzie ponad utartym schematem dziada w średnim wieku uganiającym się za młodszą o połowę kobietą.
**
Alina od początku wiedziała co się święci. Marek z dnia na dzień stawał się coraz radośniejszy, pogodny. Przestał narzekać na swoje plecy, chociaż nie wybrał się do lekarza. Zakochał się! Poczuła lekkie ukłucie zazdrości, które szybko przeszło w ulgę. No bo z jednej strony miała cichą nadzieję, że ją to ominie, że mimo, że ich związek jest w opłakanym stanie od wielu lat, Marek nie odważy się na skok w bok. Z drugiej strony – Jezu, w końcu! Nareszcie przestanie mieć wyrzuty sumienia. Ile to już, dwa lata? Tak, już od dwóch lat spotykała się z Wojtkiem w tajemnicy przed mężem (raz byli nawet na krótkich wakacjach w Kotlinie Kłodzkiej), a jemu chyba nawet przez myśl nie przeszło, że go zdradza. To bolało najbardziej; to że jej własny mąż myślał, że nikt jej nie chce, że dla nikogo nie może być atrakcyjna. No bo jak? Po trójce dzieci? Po latach spędzonych w domu, bez jednego dnia fitnessu? Nie pamiętała kiedy ostatnio uprawiali seks. Może w zeszłym roku, po grillu u cioci Jadźki, gdy oboje wypili za dużo? Chyba tak, choć żadne z nich nie pamiętało nic z tego zdarzenia. To był czysty alkoholowy przypadek. A ona chciała być pożądana, kochana, ubóstwiana! Co z tego, że miała wielki tyłek, a jej ciało nie było już tak gibkie jak dwadzieścia lat temu? Wojtusiowi to nie przeszkadzało. 
Poznali się przez internet, siedziała wtedy z nudów na czaterii (mAlinka70), kiedy zagadał do niej Wojtasss67 („Serwus Malinka!!!”). I tak przegadali cały wieczór, a potem parę następnych tygodni, by wreszcie umówić się na pierwsze spotkanie w realu. Alina oczywiście wybrała miejsce publiczne, nasłuchawszy się historii o seryjnych zabójcach i zboczeńcach. Czuła, że trzeba pozostać zachowawczym, mimo iż intuicja podpowiadała jej, że może Wojtkowi zaufać. Wpadła po uszy kiedy pierwszy raz zobaczyła na żywo jego misiowatą sylwetkę i sarnie oczy.  Ich romans wybuchł z intensywnością o jakiej nie śniła. Z dnia na dzień stawała się coraz lżejsza, dokładnie tak jak Marek teraz. Spotkania z Wojtkiem dawały jej zastrzyk adrenaliny i pewności siebie. W końcu, po tylu latach, znów czuła się szczęśliwa.
Z początku nie miała wyrzutów sumienia, że zdradza Marka – zawsze był bawidamkiem, więc traktowała to jako swego rodzaju zemstę. Poza tym kompletnie się nią nie interesował. Chciała od niego odejść tyle razy! Codziennie o tym myślała. Ale co by powiedzieli na Skalnej? A proboszcz? Jakby to wyglądało? Że to ona zdradziła i przez nią biorą rozwód? Kobiecie to nie przystoi. Jeśli rozstaną się polubownie, inaczej to będzie wyglądało. Rzucą śpiewkę o odmiennych priorytetach, wypaleniu uczucia i tyle. Ha! Uczucia! Kiedy to było, dwadzieścia lat temu? No właśnie.
Czekała na ten moment od dawna. Jej mąż w końcu się zakochał, w końcu kogoś sobie znalazł! Miała nadzieję, że to coś poważnego. Była pewna że ta młoda siksa zawróciła mu w głowie. Chwała jej za to!

**
Wiedział, że kręcą się koło niej koledzy. Młodsi, wysportowani, bardziej „cool”. Zazwyczaj udawało mu się ich przepędzić, oczywiście w bardzo wyrafinowany sposób: spojrzeniem spode łba, dwuznacznym przytykiem. Ale tego Turka jakoś nie potrafił zniechęcić. Przyczepił się do Katiuszy jak rzep psiego ogona i nie puszczał. A jak miał na imię! Burak. Tak, tak jak burak cukrowy. Marek wybuchnął śmiechem kiedy Burak się przedstawiał. A co, Ziemniak był zajęty, zażartował głupio, a Katia zmierzyła go wzrokiem. Burknęła coś o tolerancji i tyle ją widział. Była taka wrażliwa!
** 
Był piątek, najlepszy dzień tygodnia. Co tu robić, myślał gorączkowo Marek. Wiedział z kim chce go spędzić, nie wiedział tylko jak Katię zaprosić, żeby nie odmówiła. Może na służbowego drinka, uśmiechnął się w myślach – to zawsze skutkowało. Jak pomyślał tak też uczynił – Katia nie bardzo chciała iść, ale jakoś ją przekonał. Była zbyt grzeczna, żeby mu odmówić. Mimo, że się zgodziła, poczuł się podle ze swoją strategią. Czy nie mogli tak po prostu wyjść na piwo, bez gadki o biznesie? Czy nie mogła go po prostu polubić? Przecież nie był taki zły.
Przyszła spóźniona, kiedy Marek kończył już trzecią podwójną. Był w wisielczym nastroju, czuł że dopada go kryzys wieku średniego. Mina Katii też go nie rozweseliła. Siedziała jakaś naburmuszona, a on bezskutecznie próbował ją rozweselić. Nie mogła odmówić, skoro tak bardzo nie chciała tu przyjść? Alkohol buzował mu w żyłach, ale czuł się niewystarczająco pijany, bo smutek wciąż wypływał na powierzchnię. A może Katia go lubi, tylko jest dzisiaj nie w sosie? Miała na sobie czarny obcisły top, krótką spódniczkę i sandałki na sporym obcasie. Ubrała się tak dla niego?
Potrzebował jakiegoś potwierdzenia, jakiegoś znaku. I miał ochotę przytulić się do swojej przyjaciółki. Ile można czekać? I czy przytulenie jest takie złe, przecież są przyjaciółmi, a przyjaciele się przytulają. Katia coś tam opowiadała, nie słuchał jej za bardzo – nieudolnym ruchem ramienia spróbował ją objąć, i sam nie wie jak to się stało - jego usta nagle znalazły się niebezpiecznie blisko jej policzka. 
- Marek, przestań! – krzyknęła. Takiej reakcji się nie spodziewał. – Co ty wyczyniasz? – wściekła się.
Marek odsunął się i podniósł ręce w obronnym geście – Katia, no co ty...
Zmierzyła go wzrokiem.
- Jesteś pijany – stwierdziła. – I nie chcę żebyś mnie dotykał.  Poza tym mam chlopaka. – przyznała.
Markowi wnętrzności się poskręcały, przez chwilę nie potrafił złapać oddechu. – Chłopaka? Kogo? Tego Turasa? – zapytał, nie kryjąc emocji.
- Chodzi ci o Buraka? – zapytała z irytacją. - Da, jesteśmy razem. Jak wy to mówicie po polsku, chodzimy. Od dwóch tygodni. Ale przecież ty wiedziałeś, prawda? Wiedziałeś? – zapytała, w jej głosie pobrzękiwał gniew.
Marek spojrzał na nią mokrymi oczami.
- Podejrzewałem, ale… Nigdy nie zapytałem. Chyba bałem się tego, co mógłbym usłyszeć. – wyznał.
Katia pokręciła głową z dezaprobatą. Żona, dzieci, a on bóg wie co sobie wyobraża. Miała go dość. 
- Da svidanija – rzuciła na odchodne zostawiając za sobą powiew leśnych owoców i jego podeptane serce. 
**
Marek wpadł do domu chwiejnym krokiem i bez ściągania butów położył się na kanapie.. O dziwo w mieszkaniu było cicho. Czuł się bardzo samotny i nieszczęśliwy. Gdzie jest Alina? Jego żona...
- Alinko – odezwał się słabym głosem.
- Tak? – Alina nagle wyskoczyła zza szafy. Chyba się tam czaiła. – Jesteś pijany? – zapytała znając odpowiedź.
- Alinko, ja... – zaczął – Ja chciałem cię przeprosić. Za te ostatnie, no... miesiące – dukał.
Jakie kurwa miesiące, myślała gorączkowo Alina, chyba lata świetlne.
- O czym ty mówisz Mareczku, jakie przepraszam? Za co? 
- Alinko, wiem, że się między nami nie układa. Ale będziemy jeszcze szczęśliwi. Jedźmy na urlop. Zarezerwuję domek w Skorzęcinie, będzie jak za dawnych lat....
Alina pobladła. Nie, nie, nie. Żaden urlop, ona ma z Wojtuniem wypad zaplanowany do Czech. Kurwa!
- Wiem, że mnie zdradzasz – wypaliła.
Marek, zdaje się, wytrzeźwiał.
- Alina, co ty opowiadasz, ja bym nigdy...
- Widziałam twój telefon. Ta Ukrainka. SMS-y na dobranoc, ciągle jakieś piwa i zaloty. Mam tego dość – powiedziała teatralnym tonem.
Markowi zaszkliły się oczy. Zrobił się jakiś mniejszy, jakby smutek go skurczył. Alinie zrobiło się go trochę żal.
- Alinko, to nie tak. To tylko koleżanka z pracy... Do niczego między nami nie doszło... Poza tym ona ma chłopaka, z Turcji, Buraka...
Zapadła cisza.
- Jaki burak, jaki burak – zaczęła gorączkowo powtarzać. – Przecież tyle się za nią uganiałeś – nie mogła uwierzyć.
Odpowiedziała jej cisza i spojrzenie zbitego psa.
- Chuj by to strzelił – powiedziała z rezygnacją i nastawiła wodę w czajniku.
Zdezorientowany Marek położył głowę na kanapie i odleciał w objęcia Morfeusza. Trzeba się będzie jeszcze pomęczyć parę lat, pomyślała i zalała dwa kubki wrzącą wodą. Teraz napiją się herbaty, czarnej i mocnej. Taką lubili najbardziej.
**
- You old fucking idiot! – wyrwał go ze snu krzyk przy akompaniamencie trzasku pękającej szyby. Ktoś rzucił czymś w okno. Marek zerwał się z kanapy i wyjrzał na dół, przez dziurę. Pijany i rozwścieczony Burak stał pod latarnią, i wymahiwał butelką piwa w jego stronę. Co za bezczelny gnojek! W dodatku miał ubraną czapkę (był kurwa lipiec!). Markowi czerwień zalała oczy. Ten młody opryszek waży się tu przychodzić nocą i zakłócać spokój jego rodziny i sąsiadów? I wybija mu szybę? Wkurwił się niesamowicie. Bez chwili zastanowienia wyciągął spod łóżka cynowe pudełko, a z niego wiatrówkę. Jednego był pewien: dzisiaj nie będzie strzelał w niebo.




14 komentarzy:

  1. Aaaaaa. Liczyłam na coś w tym stylu! Nie mogłam się powstrzymać, od razu musiałam czytać. A jak zaczęłam, nie mogłam przestać. Żadnego "dokończę jutro", choć przed chwilą padałam na twarz! Czuje się jak w dniu świra!!!
    Ok, potrzebuje komputera, na komentarz jednak wrócę jutro. :D

    Tak dobrze Cię czytać!! ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. elo, elo! wracam napisać coś więcej xd nie wystrasz się, bo czasem się lubię rozpisać.

      Nożeż kurwa gdzie Ty z tym swoim pisaniem byłaś wcześniej?! Ja zawsze wiedziałam, że Wolkom blisko do pióra i dobrze wiedziałam. xd Historia nie za długa, z morałem, z humorem, ale takim czarnym, fajnym, lubianym. No Dzień Świra, powtarzam się. Żeby baba czekała, aż chop ją zdradzi, żeby móc odejść... No tak przykre, że aż pełne sensu. Dla mnie świetnie oddane realia zaściankowego, polskiego myślenia. To odwieczne pytanie, ludzie powiedzą. I zawsze zła odpowiedź.

      Co za bezczelny gnojek! W dodatku miał ubraną czapkę (był kurwa lipiec!) <--- xD tu ostatecznie była Twoja

      I taki wielonarodowy ten tekst.
      I bardzo podoba mi się styl, w którym jest napisany. Wtrącenia w nawiasach, podrzucanie detali, budują świat solidnie, podnoszą jego realistyczność, postacie żyją.

      Co do spraw, których pewna nie jestem, czy siadło formatowanie na blogu, czy celowo pozostawiasz takie odstępy między akapitami? Bo różnie ludzie piszą, choć myślę, że taka wyrwa nie za każdym razem pasuje, w sensie, zamiast tak:

      - Alinko, to nie tak. To tylko koleżanka z pracy... Do niczego między nami nie doszło... Poza tym ona ma chłopaka, z Turcji, Buraka...

      Zapadła cisza.

      - Jaki burak, jaki burak – zaczęła gorączkowo powtarzać. – Przecież tyle się za nią uganiałeś – nie mogła uwierzyć.

      Widziałabym to tak:

      - Alinko, to nie tak. To tylko koleżanka z pracy... Do niczego między nami nie doszło... Poza tym ona ma chłopaka, z Turcji, Buraka...
      Zapadła cisza.
      - Jaki burak, jaki burak – zaczęła gorączkowo powtarzać. – Przecież tyle się za nią uganiałeś – nie mogła uwierzyć.

      I trochę brakuje mi wcieć w pierwszych wersach. To są szczegóły oczywiście, jedynie wizualna kwestia.

      I muszę zapytać o zapis dialogów. Nie miej mnie za mądralińską! Wszystkie uwagi w trosce o Twój potencjał i talent! Serio, dziewczyno, czemu dopiero teraz się ujawniasz! ;D No, dialogi. Podejrzewam, ze chyba też program Ci zmienia myślniki? W czym piszesz? Word? Chodzi mi o to, że zwykle w zapisie stosuje się półpauzy (chociaz ja np. uzywam pauz, najdluzyszch z tych wszystkich myslnikow, chociaz podobno wyszly z mody xd) Tu mamy najpierw łącznik, czyli najkrotszy z myslnikow, a potem wlasnie półpauze:

      - Chuj by to strzelił – <--- Nie wiem czy jasno mówię. Warto ujednolicić zapisy, by zawsze stawiać ten sam znak, czyli najlej półpauzy. Łączniki polecane są przy eee łączeniu wyrazów (kto by sie spodziewal xd) typu czerwono-niebieski.

      No i to tyle z mojej strony! Miło w chuj widzieć interpunkcję na wysokim poziomie. Osobiście jestem wielkim fanem przecinków (chociaż lubię się w nich gubić)

      Yezu. Czekam na kolejne teksty W CHUJ. Albo W KURWE, żeby nie było, że powtórzenie ;D

      Marek odsunął się i podniósł ręce w obronnym geście – Katia, no co ty...

      Usuń
    2. Kochany Wilq!
      W ogóle zacznijmy od tego, że czekałam, aż teksty zostaną tu wrzucone, jakoś tak mi umknął jeden dzień, potem wchodzę i BACH! teksty już są BACH! tyle komentarzy! Normalnie usiadłąm i zaczęłam czytać z wypiekami, które mi nie zeszły aż do teraz. Zajebista jest ta grupa i poziom pisania jest wysoki. Cieszę się, że tu z Wami wylądowałam :)

      Z akapitami masz 100% racji, coś mi się za dużo przerw naklikało. Chyba w tym konkretnym przykladzie który przytoczyłaś, chciałam "wydłużyć" ten moment. No ale. :D
      Ogólnie nie jestem mocna w formatowaniu, tzn. wiem jak co działa tylko nie wiem KIEDY coś stosować. Moje przecinki są szalone, i lubą występować w stadzie :D

      Mam jedno pytanie, po którym zostanę skreślona z listy armii: co to jest półpauza? :D

      Usuń
    3. Okej, google mi pomógł - tylko teraz - jaki jest poprawny zapis? Kiedy wstawia się półpauzę, a kiedy pauzę? :> jakoś wcześniej na to nie zwracałam uwagi :P

      Usuń
    4. :D słuchaj, najważniejsza jest treść i ona jest gruba, gdy ktoś ma nienaganną formę, ale nie ma treści, ten ma prawdziwy problem. A Twojej formie tak niewiele brakuje, że wszystko, co musisz zrobić, to zdecydować się, czy stosujesz w zapisie dialogów pauzy czy półpauzy i konsekwetnie trzymać się wyboru. W całym tekście. TYLE. :D od razu mówię, że podobno pauz już się nie stosuje, w sensie w książkach, ale ja osobiście lubię pauzy. Możesz z ciekawości podglądnac w kilku książkach, ja raz spotkałam pauzy xd

      Usuń
  2. Czytam Twój tekst po raz pierwszy i kupuję go od razu. Rzeczywistość korporacji pokazana idealnie, jakbyś siedziała na tym samym spejsie co oni. Młode zdolne korpochomiki, atrakcyjne Ukrainki, Turek, który budzi odrazę każdego typowego Polaka po 40stce, a nawet młodszego.

    No i uwielbiam imię Burak, bo jeszcze pamiętam swoje pierwsze zderzenie z tym imieniem <3

    Równie plastycznie pokazałaś relację Alinki i Mareczka. Z jednej strony smutne, z drugiej bardzo prawdziwe. Nie ma dramatu, bo zdradzają się oboje a całość utrzymana jest w wesołej konwencji. Nie czepiam się interpunkcji itd., bo bawiłam się naprawdę dobrze :)
    Mam nadzieję, że poczytam niedługo więcej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Estrela,
      Też lubię to imię, przypomniało mi się spontanicznie kiedy pisałam opowiadanie. Korpo oddane w miarę wiarygodnie, bo opisy bazowane na wlasnych doświadczeniach. Mam nadzieję kiedyś napisać coś wymyślonego kompletnie, to moja największa pisarska ambicja :) Pozdrówka!

      Usuń
  3. Po pierwsze I najwazniejsze, witam cie serdecznie w naszej grupie. Podoba mi sie twoj styl I to jak opisujesz cala sytacje, osoby I okolicznosci, w ktorych sie znalezli. W twoim tekscie witac, ze pisalas wczesniej I wiesz ja to sie robi ( gdy ja zaczynalam nie wiedzialam gdzie spostaic przecinek :P) niby normalne problmey zyciowe, moze nie codzinne problemy ale pokazujesz jak ludzi reaguja i daja obie z nimi rade. Wchodzi z ludzka psychike, podoba mi sie to. Masz fajne poczuci chumoru, wplecione w sensem w cala akcje. Czekam na kolejny test.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kaja! Ja też nie wiem gdzie postawić przecinek :D w ogóle przydałoby mi się parę lekcji polskiego na poziomie gimnazjum/liceum :D (serio)

      Pozdrawiaaam!

      Usuń
  4. Hej :)
    Witamy na Grupie! A osobiście gratuluję świetnego debiutu!
    Sama nie za często tworzę polskich bohaterów, ale lubię widzieć rodzime imiona u innych autorów, bo za takimi imionami idzie także kultura, którą znam najlepiej i czuję się przy takich tekstach bardzo dobrze.
    Nieźle zarysowałaś relacje między bohaterami. Tak bez nadęcia, prosto i otwarcie, że czytelnik ma ich obraz z każdej strony i jest w stanie cokolwiek wobec postaci poczuć. Nie lubię zdrad, ale jeśli ktoś umie o nich napisać, to łykam to lepiej niż artykuły w kolorowej prasie. I to sprawiło, iż poczułam smutek na końcu, kiedy to nic nie idzie ani po myśli Marka, ani po myśli Aliny. I to, że się ze sobą męczą, też mnie trochę boli - naprawdę chcą się skazać na kolejne lata małżeństwa, gdy coraz mniej ich łączy?
    Plastyczny i naturalny tekst, który ja całkowicie kupuję. Niezłe opisy, klarowne dialogi, nie ma tu żadnych przegięć. Brawo.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Cleo,
      Jakoś nie wiem czy umiałabym stworzyć głównego bohatera nie-Polaka - wszystkie pomysły na opowiadania kręcą się wokół Polski, Polaków i w polskich miastach - chyba to jest mi najbiższe. Mam nadzieję, że kiedys poważę się na coś innego:)
      Dzięki za feedback i czekam na Twoje teksty!

      Usuń
    2. Jak coś, to moje teksty to te podpisane jako ~Miachar. Po prostu korzystam z konta, które założyłam kilka lat przed WaR i którego nazwa była moim pierwszym nickiem.
      Pozdrawiam i weny życzę ;)

      Usuń
  5. Zwykle komentuję na bieżąco, mając otwarty plik notatnika obok i spisuję sobie myśli, które zazwyczaj mają tendencję do uciekania po przeczytaniu tekstu. Twój tekst czytałam na takim skupieniu, że nie miałam nawet czasu na zebranie myśli! Tak bardzo wciągnęła mnie ta historia, że musiałam przeczytać ją do końca bez odrywania się od tekstu! :D
    Och, jak dobrze przeczytać coś życiowego, tak niesamowicie prawdziwego i swojskiego - coś, co przecież może dotknąć każdego, ale również nie każdy ma odwagę o tym powiedzieć. Bardzo podobała mi się ta historia, jakby wzięta z codzienności i brutalnie, ale dosadnie i z gracją opowiedziana.
    Ale po kolei - bohaterowie:
    Na początku polubiłam Marka, bo wydawał się zwykłym korpostaruszkiem, którego wkurzają młodsi koledzy - tu się z nim zgadzam, też nie lubię tych modnych, uganiających się za trendami dzieciaków. Albo inaczej - nie trawię pokazówek. ;) To, że zapałał jakimiś uczuciami do kogoś innego niż powinien czuć do swojej żony, to też bym jeszcze zrozumiała, w końcu czasami uczucia się wypalają i lepiej szczerze jest o tym z partnerem poromawiać, niż żeby miało dojść do dziwnych sytuacji. Ale poczułam lekki niepokój, gdy doszło do spotkania z Katią w barze, tutaj już był lekki cringe z jego strony, ale tak dobrze napisany, że tekst broni się sam. I do końca mam mieszane uczucia co do Marka, bo z jednej strony go rozumiem, ale z drugiem przypomina mi tych wszystkich starych, obleśnych kolesi, startujących do młodszych o dużo od siebie dziewczyn.
    Alinka - Alinka to mi przypomina taką zwykłą, prostą, dobrze ułożoną kobietę-polkę, która chciałaby się wyrwać z tej szarej rzeczywistości. Podobały mi się jej rozkminy na temat "co ludzie powiedzą", typowe dla polskiej społeczności. A jednak się wyłamała. I teraz ma zagwostkę co tu zrobić. O niej chciałabym się dowiedzieć więcej ! :)
    Katia - biedna, zagubiona w polskiej rzeczywistości cudzoziemka. Dobrze, że postawiła sprawę jasno. I że udało jej się wybrnąć z tej sytuacji.
    Niemniej, nie widzę pozytywnego zakończenia dla Buraka, który pokazał też swoje oblicze, tą niebezpieczna stronę też, co podsumowując oddałaś w tej histori tak dobrze tę rzeczywistość, że pomimo ciężkiego tematu, jaki podjęłaś, to poradziłaś sobie z nim bardzo dobrze :)
    Jedyne co można jeszcze poprawić to zapis, akapity w odpowiednich miejscach, ale nawet ich brak nie przyczynił się do trudności w odbiorze tekstu ;) Oby tak dalej! Bo bardzo miło czytało się coś innego, a zarazem takiego jakby zza miedzy, takiego bliskiego :)
    Powodzenia w kolejnych tekstach! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejjj dzięki! Korpo świat nie jest mi obcy, stąd tematyka. Bardzo chciałabym napisać coś totalnie z głowy, bez pokrycia z otaczającą rzeczywistością. Tego musze nauczyć się od Was, macie mnóstwo zajebistych pomysłów w tej grupie :)

      Usuń