Już jakiś czas temu zanosiło się na powstanie tej serii. Dużo przemyśleń, kilka historii i odrobinę morałów. Teksty będą niezależne, nie łączy ich żadne uniwersum, ani wspólni bohaterowie. Każdy tekst będzie przesiąknięty przemyśleniami, powinien motywować czytelnika do myślenia. Czy mi się to uda? To się okaże.
There I will go, to loose myself and find my soul
Mijała ten budynek codziennie, dokładnie o dziewiętnastej trzydzieści trzy, w drodze powrotnej z pracy, której może nie nienawidziła, ale która była jej całkowicie obojętna. Większość miasta zdołała się wyciszyć do tej pory, ale nie jedna z największych szkół teatralnych, która była czynna od szóstej rano, a zamykała swoje drzwi dopiero o dwudziestej drugiej. Gdy była dzieckiem, często podglądała przez okno młodych aktorów, ich fascynujące i zarazem wyczerpujące próby. Marzyła, aby pewnego dnia stać się jedną z nich. Niestety, gdy weszła w dorosłość, dziecięce marzenia zeszły na dalszy plan, zastąpiły je oczekiwania rodziców oraz wszech panująca opinia o istotności pieniądza w życiu człowieka. Czasami żałowała, że wybrała taką drogę, a nie inną. Dała głosom innych ludzi zadomowić się w jej umyśle, uwierzyła, że ich plany były jej własnymi.
Gdy przechodziła koło teatru, miała wrażenie, że ciepło bije od jego murów, dźwięki muzyki koją zmysły, a żółte światło zaprasza, aby zajrzeć raz jeszcze przez szybę. Z jednej strony miała ochotę przystanąć i wbić wzrok w spektakl na jego deskach, z drugiej odczuwała męki, mając świadomość, że jej marzenie jest na wyciągnięcie ręki, ale ona nie potrafi zrobić nic, aby po nie sięgnąć. Czy pasja pozostała jedynie częścią jej przeszłości, jak spalony most, przez który nie można już wrócić? Czym była jej teraźniejszość? Realiami, w których nie potrafi rozpoznać własnego odbicia w lustrze? Kim była, skoro nie była już sobą?
Wsadziła słuchawki w uszy, aby muzyka przesyłana z telefonu rozproszyła jej uwagę. Wsłuchując się w dźwięki muzyki klasycznej – którą wpajali jej rodzice od najmłodszych lat – doszła aż do wieżowca, w którym znajdowało się jej mieszkanie. Lubiła spacerować i mimo że miała samochód, nie używała go częściej, niż było to konieczne. Będąc już w domu, położyła laptopa i dokumenty na blat kuchenny. Teoretycznie nie pozwalano na wynoszenie wstępnych umów z kancelarii, ale ona lubiła trzymać dokumenty przy sobie. Może było to kwestią tego, że niezbyt ufała tym wszystkim prawnikom – mimo że była jednym z nich – a może nigdy nie czuła się częścią zespołu. Z tego drugiego powodu wolała pracować w domu. Kancelarie odwiedzała raz w tygodniu.
Mieszkała sama i była singielką, ale nie można było powiedzieć o niej, iż była samotna. Choć rodzicom swój stan panieński tłumaczyła brakiem czasu i poufną naturą swojego zawodu, prawda była taka, że odkąd poszła na studia prawnicze, nie poznała żadnego mężczyzny, który zainteresowałby ją na tyle, aby postanowiła poznać go bliżej. Od dawna nikt nie zaintrygował jej do tego stopnia, aby nie mogła przestać o nim myśleć. Miała za to wspaniałych przyjaciół, którzy o dziwo nie byli częścią jej świata, można nawet powiedzieć, że tylko oni nadal łączyli ją z osobą, którą była kiedyś.
Dochodziła już dwudziesta pierwsza. Zwykle piątkowe wieczory spędzała na długich seansach filmowych, oczywiście we własnym salonie. Tym razem jej spokój postanowiła zakłócić Christina, sąsiadka z niższego piętra, a przy okazji jej najlepsza przyjaciółka. Stukanie do drzwi przeszkodziło jej w obejrzeniu do końca trailera filmu o artyście, który malował swoje dzieła krwią. Filmy tego typu zawsze zapobiegały przedwczesnemu zaśnięciu na kanapie, wiec oczywiste było, że chciała właśnie zacząć od takiej twórczości. Nie zatrzymując zwiastuna, wstała i podeszła do drzwi. Zanim otworzyła, spojrzała w judasza. Na widok przyjaciółki od razu pomyślała o wspólnym oglądaniu i wielkiej paczce popcornu, no i może o pizzy. Ten wieczór zapowiadał się całkiem nieźle.
Gdy otworzyła drzwi, do środka wleciała esencjonalna nuta ulubionych perfum Christiny. Ta jednak stanęła jak wryta, nie odzywając się ani słowem, co nie było do niej podobne, wpatrywała się w nadal odtwarzany trailer na ekranie telewizora.
– Nie przejmuj się, zaraz to wyłączę – powiedziała Dafne, spoglądając przez ramię. Od razu skojarzyła, że mina przyjaciółki jest wywołana makabryczną sceną na ekranie. – Wrzucę jakąś komedię romantyczną albo dramat psychologiczny. Wiem, że takie lubisz.
– Nie ma takiej potrzeby, słońce. Nie będziemy tutaj siedzieć.
– Wychodzić również nie planuję. – Właścicielka mieszkania zmrużyła oczy.
– Wiem, że jest piątek, ale mam dwa bilety na premierową odsłonę spektaklu „Psychoza 4.48”. – Oczy świeciły jej się z podekscytowania, a może to nadmiar brokatu użyty do makijażu odbijał refleksy. – „Psychoza 4.48”. Wiesz, co to znaczy?
Christina wiedziała doskonale jaki haczyk zarzucić, aby jej przyjaciółka załapała się na wyjście grupowe.
– Słyszałam o tym spektaklu – zaczęła powoli, mówiła jakby sama do siebie. – Psychoza powiadasz? – Uniosła wzrok na dziewczynę, a ta wiedziała od razu, że jej plan się powiódł.
– Na miejscu spotkamy się z Rogerem, Sabiną, Mike’iem i Dolores. – Wymieniała znajomych obu dziewczyn, którzy na co dzień i od święta dzielili tę samą pasję. – Będzie z kim pogadać o wrażeniach.
Dafne uśmiechnęła się łagodnie, ale chwile później spochmurniała. Zdała sobie sprawę, że jej życie zawodowe i życie prywatne to dwa różne światy. Gdyby chciała zabrać jednego z prawników czy choćby administratorów kancelarii do teatru, nie znalazłaby z nimi wspólnego języka. Prawo i aktorstwo mają do siebie tyle, co medycyna do stolarstwa. Czyli wielkie nic. Cieszyła się, że nie jest zamknięta w hermetycznym świecie prawników, ale nie chciała jednocześnie prowadzić podwójnego życia. Tłumaczyła to kiedyś tym, że czasami czuła się, jakby miała rozdwojenie jaźni. Z jeden strony była osobą, która kroczy ścieżką wysłaną z oczekiwań innych ludzi, z drugiej tą, która uciekała w różnorodność i malowniczość aktorstwa. Może to dlatego, że chciała być kimś innym?
– Ale… Ubierz się w coś innego? – zaproponowała Christina. – Rozciągnięty czarny dres, może zasugerować widowni, że jesteś jednym z odtwórców sztuki.
Dziewczyna kiwnęła głową, po czym zniknęła na pięć minut do garderoby. Wyszła w czarnej, a jakżeby inaczej, sukience przylegającej co ciała. Kreacja była krótka, ale koronkowa narzutka spływająca aż do kolan, nadawała jej zarazem elegancji i kokieterii.
– Doprawdy, nie wiem, jak ty to robisz. Ubrać się na wyjście w pięć minut. Ja do snu ubieram się pół godziny. – Przyjaciółka złapała Dafne za dłoń i wyprowadziła z mieszkania, zanim ta postanowiła użyć swoich prawniczych umiejętności i wyperswadować jej wspólny wieczór.
Teatr znajdował się tylko dwie przecznice dalej. Przed wejściem przywitał ich Roger.
– Ładne klapki – wskazał na stopy Dafne.
– Tak jak podejrzewałam, powakacyjny charakter obuwia, odciąga uwagę od twojej niesamowitej figury – wtrąciła Christina, na co Roger poczerwieniał na twarzy. Zapewne futerkowe klapki na niskim obcasie, nie do końca odciągnęły jego uwagę od reszty kreacji.
– A… Tak. Staram się być kobietą nieprzewidywalną. – Prawda była taka, że Dafne zapomniała o tym, co ma na stopach, wybiegając z mieszkania.
– I taka z pewnością jesteś – odpowiedział mężczyzna, po czym zapadła cisza.
Niezręczny moment przerwał Mike, ze swoją towarzyszką Sabiną.
– Widzę, że są już wszyscy – zaczęła Sabina. – Lepiej chodźmy. Dolores nie wybaczyłaby nam, gdybyśmy spóźnili się na jej pierwszy spektakl.
To była prawda. Premiera spektaklu „Psychoza 4.48”, był również debiutem młodej aktorki Dolores Mercer. Dolores była prawdziwą szczęściarą, gdyż w karierze wspierali ją wszyscy przyjaciele i rodzina. Zapewne duża część tych ludzi zasiądzie dzisiaj na widowni, aby kibicować i przeżywać sztukę wraz z nią.
Sztuka opowiadała o dziewczynie z depresją i biła metaforami oraz dosłownym podejściem do tematu. Każdy na widowni zdawał się być pochłonięty do reszty przez historię opowiadaną na deskach teatru. Gdy główna bohaterka w adaptacji popełnia samobójstwo, wiele osób urania łzę na widowni. Dafne była jedną z nich. Zaczęło się od jednej zły, a skończyło na szlochaniu.
– Słońce, wszytko w porządku? – zapytała Christina, gdy tylko zorientowała się, co się dzieje.
– A...a… a jeśli ja też tak skończę? – Dafne zobaczyła siebie jako postać graną przez Dolores. Nie chciała walczyć i wybierać między tym, kim zawsze chciała być, a osobą, którą się stała. Od dawna odczuwała wewnętrzne udręki związane z odpuszczeniem własnych życiowych celów. – Kim jestem, jeśli nie jestem sobą?
Christina nie bardzo rozumiała, co przyjaciółka ma na myśli, ale postanowiła wyprowadzić ją na świeże powietrze i porozmawiać na spokojnie. Znajomi zostali w środku, aby pogratulować debiutu aktorskiego Dolores.
Przyjaciółki usiadły na murku otaczającym teatr. Niezbyt rzucały się w oczy, wywodzący z gmachu teatralnego zupełnie nie zwracali na nie uwagi.
– A teraz powiedz mi, co się stało? – zaproponowała Christina.
– Bo… chodzi o to, że ja już tak nie mogę. Znasz to uczucie, kiedy widzisz kogoś, kto w realnym świecie ziszcza twoje największe marzenia. Kogoś, kto żyje życiem, którym ty zawsze chciałaś żyć, ale nie miałaś na tyle odwagi, aby postawić na swoim?
– Więc może pora postawić na swoim – odparła dziewczyna. Zdawała sobie sprawę, jak bardzo jej przyjaciółka kocha teatr i jak bardzo zobojętniała jej pracy prawnika.
Pamiętała, jakby to było wczoraj, gdy roześmiała się na wiadomość, że Christina postanowiła skończyć prawo, jak jej rodzice. Wtedy sądziła, że to żart.
– Jedyną osobą, którą musisz usatysfakcjonować, jesteś ty sama. Jeśli nie podoba ci się życie, jakim żyjesz, to zmień w nim wszytko, co ci nie odpowiada. Nie pozostawaj bierna na własne marzenia… i po stokroć, przestać spełniać oczekiwania innym. To trwa zbyt długo.
– Ale… jak mam zacząć wszytko od nowa?
– Małymi krokami. Na początek zapisz się do szkoły teatralnej. – Przyjaciółka roześmiała się, jakby nie było nic prostszego. – Jeśli nie chcesz pracować jako prawnik, to rzuć to w cholerę. Masz wystarczająco oszczędności, aby zainwestować w siebie i swoją przyszłość.
Z daleka usłyszały kroki i głosy swoich towarzyszy. Obie odwróciły się i z otartymi już łzami, pogratulowały pierwszego spektaklu, w którym zagrała Dolores.
– I jak wam się podobało? – zapytała młoda aktorka.
– Ta sztuka dosłownie zmienia życie – odparła Dafne, obejmując Dolores. – Byłaś niesamowita.
Gratulacjom nie było końca. Wszyscy obecni postanowili uczcić sukces znajomej w barze.
Gdy pierwsze kufle pełne piwa spoczęły na stole, przy którym zgromadziło się towarzystwo, Dafne uznała, że jest to idealny moment na oznajmienie pewnych nowin.
– Postanowiłam rzucić prawo i postawić pierwsze kroki w świecie aktorstwa. – Wiedziała, że nie było już odwrotu. – Jak coś, to szukam tymczasowej pracy. – Zaśmiała się nerwowo.
– Wiedziałam, że w końcu cię złamiemy – odparła Dolores. – Prawo nie było dla ciebie. Teatr to co innego. – Wzniosła kufel do góry. – Za nowe początki!
– Za nowe początki! – odparli wszyscy zgromadzeni w barze, co wywołało salwy radości.
– Co do nowej pracy… wiem, że to niewiele w porównaniu w pensją prawnika, ale w teatrze jest jedno wolne miejsce – zaczął Mike, który był kierownikiem do spraw kadr. – Mowa o suflerze. Pensja około średniej krajowej. Mogłabyś się wiele nauczyć. Jako członek ekipy dostaniesz również zniżkę w szkole teatralnej.
Dafne nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Średnia pensja krajowa nie wystarczy na utrzymanie mieszkania w luksusowej dzielnicy, ale zawsze może się przeprowadzić. Swoją przygodę z aktorstwem zacznie wewnątrz instytucji, jako jej część.
– Jestem bardziej niż za – odpowiedziała szybko, jakby okazja miała za chwile uciec jej sprzed nosa.
– Czasami podejmując ryzyko, nie mamy zagwarantowanego sukcesu, ale mamy szanse na zrealizowanie swojego wielkiego planu. – Christina podzieliła się jedną ze swoich przemyślanych sentencji.
– Ale… jak ja powiem o tym moim rodzicom? – Dafne nadal w środku bała się zawodu.
– Myślę, że zrozumieją – odparł Roger, obejmując przyjacielsko obie dziewczyny, następnie chwycił ich kufle. – To co, może dolewka.
***
Zanim postanowiła złożyć wypowiedzenie z kancelarii, znalazła nowe mieszkanie o połowę tańsze, ale urokliwe i w bezpiecznej dzielnicy. Gdy niosła list do działu kadr, serce łomotało jej, jakby miało zaraz wyskoczyć z piersi.
Plotka o jej rezygnacji rozniosła się po całej firmie z prędkością światła. Była uważana za pewniaka, który nigdy nie odwróci się od rodzinnego biznesu. List z rezygnacją posłano wprost do jej rodziców, którzy byli członkami zarządu.
Dafne w liście zawarła dokładny powód swojej rezygnacji, plany na przyszłość oraz podziękowanie za lata, które przepracowała w kancelarii prawniczej.
– Wiedziałeś? – Matka ściskała list w dłoniach.
– Podejrzewałem, ale… Nigdy nie zapytałem. Chyba bałem się tego, co mógłbym usłyszeć – odparł zagadkowo ojciec.
– To znaczy? – Oburzenie rodzicielki widoczne było gołym okiem.
– Że nasza córka nienawidzi życia, które jej wykreowaliśmy, że wszytko co czyniła, robiła tylko po to, aby spełnić nasze oczekiwania.
– I co w tym złego? – dopytywała z niedowierzaniem.
– Czy byłaś kiedyś tak nieszczęśliwa w życiu, że miałaś ochotę rzucić wszytko i nigdy nie wracać? – Ojciec odetchną przygnębiony.
– Oczywiście, że nie. To, co mamy jest marzeniem każdego człowieka. Pozycja, bezpieczeństwo finansowe i możliwość zapewnienia swoim dzieciom przyszłości.
– Najwyraźniej nie każdego człowieka. Powinniśmy znać naszą córkę na tyle dobrze, aby stwierdzić, że to nie jest życie dla niej. Nieświadomie, ale mimo wszytko, zmuszaliśmy ją do bycia, tym kim chcieliśmy ją widzieć.
– Może masz rację, ale nie może tak po prostu się od nas odwrócić.
– I nie odwraca się. Wybiera własną drogą. Już dawno powinniśmy jej na to pozwolić. Podpisz ten list, jako akceptację wypowiedzenia, a przyczynisz się do spełnienia jej marzeń.
Matka złożyła podpis pod wypowiedzeniem, po czym podała list ojcu, który zrobił to samo. W ten sposób przecięli sieć oczekiwań, która od lat splatała życie Dafne.
Odpowiadając na twoje pytanie, czy Ci sie uda motywowac do myslenia, odpowiadam: tu się udało. Już sam początek mocno mnie kupił, jest prawdziwy i dotyczy wielu osób... Może nawet wszystkich, bo wszyscy czegoś oczekujemy od swoich bliskich, troski, zapewnienia bezpieczeństwa, dochodów, zainteresowania, spędzania wspólnie czasu... I kiedy te oczekiwania nabierają większych gabarytów, można nimi przytłoczyć, tak jak przytłoczona została Dafne. Jej udało się dostrzec, że zmierza donikąd, ale jak wielu jest zbyt spętanych tą siecią, o której wspominasz i nie umie, nie ma odwagi próbować się z tego wyplątać. Samo to, że już sie w tej sieci znalazło jest przykre. Wiadomo, człowiek młody, gdzieś tam nauczony słuchać starszych, swoich rodziców, ale jednak mamy wolną wolę, powinniśmy być asertywni i wiedzieć, że można mówić: NIE.
OdpowiedzUsuńDobry tekst. A twój styl jest coraz lepszy. Szacun.
Hej Kaja,
OdpowiedzUsuńporuszasz w swoim tekście bardzo ważny i uniwersalny temat: a co jeśli życie przeleci nam przed oczami, a my spędzimy je w pracy, której nie znosimy? Każdy z nas może być Dafne, rózni nas tylko jedna rzecz: ona ma odwagę, żeby tym wszystkim rzucić w cholerę i spróbować rzucić się na głęboką wodę. Czy jej się uda? Mam nadzieję, że planujesz kontynuację jej losów.
Polubiłam przyjaciółkę Dafne, Christinę. Poszłabym z nią na wino.
Masz lekki styl, dobrze się to układa i czyta.
Trochę ten mój komentarz się nie łączy w całość - rozpisałam się wcześniej i niestety nie udało się dodać, więc przy drugim podejściu starałam się go odtworzyć z głowy. A że mam pamięć rybki niskogłębinowej... :D
UsuńDziękuje za przeczytanie tekstu i komentarz, a nawet podwójny. Też mi się czasem zdarza, że się rozpiszę, a potem nic sie nie opublikuje. Ehh blogger sie nami bawi. Może faktycznie powstanie kontynuacja :)
OdpowiedzUsuńO, już sam początek mnie zaintrygował. Bo przemyślenia. Bo nowa seria. Bo coś innego niż do tej pory tworzyłaś. Także się zabrałam z zapałem do czytania.
OdpowiedzUsuńUuuu, pierwszy akapit, a ja już mam takie: grube, ale prawdziwe. Ludzie mają duży wpływ na nasze życie. Często mówią nam, co mamy robić, a jak to jeszcze jest rodzina, to dopiero problem. Bo od rodziny trudno się uwolnić.
Kolejna fajna rzecz - po co na siłę szukać faceta? Posiadanie przyjaciół to już dobra rzecz.
Tam była pizza i popcorn. JA CHCĘ TERAZ PIZZĘ I POPCORN.
Kolejny fajny motyw. Przeciwstawienie teatru i pracy w kancelarii. Podoba mi się!
W pewnym momencie trochę się zgubiłam, bo fabuła leciała sobie swoim spokojnym torem, a tu nagle zadziały się jakieś przeskoki ze spotkań ze znajomymi do spektaklu i... nagle jego końca. Miałam taki zawrót głowy trochę.
Christina dobrze prawi z tym, żeby zmienić swoje życie, jeżeli coś się w nim nie podoba!
Dobry, podsumowujący fragment z rodzicami, choć dziwię się, że pewne rzeczy dopiero do nich dotarły. Tekst z przekazem. I fajnie. Ja popieram taki pozytywny wydźwięk, że trzeba wziąć się w garść i zacząć robić to, co się uważa za lepsze. Może fabuła leciała nieraz jak z bicza, przez co nie można było się wczuć, ale sam zamysł i morał bardzo fajny.
~SW
Zacznę od tego że podoba mi się tytuł serii. Mam wrażenie że ta seria to trochę taki literacki Black Mirror. Piszesz o ważnej sprawie, jaką jest życie wg oczekiwań vs życie wg własnego pomysłu. Myślę że każdy z nas wielokrotnie się zastanawiał jakby to było gdyby został kimś innym, z kimś innym lub gdzieś indziej. I wszyscy tak samo boimy się zmiany.
OdpowiedzUsuńTekst czytało się miło i lekko, chociaż przyznam że przez cały czas szukałam analogii do swoich przemyśleń na ten temat, ale to tylko pokazuje, że jest napisany tak ładnie, że można chłonąć treść a także zmusza do refleksji.
Z drobiazgów, wszechpanująca napisałabym razem, a także "urania łzę" zmieniłabym na "roni łzę". Czasownik uronić - zakłada czynność dokonaną dzięki "u-".
Mimo że nie planujesz kontynuacji chętnie dowiedziałabym się co stało się z Dafne. Czy aktorstwo wciągnęło ją do reszty? A może rozczarowana pierwszymi trudami wraca do bezpiecznej przystani kancelarii. Może zdaje sobie sprawę, że jednak pasowała do niej mimo wszystko? A może rzuca aktorstwo i zostaje kimś jeszcze innym? Wróć do niej kiedyś proszę :)
Pozdrawiam!
Dziękuję za komentarz. Serial Black mirror zaczęłam oglądać w tym tygodniu (dopiero go znalazłam na Netflixie 😮 i mam za sobą tylko jeden odcinek, ale nadrobię) i bardzo mi się podoba. Widzę podobieństwo, bo to też krótkie historie, niezależne i z morałem. Historia sama w sobie nie będzie kontynuowana, ale może wrócę do postaci Dafne. Jej dalsze losy mogą być inspiracją do kolejnej historii z morałem.
UsuńHej :)
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie byłam w teatrze! Aż teraz nabrałam ochoty, by się wybrać. Może zrobię z tego plan na drugą połowę roku, jak to spowolnienie świata znowu nabierze tempa?
Bardzo dobrze ujęłaś to, jak człowiek męczy się, spełniając czyjeś oczekiwania i marzenia. Osobiście nie wyobrażam sobie, bym miała kroczyć narzucaną przez kogoś drogą. Przecież to moje życie i wszystko, co się w nim wydarzy, będzie moim doświadczeniem, nie kogoś innego. Poza tym to ja najlepiej wiem, w czym czuję się dobrze. Podziwiam Dafne za decyzję i trzymam kciuki, by jej się udało!
Ten moment, kiedy dziewczyna postanawia wprowadzić zmiany i pójść własną ścieżką, jest tu bardzo widoczny, zaś temat wplotłaś tak ładnie w drugi fragment, że dopiero po lekturze całości zaczęłam się zastanawiać, jaki on w ogóle jest, bo tu wypadł bardzo naturalnie.
Dzięki za ten tekst, powodzenia przy kolejnych z serii ;)
Pozdrawiam.