– Uda ci się, zobaczysz –
powiedziałaś, jakbyś w to wierzyła,
gdy ja nie potrafiłam zdobyć się
na żadne słowo
Ale która z nas wiedziała
lepiej o świecie?
Więc posłuchałam
i oddychałam
W ciszy między oddechami
miałam się skupiać na sobie,
zamiast tego słyszałam głosy,
wyzwiska i kłótnie, by przeszły
wyzwiska i kłótnie, by przeszły
we wrzaski
Brzmiały o wiele ciekawiej
od tej martwej ciszy bez-rzeczy,
którą chciałaś mi narzucić,
nazywając to medytacją
Jednak wilka nie da się
karmić jedynie dobrocią i
powietrzem,
kiedy na wyciągnięcie ręki może
znaleźć czerwień mięsa
Mogłabym być
czerwienią, jeśli tylko
świat mi na to pozwoli,
ale ty zamykałaś przede mną
drzwi na ten pomysł
Mówiłaś, że dasz mi wolność,
zamiast tego czułam jedynie
twoje uważne spojrzenie
sokoła czającego się na wysokości
Bałaś się, że nie dałabym
rady wzbić się ponad to,
co obie znamy?
A może wcale nie znałaś mnie
A może wcale nie znałaś mnie
pomiędzy kolejnymi oddechami?
Nie zapanowałaś nade mną,
jak sokół nie panuje nad niebem,
jak dzień nie panuje nad nocą,
bo to zjawiska zbyt nieuchwytne
żadnej kontroli
Ja też byłam tylko zjawiskiem,
które chciałaś mieć na swój
obraz i podobieństw
Przegrałaś
I tylko na jedno nadal nie
potrafię składnie odpowiedzieć:
Dlaczego przestałam medytować,
Dlaczego przestałam medytować,
a zaczęłam krzyczeć?
Ty już wiesz, że nie przepadam za wierszopodobnymi tworami, a jednak ten bardzo mi przypadł do gustu, szczególnie porównania z czerwienią. Wow. Zresztą ten wiersz ma taki opowiadaniowy wydźwięk. I może dlatego tak mi się spodobał.
OdpowiedzUsuń