Wiele się mogło wydarzyć przez
kolejne dni naszego pobytu w Hiszpanii, ale noc na dyskotece nie skończyła się
tylko na byciu tłumaczem dla romansu, choć bardzo chciałam, by tak właśnie
było. Ale nie. Bo oto nowa przyjaciółka pisarza, piękna Penelope o prawdziwym
imieniu Floriana, zaprosiła go do tańca. Oczywiście po hiszpańsku.
Nie, wcale mi nie przeszkadzało, gdy przekładałam to na angielski. Wcale.
Keith patrzył na mnie zagubiony.
– Ale że teraz?!
Uwielbiałam go, ale czasami był idiotą.
Nie, wcale mi nie przeszkadzało, gdy przekładałam to na angielski. Wcale.
Keith patrzył na mnie zagubiony.
– Ale że teraz?!
Uwielbiałam go, ale czasami był idiotą.
– Sí, ahora – potwierdziłam. Pisarz nie wyglądał na przekonanego. – No idź – nakazałam mu – i baw się dobrze. – Kurczę, nawet zdobyłam się na uśmiech. – Niech się dzieje twój hiszpański sen.
Przyjaciel nie odrywał ode mnie wzroku, kiedy był prowadzony na parkiet, ja zaś odwróciłam się w stronę barmana i sięgnęłam po drinka. Ja także powinnam wybierać mądrze i to właśnie zrobiłam – nie pozwoliłam sobie na wypicie więcej niż tej jednej tequili. To dlatego, gdy dojrzałam dno, zamówiłam szklankę wody i jej się trzymałam, siedząc sama, gdy towarzysze bawili się z innymi.
Jak o Keitha zbytnio się nie martwiłam, bo jakoś powinien dać sobie radę z rozumiejącą trochę po angielsku Florianą, za to o Agnes bać się mogłam, bo już zdołała mi pokazać, że może dać czadu i za bardzo zaszaleć, kiedy popuści sobie hamulce. To dlatego zaczęłam rozglądać się za panią edytor i aż westchnęłam ciężko pod nosem, gdy zobaczyłam, jak właśnie staa się zagadać do pewnego Hiszpana. To nie było wywołane tylko tą nieudolną próbą podrywu, ale też tym, iż doskonale wiedziałam, że kobiecie nic się nie uda osiągnąć w tej kwestii, bo wzięła sobie na cel kogoś, kto naprawdę jest poza jej zasięgiem.
Mężczyzna był wysoki, co zdaniem wielu przedstawicielek płci pięknej od razu stanowi plus i dodaje wiele punktów do atakcyjności, ale moim zdaniem w tym przypadku nie był to zbyt znaczący atut. Osobnik był aż nadto szeroki w ramionach, które przypakowane były raczej przez sterydy niż treningi i odpowiednią dietę. Do tego wydawał się być gruboskórny, jeśli wiecie, co mam na myśli. Gdybym była na miejscu Agnes, to trzymałabym się od tego typu gości z daleka, nawet będąc pod wpływem procentów. Ale pani edytor była sobą, a jej pijacka zabawa nie mogła odbyć się bez żadnych problemów.
Zbliżyłam się do niej, kiedy zaczęła coś na kształt tańca szalonego łupieżcy, któremu wydaje się, że będąc bardzo rozruszanym, uda mu się sięgnąć po skarb, stanowiący jego największe pragnienie. Jak mogłam się domyślić, to się dobrze skończyć nie mogło i tak bardzo się w swoich przypuszczeniach nie pomyliłam.
Nieznajomy patrzył na wygibasy Agnes z pokerową miną i w ogóle nie wyglądał na zainteresowanego, czego edytor w swoim zamroczeniu nie dostrzegła. Poczęła wyginać się jeszcze bardziej, wyglądała przy tym, jakby coś ją nagle połamało.
– I jak? – zapytała w swoim ojczystym języku. – Jestem urocza, prawda?
Na myśl przychodziło mi wiele przymiotników, gdy tak patrzyłam na Agnes, ale urocza nie był jednym z nich. Nieznajomy chyba myślał podobnie. Zlustrował kobietę z góry na dół, z powrotem i rzekł:
– Tienes tanto encanto en ti como una puta muerta.
Jak dobrze, że wypiłam wodę, zanim zbliżyłam się do tego miejsca, inaczej albo wypuściłabym szklankę z dłoni, albo kogoś opluła, słysząc te słowa.
Koleżanka z wiadomych przyczyn nie zrozumiała, o co chodzi, za to ja wiedziałam aż nadto, dlatego postanowiłam zainterweniować. Przepchnęłam się więc jeszcze o te trzy kroki, stanęłam przed nim, by zasłonić kobietę, i chwyciłam ją za ramię.
– Tu jesteś – odezwałam się i odwróciłam do zagadywanego. – Perdone, pero tenemos que a ir ahora. Buenas noches. – Skinęłam mu głową i pociągnęłam Agnes, ruszając przed siebie. – Vamos.
Nie okłamałam nieznajomego – naprawdę musiałyśmy wyjść, inaczej edaktor nie tylko by go zagadywała, ale też i zwymiotowała mu na buty, co właśnie zrobiła, ale do doniczki z jakimś iglakiem niedaleko wejścia do klubu. Jak na dobrą duszę przystało, trzymałam jej włosy i starałam się oddychać tak, by samej nie pozbyć się treści żołądka.
Kiedy torsje już minęły, a mijający nas młodzi ludzie nie śmiali się tak głośno, Agnes znalazła w sobie dość siły, by zapytać:
– Dlaczego mnie stamtąd odciągnęłaś? Przecież było widać, że mu się podobam!
Spojrzałam na nią jak na zdesperowaną idiotkę, którą wtedy dla mnie była, i odbiłam piłeczkę.
– Ty podobałaś się jemu? A wiesz w ogóle, co ci powiedział? – Ależ skąd. – Że masz w sobie tyle uroku, co martwa dziwka.
To porównanie zabrzmiało dziwnie w moich ustach, nie chciałam dociekać, dlazego tak powiedział, faktem było, iż te słowa nie były najmilszymi, jakie można usłyszeć od drugiego człowieka.
Agnes nie wyglądała, jakby mi wierzyła.
– Wiesz co? – W jej głosie pijanej oosby zabrzmiała jakaś ostrzejsza nuta. – Dlatego niczego nie masz z tego, że przyjaźnisz się z Keithem. Zachowujesz się jak świętoszka i starsza siostra wszystkich ludzi na świecie. O mnie nie musisz się matwić. – Zachwiała się na swoich szpilkach. – Dam sobie radę.
Nie udało jej się zrobić dwóch kroków, a bliska była upadku. Gdybym nie przytrzymała, to spotkałaby sie z ziemią.
– Właśnie widzę. – Nie byłam w nastroju, by znowu niańczyć tę jakże odpowiedzialną redaktorkę, więc pozwoliłam sobie przeklnąć, by wezwać wsparcie. – Kurwa.
Przynajmniej niebo w Hiszpanii dawało mi swoje piękno, każdej nocy połyskiwało pewną liczną gwiazd i pozwalało mi znaleźć siły, by znosić jakoś to wszystko, co się pod nim działo. Przynajmniej jemu nie byłam tak obojętna jak innym.
Oj, Keith, Keith... Zgadzam się z tym, co powiedziała Rosa na początku huehueu.
OdpowiedzUsuńHa! Nie znam hiszpańskiego, ale wiedziałam, co oznacza "puta". Czekaj. To źle o mnie świadczy. Ale to prawda, że najłatwiej zapamiętuje się obelgi!
Jest mi strasznie szkoda Ros, że musiała znowu ogarniać panią edytor. Do jakiegoś czasu była zabawna, ale teraz mam ochotę ją zabić. Powinna ją tam zostawić, serio. Niech się zarzyga na śmierć! Przy okazji bardzo dziewoję podziwiam za to, że pomimo tego wszystkiego wciąż jest troskliwa i nie zostawia nikogo w ppotrzebie.
A Keith gdzie?! Jak ja go tu zaraz ściągnę...! Nakopię mu wtedy! Dla odmiany to teraz Rosa powinna się poczuć lepiej na tej imprezie! Protest!
Tekst przyjemny. Zresztą widać jakie wywołał u mnie emocje >D. Także czekam na coś więcej. Pozdrawiam <3.
hiszpański jest tak cudownym językiem, że tam to nawet takie teksty brzmią jak tekst jakiejś piosenki rodem z plaży! baaardzo przyjemny tekst, już od pierwszych zdań widziałam całą sytuację w głowie (w szczególności biednego iglaczka, który padł ofiarą pani edytor - pokój jego korzeniom ioio)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko!
Zacznę od tego, że bardzo mi się podoba to, że używając hiszpańskiego tak konstruujesz tekst, żeby potem wyjaśnić co było powiedziane ^^ Co do Agnes, trochę mi się jej przykro zrobiło. I mam wielki szacunek do Rosabeth, że jest typem "imprezowej ogarniaczki" :D O Keith'cie (kurde, jak to odmieniać?) nie ma co się wypowiadać, nie popisał się chłopak, mam nadzieję, że kolejny tekst będzie z jego perspektywy :D To jest świetny pomysł na serię i bardzo przyjemnie mi się ją czyta, także oby jej jak najwięcej!
OdpowiedzUsuń