Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 5 maja 2019

[13] Lustrzane Odbicie ~ Kamil


Tekst na dość oklepany motyw, także nie jest jakoś super odkrywczy. I nie napisałem zakończenia, bo jeśli mam być szczery, to nie wiem jak to zakończyć, więc zostawiam sprawę otwartą.


Jego uśmiech był niepokojący. Miał w sobie niewypowiedzianą groźbę. Znała ten wyraz twarzy doskonale, widziała go miliony razy wcześniej we własnym lustrze. W dłoni trzymał nóż, z którego kapały czerwone krople.


Dwa lata wcześniej

- Cześć kochanie! Patrz co znalazłem! - Mark stękając przeszedł przez drzwi wejściowe. Lucy wyjrzała z kuchni i spostrzegła, że jej mąż niesie coś wielkiego, wysokiego prawie jak on, prostokątnego i drewnianego.
- No dzień dobry. Coś ty znowu przywlókł do domu? - wycierając dłonie w szmatkę, wyszła mu na spotkanie i pocałowała go w policzek, a następnie przyjrzała się rzeczy przyniesionej przez Marka - Lustro?
- Tak! Byłem w tym małym antykwariacie na rogu. I jak je zobaczyłem to uznałem, że muszę je kupić. Spójrz no tylko na ramę, jaka jest śliczna!
Mark położył lustro na podłodze, opierając je o ścianę korytarza. Rama była misternie zdobiona motywami roślinnymi.
- Piękne! - Lucy się zachwyciła. Po chwili jednak powiedziała - Pewnie kosztowało cały majątek?
- Nie, właśnie nie! Było za półdarmo. Aż dziwne, że tak tanio je sprzedali.
- Hmmm… Gdzie my je teraz powiesimy?
- Myślałem o sypialni. I tak się tam zawsze przebierasz i malujesz, więc większe lustro będzie jak znalazł.
- Racja! To chodź, zjemy obiad i powiesmy lustro potem.
- Dobrze, kochanie.
Półtorej godziny później, lustro wisiało na ścianie w sypialni. Lucy przyglądała się mu z zachwytem. I przez dwa kolejne dni, gdy spojrzała na lustro, była nim bardzo podekscytowana. Trzeciego poranka jednakże zauważyła dziwną anomalię.
Przechodząc obok lustra, miała wrażenie, jakby jej odbicie poruszało się z drobnym opóźnieniem. Zdziwiona, przeszła z powrotem. I drugi raz. Za każdym razem, znów wydało jej się, że odbicie było wolniejsze. Stanęła więc naprzeciw i zaczęła się wygłupiać. Machała rękoma jak wariatka, podskakiwała, obracała się i robiła śmieszne miny. Odbicie powtarzało wszystko to, co Lucy robiła, jednak nadal z milisekundowymi opóźnieniami. Kobieta zbliżyła się do lustra i go dotknęła. Przejechała ręką po powierzchni, spojrzała z boku i odkryła, że nie jest ono idealnie płaskie, a wręcz wypukłe. Uznała więc, że to musi być wina opóźnienia odbicia.
Powiedziała o swoim odkryciu mężowi. Ten jednak stwierdził, że niczego takiego nie zauważył. 
  Półtora roku wcześniej

Lucy obudziła się cała spocona. Chwilę temu miała paskudny koszmar. Śniło się jej, że śpi w swoim łóżku, a jej klon stoi nad nią z nożem. Po chwili rzuca się na nią i ją dźga. Od jakiegoś czasu miała podobne koszmary co noc. Prawie zawsze jej się śniło, że jej klon, lustrzane odbicie albo osoba niezwykle podobna do niej samej, robi jej krzywdę.
Kobieta usiadła na łóżku i spojrzała przed siebie, prosto w lustro. Jej odbicie również tam było, ale uśmiechało się do niej, i to w dodatku tak jakoś złowrogo. Serce Lucy zabiło szybciej. Przetarła oczy ze zdziwenia i spojrzała jeszcze raz. Tym razem jej odbicie miało tak samo przerażoną minę jak ona sama.
Kobieta wstała i poszła do kuchni napić się wody. Gdy wróciła do sypialni, nadal lekko przerażona, starała się unikać spojrzenia w lustro.
O poranku opowiedziała wszystko mężowi. Mark zaśmiał się, gdy Lucy skończyła.
- Daj spokój, Lucy. Ile ty masz lat?
- Ale Mark...
- No już, już - mąż przytulił kobietę i dał jej pocałunek w czoło. - Chodź, zrobię ci kawę.
- Ty mnie w ogóle nie słuchasz! - oburzyła się kobieta.
- Słucham, ale no… nie brzmi to jakoś zbyt mądrze. Sama się posłuchaj. Uśmiechające się i ruszające z opóźnieniem odbicie w lustrze? No przecież to jest niedorzeczne!
- Ale…
- Patrz - Mark stanął przed lustrem i zaczął machać ręką. Odbicie zachowywało się normalnie - Teraz ty.
Lucy niepewnie spojrzała na lustro i machnęła ręką. Jej odbicie powtórzyło momentalnie ruch.
- Widzisz. To tylko twoja wyobraźnia, kochanie. A teraz chodź, napijemy się kawy. I już więcej o tym nie myśl.

Rok wcześniej

Lucy z Markiem szykowali się do wyjścia. Dawno nie wychodzili nigdzie razem, a teraz zdarzyła się ku temu świetna okazja. W pobliskim klubie organizowano imprezę “Dyskoteka lat 70-tych”. Oboje uwielbiali film i klimat z “Gorączki sobotniej nocy”, więc cieszyli się na to wyjście.
Lucy nadal źle sypiała, wciąż męczyły ją koszmary. I ciągle miała wrażenie, że jej odbicie ją obserwuje i się do niej złowrogo uśmiecha. Czasem nawet wydawało jej się, gdy przechodziła obok lustra, że widzi kątem oka jak jej postać się nie porusza, tylko stoi i patrzy za nią. Jednak za każdym razem, gdy świadomie, myśląc o tych wszystkich anomaliach patrzyła się na swoje odbicie, nic nadzwyczajnego nie dostrzegała.
Mark golił się w łazience, a Lucy przymierzała sukienki. Dopiero przy trzeciej zmianie stroju zauważyła, że coś jest nie tak. Twarz jej odbicia była mroczniejsza, złowroga. I cały czas się uśmiechała. Kobieta przystanęła przerażona, nie wiedząc co zrobić. Niespodziewanie, jej odbicie zbliżyło się i przystawiło dłonie do powierzchni lustra, które zaczęło się wybrzuszać pod jej dotykiem. Lucy krzyknęła i wbiegła do łazienki, wpadając na Marka.
- Wyrzuć to lustro! Błagam, błagam, błagam!
- Lucy, co jest?
- Ona się rusza!
- Co? Kto się rusza?
- Odbicie! Pierdolone odbicie żyje swoim życiem!
- Już to przerabialiśmy. To tylko twoja wyobraźnia.
- Chuja a nie wyobraźnia. Ona się naprawdę rusza! I nie wyjdę stąd, dopóki tamto lustro nie zniknie!
Mark naprawdę przejął się stanem swojej żony. Wyszedł z łazienki z pianą na brodzie i przykrył lustro prześcieradłem z łóżka. Następnie wrócił do łazienki i objął roztrzęsioną Lucy.
- Zakryłem lustro. Jutro je odniosę do antykwariatu, dobrze?
- Nie. Teraz! Już! Natychmiast! Nie chcę tego w moim domu!
- No dobrze, dobrze. Spokojnie, kochanie. Już idę.
Mężczyzna wytarł pianę w ręcznik, narzucił szybko na siebie t-shirt i poszedł wynieść lustro. Po godzinie wrócił do domu.
- Wiesz, dziwna sprawa… Nie chcieli przyjąć w antykwariacie z powrotem lustra - Lucy przerażona spojrzała na Marka i już chciała coś powiedzieć, ale mąż jej przerwał. - Spokojnie, nie przynosiłem go. Zostawiłem na śmietniku.
- Uff… Dziękuję, kochanie. Od razu mi lepiej.
- Nie ma za co. - Mark uśmiechnął się do niej. - Jesteś mocno roztrzęsiona. Jeśli nie chcesz iść na imprezę, to możesz mi powiedzieć, zrozumiem.
- Nie, nie! Teraz już jestem spokojna, chętnie się przejdę.
- Świetnie, to szykuj się, bo niedługo się zacznie.

Pół roku wcześniej.

Od czasu imprezy, Mark zaczął zachowywać się dziwnie. Przychodził później do domu, mniej rozmawiał ze swoją żoną, prawie wcale nie jadł i wyglądał jakby ciągle coś zaprzątało jego głowę. Pewnego dnia Lucy postanowiła się go zapytać o co chodzi.
- Kochanie?
- Tak?
- Co się dzieje? Jesteś jakiś nieswój.
- A nic, nic. Problemy w pracy.
- Ach tak? Wiesz, że możesz mi wszystko powiedzieć.
- Wiem.
- No więc?
- No więc co?
- Co się dzieje w pracy, że taki zmartwiony jesteś?
- A nic. Naprawdę.
- Mark. Chcę ci pomóc, ale jeżeli nie powiesz mi co się dzieje, co cię męczy i z czym masz problem, to nie będę w stanie ci pomóc.
- Lucy, daj mi spokój.
- Nie rozumiem. Co się z tobą stało? Wcześniej taki nie byłeś. Czy ty… Prze… Przestałeś mnie kochać? Znalazłeś sobie kogoś innego?
- Nie, Lucy. Nadal cię kocham. I nikogo sobie nie znalazłem. Daj mi już spokój.
Kobieta spojrzała smutnym wzrokiem na swojego męża. Ten jednak nie patrzył na nią a na pustą ścianę. Ściskał i rozluźniał pięć. Nagle wstał i rzucił mimochodem:
- Muszę uzupełnić olej w silniku.
Następnie wyszedł z domu, zostawiając Lucy samą. Kobieta zaczęła płakać.

Dzień obecny.

Mark długo nie wracał do domu. Jego żona zaczęła się bardzo niepokoić. Dzwoniła do niego, ale nie odbierał. Do głowy przychodziło jej tysiące myśli. Gdy nagle usłyszała dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Stanęła więc na korytarzu, przygotowując się do konfrontacji z mężem. Gdy ten wszedł do domu, zobaczyła to.
Jego uśmiech był niepokojący. Miał w sobie niewypowiedzianą groźbę. Znała ten wyraz twarzy doskonale, widziała go miliony razy wcześniej we własnym lustrze. W dłoni trzymał nóż, z którego kapały czerwone krople.
            - Witaj kochanie - powiedział jakimś dziwnym, przytłumionym głosem i zamknął za sobą drzwi.
            - Ty… Ty nie jesteś Mark!
            - Jaka spostrzegawcza dziewczynka! Nie, nie jestem Mark - znowu uśmiechnął się w ten przerażający sposób.
            - Kim? Lub czym ty jesteś?
            - Hmmm… Mógłbym ci skłamać i powiedzieć, że waszym mrocznym odbiciem, które jest w was i chciało wyjść na zewnątrz. Ale nie widzę sensu w tym. Więc powiem prawdę. Jestem demonem, który uwięziony był w lustrze. Tak, Lucy, tym lustrze.
- Ale… Mark… Je…
- Wyrzucił? Hahahaha! - demoniczny śmiech sprawił, że Lucy dostała gęsiej skórki. - Nie. Twój mąż był na tyle głupi, że zostawił lustro w garażu. A wtedy już łatwo było go opętać.
- Czy ty - Lucy spojrzała na nóż w dłoni demona w skórze jej męża - kogoś zabiłeś?
- Nie. A przynajmniej jeszcze nie. Musiałem oznaczyć Marka - demon podwinął rękaw mężczyzny. Na wewnętrznej stronie ręki miał wycięty odwrócony krzyż.
- Boże! Coś ty mu zrobił?! - demon wzdrygnął się lekko na te słowa.
- Zamilcz, kobieto! Nic mu nie zrobiłem. Ale zrobię, jeśli się nie zamkniesz. On nie jest moim celem. Tylko ty. Ciało kobiety jest wygodniejsze, bardziej opłacalne. Chce je mieć, rozumiesz?!
- Chcesz mnie opętać?!
- Oczywiście. I jeżeli kochasz swojego męża, to mi na to pozwolisz. Bo inaczej... - demon przyłożył nóż do gardła Marka. I czekał na decyzję Lucy.

4 komentarze:

  1. Czytając Twój tekst, przypomniał mi się jeden cytat: "Nie ufaj nikomu i niczemu, jeśli nie wiesz, gdzie jest jego mózg." Choć zgodzę się, że temat oklepany i wiadomo było co się stanie, to osobiście mi się przyjemnie czytało. I skłoniło mnie do refleksji, co chyba spełniło zadanie :) Mianowicie, cały tekst przywiódł mi na myśl dzisiejsze czasy, skomputeryzowany świat marionetek wpatrzonych całymi dniami w malutkie ekraniki swoich komórek, które tak jak to lustro, krzywo obrazują postać człowieka. Bo przecież aparaty rejestrują coś z opóźnieniem tej milisekundy, często się uśmiechamy, choć wcale nie chcemy. Aż w końcu opętuje nas wirtualny świat medii społecznościowych i śledzenia cudzych żyć.
    Ale pomijając refleksję, sama poszłabym na imprezę z lat 70.! <3 John Travolta i bioderka, te sprawy XDD Podoba mi się kompozycja otwarta i mam nadzieję, że z tego prostego rozwiązania wyczarujesz coś zaskakującego! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie. Lustra w antykwariacie nigdy nie kończą się dobrze... XD
    Podoba mi się ten zabieg z latami! W sensie, że najpierw jest 2 lata wcześniej, 1,5 roku wcześniej... Fajny zabieg.
    "Chuja, a nie wyobraźnia" XDDDDDD. Padłam.
    Fajnie się to rozwijało, ale miałam wrażenie, że od tego momentu, kiedy Mark był nieswój... gdzieś to się zatraciła fabuła! Szczególnie że ten ostatni wątek był taki znienacka, bez większego wprowadzenia. No, siema, jestem demonem w ciele twojego męża XD. Dodać trochę opisów i myślę, że byłoby genialnie, bo to zapowiedź ciekawej serii ;).

    ~SadisticWriter

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam podobne lustro i jest cholernie ciężkie. Ale taka zdobycz w antykwariacie to faktycznie rarytas.
    A to się zagadka zrobiła z tym lustrem i przyznam że spodziewam się teraz czegoś upiornego, szczególnie bo początku z kapiąca krwią.
    O jaaaa😲 ja to już dawno to lusto bym wyniosła z domu albo jeszcze roztrzaskała . Pal licho z siedmioma latami nieszczęść ehhh,😧
    Takie obrotu spraw się nie spodziewałam. 😱 Scenariusz dobry na horror. Trzyma w napięciu i daje niezłą nutkę grozy. Tak się wykręciłam że zapomniałam o pracy. Bardzo dobry test i od razu chce więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej :)
    Nie lubię oglądać horrorów, bo nie znoszę się bać, a obraz działa na mnie mocno, jednak sprawa wygląda inaczej, kiedy chodzi o teksty z tego gatunku. Lubię ich napięcie i to, jak oddziałują na moją wyobraźnię, dlatego serdecznie dziękuję za Twój tekst. Może i jest przewidywalny, ale tak świetnie wykorzystałeś tu temat, że mogę jedynie podziwiać, jak zgrabnie wyszedł Ci początek większej historii. Jednocześnie pozostawienie tego z taką otwartą furtką mnie osobiście satysfakcjonuje. Poznaliśmy relację bohaterów, co takiego robiło z nimi lustro, jak nagle pojawiła się paranoja. Wow.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń