Byłem
spóźniony tylko o kilka minut, co przy moim dość napiętym grafiku nie było
czymś bardzo dziwnym. Cieszyłem się, że w ogóle będę mógł wziąć udział w
spotkaniu z Rebeką i Kitty, to będzie jakaś odmiana po dniach wypełnionych
nauką i próbami, bo w końcu już za parę dni wystawiamy spektakl. Stresowałem
się tym, to miało być moje pierwsze przedstawienie w studenckiej karierze,
chciałem pokazać się z jak najlepszej strony, by potem mówiono o mnie tylko w
superlatywach.
Wpadłem do czytelni lekko zziajany, z naiwną nadzieją, że Bec niczego nie zauważy. Zdanie Kitty mnie nie interesowało – zgodziłem się na ten cały ich projekt tylko dlatego, że to pozwalało mi spotykać dawną sąsiadkę odrobinę częściej niż tylko na korytarzach czy wieczorami podczas małych imprez pierwszoroczniaków, na których zjawiałem się tylko wtedy, gdy miałem jeszcze dość siły na zabawę. Rozejrzałem się po sali i dojrzałem dziewczyny na końcu połączonych razem stołów; pochylone nad jakąś książką żywo o czymś dyskutowały. Przełknąłem ślinę, przygładziłem włosy i podszedłem do nich, cały się przy tym spiąłem. Czasami i mnie dopadały stany, kiedy trudno było mi grać jakąś rolę. I zawsze działo się to, gdy miałem do czynienia z Rebeką. Zauroczenie nią naprawdę nie było dla mnie dobre.
– Cześć – odezwałem się, by zwrócić na siebie uwagę nastolatek.
Obie spojrzały na mnie, a ich reakcje były różne. Kitty, ubrana w biały t-shirt z nadrukiem wkurzonego kota, wstała z miejsca, by przywitać mnie krótkim przytuleniem. Uśmiechała się przy tym zadowolona, jakbym właśnie spełnił jakieś jej marzenie albo przekazał wieść, że coś się udało i poszło całkowicie po jej myśli.
– Cześć, Juan. Fajnie, że się zjawiłeś. Siadaj. – Wskazała dłonią na krzesło naprzeciwko swojego, bo przecież tak najlepiej będzie się tworzyło zalążki projektu. – Masz ochotę na coś do picia? Idę zrobić zamówienie na dole w kawiarence, by za godzinę, jak zrobimy sobie przerwę, czekało na nas coś dobrego.
Mała kawiarenka, która mieściła się na pierwszym piętrze przybytku biblioteki, stanowiła miejsce spoktań studentów, którzy tylko udawali przed sobą i przed innymi, że potrzebowali czegoś z tomów umieszczonych na wysokich regałach tego świętego dla moli książkowych budynku. Do tej pory nigdy tam nie byłem, jeśli jednak to miało być dla mnie nowym doświadczeniem, to chętnie mogłem się tam wybrać, a i kawy w ostatnim czasie jakoś nie umiałem sobie odmówić.
– Dziękuję. Jak będzie, to weź dla mnie duże americano.
Odwzajemniłem uśmiech, a Kitty skinęła głową w stronę Bec.
– To ja zaraz wracam, a ty wprowadź Juana w to, co już przygotowałyśmy, okej?
Nie czekając na odpowiedź koleżanki, ruszyła w stronę jednego z kilku wyjść. Mogłem więc zaja\ąć wskazane mi miejsce i spojrzeć na dziewczynę, której reakcja była więcej niż chłodna. Rebeca unikała mojego wzroku, zaciskała przy tym usta, jakby musiała się pilnować, by nie wypowiedzieć żadnych słów, bo mogłyby one być dla mnie obraźliwe. Mając dobry widok na twarz dawnej sąsiadki, mogłem dobrze się jej przyjrzeć i prawie zachłysnąłem się powietrzem, kiedy dotarło do mnie, że kosmyk włosów przy jej prawej skroni naprawdę jest fioletowy, nie jest to wywołane przez wpadające do pomieszczenia światło.
– Bec. – Nie potrafiłem się skupić, do tego moje uczucia w tej chwili były takie sprzeczne. Bardzo podobał mi się ten kolor, świetnie wyszedł na jej naturalnym, ale jednocześnie moja dobra koleżanka w takiej fryzurze? Było to dla mnie niepojęte. – Ładnie wyglądasz.
Banalny komplement, do tego nie do końca szczery, co nie uszło uwadze nastolatki. Rebeca prychnęła pod nosem, mogłem przysiąc, iż szykowała się już do tego, by pokazać mi język.
– Nawet nie zaczynaj – rzuciła ostrzegawczo, ale było trochę za późno. Moja ciekawość została pobudzona, teraz należało ją zaspokoić.
– Naprawdę ładnie wyglądasz, nie wiem tylko, co skłoniło cię do takiej zmiany.
Znałem Rebekę, od kiedy mieliśmy po dziesięć lat. Do tej pory myślałem, że jestem w stanie przewidzieć, jak się zachowa i co uczyni chyba w każdej sytuacji. Ostatnie tygodnie pokazywały mi, że niewiele tak właściwie wiem o tej dziewczynie.
Spojrzała na mnie spode łba.
– Po co ci to? Chcesz na mnie nakrzyczeć? – prychnęła ponownie. – To moja sprawa, tobie nic do tego. Tak w ogóle nie mów mi, co mam robić. – Nawet nie spróbowałem. – Nie jesteś moją matką.
Przybrałem na twarz minę niewiniątka.
– Cóż, tak właściwie... Twoja mama poprosiła mnie podczas świąt, bym miał na ciebie oko i dał jej znać, gdyby zaczęło się dziać coś złego. – To akurat była prawda; rodzicielka Bec odciągnęła mnie na bok podczas spotkania związanego z wymianą prezentów i nakazała donosić, co słychać na kampusie. A ja chciałem mieć z nią dobrą relację, więc mogłem być jej szpiegiem. – Chyba nie chcesz, bym zadzwonił do niej po naszym spotkaniu i powiedział, jak teraz wyglądasz, prawda?
Rebeca zamieniła się w pokerzystę, może nawet w kamień, byle tylko nie pokazać mi żadnych uczuć, ale nie zdołała zapanować nad głosem, z którego wylewała się złość.
– Naprawdę chcesz mi wbić taki sztylet w plecy i mieć nad sobą mojego focha? – zapytała. – Myślałam, że chcesz ode mnie czegoś innego.
Zarumieniłem się, kiedy dotarło do mnie, co powiedziała. Nie chciałem robić sobie z niej wroga, o nie. Chciałem, by spojrzała na mnie tak, jak przez ostatnie lata patrzyła na Miguela. Chciałem być dla niej taką gwiazdą, jaką ona była dla mnie. Powinienem zmienić strategię, by mi się to udało.
Już miałem odpowiedzieć, kiedy wróciła do nas Kitty i nie pozwoliła mi się odezwać, dopóki nie przedstawiła mi koncepcji na projekt i nie zaczęła zadawać pytań na temat moich talentów. Zostałem zmuszony do koncentracji na spotkaniu, ale to nie przeszkodziło mi podjąć decyzję – zbliżę się do Bec tak, by odpowiednio zaistnieć w jej świecie. I zrobię to już teraz, zaraz.
Naprawdę nie chciałem tracić więcej czasu i Bóg mi świadkiem, iż zacząłem działać. Musiałem w jakiś – jaki? – sposób wytłumaczyć, co do niej czuję. Tylko szkoda, że jednak czas nie sprzyjał mi tak, jakbym tego pragnął.
o, zaskoczyłam się lekko. po wstępie spodziewałam się, że odniesiesz cytat do odgrywania roli i że któraś z bohaterek będzie rzekomą matką, a tu siup! jednak chodzi o coś innego
OdpowiedzUsuńprzyjemny tekst z intrygującym zakończeniem c:
Quisierę (dobrze napisałam? *cofa się w górę* Tak, zwycięstwo!) kojarzę z GPK 2.0. Dobrze pamiętam? TAK! Wróciłam do tych tekstów i widzę tutaj Juana. Temu, któremu kibicowałam, prawda? Jak na moją krótką pamięć to powinnaś być ze mnie dumna.
OdpowiedzUsuń"zaja\ąć" tu się taka hybrydka pojawiła, ale wiadomo, jak to jest, kiedy piszesz coś pomiędzy pracą zajmującą całe twoje dnie.
Uuuuuu, Bec, za mocno wjechałaś. Juan chciał być miły. Halo. Ale ładnie się to wpasowało tekst, szczególnie z tym, co potem powiedział Juan - [ten dywiz udaje półpauzę, zmruż oczy] z tym pilnowaniem fajnie dorzucił. Już miałam takie: HA! BANG! Nie. Bo Bec odbiła pałeczkę. Ale szczerze? I tak wolę Juana i dalej mu kibicuję! Ma w sobie jakąś taką... niewinność? No i podoba mi się to, że na razie nie ma między nimi jakiegoś super romansu. Lubię takie związki. Także zostaje mi czekać na kontynuację, bo coś czuję, że kiedy Bec się już otworzy na Juana, wypiję kieliszek wina.
SadisticWriter/Marlu/Naff (a ponoć to ja nawalam pseudonimami jak najęta xD) zauważyła, że Bec dość ostro reaguje na sam głos Juana. Niestety nie znam poprzedniego opowiadania, gdzie dałaś życie tym postaciom, także mogę jedynie spekulować, co tam się wcześniej działo i skąd to ochłodzenie. Ale kiedy pojechał z tą obserwacją na życzenie matki... Rozumiem, troska troską, jednak nie chciałabym, by ktoś mi „groził” przekazaniem wieści o aktualnym wyglądzie czy zachowaniu. To akurat powinno zostać przedstawione przez kogoś, kto jest z tym mocno powiązany, a nie kogoś pobocznego. Co nie zmienia faktu, że Juan ma swój urok. Jeżeli zaprzestanie takich zagrywek, to będę mu kibicować, aby Rebeca (autokorekta podpowiada Rebecca!) spuściła z tonu i nie reagowała tak ostro!
OdpowiedzUsuńGdzieś w tekście znalazłam drobne literówki, ale nie rzucają się aż tak w oczy, także na luzie. ^^
~ Ivy
Hej 🙂 z radością przeniosłam się do czasów szkolnych, kiedy to projekty i inne inicjatywy były pretekstem do poszerzania znajomości i polem zauroczeń 😉 fajny krótki tekst przedstawiający jedną scenkę z zycia. Polubiłam Juana za tę jego nieporadność. W sumie zawsze zastanawiałam się jak to jest być zakochanym facetem. Z drobiazgów zauważyłam że piszesz Rebekę przez c i k. A w zdaniu: Naprawdę chcesz mi wbić taki sztylet w plecy i mieć nad sobą mojego focha? – wyrzuciłbym "taki" bo czytelnik domyśla się o jaki sztylet chodzi. Ale to bardziej moje odczucie niż uwagi stylistyczne. Czekam na dalszy ciąg 🙂
OdpowiedzUsuń