Po pół roku żmudnych
poszukiwań nareszcie mi się udało. Znalazłem zapalniczkę w jeże.
Wbrew pozorom nie
było to takie łatwe, jakby Wam się wydawało. Śmiało, idźcie do najbliższego
marketu i poszukajcie zapalniczki, którą zdobiłyby te kolczaste stworzonka.
Dałbym sobie rękę uciąć, że wrócilibyście z pustymi rękami.
Dumny ze swojej
zdobyczy obserwuję płomień. W międzyczasie wyciągam zza pazuchy kitla jednego z
papierosów. Odpalam go i zaciągam się, pozwalając nikotynie odwiedzić moje
ciało po raz kolejny tego dnia. Dźwięki Arctic Monkeys rozbrzmiewają w tle.
Kątem oka patrzę na niedokończonego pączka, który tylko czeka aż zakończy w
pełni swój żywot w odmętach mojego układu pokarmowego. Teraz jest zawieszony
pomiędzy życiem a śmiercią, bez perspektyw na przyszłość, czekając tylko na
swój koniec.
I właśnie kiedy ma
wejść mój ulubiony moment jednej z piosenek, zagłusza go ona.
Wpakowuje się do
środka swoim wielkim dupskiem, wywijając nim jakby była jakąś tancerką w klubie
ze striptizem. Na kieszeniach jej spodni brakuje tylko tych śmiesznych oczek do
naklejania, które ruszają się podczas potrząsania. Potem dostrzegam jej włosy.
Jasne fale gdzieniegdzie przecinane są jaśniejszymi, prawie że białymi
pasemkami. Sięgają aż połowy pleców - jak ona może z nimi pracować? Muszą być
strasznie niewygodne.
Jednak pierwsze, co
rejestrują moje zmysły to nie jej wygląd. Nawet jej wielkie dupsko kipiące
energią nie potrafiłoby odwrócić uwagi od jej śpiewu.
I never even knew your now-rotting face.
While friends and lovers mourn your silly
grave.
I have other uses for you, Darling.
I love the dead
Dziewczyna ciągnie za
sobą dobrze mi znany metalowy stolik nakryty płachtą. Świetnie, najwyraźniej
zamierza wepchać się do mojego gabinetu. Zaciągam się dymem, dając dziewczynie
jeszcze chwilę na zorientowanie się w sytuacji. Ale ta jak na złość śpiewa
coraz głośniej. Zaczyna skakać i obracać się wokół własnej osi - wygląda jak
sześciolatka, która z powodzeniem uciekła rodzicom na plac zabaw. W końcu
jednak piosenka się kończy, a razem z nią - na całe szczęście - milknie głos
blondynki. Kiedy nareszcie ląduje z powrotem na ziemi, dając sobie spokój z tym
skakaniem, mogę zobaczyć jej twarz. I rozkoszować się ciszą. Ale nie na długo.
Dziewczyna piszczy z
przerażeniem, jednocześnie odsuwając się. Wpada na stolik, który wlokła za sobą
i prawie ląduje na podłodze, ale udaje się jej odzyskać równowagę. Słuchawki
wypadają z jej uszu, plączą się w kosmyki jej włosów. Patrzę na całą tę
sytuację próbując powstrzymać się od śmiechu. Zamiast tego zachowuję kamienną
twarz i spokojnie dopalam papierosa.
- Masz
tyle uroku w sobie co martwa dziwka - mówię na powitanie.
Normalny człowiek - a
tym bardziej kobieta - poczułby się już urażony. Ale nie ona.
- To
obelga? - Unosi pytająco brew, chcąc się upewnić. Oddech wciąż ma nieco
przyspieszony, jej klatka piersiowa unosi się trochę szybciej niż powinna.
Naprawdę musiała się mnie przestraszyć.
Zmuszam się do
wstania z fotela przy metalowym stole w środku pomieszczenia. Uchylam nieco
białej płachty, odsłaniając przeraźliwie bladą twarz martwej już od jakichś
dziesięciu godzin szatynki.
- Sama
oceń.
Dziewczyna podchodzi
do denatki i przez chwilę mierzy ją wzrokiem. Gaszę papierosa o nogę metalowego
stołu i rzucam go do popielniczki na blacie za mną. Kiedy odwracam się z
powrotem w stronę blondynki, czeka na mnie z wyciągniętą ręką.
- Kyrie.
- Przedstawia się, a na jej ustach po raz pierwszy gości uśmiech. Ma nieco
pucułowate policzki, które zdobią teraz dołeczki.
- Eleison.
- Chryste
eleison, Kyrie eleison. - Jej uśmiech staje się jeszcze szerszy, a co za tym
idzie - zaraźliwy. Kto by pomyślał, że nasze imiona aż tak się zgrają.
- Może
pączka? - wskazuję na tłuściutki, wypełniony przepysznym nadzieniem smakołyk
próbując zapobiec niezręcznej ciszy, która właśnie miała nastąpić.
Kyrie bez pytania
rozsiada się wygodnie na moim fotelu i sięga po jedzenie. Wygląda na to, że już
czuje się tutaj jak u siebie. Ale… przecież to mój gabinet. Nie powinno jej tu
być.
Czekam aż dziewczyna
zje pączka, jednocześnie rozkoszując się dźwiękami muzyki. Widzę, że rozgląda się po pomieszczeniu. Jej
wzrok przykuwa głównie mój przyjaciel Amadeusz - szkielet w sombrero. Jestem
pewien, że gdyby tylko nie miała ust pełnych jedzenia to zaczęłaby wypytywać o
jego historię, rodzinę, hobby i rozmiar stopy (swoją drogą - to 37: jak na
dorosłego mężczyznę Amado ma zaskakująco małe stópki).
Zerkam ukradkiem na
zegar - powinienem już wracać do pracy.
- Co
wy tu właściwie robicie?
- No,
kazali mi tu przyjść. Dopiero zaczynam. - Blondynka oblizuje palce z lukru, a potem
zaczyna kiwać nogami. Ona chyba naprawdę ma jakiś rodzaj ADHD. - Mam być twoją
asystentką. Ale przełożeni mówili też, że przyjdziesz na dwunastą, a jest
dopiero jedenasta… - Kyrie wydaje się być trochę zmieszana. - Pomyślałam sobie:
najważniejsze pierwsze dobre wrażenie, co nie? Specjalnie przyszłam dziś
wcześniej, żeby wszystko przygotować. Pół godziny wybierałam najlepszego trupa
w prosektorium! - jęczy dziewczyna, najwyraźniej zawiedziona tym, że jej plany
zostały zrujnowane.
Chwila, praktykantka?
Patrzę na czerwoną wstążkę zawiązaną wokół palca wskazującego prawej ręki. No
tak. To o tym miałem dziś pamiętać.
- Zobaczmy
tego twojego najlepszego trupa - wzdycham, prowadząc stolik z denatem w stronę
światła. Dopiero teraz dostrzegam, że na płachcie przykrywającej ciało Kyrie
dorysowała uśmieszek w miejscu, gdzie zapewne znajdowała się twarz. Czuję na
sobie jej ukradkowe spojrzenie, jakby czekała na moją reakcję. - Pomysłowe -
mruczę tylko w odpowiedzi pod nosem i uchylam tkaninę.
Denatem jest
mężczyzna koło czterdziestki, ma mocno zarysowaną szczękę i siwiejące już w niektórych miejscach kasztanowe włosy. Na
szyi ma siny ślad, ale moją uwagę bardziej przykuwają bardzo ciemne, niemal
czarne siniaki na jego żebrach i żyły, które w niektórych miejscach wybijają
się czernią na tle bladej skóry.
- Nie
wydaje mi się, żeby zginął przez uduszenie - mówi Kyrie. - Może to
jakiś nowy wirus?
Przechodzę do mojej
denatki, ją również odkrywam, aby dziewczyna mogła zobaczyć to, co tak bardzo
mnie zaskakuje - podobne do tamtych siniaki i czarne żyły.
- A
ja już myślałem, że pomyliłaś prosektorium z klubem dla początkujących
striptizerek - mówię do siebie.
- Hej,
przecież nie odstawiałam tu żadnego striptizu!
- Nie
wiem, jaką piosenkę miałaś następną w kolejce. - Wzruszam ramionami. - A
śpiewanie I love the dead w prosektorium chyba
jest całkiem podejrzane.
- To
miało wyrazić mój zapał do pracy! - burzy się Kyrie.
- Och,
twoje pośladki bardzo dobrze pokazywały twoją chęć do pracy. Tylko
niekoniecznie jako patologa - chichoczę.
Kyrie zakłada ręce na
piersi i marszczy brwi z niezadowoleniem.
- Nie
takiego towarzysza się spodziewałam - mruczy pod nosem. - Byłam raczej
nastawiona na poczciwego pana w średnim wieku, z siwymi włosami, miłym wyrazem
twarzy i wyprasowanym kitlem.
- Bardzo
mi przykro, że dostajesz potrzepanego młodziaka w zmiętym fartuchu i wyrazem
twarzy zimnej suki.
- Cóż,
przynajmniej kolor włosów się zgadza.
- Nie
mam siwych włosów, są po prostu białe.
- Pewnie
farbowane. Jak chciałeś sobie tym dodać powagi i poczucia, że masz doświadczenie
to ci się nie udało - prycha Kyrie. Spodziewam się, że zaraz zacznie
przepraszać, bo jednak ma być moją asystentką i to ja mam ją tutaj uczyć, ale
blondynka twardo stoi przy swoim. Chyba już porzuciła swoje plany co do
pierwszego dobrego wrażenia.
- Trzeba
będzie trochę przeorganizować pokój - rzucam półgębkiem, wyciągając kolejnego
papierosa zza pazuchy kitla. Tym razem odpalam go zapalniczką w lwy. Ot,
malutka aluzja co do mojej dominacji w tym duecie. - Poprzyglądaj się notatkom,
jakie zapisałem. - Wskazuję na plik kartek leżących obok denatki.
- Tutaj
chyba nie można palić. - Kyrie mierzy groźnym wzrokiem papierosa w mojej dłoni
jakby był co najmniej pistoletem, który chce w nią wymierzyć.
- Spokojnie,
wyłączam czujniki dymu.
- Ale….
- Kyrie nie zdąża dokończyć zdania, bo pomieszczenie wypełnia seria
przeraźliwych, mechanicznych pisków. Po chwili wspomniane przeze mnie przed
chwilą czujniki uruchamiają się, a nasze łepetyny zaczynają moknąć. Zaciskam
zęby i patrzę tylko na denatkę, na której pozaznaczałem zmywalnym markerem
miejsca, którym jeszcze miałem się przyjrzeć. No, to tyle z całej mojej
porannej roboty.
Blondynka stoi
załamana, sama już nie wie czy chronić nasiąknięte już wodą notatki, denatkę
czy może denata, którego tutaj przywlokła. Działa zdecydowanie za wolno.
Zaciągam się głęboko
papierosem - udało mi się na czas osłonić go dłonią - i próbuję powstrzymać się
od jakiejś ciętej uwagi. Po prostu patrzę na Kyrie, której blond kosmyki lepią
się teraz do jej pucułowatej, zarumienionej twarzyczki.
- Zauważyłam
wcześniej, że czujniki dymu są wyłączone - tłumaczy się. - Chciałam dobrze. Na
szkoleniu uczyli nas…
- Od
teraz to ja cię szkolę - mówię, dopalając szybko papierosa. Za chwilę pewnie
będziemy mieli wizytę całej ekipy pożarowej. Wolę załatwić to sam z
przełożonymi i wyjaśnić sytuację. - Zaraz wrócę - rzucam do Kyrie, wkładając
ręce do kieszeni. - Miałaś okazję przez chwilę oglądać denatkę. Sprawdź swoją
pamięć i spróbuj z powrotem pozaznaczać miejsca do przypatrzenia się.
- Patrzyłam
na nią może jakieś dwie minuty! - burzy się Kyrie.
- No,
to zobaczymy ile zdołałaś zapamiętać przez ten czas. - Posyłam w stronę
dziewczyny krzywy uśmiech. - Coś czuję, że to będzie owocna współpraca.
- Chyba
po moim trupie - syczy przez zaciśnięte zęby.
- Och,
wtedy z pewnością będzie owocna.
Zapalniczki w jeże jeszcze nie widziałam, więc wierzę jakie to trudne zadanie musiało być.
OdpowiedzUsuńCudowny relaks zakłócony przez wielkie dupsko haha uśmiałam się🤣
O kurcze i martwa dziolcha się znalazła, coz to za sytuacja? Czy ten tekst jest związany z innymi, bo właśnie mnie wciągnęłas w historię.
Kyrie Eleison o kurka, czy to na pewno przypadek hihi.
Ona jest praktykantką w prosektorium? Czy to dziwne że skoda mi trupów 😋?
Charakter męski bardzo przypadł mi do gustu , co do żeńskiego jestem pewna że stworzy ona wiele zabawnych sytuacji. Z powodzeniem mogłabyś pisać serię w tym temacie.
Tekst zabawny i z przyjemnością się go czyta
Łoł! Genialny tekst! "Masz tyle uroku co martwa dziwka" i po chwili bang! Odsłania ciało brunetki! No świetne! W ogóle Eleison mimo, że zgrywa takiego dupka, wydaje się bardzo w porządku gościem, takim z którym z chęcią wyszedłbym na piwo (pewnie pierwsze, mylne wrażenie), jego teksty są cudowne! Uwielbiam taki humor ^^ Chociaż dziwne, że chce aby pracować w prosektorium szybko, zawsze raczej kojarzyła mi się ta praca z powolną, dokładną analizą :P Kyrie też wydaje się super :D Nie jest typową, pustą blondzią, chociaż coś z tego koloru włosów ma XD (żeby nie było, nie mam nic do blondynek, sam jestem ciemnym blondynem XD) Bardzo ciekawie to wszystko zarysowałaś, mam nadzieję, że to nie był jednorazowy tekst i jeszcze kiedyś napiszesz coś o tej dwójce ^^
OdpowiedzUsuń