Wiersz stanowiący cykl poezji „Colors” na moim Wattpadzie.
Założył marynarkę w odcieniu
Dojrzałej oberżyny
Za biedny na cylinder
Pozwolił tłustym włosom
Dać się porwać na wietrze
Z ręką uniesioną w geście
Z ręką uniesioną w geście
Który świadczyć miał
Przynajmniej o wygranej
Na loterii lub życia
Ruszył na podbój wsi
Która nigdy nie słyszała
O bohaterze fikcji
Którego podziwiał
Szedł w swoim fiolecie
Wzbijając tumany kurzu
Przeganiając czarne koty
I skręcając w stronę
Cmentarza pod lasem
Bo na dobrą sprawę
Tylko tam mógł
Emancypować siebie
Nie rozumiany przez świat
Nie rozumiany przez świat
Nierozumiany przez ludzi
Wśród cierpiących dusz
I wśród fioletowego
Królestwa wrzosów
Mógł przez chwilę zaistnieć
Ale chwila mija szybciej
Niż człowiek by sobie
Tego życzył
Więc i on szybko odszedł
Schowany pod fioletem
Wyglądający jak
Przerośnięty bakłażan
Przeminął z wiatrem
I na wietrze
Pozostawił wspomnienie
Tamtej marynarki
Bardzo ładny wiersz, płyną od wersu do wersu , opowiadał historię, krótką, lecz znaczącą.
OdpowiedzUsuńW sumie ty już wiesz, że ja nie przepadam za wierszami XDD. Wierszów nawet zbytnio nie da się ocenić. Albo da się ocenić na wiele różnych sposobów, może to mnie w nich tak wkurza.
OdpowiedzUsuńAle podoba mi się ten fiolet i ziomeczek, który chce na cmentarz pójść. Tylko jedna rzecz mnie tutaj rozpierniczyła na kawałki. PRZEROŚNIĘTY BAKŁAŻAŃ XDDDDDDDDDDD. Cały tekst był taki nostalgiczny i w ogóle, a ten bakłażań nagle wytrącił mnie z czytania i wybuchłam śmiechem. Już nie mogłam powrócić z powagą do ostatnich fragmentów, no po prostu. Ale wiersz wydaje się być mimo wszystko spoko.