Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

niedziela, 16 lutego 2020

[49] Światlo i Cień: Archiwum ~ Kaja Wika

Poprzednia część “Rada” była opublikowana bardzo dawno temu (tydzień 36). Leo (człowiek), Rygor (elf), Hedore (ligonka) i Decon (drakon) otrzymali pozwolenie od rady, na skorzystanie z archiwalnych map Instytutu. Owe mapy pomogą grupie wyśledzić Horiziona (najpotężniejszego ze znanych Cieni).



            Udali się do archiwum, znajdującego się na najniższym poziomie Instytutu. Zanim tam dotarli, klucznik został powiadomiony o decyzji rady. Zobaczywszy Rygora, przygotował klucz i kopertę, którą miał zamiar wręczyć elfowi. Przekazanie klucza i dokumentów było jedynie formalnością, gdyż przedstawiciel rodu Rossenmarów posiadał dostęp do archiwów od dziesięcioleci. Mimo tego przyjął przedmioty jako część procedury. 
– Jeśli potrzebna jest pomoc w odnalezieniu map, służę pomocą – zaproponował siwowłosy mężczyzna.
– Powinniśmy dać sobie radę – odparł elf, kiwnął głową w geście podziękowania, następnie udał się w kierunku wejścia. Obecni podążyli za nim.
Archiwalna część instytutu zlokalizowana była w piwnicach. Na pierwszy rzut oka było to miejsce pełne wilgoci, w którym powietrze nie miało wystarczającego obiegu. Mapy oraz zabytki w takich warunkach niszczałyby w zaskakującym tempie. Ściany holu pokryte pleśnią wywoływały abominację u zbyt wrażliwych osobników, a wielkie pajęcze sieci mroziły krew w żyłach u arachnofobów. 
Drzwi dzielące archiwalny hol i właściwą salę, w której zgromadzone były między innymi stare papirusy, na samym środku miały wejście na duży klucz. Rygor wsadził go do zamka i przekręcił, wywołując głośny trzask, spowodowany poluzowaniem mechanizmu obronnego. Wrota nie posiadły klamki, ale otworzyły się powoli, po wyciągnięciu klucza. Wnętrze sali archiwalnej wyglądało zupełnie inaczej. Leonardowi skojarzyło się z biblioteką narodowa lub antykwariatem rodziny królewskiej. Pomieszczenie było ogromnych rozmiarów, na samym środku stały biurka i krzesła obite brązową skórą. Przy ścianach znajdowały się regały pełne ksiąg, a w głąb poustawiane były gablotki z zabytkami. Przy wejściu, po obu stronach znajdowały się zakręcane mahoniowe schody, prowadzące na wyższe piętro. 
– Jak znajdziemy mapy? – zapytał, nadal zdenerwowany rozmowa z ojcem Declan.
– Są na górze – odpowiedziała Hedore. – Chętnie bym was oprowadziła po archiwum, ale niestety nie mamy na to czasu. – Ligonka nie raz studiowała stare księgi i znała to miejsce jak własną kieszeń. Nigdzie nie mieli takich zbiorów, prawiących o alternatywnych sposobach leczenia, zaś w tym świecie nie było drugiej osoby, posiadającej jakże wielką wiedzę w tematyce uzdrawiania, jak ona.
Obecni wchodzili na górę, gdy Leonard nadal wpatrywał się ze zdumieniem w wystrój, w tym na okazale żylandory, na których paliły się świece. Mimo to archiwum było dobrze oświetlone za sprawa małych lampek, osadzonych na bocznych ścianach. 
– Leo! – Rygor przywołał go do porządku, gdyż chłopak nie powinien poruszać się bez nadzoru po obiekcie z ograniczonym dostępem. Elf odpowiadał za każda osoba znajdująca się wewnątrz. 
Mimo że chłopak nie miał uległej natury, podążył bez słowa za towarzyszami. Stawiając stopę na ostatnim schodku, ujrzał regały podobne do tych, na których składowano wino. Zamiast butelek w każdej szufladzie leżała zwinięta w rulon mapa.
– Jak znajdziemy tę właściwą? – zapytał Decon, widząc setki map.
– W tym pomoże nam Leonard. – Rygor odwrócił się do stojącego nieopodal chłopaka i kiwną głową znacząco, zachęcając go do podejścia bliżej.
           – Ale ja nie wiem, co tutaj jest napisane. – Leo schylił się do jednej z tabliczek, na których umieszczone były opisy papirusów.
           – Opisy są w klastycznym sanskrycie – odparła Herdore, która tak samo jak Rygor, mówiła biegle w wielu starożytnych językach. – Niestety opisy map nie wskażą nam, która z nich jest w stanie pokazać lokalizację Horiziona. 
           – Jesteś widzącym, Leonardzie. Twoja zdolność może wskazać nam, która z tych map jest tą, której szukamy. – Rygor wiedział, że Leonard nie rozwinął swoich zdolności na tyle, aby bez większych problemów i świadomie wyśledzić mapę. Musiał wykorzystać zaistniałą sytuację i poinstruować go, co ma robić. – Widziałeś Horiziona mimo kamuflażu, miałeś też z nim bezpośredni kontakt. Jeśli skupisz się na tym, jak wyglądał i co czułeś w jego obecności, to samo uczucie może poprowadzić cię przez setki zakurzonych map i wskazać tę, która wychwytuje jego astralną obecność.
           – Wspomnienie Horiziona wywołuje u mnie teraz złość. Nie do końca pamiętam, co czułem wtedy, gdy zobaczyłem go po raz pierwszy. Może przerażenie, ale nie zupełnie, było coś jeszcze – przyznał Leo.
           – Musisz sobie przypomnieć, co to było za uczucie – doradziła Hedore. – Zamknij oczy i cofnij się do tamtych wydarzeń.
           Nie było to takie łatwe. Chłopak zamknął oczy, ale pierwsze co zobaczył to Klarę stojącą na tarasie widokowym. Była uśmiechnięta i taka, jaką ją pamiętał. Właśnie tam wyczuł obecność cienia po raz pierwszy. Miał wrażenie, że powietrze wokół niego wibruje, a do głowy napływa niepokój. Jakby przeczuwał, że stanie się coś złego. Kilka sekund później zobaczył bestię podobną do smoka lub węża, wznoszącą się ponad barierkę, przy której stał razem z koleżanką. Zdawało się, że Klara w ogóle go nie widzi.
           – Niepokój, zdziwienie – zaczął wymieniać uczucia, które właśnie mu towarzyszyły. – Chęć ucieczki.
           – Dobrze – zareagował Rygor. – Teraz skup się na ataku Horiziona.
Leonardowi zaczęła drgać brew. Obecni zrozumieli, że te okropne wydarzenia pozostawiły traumę w chłopaku, mimo że do tej pory nikt nie zauważył żadnych objawów. Tik nerwowy wskazywał na wewnętrzną walkę. 
           – Zrób to dla Klary – wyszeptał Decon. Wiedział, jak wiele znaczy dla niego ta dziewczyna i przeklinał ten fakt każdego dnia. 
– Przydałaby się mieszanka moich ziół, aby uspokoić mu nerwy – wyznała Hedore. – Gdybym mogła je zaparzyć, byłoby o wiele prościej.
Leonard powędrował wspomnieniami do momentu, gdy Klara próbowała otworzyć portal, który miał im służyć do ucieczki. Drzewa, które obserwował, zdawały się poruszać. Każda sekunda zwiększała napięcie.
– Strach – kontynuował. – Presja. Chęć ucieczki.
Pamiętał doskonale moment, w którym zobaczył czerwone ślepia Horiziona wyłaniające się spomiędzy drzew. Strach wtedy zniknął. Widział zagrożenie, ale i Klarę, w której kierunku mknął z rozwartą paszczą Cień. Nie myślał, po prostu zareagował. Odepchnął dziewczynę, która przytrzymywała portal. Jakimś cudem pozostał on otwarty, a sam potwór wskoczył wprost do środka. 
– Odwaga. Nieustraszoność. – Nikt mu nie przerywał tym razem.
Potem widział już tylko skaliste wzgórze, z którego spadli. Krew rozlewającą się na kamieniu.
– Ból. Straszny ból. Przerażenie. – Ręce zaczęły mu się trząść, ale nie był tego świadomy.
Elf wiedział, że chłopak nie zniesie więcej brnięcia w przebieg tej historii.
– Otwórz oczy i rozejrzyj się po pokoju – zaproponował Rygor.
Leo uniósł powieki. Na początku widział jak przez mgłę, ale potem, gdy przechodził obok stojaków z mapami, zaczęło się dziać coś dziwnego. Niektóre z map otaczała szara aura, zupełnie nie przyciągało go to zjawisko, szedł dalej, spoglądając na regały od góry do dołu. Przy jednym z mebli stanął, co wywołało poruszenie w jego towarzyszach. Jeden z pergaminów otaczała szaro czerwona aura. Stojąc obok, czuł wydobywająca się z niego agresję. Ciężko było to wytłumaczyć, to zupełnie jakby mapa włączyła jakiś system obronny. Czuł się nieswojo wyciągając po nią rękę. Gdy chwycił zwój, z pergaminu na jego palce przeskoczyła iskra. Napięcie elektryczne, które sprawią, że odrzucasz dłoń do tyłu, on jednak nie pościł mapy. Podszedł do szklanej gablotki stojącej na środku i położył mapę na jej powierzchnię.
– To chyba ta – powiedział zdenerwowany. – To na pewno ta. 

3 komentarze:

  1. Hej :)
    O tak, dawno nie było nic z tego uniwersum, na co czekałam, bo bardzo mnie ciekawi, co będzie z Klarą.
    Plastycznie opisałaś to archiwum. Aż sama chciałabym się tak znaleźć. Jednak o wiele bardziej podoba mi się ta scena, gdy Leo wspomina tamto zdarzenie, by odnaleźć mapę. Poczułam się, jakbym stała obok i obserwowała chłopaka, przeżywając jego emocje.
    Cieszę się, że się udało i teraz można szukać rozwiązania, mając coś więcej, co może pomóc.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuuu, doskonale pamiętam tamten rozdział!! Czekałam na ciąg dalszy. Mocno.
    Cóż za szczegółowe opisy. Świetnie opisałaś archiwum, mnóstwo detali. Stworzyłaś idealny klimat dla takiego miejsca.
    Świetny pomysł z tym, żeby Leo przypomniał sobie uczucia związane z Horizonem, co miało pomoc w odnalezieniu mapy. Jeszxze procz tej aury jakby zaczął czuć w pobliżu tej konkretnej mapy to samo, ten niepokój, chęć ucieczki, to wgl mistrzostwo. Jezu skończylas w momencie, w którym to powinno się zacząć! Mam nadzieję, że na CD teraz nie każesz czekać długo. Bo będę bardzo niecierpliwa.
    Pamiętaj, że jeśli zapisujemy dwubarwy zawsze stawiamy łącznik (szaro-czerwony). Nie stawiamy go w przypadku określenia nasilenia jednej barwy np. Ciemnoszary
    Czekam na więcej!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm, niby kojarzę te imiona, ale nie mogę sobie za bardzo przypomnieć fabuły i czuję się trochę mgliście w tej historii, ale... moment z tym, jak Leo próbuje sobie przypomnieć pewne rzeczy i wywołać w ten sposób uczucia, jest ciekawy i dobrze opisany. Krótki fragment, podczas którego niewiele się dzieje, więc jakiejś szczególnej krytyki albo pochwały nie jestem w stanie tutaj wyłonić, ale czytało się dobrze.
    ~SW

    OdpowiedzUsuń