Lili-Rose i Rosko zostali zamienieni w l'Cie*. Lili po raz drugi otrzymała moc, aby wykonać powierzone jej zadanie. W poprzedniej części Lili przeszła próbę eidolona**. Rosko został uleczony z poniesionych ran, ale nie odzyskał przytomności. W miejscu, w którym się znajdował, odwiedziła go pewna istota.
**eidolon (summon) — miał pomagać l’Cie i wskazywać im ścieżkę, którą powinny podążać, aby wypełnić swoje powołanie.
*l'Cie – zwykle ludzie, który zostali powołani przez fal'Cie*** do wypełnienia zadania.
*fal'Cie — istoty o boskich zdolnościach, wysłannicy — wypełniają wolę bogów.
*Pulse i Lindzei — rodzeństwo bogini Etro, okrutne i motywowane szaleńczym planem uwolnienia planety od ludzi
*Etro — bogini, przyjazna ludzkości
*Gran Pulse- planeta, na której rozgrywa się akcja.
Zerwał się z ziemi, dławiąc powietrzem, zupełnie jakby ktoś wyciągnął go spod wody. Usiadł, po czym chwycił się za bok, w który jeszcze niedawno była wbita włócznia. Oklepywał lekko obolałe żebra, lecz nie znalazł śladu po ranie. Nie wiedział, co o tym sądzić. Czy był to jedynie zły sen, a może rana nie była aż tak głęboka, jak mu się zdawało? Poczuł uścisk na ramieniu. Ktoś chwycił go i pociągnął z powrotem do pozycji leżącej. Jego oczom ukazała się znajoma twarz, a czerwone włosy przeplatane srebrnymi pasmami połaskotały go po nosie.
– Spokojnie – powiedział damski głos. – Nic nam już nie grozi. – Dziewczyna wpatrywała się w Rosko, jakby chciała wyczytać w jego oczach czy chłopak, który wrócił niemal z martwych, nadal jest tą samą osobą, czy może jakaś jego część, pozostała tam na zawsze.
– Co się stało? – Chłopak nie pamiętał nic z wyjątkiem ostatniej sceny, w której został zaatakowany. Potem była już tylko ciemność i to, co się w niej kryło.
Uniósł głowę i rozejrzał się dookoła. Teren wyglądał jak po uderzeniu meteoru. Wielki dół, a wokół niego porozrzucane ciała napastników. Pył nadal unoszący się w powietrzu i cisza jak po zakończonym sztormie. Przyjaciółka również miała pył na włosach i ubraniu, ale oprócz tego nic jej nie było, na pierwszy rzut oka.
– Już myślałam, że nie żyjesz… Leżałeś z głęboką raną, wszędzie była krew. I wtedy… – Lili wróciła wspomnieniami do przeszłych wydarzeń.
– Wtedy co? – zapytał, otrzepując kurz z jej grzywki.
Dziewczyna nie mogła się dłużej okłamywać, a tym bardziej swojego przyjaciela. Zacisnęła usta, podświadomie sądząc, że jeśli tego nie powie, nie będzie musiała przyznać Rosko racji. Czuła się jak dysydent, który musi porzucić swoje ideały. To właśnie Etro ich uratowała, co do tego nie miała wątpliwości. Mimo że Bahamut zaprzysiągł lojalność dziewczynie, po przejściu próby eidolona, to jego pojawienie się, było zasługą bogini.
– Pojawił się wysłannik… eidolon – wyznała.
– Summon? – zapytał chłopak. Był w wielkim szoku. Na temat eidolonów słyszał jedynie niesprawdzone historyjki. – Który z nich?
– Bahamut – odpowiedziała, dziwnie przygnębiona, biorąc pod uwagę, ze eidolon uratował jej życie. – Zaatakował gnębicieli, wszystkich, co do jednego… Potem zaatakował mnie.
– Jak to? Myślałem, że eidolony przybywają na pomoc l’Cie?
– Tak… Jeśli przejdą ich próbę… – Lili widziała oczami wyobraźni, jak Bahamut wysyła śmiertelnie niebezpieczne wiązki energii. Jego nieustępliwość i to jak wykorzystał rannego Rosko, aby wykrzesać z dziewczyny cała moc, jaka w niej drzemała. – Kiedy leżałeś w kałuży krwi, on… – Ciężko było jej o tym mówić. – Zaatakował cię, mimo że nie miałeś żadnych szans na obronę.
– Miałem ciebie – uśmiechnął się, po czym zakaszlał od nadmiaru kurzu w powietrzu. – Nadal żyje.
– Ja tylko odwróciłam jego uwagę. Ty leżałeś nieprzytomny lub martwy, już sama nie wiem, ale to on cię uleczył. – Lili nie była świadoma, jak wiele uczyniła, stając na drodze rozrywającej ziemię lawy, która mknęła w stronę przyjaciela.
– Czy to była nagroda za przejście próby? – zapytał, dotykając raz jeszcze swojego boku.
– Nie do końca. Sądzę, że lojalność jest nagrodą. Obietnica pomocy w przyszłości. – Lili usiadła, opierając się o powaloną ścianę budynku. – Uleczenie poniesionych ran, było zapewne rozkazem Etro. Musisz zrozumieć, że eidolony są przebiegłe, a ich próby wydobywają z człowieka cały jego potencjał.
Słowa przyjaciółki otworzyły w jego pamięci jakąś szufladę, która do tej pory była zamknięta.
– Muszę ci coś powiedzieć. – zaczął, a z każdą sekundą w jego umyśle pojawiał się obraz spotkania z tajemnicza istota. – Gdy… – Sam nie wiedział jakiego słowa użyć. – Umarłem… Tak mi się przynajmniej wydawało… moja jaźń była nadal przy mnie.
– Byłeś po drugiej stronie? – zapytała zafascynowana tematem życia po śmierci. – Co widziałeś?
– Najpierw ciemność i przestrzeń, która wydawała się nie mieć końca. – Rosko również podniósł się do pozycji siedzącej, czego nie skrytykowała już dziewczyna. – Potem… Potem zobaczyłem siebie.
– Jak to widziałeś siebie z boku? Ja duch unoszący się nad ciałem? – dopytywała.
– Nie, byłem tam ja i on… znaczy druga osoba, która wyglądała zupełnie jak ja, ale nie była mną. – Rosko sam chyba nie zrozumiał własnej wypowiedzi. – Ten drugi ja zaatakował mnie… ale nie dałem mu rady.
– Myślisz, że to także była próba? – Dziewczyna wyjęła z torby butelkę wody, znalezioną w zrujnowanym budynku i podała ją Rosko.
– Nie wiem, ale jeśli tak… to niestety jej nie przeszedłem. – Wspomnienia powracały. Pył w ustach utrudniał mówienie, wiec skorzystał z oferty Lili i wypił duszkiem połowę wody. Resztę rzucił z powrotem do przyjaciółki. – Powiedział, że nie jestem gotowy… ale… jeszcze się spotkamy.
– Czy dowiedziałeś się, kim był? – Wstała, otrzepując ubranie z kurzu. Rosko przez dłuższą chwilę nie odpowiadał.
– Iluzją – odparł. – Tak mi się zdaję.
– Iluzją czy Iluzjonem!? – podniosła głos podekscytowana, jakby sama ta informacja podpowiedziała jej czym była istota, która odwiedziła Rosko w innym stanie świadomości. – Iluzjon to eidolon, który potrafi zmienić swój kształt i upodobnić się choćby do osoby, którą wyzywa.
– Skąd o tym wiesz? – Rosko chwycił za dłoń, którą podała mu Lili, po czym wstał na zdrętwiałe nogi.
– Nie po raz pierwszy zostałam zamieniona w l’Cie – wyznała. – Znałam kiedyś innych odmienionych. Każdy posiadał przydzielonego eidolona, który był lojalny tylko jemu, dopóki…
– Dopóki co?
– Dopóki nie wypełnił swojego zadania i… nie zamienił się w kryształ… lub w odmieńca, w razie porażki.
– Nam to na pewno nie grozi, Lili. – Chciał ją o tym zapewnić, mimo że ich los był tylko i wyłącznie w rękach bogini. Nie wiedział, co się wydarzy w przypadku wykonania zadania.
– Nie wiem, co ci obiecała Etro, ale nie ufaj bogini. Jej rodzeństwo zesłało na nas niekończące się ataki potworów oraz fal’Cie, które mają moc przemienienia człowieka i wymuszenia na nim wykonania powierzonego zadania. Wiele z tych zadań ma na celu wykorzenienie nadziei w ludzkich sercach, a niekiedy kontroli, jak w przypadku PSICOM’u. Oni nas tu nie chcą i zrobią wszytko, żeby pozbyć się rasy ludzkiej z powierzchni Gran Pulse.
Rosko podszedł do jednego z nadal stojących budynków.
– Czy to za sprawą jednego z nich przemieniono cię w fal’Cie po raz pierwszy? – Miał na myśli boginie Lindzi oraz boga Pulse. – Czy… zostałaś zamieniona w kryształ?
Lili bez słowa weszła do budynku, aby schronić się przed nadal opadającym pyłem. Rosko stanął w przejściu, gdzie kiedyś było wejście do holu, teraz zostało jedynie obramowanie. Oparł rękę na framudze drzwi, gdy ja obserwował, a jego oczy zapłonęły.
– To Etro odmieniła cię z powrotem w człowieka, prawda? – Wiedział, jak wiele kosztuje Lili wracanie wspomnieniami do tamtych czasów.
– A czy to ma jakieś znaczenie? Zrobiła to, gdyż potrzebowała narzędzia, które byłoby na tyle zaznajomione w zdolnościach l’Cie, aby z łatwością zrobić to, czego on niego zażąda.
Rosko wiedział, że nie jest to odpowiedni moment, aby pytać Lili, jakie było jej ostatnie zadanie. Nie był to także odpowiedni czas, aby rozmyślać nad ich obecnym. Wiedział, że nie mogą tutaj dłużej zostać. Pył razem z powietrzem dostawał się do płuc, utrudniając oddychanie. Jedyne co pozostało po tym miejscu to ruiny.
– Musimy stąd odejść – zaproponował. – Jeszcze chwila, a popiół przykryje nas, jak ciała tamtych ludzi. Niedaleko jest pewne miejsce, w którym odetchniemy.
– Wodospad trzech bogów. – Lili doskonale wiedziała, o jakim miejscu mówił.
Hej :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Rosko jest nadal wśród żywych. Bez niego pewnie Lili by się załamała. Bardzo podoba mi się, że w trakcie rozmowy przyjaciół wyjawiasz prawdę o tym, co się działo, a czego czytelnik do tej pory mógł się jedynie domyślać.
Mam wrażenie, że ten świat jest o wiele mroczniejszy, niż mi się do tej pory wydawało. Bogini nie jest tylko pomocą, ale i siłą sprawczą wielu złych rzeczy. I właśnie przez te "dwie twarze" to uniwersum podoba mi się coraz bardziej.
Jedyną uwagą jest to, iż jest tu nadmiar przecinków. Warto nad tym popracować ;)
Pozdrawiam.
No, no. To opowiadanie ma niewątpliwie klimat. Czasem te nazwy, mimo tłumaczeń na początku, trochę przytłaczają, ale całe szczęście przynajmniej z większością z nich zdążyłam się już oswoić.
OdpowiedzUsuńCiekawa rozmowa. No i dobrze, że Rosko żyje. Teraz zasłużyli na odpoczynek!
~Sadistic
Podziwiam Cię za stworzenie totalnie nowego świata, rządzącego się swoimi regułami, nowych istot i zasad jakimi się kierują. Z uwagą przeczytałam słowniczek na początku. Bardzo się przydał, mimo że i tak w tekście trochę się pogubiłam w tych nazwach. Niemniej jednak jest to ciekawe i inne(!)
OdpowiedzUsuńTekst jest krótki, ale czyta się go przyjemnie i muszę przyznać, że chciałabym dowiedzieć się co będzie się działo dalej. Mimo, że posługujesz się głównie dialogiem, czytelnik dostaje dużo informacji na temat miejsca i bohaterów.
Jestem ciekawa co stanie się dalej z Rosko i Lili :)