Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

niedziela, 29 września 2019

[29] Grand Fantasy: Tired Soldiers ~ Kaja Wika


            W ostatnim tekście Lili i Rosko zostali uratowani z opresji przez eidolona o imieniu Bahamut.

“Dziewczyna nie zdawała sobie sprawy, że to, co zrobił Bahamut, było jedynie wypełnieniem woli bogini Etro, a nie jego dobrowolną decyzją. Próba eidolona miała dopiero się rozpocząć, a Lili będzie tą, która stawi temu czoła.”


*eidolony — miały pomagać l’Cie i wskazywać im ścieżkę, którą powinny podążać, aby wypełnić swoje powołanie.
*l'Cie – zwykle ludzie, który zostali powołani przez fal'Cie do wypełnienia zadania.
*fal'Cie — istoty o boskich zdolnościach, wysłannicy — wypełniają wolę bogów.

Tired soldiers in this war
           
Podniosła się i spojrzała na Rosko, ale on nadal miał zamknięte oczy. Oddychał, lecz jego ciało pozostało w bezruchu. Nie zauważyła ruchów gałek pod powiekami, czy lekkich drgań mięśni. Wołała go po imieniu i próbowała przebudzić, ale nie doczekała się odpowiedzi.
Nie musiała widzieć eidolona, aby wyczuć jego obecność za plecami. Jego metaliczne skrzydła powodowały wibracje w biosferze. Masywne ramiona zakończone długimi pazurami przecinały powietrze, wywołując świszczący dźwięk. Lili-Rose odwróciła się, a w jej głowie zagościł głos tego samego fal’Cie, który odwiedzał ją w snach. “Zostałaś wezwana do próby Bahamuta. Jeśli udowodnisz mu, że jesteś warta jego pomocy, towarzyszyć ci będzie do końca twojej podróży” – usłyszała wyraźnie.
           
We carry on through the storm

Widziedziała, że to tej próby musi stanąć sama. Jej jedyny sojusznik, leżał nieprzytomny. Musiała podejść do tego na spokojnie. Miała w asortymencie kilka dobrych broni, w tym wysoko zaawansowany technologicznie łuk oraz laskę z osadzonym w niej magicznym kamieniem. Magią sama dysponowała, ale w ataku fizycznym nie miałaby szans. Postanowiła wybrać łuk. Teraz gdy eidolon ją uleczył, powróciła do niej całą energią. Czuła jak magia przepływa jej w żyłach razem z krwią. Była gotowa na ostre starcie.
Bahamut wylądował na ziemi, a potem złożył ogromne skrzydła. Jego postawa przypominała bardziej ludzką sylwetkę niż potwora panującego w przestworzach. Eidolon nie był przychylny swoim pretendentom, toteż w stosunku do dziewczyny nie zastosował taryfy ulgowej. Zanim Lili załadowała łuk, Bahamut rozpoczął pierwszy atak. Wyciągnął ręce, a wokół jego nadgarstków pojawiły się te same znaki, co wcześniej na niebie. Kula ciemnej energii zaczęła zwiększać swoje rozmiary. Drgała i mieniła się pasmami indygo w mrocznej czerni. Zaraz za falą powietrza powędrowała tajemnicza energia, uderzając l’Cie i oplatając się wokół jej ciała. Ponownie usłyszała głos boskiej istoty. “Doom. Licz się z każdą sekundą, ponieważ zostało ci ich tysiąc.”

Remember what we're fighting for.

Lili postanowiła nie zadawać pytań. Naładowała łuk strzałkami paraliżującym i wycelowała w Bahamuta. Nacisnęła spust kilkukrotnie mając nadzieje, że większa liczba strzał poradzi sobie w masywnym przeciwnikiem. Niestety, gdy cienkie jak igły grota strzał wbiły się w pancerz potwora, nie zaszła żadna reakcja. Eidolon spojrzał na wystające strzałki, po czym strzepnął je z torsu jak nachalnego komara. Przystąpił do ataku. Zanim zbliżył się do Lili ciosał powietrze rozgrzanymi do czerwoności szponami. Lili widziała schemat w jego ruchach, więc udało jej się uniknąć niebezpiecznych obrażeń. Obiegła przeciwnika na około i wypróbowała tytanowe strzały. Były wytrzymałe i długie, a po wbiciu grot rozkładał się w gwiazdkę, blokując tym samym wyjęcie strzały bez spowodowania dodatkowych obrażeń wewnętrznych. Ułożyła cztery strzały w podajniku i z wielką precyzją wycelowała po kolei w ramie prawe i lewe, a potem w oba kolana. Zrozumiała, że samo zadanie obrażeń nie da jej przewagi w tym starciu. Liczyła się także strategia, a dziewczyna wiedziała, że ograniczenie ruchomości rąk oraz nóg potwora, pomoże w obronie, jaki celności ataków.
Bahamut upadł na kolana, roztrzaskując pod swoim ciężarem tytanowe pręty. Z jego gardła wydobył się krzyk, mieszanka bólu i wściekłości. Wyglądało na to, że eidolon nie jest w stanie zaatakować jej fizycznie, ale nie tylko siłę i ostre pazury miał w zanadrzu. Lili nadal stała za nim, przygotowując kolejne naboje. Bahamut spojrzał przez ramię do tyłu, a potem na leżącego na ziemi Rosko. Wbił zaostrzone szpony w ziemię i tam też wysłał wiązkę niebieskiego płomienia. Żywioł rozrywał ziemię, zbliżając się do miejsca, w którym dochodził do siebie przyjaciel Lili. Dziewczyna widząc to zerwała się biegiem w jego stronę. Nie wiedziała czym są naboje, które załadowała do łuku, ale nie było czasu się nad tym zastanawiać. Strzelała do eidolona, ale to, co uderzyło go zamiast grotów, zdziwiło oboje. Były to wiązki prądu, ale nie lekkie wyładowania elektryczne, ale potężne dawki mocy, które okazały się jego słabym punktem. Mimo przerwania ataku Bahamuta, jeden z jego błękitnych płomieni nadal wędrował ku celowi. Lili-Rose pędziła co sił, aby dotrzeć do Rosko przd zabójczym ogniem. W ostatniej chwili przecięła mu drogę i w desperacji wywołała lodowe słupy, które wędrując od jej rąk, wbiły się w ziemię i ugasiły ogień.
– Poważnie!? – krzyknęła poruszona. – Miałeś walczyć ze mną, a nie atakować bezbronnych.
Bahamut wydał z siebie dźwięki, które mogły się wydać pewnego rodzaju mową. L’Cie była wściekła. Ruszyła przed siebie, po czym posłała lodowe miecze w kierunku potwora. Wiedziała już jaki atak pozwoli jej wygrać tę bitwę. Stanęła z rękami uniesionymi na wschód i zachód. Wyobraziła sobie to, czego najbardziej potrzebowała w tej chwili. Energia zewsząd ją otaczająca, która wnikała w jej organizm, przeskakiwała z jednej na drugą komórkę ciała. Czuła mrowienie w dłoniach, a kilka sekund później pojawiły się między jej palcami wiązki elektryczne. Wzięła głęboki wdech, energia zmaterializowała się potężny piorun, który wyrzuciła na eidolona. Uderzenie wywołało głośny huk. Bahamut upadł na plecy. Poraniony z trudem podniósł się do pozycji klęczącej. Opierał łapę na kolanie.

Even on the darkest night

Lili ugięły się nogi z wyczerpania. Jej własna moc zaskoczyła ją, ale i odrobinę przeraziła. “Zasłużyłaś na szacunek młode l’Cie. Przeszłaś próbę eidolona. Teraz będzie ci służył w potrzebie” – powiadomił ją głos fal’Cie.
Bahamut spojrzał jej prosto w oczy i złożył ukłon. Następnie rozłożył skrzydła i uniósł się na nich w niebiosa, opuszczając ten świat tym samym portalem, którym tutaj przybył.




3 komentarze:

  1. Hej :)
    Scena może nie należy do długich, jednakże ma swoje tempo i dynamizm. Da się wyczuć tutaj niepokój dziewczyny o Rosko, jak i chęć ocalenia go, poważnego zmierzenia się z Bahamutem. Zaskakujesz mnie tymi rodzajami broni. Mam wrażenie, że dziewczyna jest na straconej pozycji, a tu nagle okazuje się, że poza swoją magią i mądrą głową (jest bardzo bystra i szybko udaje jej się stworzyć plan ataku) ma także inne wsparcie.
    Zasłużyła sobie na szacunek, jak i na to, by choć na chwilę ona i Rosko mieli spokój i mogli odpocząć.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. ok, juz wiem, ze co najmniej jeden tekst z serii Grand mnie ominął, musze nadrobic.

    Bahamuta kojarze! Pewno jego wizerunek troche odbiega od tego mi znajomego, ale łatwo mi sobie wyobrazić go jako postać monumentalną i majestatyczną.

    Walka mnie kupiła. Rezczywiście, wyobrażając sobie Bahamuta jako coś potężnego i nieco metalowego, rzeczywiście elektrycznosć powinna byc jego slabym punktem. Podobal mi sie fragment, gdzie magazynowal energie przeciw Lili, ten kolor indygo w tym wszystkim. Mimo jego mocy Lili dość łatwo z nim poszło, dzieki temu, ze przypadkiem odkryla wlasnie jego slaby punkt. Bahamut zawzsze wydawal mi sie jakas taka sprawiedliwa istota, chociaz chuj go wiem, ale atak na Rosko mnie zdziwil. Pewno chcial odwrocic uwage Lili w ten sposob a tylko ja rozwscieczyl. W kazdym razie wszystko potoczylo sie tak jak powinno, nastepna walke stocza u swojego boku! I ja bede ja ogladac oczyma wyobrazni ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bahamut! Ja znam Bahamuty! <3 Jak widze Bahamut to czuję rozpierdol! :D
    Czytałam z rozdziawioną gębą. Krótki tekst, ja chcę więcej! Strasznie podobała mi się ta walka! Żaden z opisów nie był przydługawy, pięknie się koponował z tempem akcji, no i rola Bahamuta bardzo tutaj się wpasowała, bardzo fajnie przedstawiony, wielki, potężny chujek, metalowy i elektryczny! :D
    Jego charakter też jest skomplikowany, ale chcę widzieć kolejną bitwę! Bitwy są super, a Tobie to dobrze wychodzi! :D

    OdpowiedzUsuń