Długo myślałam nad tematem głównym, ale w końcu po małej przeróbce udało mi się dojść do sedna pomysłu. Calanthe i Aiden z WCN. Można powiedzieć, że najstarsza para tego uniwersum w swoich najlepszych młodzieńczych latach. Tekst jest krótki, bardziej dialogowy i trochę tworzony na ostatnią chwilę, ale dałam radę. Jakoś.
***
– Dzisiaj dowiedziałam się, że „ai” to znaczy w języku japońskim „miłość”. Szukałam, co może oznaczać słowo „den”, ale dowiedziałam się tylko, że to skrót od gęstości splotu włókien rajstop. Wiesz, im większa liczba włókien, tym cieplejsze są rajstopy. Lubisz rajstopy, Aiden?
Zamieszałam różową słomką w soku pomarańczowym, który oczywiście spijałam za darmo w demonicznym barze, przy okazji strasząc klientów. Aiden, który czyścił szklanki, spojrzał na mnie z uniesioną brwią.
– Powinnaś znaleźć sobie dodatkowe zajęcie.
– Nie lubisz, jak przychodzę do ciebie po szkole?
– Sama powinnaś odpowiedzieć na to pytanie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i oparłam policzek na dłoni. Gdyby nie podobała się mu moja obecność, już dawno by mnie stąd wyrzucił. Być może byłam dla niego pewną odmianą od rutynowej codzienności. Zawsze miałam mu do powiedzenia coś nowego, nawet jeżeli mieściło się to w granicach nastoletniej głupoty.
– Aiden, nudzi mi się – rzuciłam z westchnięciem, wyjmując rurkę z napoju i wbijając ją w jego pierś. Na szarej koszulce pojawiła się mała plama. – Nic się tutaj nie dzieje. Zróbmy coś fajnego. Na przykład… potańczmy w deszczu. Leje od kilku godzin. Wykorzystajmy warunki atmosferyczne do zrobienia czegoś nowego.
– Nie będę tańczyć w deszczu – powiedział obojętnie mężczyzna, nawet na mnie nie spoglądając. – Nie będę tańczyć w ogóle.
– Dlaczego? – spytałam słodziutkim głosem.
– Bo nie chcę zmoknąć, a poza tym ty nie potrafisz tańczyć.
– Skąd to możesz wiedzieć? Taniec z demonami na polu bitwy wychodzi mi całkiem nieźle.
– Nożem machasz lepiej niż nogami.
– Jeżeli byłby to taniec na grobie moich wrogów, pewnie bardziej bym się starała. – Zachichotałam mrocznie, oglądając się na demony siedzące w rogu baru. Pomachałam im wesoło dłonią, na co ci zerwali się w górę i wybiegli za drzwi. Cóż, teraz przynajmniej byliśmy tutaj sami.
– Jak już mówiłem, nie będę tańczył w deszczu – powiedział znudzony Aiden.
– To może przynajmniej pospacerujemy po deszczu? Fajnie jest czasem zmoknąć. Poza tym deszcz jest bardzo romantyczny, nie uważasz? – spytałam, szczerząc do niego zęby.
Aiden odłożył czyszczone szklanki na bok, a ścierkę zarzucił na ramię. Kufel, który miał pod ręką, podsunął pod kran i nalał do niego wody. Myślałam, że albo chciało mu się pić, albo zamierzał go umyć, ale zamiast tego posłał mi krótki, znaczący uśmieszek i chlusnął mi wodą prosto w twarz. Zdążyłam tylko rozdziawić usta. Potem położył dłonie na barze, pochylił się nade mną gwałtownie i zamknął mi je krótkim, ale mocnym pocałunkiem. Serce stanęło mi w miejscu, obraz niespodziewanie ściemniał, a oczy niemal wyszły z orbit. Nie zdążyłam na to jakkolwiek zareagować. Może gdybym nie była zaskoczona, wplotłabym przynajmniej dłonie w jego włosy i przyciągnęła go do siebie, ale byłam na to zbyt wolna. Aiden szybko się ode mnie odsunął, a potem spojrzał na mnie triumfalnie z góry. Nie lubiłam, gdy ktoś ze mną wygrywał w niezaplanowanych starciach.
– To nie było sprawiedliwe – rzuciłam z prychnięciem, zaczesując zbłąkany kosmyk blond włosów za ucho. Czułam, że palą mnie policzki. – Fakt, było mokro jak na dworze i może nieco romantycznie, ale… Do cholery! – Z oburzeniem uderzyłam pięścią w blat. – Dlaczego tak krótko?! – Z okrzykiem oburzenia podniosłam się na krześle i wsparłam dłońmi o bar, gotowa sięgnąć po więcej pocałunków. Zanim jednak dostałam się do Aidena jak dzika zwierzyna polująca na swoją ofiarę, ten położył bladą dłoń na mojej twarzy, jakby był jadowitym pająkiem, i pchnął mnie z powrotem na siedzenie. Zaczęłam wymachiwać w górze dłońmi, chcąc się uwolnić od tego uścisku.
– Idę do domu, napalona nastolatko.
– Weź mnie ze sobą!
Przez szparę w palcach zobaczyłam, że Aiden przewraca oczami. W końcu zostawił mnie w spokoju, a potem jak gdyby nigdy nic, ruszył na zaplecze. Nie zamierzałam tutaj zostawać, dlatego zgrabnie przeskoczyłam przez blat i ruszyłam za nim.
Cóż, wychodziło na to, że Aiden Vaux wychował sobie psychofankę.
Miało byc mokro i romantycznie, no i bylo😅 takiej reakcji sie nie spodziewałam, ale trzeba bylo przyznać, że wiercila mu troche dziurę w brzuchu o ten spacer i dostała chyba nawet wiecej niz moglaby sie spodziewac. Chwyt z woda u pocalunkiem bomba
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńJa czułam, że tu nie będzie milusio i słodko, bo to nie taki typ pary, ale tym, co przedstawiłaś, rozbawiłaś mnie i wywołałaś szczery uśmiech. Uwielbiam Cal za jej poczucie humoru, ironię, to, jaka jest ludzka, kiedy chce uchodzić za niezłomnego łowcę. Po Aidenie spodziewałam się jakieś nieczystej akcji, ale i tak mnie zaskoczyłaś. Było mokro, było romantycznie, było w Twoim stylu i ja jestem bardzo na tak.
Pozdrawiam.