Bardzo lubie w opowiadaniach magię i stare wierzenia, stąd pomysł na Dziedzictwo Elissy, w którym znadują się fragmenty mitologii słowiańskiej.
You heard my voice, I came out of the woods by choice
Mimo że opuściła ich z własnej woli, to widziała, że będzie musiała powrócić w to samo miejsce. Esencja strachu i zagubienia płynęła w jej żyłach, gnała ku domowi i znajomej rutynie, w której każdy dzień wyglądał niemal tak samo. Chciała zapomnieć o tym, co przeżyła, opróżnić umysł z obrazów i dzięków, które nadal krążyły jej w głowie.
Biegła w stronę znajomej osady, przecinając leśne ścieżki. Nie chciała odwracać się do tyłu, choć czuła na sobie czyjeś spojrzenie. Przebiegła między rzędem dużych drzew otaczających polanę. Znalazła się w pobliżu własnego domu. Ruszyła przed siebie, gubiąc ziemię pod stopami. Budynek wyglądał na zaniedbany, a przez komin nie wylatywał dym.
Nie takim pamiętała go Elissa. Jej bezpieczna ostoja wyglądała na zdemolowaną. Opanował ją niepokój o los Doremide. Wbiegając do domu, zastała pogrom. Ujrzała meble roztrzaskane na drzazgi, popiół rozsypany na całej podłodze, ale nie znalazła babci. Przeszukiwała izbę na izbą, ale tylko chłodny wiatr hulał, wlatując jednym oknem i wylatując innym. Pozostała tylko jedna sypialnia, na końcu domostwa, najbardziej oddalone miejsce – pokój Elissy. Drzwi były zamknięte, ale od progu rozlewała się rubinowa ciecz.
Dziewczyna stanęła przed drzwiami i zamarła jakby w letargu, mając nadzieję, że jeśli nie poruszy się o centymetr, wszystko, czego obawia się najbardziej, zniknie.
Wpatrywała się w dębowe drzwi, nucąc pod nosem na uspokojenie. Nie pomogło. Chwyciła za klamkę i szybkim ruchem uchyliła drzwi. Krzyknęła, a gdy głos ugrzązł jej w gardle, zapłakała. Krwawe smugi rozpostarte na ścianach, tworzyły dziwne znaki. Na łóżku leżała Doremide. Wyglądała spokojnie, mimo sztyletu wbitego prosto w serce. Jej ciało zostało ułożone po dokonaniu zbrodni, czy też zabito ją we śnie? Nic nie rozumiała. Świat zawirował.
And I will remember the words that you said
Uklękła przy łożu śmierci. Chwyciła staruszkę za dłoń i zaczęła wypowiadać regułkę, którą sama usłyszała z ust babki, gdy jej drogi mąż, Tomand Wittan, zmarł.
– Na wszystkich bogów, byłaś iskra stworzenia, ogniem człowieczego bytu, teraz staniesz się popiołem. – Elissie załamał się głos. Spojrzała na sztylet tkwiący w piersi opiekunki. – Niech twój duch opuści to ciało i za zgoda Welesa podąży do krainy zmarłych, Nawii.
Dziewczyna chciała odprawić ceremonie, tak jak ją uczono, ale narzędzie zbrodni rozpraszało jej uwagę. Wyciągnęła do niego rękę i zanim chwyciła za rękojeść, napis na ścianie zalśnił ostrzegawczo. Naszyjnik na szyi Elissy wysyłał oślepiające światło. Następnie usłyszała głos Doremide, jako ostatnią wiadomość wysłaną jej z zaświatów. “Od tej pory dziewczyna będzie chroniona w dzień i w nocy, póki naszyjnik nie zostanie jej odebrany”.
Zerwała łańcuszek z szyi. Wyciągnęła rękę, pochylając się lekko nad łóżkiem.
Wisiorek oświetlał ścianę i ciało nieboszczki. Pod wpływem magicznej poświaty na nożu pojawiły się runy. Uniosła naszyjnik wyżej, rzucając światło na krwawy napis na ścianie.
Zagadka zmieniła się w zrozumiały tekst, który głosił: “Uwierz w swój los i przeznaczenie, raz połączony wznieci płomienie.” – Był to fragment przepowiedni.
Left a clouded mind and a heavy heart
Wszystko, co było jej drogie, odeszło. Najpierw matka, którą ją porzuciła, jak twierdziła dla jej dobra. Dziadek zmarł przedwcześnie, pozostawiając osamotnioną Doremide i wnuczkę. Ojca nigdy nie znała. Teraz ktoś zamordował jej babcie z zimną krwią.
Nie wiedziała już, co tak naprawdę czuje – pragnienie zemsty, rozpacz, złość, samotność, czy oszołomienie? Tak bardzo chciała wyjąć sztylet z ciała, ale po przyjrzeniu się runom, stwierdziła, że usunięcie go mogłoby być bardziej niebezpieczne niż pozostawienie. Futhark, tego właśnie rodzaju runy wykorzystano, aby utworzyć napis umieszczony na broni.
Napis po przetłumaczeniu głosił "Demon". Elissa nie była pewna, ale coś podpowiadało jej, że wyjęcie noża, aktywuje jakieś mroczne zaklęcie.
Schowała naszyjnik do kieszeni. Wiedziała, że musi pozbyć się ciała, inaczej jakieś leśne potwory mógłby przywłaszczyć je sobie. Nie wiedziała, na co jeszcze stać mory, nie mówiąc już o stworzeniach, których nie widziała na oczy. Nie była świadkiem wielu pogrzebów, ale pamiętała, że po śmierci dziadka ustawiono żałobny stos, a ciało zmarłego pochłonęły płonienie. Chciała zrobić tak samo, ale bała się, że ci, którzy zgładzili jej krewną, wrócą także po nią.
Zmarłą pozostawiła na łóżku, na oczy położyła jej dwa zielone topazy – ulubione kamienie Doremide i skarb rodzinny. Uważała, że powinna zostawić je w domu, w którym się urodziła i wychowała. Na ziemi rodzinnej, tak mocno związanej z jej historią.
Don't let your heart grow cold
Obok kominka, w lnianym woreczku leżał szary proszek. Doremide używała go do rozniecenia płomienia w palenisku. Dziewczyna otworzyła go i wysypała zawartość na dłoń.
Pierwszą kupkę rozsypała w swojej sypialni, kolejną w salonie i kuchni. Wychodząc, złapała za pudełko długich, drewnianych zapałek. Szła powoli, nie odwracając się za siebie. Będąc na zewnątrz, stała plecami do domu. Wyciągnęła pierwszą zapałkę i odpaliła. Ogień okrążył siarczaną główkę, po czym wspiął się ponad zapałkę. Patrzyła, jak żywy ogień tańczy. Nie potrafiła rzucić jej za siebie. Świadomość utraty domu i ogromnej części życia obezwładniła ją. Obserwowała płomyczek, dopóki wiatr nie zdmuchną żaru, a jego miejsca nie zastąpił szary dym. Wciągnęła głęboko powietrze, a potem zaniosła się płaczem. Z poczuciem bezradności uklękła na wilgotnej ziemi. W tym momencie wszytko wydawało się złym snem, z którego tak bardzo chciała się obudzić. Utrata bliskich, zaczarowany las pełen niebezpiecznych istot i król lasu, oczekujący jej niezwłocznej wizyty. Nie mogła tutaj zostać, ale nie wiedziała, dokąd powinna pójść.
Wstała i obróciła się twarzą w stronę chaty. Odpaliła zapałkę, nabrała powietrza do płuc, a przy wydechu rzuciła ją na sam środek salonu. Czas zwolnił. Widziała, jak całe pomieszczenie zajmuje się ogniem. Sekundy przeciągały się w nieskończoność. Siarka na ziemi płonęła, prześlizgując się po zakamarkach jak wąż. Ogień dotarł do każdego pomieszczenia. Elissa nie chciała pamiętać tego miejsca w zgliszczach, więc odwróciła się i zaczęła iść w stronę lasu. Czuła gorąco za plecami, ale nie odważyła się na ostatnie spojrzenie do tyłu, zanim weszła w gąszcz.
But hold me fast, cause I'm a hopeless wanderer
Nie wiedziała, gdzie ma się kierować. Z każdej strony las wyglądał tak samo. Nie poznałaby ścieżki prowadzącej do jaskini Leszego, nawet gdyby zmory ją tam zagoniły. Pomimo że powinna lękać się stworzeń żyjących w magicznym lesie, to jej umysł i serce pozostały w stagnacji po utracie krewnej. Wędrowała przez głuszę, z każdym metrem tracąc nadzieje, że wydarzy się cokolwiek, co mogłoby zmienić jej życie na lepsze. Nie miała już nic, ani nikogo. Pozostała sama w wielkim świecie, o którym nie miała bladego pojęcia. Widząc dookoła wszechobecna zieleń, zaczyna nienawidzić tego koloru. “Natura, która zabija szybciej niż człowiek” – pomyślała, przystając na chwile. Nie czuła chłodu, głodu ani pragnienia. Nie czuła nic i chciała, żeby tak pozostało.
Usiadła na poszyciu z liści. Nie wyglądały na niebezpieczne. Ich brzegi nie cięły jak liście drzew rosnących na obrzeżu polany. Zaczęła się nimi bawić. Nagle usłyszała trzask – odgłos złamanego patyka. Podniosła powoli wzrok, nie wysiliła się na intensywniejszą reakcję. Ujrzała znajomy pysk. To był Agat, wpatrujący się w nią i zawijający okręgi wilczym ogonem. Elissa opuściła wzrok, na co szczenię zaczęło warczeć. “Drugi raz nie dam się nabrać na ten sam chwyt” – pomyślała, po czym nadal ignorowała zwierzę. Wilczek podszedł do niej i złapawszy za rąbek rękawa, zaczął szarpać materiał z niecierpliwością.
We tried so hard to live in the truth
– Czego wy ode mnie chcecie!? – wrzasnęła, a jej krzyk powędrował w głąb lasu.
– Pomocy – usłyszała w głowie. – Musisz uratować nasz świat. Musisz uratować siebie.
– To przez was… to wszystko przez was. – Uniosła głowę, ale stworzenie wyglądało na niewzruszone. – Zabili moją babcię. Ostatnią osobę, która mi pozostała.
– Doremide? – Teraz głosy pochodziły z głębi lasu. – Zabili Doremide? – Dochodziły z różnych kierunków, jakby cały las opłakiwał jej stratę. Szczenię opuściło głowę.
– Nie mam już nikogo. Ani rodziców, ani dziadków. Nawet nie mam przyjaciela. – Wilczek zawył.
– Masz rodziców, Elisso Wittan, pierwsza tego imienia – ponownie usłyszała w głowie. Czy to szczenię próbowało się z nią skontaktować? – Pójdź za mną, a nasz pan wskażę ci do nich drogę.
– Drogę… Drogę… Drogę – zabrzmiało leśne echo.
– Jak śmiesz, kłamać mi prosto w oczy. Czy nie dość zła już wyrządziliście? To pewnie przez was odeszła... Zapomniałam tylko, że prawdziwe demony żyją tuż obok.
– Demon… To demon zabił… – świergotało echo. – Widzieliśmy.
Zwierzę podniosło się z ziemi i odeszło metr, po czym odwróciło się za dziewczyną.
Stało tak chwilę, oczekując reakcji. Elissa miała mętlik w głowie. Już dawno pożegnała się z matką, a o ojcu nie myślała, ponieważ nigdy nie było go w jej życiu. Teraz jakiś magiczny kundel mówi jej, że wie, gdzie jest jej matka, Laventin. W mgnieniu oka przypomniała sobie o ciotecznej babce, Teresie Wittan, która mieszkała w miasteczku Lasos. Jednak nie była całkiem sama.
So when your hope's on fire
Teraz przypomniała sobie rozmowę z Teresą. To, jak opowiadała o swoim mężu, który swatał bratanice i o siostrze Laventin, która zagłębiła się w czarną magię. Ona również sądziła, że jej matka nadal żyje, o ojcu niestety nie wspominała. Nie znały się długo, ale chyba nie miała powodu, aby wątpić w jej słowa.
Podniosła się z ziemi. Stopy zdrętwiały jej od zimna.
– Nie wiem, czy będę w stanie wam pomóc… – zawahała się – ale zaprowadź mnie do swojego króla – postanowiła.
Droga była krótsza, niż się spodziewała. Podążała za Agatem i zamiast patrzeć pod nogi, rozglądała się dookoła. Nie zauważyła zmor ani innych tajemniczych stworzeń. Niestety nie uspokoiło jej to, choćby na moment. W końcu potknęła się o siedzącego wilka.
Agat zatrzymał się, ponieważ przed nim pojawiła się ogromna wapienna skała. Gdy Elissa nadepnęła mu na ogon, ten zaskomlał.
– Wybacz, nie chciałam – zarzekała się. – Czy jesteśmy już na miejscu?
Zwierzę zamruczało z dezaprobatą, po czym podeszło do skały i zawyło. Dziewczyna automatycznie się cofnęła, pamiętając, jak ostatnio wycie Agata ją uśpiło. Tym razem nie podziałało w ten sam sposób. Skała, która blokowała przejście, rozstąpiła się, a oczom dziewczyny ukazała się jaskinia, w której wcześniej przebywała. Wiedziała, że władca lasu na nią czeka.
But you know your desire
Jaskinia pachniała wilgocią i świeżozaoraną glebą. Ciemność rozstąpiła się pod wpływem wlatującego z zewnątrz światła. Na korzennym tronie siedział Leszy. Nigdy nie był sam. Zawsze towarzyszyły mu zwierzęta. Jedne do obrony, inne ku uciesze. Elissa pełna zrezygnowania, posunęła się w kierunku władcy lasu. Kroczyła z głową opuszczoną i wzrokiem wbitym w kamienną podłogę. Gdy usłyszała coś podobnego do pomruku, podniosłą wzrok.
– Jestem, jak obiecałam – zaczęła. – Nie będę już stać na waszej drodze. Jeszcze dzisiaj odejdę z tych ziem – powiedziała, źle oceniając ich zamiary.
Pan lasu przez chwile obserwował dziewczynę, nie mówiąc nic. Potem mruknął, a echo przetłumaczyło na język uniwersalny.
– Mamy wspólną drogę – wyśpiewało echo. W tle Leszy nadal pomrukiwał. – Co więcej, twoja droga jest połączona z naszą od dni twoich narodzin. Nie bez powodu przyszłaś na świat w osadzie Elissium. Byłaś przeznaczona swoim rodzicom.
– Również moim przeznaczeniem było to, że ojca nigdy nie miałam, a matka odeszła, gdy byłam dzieckiem?
I will call you by name
– Przepowiednie o tobie, już dwieście lat temu były przekazywane z ust do ust. Wiele istot świata magicznego czekało na twoje przyjście.
Elissa spojrzała z niedowierzaniem na władcę.
– Nie jestem tym za kogo mnie macie. – Dziewczyna rozejrzała się wokół. – Nie wiem nic o waszym świecie ani o tym, w którym dotąd żyłam.
– W jednym i drugim świecie poznasz złe istoty, ale i stworzenia, które pomogą ci w potrzebie, wskażą drogę i udzielą odpowiedzi. – Leszy potrząsną porożem. – Przekażę ci proroctwo, jeśli zechcesz usłuchać?
“Pan lasu cię nie okłamie” – Głos Agata rozległ się w jej głowie, co z pewnością usłyszał także Leszy, gdyż błyskawicznie skarcił wilka wzrokiem i wrogim mruknięciem.
Czuła dyskomfort wymieszany z presją i strachem. Zrobiło jej się niedobrze.
– Elisso Wittan przystąp do nas, a poznasz prawdę o swoim dziedzictwie – usłyszała. – Dowiesz się, kim naprawdę jesteś i co według legend jest ci pisane.
– Jest ktoś, kto może powiedzieć mi prawdę – odparła. – Moja babka cioteczna Teresa Wittan. Mieszka niedaleko. Chciałabym się najpierw z nią zobaczyć.
– Ona nie pochodzi ze starego rodu Wittan. – Leszy starał się przekonać dziewczynę. – Nie opowie więcej niż kilka szczegółów z życia rodzinnego twoich krewnych. Nie jest istotą magiczną, nie miała prawa wiedzieć. – Widząc zwątpienie i iskrę gniewu w oczach Elissy, kontynuował. – Oczywiście powinnaś z nią porozmawiać i poznać dzieje rodzinne. Nie zapominaj jednak o tych, którzy poświęcą wszytko, aby zagwarantować ci bezpieczeństwo.
– Nic mi nie grozi – skłamała świadoma, że jest zupełnie inaczej. – Chcę porozmawiać z Teresą i wrócę tutaj, jeśli tak postanowię.
– Nie mam takiej siły, która zatrzyma cię w miejscu. – Oznajmił Leszy. – Odkryj historie rodzinne, a potem powróć tam, gdzie twoje miejsce. Ten świat cię potrzebuje.
I will share your road
Przeczytałam jednym tchem, ciekawa tego mroku, o którym wspominałaś. I mrok był! Rany, było go bardzo dużo... Tekst mocny, nieco aż przytłaczający, czułam ciężar, który niesie ze sobą Elissa, czułam jej zagubienie, niemoc, ból. Leszy królem! I sposób jego komunikacji- <3 Wgl Leszy ma w sobie coś mega przerażającego, dla mnie, sam jego wizerunek, może trochę brakło mi jego dokładniejszego opisu, czaszki, tegoabstrakcyjnego wyglądu, o rogach wspomniałas, oczywiscie nie mialam problemu sb go wyobrazic, po uganiajac sie za dzikim gonem nie raz na sb wpadlismy, ale fajnie byloby przeczytac o tym jak go widzisz, w sensie: wiecej szczegolow. Ale zwracam na to uwage, bo osobiscie mnie ten Leszy... nie że kręci, to byłoby złe xd ale... frasuje. i boję się o i chcialabym mu się przyjrzeć, jak krwawej scenie w horrorze, ya know. I ten jego klimat zachowałaś, tu tez sie go bałam. I nie ufam mu. Mimo ze nie sprawia wrazenia jakby byl zle natawiony... No i wilki, wilki zdaja sie mu sluzyc, ale wilkom juz ufam. I co takiego jest w Elissie, co ona ma zrobic, czego od niej wszyscy oczekuja? Zaciekawiasz max. Zrobiło sie mocno mrocznie, klimat ciąży jak nogi w betonie, gdy wyrzucaja cie na dno Wisly, ale to dno - ja bardzo chce je zbadac.takze wrzucaj mnie głębiej, nie utone! Bede wypatrywac i gnebic Cie o kontynuacje. Chce wiedziec, co dalej. O co chodzi z Elissa. Kto zabil jej babcie. Co to za demon. Chce wiedziec wszystko.
OdpowiedzUsuńNie musisz gnębić o kontynuację, bo twój nowy temat zainspirował mnie to napisania ciągu dalszego. Można wypatrywać nowego roku... ale słowiańskiego, także o fajerwerkach zapomnij :) :P Czy uda się pokazać wiecej mroku, to się zobaczy. Teraz gdy Elissa wybiera się do Terasy Wittan, wszystko się może zdarzyć....a do Leszego jeszcze powrócimy :)
UsuńOJEJ. Babcia. Kto ją zabił?! No, nie! Kurde, choć smutno, to jednocześnie taki klimatyczny fragment. Od razu wrzuca nas w wir akcji.
OdpowiedzUsuńUeeee, a ja już myślałam, że Elissa da się namówić na nawiązanie współpracy z królem, żeby dowiedzieć się czegoś o swoim dziedzictwie. Ale w sumie rozmowa z tą Teresą też może być ciekawa i przydatna zarazem, bo może nie jest kobietą "magicznie uzdolnioną", ale może jednak coś wie? No cóż, zostaje nam czekać na kolejny tekst z tej serii!
Hej :)
OdpowiedzUsuńJak to: NIE ŻYJE?! Tak się nie robi! I kto teraz będzie dla Elissy wsparciem?
Było mi smutno, kiedy dziewczyna podpalała chatę, ale to był jedyny sposób na godne pożegnanie.
Zakręciłaś trochę w fabule - jak Sadistic spodziewałam się współpracy z królem - ale i tak mi się to podoba, bo może wnieść coś nowego do całej historii. A niech się dzieje.
Tekst jak zwykle bardzo dobry, z naturalnym oddaniem emocji i prosto ujętym, magicznym światem, lubię to.
Pozdrawiam.