Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 14 kwietnia 2019

[10] Zapisani: Encontré algo para ti ~ Miachar


                Imię dla tłumacz jest moim pomysłem, zaś nazwa cyklu dziękuję za nią Wilczej. Początkowo nie byłam do niej przekonana, ale że kojarzy mi się z Zaplątanymi i pasuje do relacji bohaterów, zastosowałam ją, zapisałam w zeszycie i stwierdziłam: To jest to! Mamy więc [Zapisanych], a pisarz i jego przyjaciółka w dzisiejszym odcinku mają lekko przekichane. Enjoy!

            To mógłby być niezapomniany sen, którym aż chciałoby się dzielić ze znajomymi przy kuflu zimnego piwa i śmiać z komizmu, jaki się wydarzył. Ale nie był to sen, a rzeczywistość, z którą mnie i Rosabeth przyszło się mierzyć. Wiedzieliśmy oboje po samym zdarzeniu na lotnisku, gdzie moja edytor sprawiała problemy, że nie będzie łatwo, ale to, co właśnie widziałem, przewyższało moje zdolności rozumowania.
            Agnes, pani edytor i agent, mała szycha wśród wydawców naszego wybrzeża, osoba, której pozwoliłem decydować o kierunku mojej kariery zawodowej, właśnie dawała mi powody, bym jak najszybciej zakończył naszą współpracę. A dopiero kończył się pierwszy tydzień naszego pobytu w Hiszpanii.
            Przerażony stałem krok od drzwi w pokoju kobiet i rozważałem, która z dróg ucieczki byłaby najlepsza. Przez okno nie uśmiechało mi się wyskakiwać, wszak byliśmy na siódmym piętrze, a ja wbew pozorom chciałem jeszcze trochę żyć, a nie zostać mokrą plamą na kostce. Mógłbym zawrócić i uciec przez drzwi, ale istniało ryzyko, iż szalona edytor ruszy za mną w pościg. Na to nie czułem się dość wysportowany, do tego nie wyobrażałem sobie zostawić Rosabeth samą, kiedy nie wiemy, co takiego się wydarzy.
            Choć mogłoby dziać się wiele, a ja nie byłbym zaskoczony, bo teraz patrzyłem, jak pijana w trzy tyłki Agnes tańczy do jakiegoś bollywoodzkiego klipu z musicalu, trzyma w dłoni pustą butelkę po czerwonym winie i zdziera sobie głos, śpiewając:
           
Jak trwoga, to do Bogaa, umcy, umcy!
           
Bezradny spojrzałem na Rosabeth, która stała obok mnie z miną godną gracza w pokera. Patrzyła na edytor, na czepek, który agentka wcisnęła na głowę, na tę różową koszulę nocną w neonowym wydaniu i milczała. Jeśli ona nie wiedziała, co powiedzieć, jak ja miałem się odpowiednio zachować?
            Przyjaciółka wyczuła, że się jej przyglądam, odwzajemniła spojrzenie i wzruszyła ramionami. Brakowało, by dźwignęła ręce w geście kapitulacji, wtedy miałbym całkowitą pewność, że mi nie pomoże.
           
Na mnie nie patz, amigo powiedziała, a ja musiałem westchnąć. To są rzeczy, których nawet nie chcę rozumieć.
            No tak, bo Rosabeth po alkoholu nigdy się tak nie zachowywała, nie umiała pojąć, jak pod wpływem procentów można nagle zmienić się w największego idiotę na świecie lub też w najgorszą szuję. Tłumacz po wypiciu zawsze robiła się cicha i śpiąca, co pokazała mi kolejny raz tydzień przed naszym wylotem. Taka reakcja jej organizmu mogła też być wynikiem tego, że kobieta nie piła zbyt często, a upijała się jeszcze rzadziej. Musiała więc powód, by to zrobić, w przeciwieństwie do Agnes, której wystarczył dostępdo hotelowego barku i telefon do obsługi, która bez mrugnięcia okiem spełniała jej życzenia niczym dżin z lampy.
           
Nie możemy jej tak zostawić zauważyłem, a tłumacz prychnęła.
           
Tak myślisz? W jej głosie pojawiła się irytacja. To ja z nią śpię w jednym pokoju, to ja będę jutro niewyspana podczas spotkania z twoimi fanami, gdy ona pewnie będzie piła szampana z kolegami, bo znajdzie na to chwilę.
           
Zawsze możesz przenocować u mnie.
            Wiedziałem, że czasami nie myślę, zanim powiem coś przyjaciółce, ale teraz to powinienem palnąć się porządnie w łeb. Jasne, chciałem służyć Rosabeth swoimi ramionami w nocy
i nie tylko nimi, będąc szczerym ale nie powinienem zdradzać się z tym ot tak i do tego tak głośno!
            Przyjaciółka patrzyła na mnie z uniesioną brwią.
           
Przemyślę tę propozycję powiedziała, po czym spojrzała na edytor. Najpierw musimy zająć się tą tutaj.
            Patrzyłem, jak w ciągu sekundy tłumacz zaczęła działać. Podeszła do małej sofy, którą umieszczono w pokoju, i chwytając za jedną z poduszek, zwróciła się w stronę tej, która mentalnie na pewno nie była dorosła.
           
Hej, Agnes! Edytor przestała śpiewać to swoje umcy, umcy i spojrzała na moją miłość. Znalazłam coś dla ciebie.
            Nim dotarło do mnie, co chce zrobić, Rosabeth rzuciła poduszką i ani myślała chybić. Trafiła idealnie w cel
w głowę agentki i zacisnęła dłoń w pięść w geście zwycięstwa. Tylko brakowało odgłosu fanfar, by ta scena przypominała filmową.
           
Trafiony, zatopiony mruknęła pod nosem i zbliżyła się do spacyfikowanej kobiety, która w wyniku ataku i swojego stanu upojenia wylądowała kościstym zadkiem na obleczonej w dywan podłodze. No już, moja damo! Pakujemy się do łóżka. Dość narozrabiałaś jak na jeden wieczór.
            Nie musiała czekać ani nic mówić, od razu ruszyłem ku niej ze wsparciem. Wspólnie podnieśliśmy Agnes, która znowu zaczęła nucić to swoje umcy, umcy, zaprowadziliśmy do małej sypialni, która przypadła jej w udziale podczas naszego pobytu na północy kraju. Rosabeth ściągnęła kobiecie czepek, okryła ją kołdrą, nawet podstawiła miskę z łazienki, by było gdzie wymiotować, i przyniosła ze swojego lokum butelkę wody. Postawiła ją na szafce nocnej przy łóżku Agnesi rozejrzała się wokół.
           
No. Odetchnęła. Chyba zrobiłam wszystko, prawda?
            Patrzyłem na nią z podziwem.
           
Jak na kogoś, kto nie rozumie tego typu rzeczy, poradziłaś sobie znakomicie.
            Ja sam raczej bym tego wszystkiego nie zrobił. Rosabeth machnęła ręką.
           
Cała ta wiedza to z filmów, podziękować należy scenarzystom. Na dwie sekundy przymknęła oczy. Kurwa.
            Akurat tego słowa w tej chwili z jej ust się nie spodziewałem. Ale nie miałem ją za co opieprzać, bo wykonałakawał niezłej roboty. Gdybym ja miał zająć się pijaną Agnes i ją ogarnąć, przeklinałbym cały czas.
           
Co jest?
            Przyjaciółka spojrzała na mnie zrozpaczona.
           
Czy ja będę musiała czuwać całą noc, w razie gdyby się pochorowała.
           
Nie musisz.
           
Ty przy mnie czuwałeś.
            To prawda, czuwałem przy niej, gdy ostatnim razem się upiła, ale miałem ku temu własne powody, o których Rosabeth nie musiała wiedzieć.
           
Bo jestem twoim przyjacielem. Miałem nadzieję, że nie usłyszała tej ironicznej nuty przy ostatnim słowie. A Agnes to dla ciebie tylko znajomą, z którą od czasu do czasu współpracujesz. Nie masz wobec niej żadnych obowiązków. Sama powinnaś odpocząć, jest już późno powiedziałem i wróciłem do pokoju, który był obrazem małej nędzy i rozpaczy.
            Rosabeth wyszła za mną i przymknęła drzwi, nie wyglądała jednak na kogoś, kto myśli o spoczynku. Zbliżyłem się do niej i położyłem jej dłonie na ramionach.
           
Hej. Szukałem jej wzroku, dopóki sama nie spojrzała mi prosto w oczy. Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz.
           
Chcesz ze mną spać?
            Wypaliła to pytanie tak szybko i znienacka, że potrzebowałem chwili, by przyswoić, iż naprawdę to powiedziała. Serce zaczęło dudnić mi w piersi jak oszalałe, w ustach miałem Saharę, a w uszach szum pompowanej bardzo szybko krwi. Przyglądałem siętwazy pani tłumacz, a ona była bardzo poważna, nie mogła więc żartować z tym pytaniem.
            Przełknąłem ślinę, a jedno z moich marzeń było na wyciągnięcie ręki.
           
Tak. Nieważne, jaki jest kontekst, odpowiedzią na to pytanie zawsze będzie u mnie tak.
            Może palnąłem głupstwo, może zabrzmiałem jak zboczeniec, ale to nic. O wiele ważniejsze były zarumienione policzki Rosabeth.
           
Ok powiedziała po minucie wspaniałej ciszy. W takim razie zapraszam do mnie.
            Szła spięta, ale ja już byłem od tego, by się rozluźniła. Do diaska z tym, że powinienem przygotowywać sobie w głowie tematy, o których chcę mówić na spotkaniu autorskim. Istotne było to, że przyjaciółka świadomie położyła się na łóżku obok mniei nawet pozwoliła się objąć. To było tak ekscytujące, że do trzeciej nie umiałem zasnąć. A gdy to się udało, śniłem o Rosabeth i życzyłem sobie, by tak było już zawsze. Także po naszym powrocie. 

3 komentarze:

  1. Ta pani edytor to jakaś jawna tragedia. Zabiłabym ją po prostu na tym parkiecie, gdzie odwala bollywoodzki taniec XD.
    Skąd ja wiedziałam, że zaproponuje Rosie zostanie u siebie na noc? Ha!
    Kurde, ja sobie Agnes jako taką tłuściutką babkę wyobrażałam, a tu nagle się dowiaduję, że ma kościsty tyłek! Ogólnie jak Rosa rzuciła ją poduszką, miałam takie: ale że... co XD? Co tu się odwaliło?
    "Chcesz ze mną spać?". Huehue, nawet ja uniosłam brew, bo się tego nie spodziewałam. Uroczo, że tak sobie spali, choć wciąż nie widać tego uczucia, które mogłoby pomiędzy nimi powstać. Rosa wydaje się być strasznie... chłodna! Oby w końcu oddała miłość [fuck, jak on się nazywał XD? Mam sklerozę] panu pisarzowi (o, tak uciekłam). Może to nie jest moja ulubiona seria od ciebie, bo na razie dużo się tu nie dzieje, ale mam nadzieję, że w swoim czasie Zapisani się rozwiną c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię tę serię, jest taka sympatyczna i... ciepła? Budzi we mnie same pozytywne emocje. No może poza Agnes. Agnes mnie wkurza. I podziwiam Rosabeth, że ją tak sprawnie spacyfikowała, chociaż na początku nie wiedziałam do czego zmierza z tą poduszką. Jednak dobrze, że agentka tylko obiła sobie tyłek i nie skończyło się na niczym poważnym XD To był ryzykowny manewr. A jeśli chodzi o ciąg dalszy... Cieszę się, że Rosabeth wybrała przyjemniejszą alternatywę niż czuwanie przy Agnes. Agentce nic nie będzie XD Podoba mi się bardzo relacja między bohaterami, a tekst "Chcesz ze mną spać?" wygrał. Bardzo jestem ciekawa, jak ich relacja się dalej rozwinie no i co jeszcze ich czeka. Obawiam się, że agentka wywinie im jeszcze nie jeden numer.
    Pozdrawiam cieplutko ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Autentycznie, zaśmiałem się w kliku miejscach do monitora, co raczej nie często zdarza mi się przy czytaniu. Ale od początku - nazwa serii jest świetna, bardzo fajny pomysł :D Hmmm... Rosabeth niezbyt delikatnie potraktowała Agnes, no ale z pijanymi czasami inaczej się nie da :D A co do dwójki przyjaciół, jestem team pisarz, niech się Rosabeth trochę ogarnie i odwzajemni uczucie (to tak trochę w nawiązaniu do mojego tekstu z tego tygodnia, hehe :P). A tekst ze spaniem był niespodziewany! Także, mam nadzieję, że się prędzej czy później zejdą, a Rosabeth nie potraktuje pisarza klasyczną wiązanką, że kocha go jako przyjaciela :D

    OdpowiedzUsuń