Jestem wielkim fanem Pablopavo i Ludzików.
Szkoda, że nie są tak znani i rozpoznawani jak np. Kortez (z całym szacunkiem
do Korteza). Z powodu, że uwielbiam Pablopavo i Ludziki to pomyślałem sobie, że
napiszę coś inspirowanego ich piosenką/piosenkami.
Będzie mi bardzo miło, jeśli przed
przeczytaniem tekstu najpierw odsłuchacie piosenki :D Zapraszam :)
Idę przez osiedle jak przez tren.
Chciałbym, bardzo
chciałbym, żeby to wszystko to był tylko zły sen. Chciałbym, żeby ten smutek,
ten ból, ta trwoga zniknęły razem z przebudzeniem rano. Tak się jednak nie
stanie. Ten smutek, ten ból, ta trwoga były jak najbardziej realne, podobnie
jak rozmowa z nią pół godziny temu.
Miałem przeczucie,
że do tego dojdzie. Od tygodnia było coś nie tak. A dziś rano, zaraz po
przebudzeniu, do głowy, nie wiadomo skąd, przyszła mi myśl - To dziś.
W ciągu dnia poprosiła mnie o spotkanie się z
nią po południu, tak jak zawsze, jednak powiedziała to jakoś tak inaczej, z
jakimś smutkiem w głosie. Idąc do niej, czułem nieprzyjemny ucisk w brzuchu. Co
kilka kroków przystawałem, brałem kilka głębszych oddechów i szedłem dalej. Pod
klatką nie mogłem się zdecydować, czy zadzwonić domofonem czy może lepiej
uciec. W końcu jednak wybrałem numer mieszkania. Drzwi do klatki otworzyły się
bez pytania "kto tam?".
Ruszyłem schodami
na górę. Każdy krok wydawał się coraz trudniejszy. Znowu musiałem kilka razy
przystawać i brać głębszy oddech, mimo że mieszkanie znajdowało się na
pierwszym piętrze. Byle się nie rozpłakać
przy niej, potem będę mógł sobie beczeć ile wlezie. Sam nie wiem, czemu
pomyślałem to przed drzwiami. Zapukałem dwa razy, ona już czekała i od razu mi
otworzyła.
- Cześć - powiedziałem,
siląc się na uśmiech.
- Cześć -
odpowiedziała i delikatnie mnie przytuliła. Czułem, że robi to niechętnie,
jakby wbrew sobie. - Napijesz się czegoś?
- Nie, dziękuję.
Może przejdźmy od razu do rzeczy.
- No dobrze…
Weszliśmy do
pokoju, nawet nie ściągnąłem butów. Usiedliśmy na kanapie i ona zaczęła.
- Posłuchaj, nie
jest to dla mnie łatwe… Jesteś świetnym facetem, ale… Nie możemy być razem.
Nie… Nie czuję tego czegoś do ciebie. Ech… To nie twoja wina. To ze mną jest
coś nie tak. - Zamilkła, i czekała na moją reakcję. Ja jedynie wpatrywałem się
w dywan pod nogami. - Nic nie powiesz?
Chciałem. Bardzo
chciałem jej wykrzyczeć co myślałem. Ale bałem się, że załamie mi się przy tym
głos. Odchrząknęłem więc tylko i prawie, że szeptem powiedziałem:
- A co mam
powiedzieć? Nie byłem dość dobry i tyle…
- Nie! To nie tak!
Ech… To naprawdę nie twoja wina. To ze mną jest coś nie tak. Nie… Nie potrafię
pokochać.
- Mogłaś chociaż
dać mi szansę. Spróbować…
- Starałam się,
bardzo się starałam! Jesteś mi niezwykle bliski. Moją bratnią duszą, nikt nie
rozumie mnie tak jak ty. Ale… Ale czuję do ciebie tylko przyjaźń. I chciałabym,
żeby tak zostało… Rozumiesz?
- Nie. To są
rzeczy, których już nawet nie chcę zrozumieć. Jestem ci bliski, ale nie tak,
żeby być razem? Czy ty w ogóle wiesz na czym polega związek? To jest wspieranie
się, bycie ze sobą na dobre i złe, poczucie bezpieczeństwa, przyjaźń, budowanie
relacji. A ty… Ty liczysz na miłość od pierwszego wejrzenia, na to że spotkasz
księcia na białym koniu…
- Nie, to nie tak…
Po prostu nie czuję do ciebie tego samego co ty do mnie…
Zapadła niezręczna
cisza, którą po chwili przerwałem.
- To wszystko? -
Oczy mi się zaszkliły, chciałem stamtąd wyjść jak najszybciej. Wstałem z kanapy
i zacisnąłem dłonie w pięść. - Mogę już iść?
- Nie… Tak. Możesz
już iść. - Odważyłem się spojrzeć jej w twarz. Miała bardzo smutne oczy. - Ale
obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego.
- To już cię nie
powinno obchodzić. Ale nie, nie zrobię nic głupiego - na te słowa wyszedłem z
pokoju. Zamknąłem za sobą drzwi mieszkania i biegiem ruszyłem w dół schodów.
Ostatni dzień sierpnia roztapia się.
Wychodząc z bloku,
wytarłem łzę z policzka. Jedną, jedyną. Dzieciaki na podwórku grały w nogę.
Przez przypadek jeden kopnął piłkę w moją stronę i poprosił, abym ją mu podał.
Ja jednak nie zwróciłem na to uwagi i ruszyłem w swoją stronę. Gdzieś przede
mną zobaczyłem błysk a po chwili usłyszałem grzmot. Pojedyncze, ciężkie krople
zaczęły spadać wszędzie. W ciągu kilku sekund rozpadało się nie na żarty.
Dzieciaki spod bloku uciekły do swoich domów krzycząc i się śmiejąc. Ja
natomiast przystanąłem i z zamkniętymi oczami uniosłem swoją głowę. Ciepłe krople
deszczu spadały na moją twarz. Znowu usłyszałem grzmot, tym razem głośniejszy i
bliższy. Niech mnie trafi i skończy się
to wszystko. Stałem tak dłuższą chwilę i czekałem. Kolejny piorun jednak
całkowicie mnie zlekceważył i uderzył gdzieś za mną. Westchnąłem i ruszyłem
dalej przed siebie, a moje łzy mieszały się z kroplami deszczu.
W windzie pachnie mokrym psem.
Nie zwracałem w
ogóle uwagi na deszcz. Czułem się jakbym szedł przez mgłę. Wszystko było
niewyraźne, szare i nijakie. Pustka na ulicach spowodowana ulewą bardzo mi
odpowiadała, mogłem iść naprzód nie zwracając na siebie niczyjej uwagi. Natłok
myśli sprawiał, że co chwia przystawałem, zamykałem oczy i zaciskałem pięści.
Chciałem krzyczeć, niszczyć, ale nie potrafiłem. Stałem więc tak i starałem usunąć
z głowy kłębiące się wspomnienia. Długie, wieczorne rozmowy o wszystkim i o
niczym. Wspólnie dzielone radości i smutki. Zdradzane tajemnice o których nikt
inny wcześniej nie wiedział. Niezapomniany, pierwszy pocałunek na imprezie.
Poczucie bezpieczeństwa gdy była w pobliżu. Zapach jej włosów. I to wszystko
zaprzepaszczone. Z mojej winy. Nie byłem dość dobry, nie potrafiłem sprawić
żeby mnie pokochała, żeby zobaczyła we mnie to co ja w niej widziałem.
Nie wiem kiedy,
zacząłem biec do siebie. Byle dalej od tamtego mieszkania i wspomnień. Wpadłem
do swojego bloku jak pocisk. Wciskałem przycisk, żeby winda szybciej zjechała
na parter. Następnie wszedłem do niej i oparłem głowę o ścianę z lustrem. Długo
się zbierałem, żeby przycisnąć guzik z numerem pięć, ale w końcu zdecydowałem
się na to. Trzydzieści sekund później byłem już na swoim piętrze i wszedłem do
mieszkania.
Patrzę w lustro, w którym nie odbijam się.
Zdjąłem przemoczone
buty po czym powlokłem się do swojego pokoju. Usiadłem na kanapie i zapatrzyłem
w okno. Myślałem, że może będę czuł jakiś ból w klatce, albo coś w tym stylu.
Nic bardziej mylnego. Czułem w środku pustkę. I nieprzyjemne zimno w żołądku. W
głowie zaś tysiące kłębiących się myśli. Świat tracił swoje barwy, a mnie było
już wszystko jedno. Przez uczucie w brzuchu miałem mdłości. Ruszyłem powolnym
krokiem do łazienki. Klęknąłem przed ubikacją i zwymiotowałem. Wstałem, umyłem
twarz, przepłukałem usta i spojrzałem na siebie w lustro. W swoje czerwone,
spuchnięte oczy, smutny wyraz twarzy. Czegoś tam nie było. To nie byłem ja. A
przynajmniej nie ja kompletny. Brakowało mnie, drugiej połowy mnie, która
została tam, u niej.
Jest mnie za mało na lustra.
Świat się skończył.
I nikt tego nie dostrzegł. Bo byłem już tylko ja i moje myśli, wszystko inne
przestało istnieć.
Ach, lubię piosenki w tym stylu. Aż mi wstyd, że nie znam tego zespołu.
OdpowiedzUsuń"- To już cię nie powinno obchodzić." - ale miałam satysfakcję, jak to przeczytałam! Niemal wyskoczyłam w górę z pięściami i krzyknęłam: ha! W sumie przykro mi z powodu głównego bohatera. Tym bardziej, że dziewczyna uraczyła go standardową gadką...
O matko. To jest tak pełne emocji, prawdziwe i smutne, że aż mnie samej zrobiło się przykro. Na dodatek pierwszy raz czytam taki tekst w twoim wykonaniu. To coś zgoła innego niż śmieszki w fantastycznych historiach. Poczytałabym więcej takich dzieł w twoim wykonaniu, serio. Na dodatek piosenka była w punkt. Polecam innym włączyć ją sobie do czytania :D.
Dzięki za ten krótki, ale naprawdę emocjonalny tekst.
Hej :)
OdpowiedzUsuńCo za smutny tekst. Ale przy tym - cholera - tak bardzo możliwy i ludzki. Uczucia bohatera dotarły i do mnie, mam wielką ochotę go przytulić i może nie powiem, że będzie dobrze, ale że taka mała rewolucja, kiedy żegna swoją miłość, może dać za jakiś czas coś zaskakującego i przyjemnego.
Jak Sadistic poczułam satysfakcję, gdy bohater powiedział: "- To już cię nie powinno obchodzić." To było takie wyraźne zaznaczenie, że coś się w życiu obojga zmieniło, drogi się rozeszły. Cytaty z piosenki trafione idealnie, jestem zauroczona.
Pozdrawiam.
Wow, bardzo emocjonalny, smutny, ale też klimatyczny tekst. Autentycznie poczułam smutek, przeżywałam wszystkie emocje razem z bohaterem. To jak poprowadziłeś rozmowę między nimi, dialog na początku był jakby wymuszony, niezręczny, bardzo pasujący do sytuacji bohaterów, potem te tłumaczenia i standardowe teksty dziewczyny, bardzo naturalnie to wyszło, bardzo prawdziwie. No i emocje targające bohaterem już po opuszczeniu domu, to przejście przez miasto to było coś cudnego no i do tego świetna, klimatyczna piosenka i idealnie dobrane słowa. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ^^