Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 13 września 2020

[72] Hektyczna Pora: Szacherka ~ Wilczy

CZAT GRY AKTYWNY

X_COME_ME ONLINE

M4DMESS ONLINE

RAINBOW_UNICORN666 ONLINE

RAINBOW_UNICORN666 OFFLINE

TWÓJ_STARY ONLINE

RAINBOW_UNICORN666 ONLINE

 

TWÓJ_STARY: Joł, siemaneczko. Nowa postać weszła już na serwery?

RAINBOW_UNICORNE666: jaka nowa postac

X_COME_ME: jeszcze nie ma nowego patcha

TWÓJ_STARY: Przecież zawsze w środy patchują.

RAINBOW_UNICORNE666: jaka kurwa nowa postac

X_COME_ME: a robila ci sie jakas aktualizacja?

TWÓJ_STARY: No… nie.

X_COME_ME: xD

RAINBOW_UNICORNE666: JAKA KURWA NOWA POSTAC

M4DMESS: STFU, Rainbow69

X_COME_ME: jakas Kilia

TWÓJ_STARY: Ogłaszali w zeszłym tygodniu. Nowa junglerka.

RAINBOW_UNICORNE666: report M4DMESS

X_COME_ME: podobno na ulcie będzie kradla enemy golda xD

M4DMESS: report swój ryj

TWÓJ_STARY: Też czytałem, że jej umiejętność specjalna będzie służyć okradaniu przeciwników. Tylko ciekawe, jak dokładnie będzie to działać.

X_COME_ME: mysle, ze bedzie zabierac ci hajs procentowo. np im dluzej bedziesz w jej poblizu tym wiecej

X_COME_ME: czaisz

RAINBOW_UNICORNE666: ale gówno

TWÓJ_STARY: Czaję. Ale o co ogólnie z nią chodzi, jest złodziejką?

X_COME_ME: nie wiem xD chyba xD

M4DMESS: tak

M4DMESS: wyszło z nią opko

M4DMESS: a wcześniej pojawiła się w historii Setta

TWÓJ_STARY: O, serio? Mam zaległości.

M4DMESS: generalnie przewodzi gildii złodziei, urabia Setta, że niby też jest Vastajka i na koniec okrada go z kasy zarobionej na arenie

X_COME_ME: przeciez on ja rozsmaruje na scianie xD

M4DMESS: no sięokaże

TWÓJ_STARY: Masz link do tego opowiadania nowego?

M4DMESS: https://w4r-writeandread.blogspot.com/2020/09/72-hektyczna-pora-szacherka-wilczy.html

TWÓJ_STARY: Thx

 

 

SZABROWNICZKA

KILIA

 

 

Wywodząca się z rasy Vastajów Kilia, długo nie wiedziała nic o swoim pochodzeniu, ani dlaczego ludzie odnoszą się do niej z taką nieufnością i pogardą. Zdana sama na siebie przywykła do życia na ulicy, nauczyła się kraść nocą, a za dnia ukrywać swoje zwierzęce cechy, by nie wzbudzać podejrzeń. Zwinna i sprytna szybko zyskała złą sławę cyjońskiego kieszonkowca i wzbudziła zainteresowanie gildii złodziei, która próbowała pozbyć się niezrzeszonej w jej szeregach konkurentki, do czasu, aż nie została zrekrutowana przez jej ówczesnego przywódcę. Szybko pięła się po kolejnych stopniach hierarchii złodziejskiego półświatka, aż wreszcie – mimo wzbudzonej kontrowersji – sama objęła dowództwo nad gildią. Większość członków nie była jednak zadowolona z jej zwierzchnictwa i stawiała przed nią coraz większe wymagania, aż w końcu Kilia – by zapracować na szacunek gildii – zgodziła się okraść szefa świata przestępczego w Navori, który rządził Areną Walk.

 

UMIEJĘTNOŚCI:

·    TO JEST NAPAD (Q): Kilia podcina nogi przeciwnika, do którego doskoczy, co daje efekt ogłuszenia; jeśli atak zostanie wykonany na plecy wroga, czas ogłuszenia się wydłuża;

·   MÓJ SKARBIE (W): Kilia rzuca zauroczenie na najbliżej znajdujących się wrogów; obrażenia umiejętności, którą użyją podczas trwania efektu, zostaną zadane sojusznikowi;

·   WYTRYCH (E): Możliwość otwarcia sklepu na dowolnej części mapy;

·     ZAPŁACISZ ZA TO (R): Podczas otrzymywania obrażeń Kilia zbiera ładunki zemsty. Gdy uzbiera ich sześć, może je zużyć, by okraść przeciwników. Im więcej ładunków zostanie zużytych w pobliżu wroga, tym większy procent od jego złota trafia na rachunek Kilii.

 

 

*       Przeczytaj opowiadanie.

 

 

 

 

 

 

 

„Szacherka”

 


Nozdrza Mieszańca nerwowo drżą, rozdęte ze złości. Raz po raz ze świstem wypuszcza powietrze, na przemian rozprostowując i zginając palce. Podwładni, których wezwał z Areny, starają się trzymać z daleka od jego pięści, rzucając płoche spojrzenia to na niego, to na pusty, obrobiony sejf.

— To prawda?! — niesie się głos od wejścia i do gabinetu wpada zasapany Ryo. — A to suka! — komentuje, łapiąc się za kolana i patrząc na otwarty sejf. — Naprawdę cię okradła!

Sett strzyże uszami i zwraca na niego wkurzony wzrok.

— Powiedz mi coś, czego nie wiem — warczy, podpierając się pod boki, a Ryo staje obok niego.

— Jasna dupa, szefie! Jak mogłeś dać się skroić! — Kręci głową i zakłada ręce na ramiona. Zdaje się nie zauważać, po jak cienkiej balansuje linie, choć współpracownicy próbują dawać mu dyskretne znaki, żeby się przymknął, a szaro-zielone oczy Setta iskrzą niebezpiecznie. — Żeby tak cię wycyckała zwykła zdzira! Urobiła cię jak jakiegoś dzieciaka! To kurwa jedna…

Pięści są szybsze niż kolejne słowa. Mieszaniec dyszy wściekle, stojąc nad rozciągniętym na podłodze Ryo, którego powalił jednym niespodziewanym ciosem, wkładając w niego całą nagromadzoną tego ranka frustrację.

And another one bites the dust

Oh, why can I not conquer love?

— Za dzo?! — Ryo siada, trzymając się za nos, z którego bucha krew.

Sett milczy, dłonie wciąż zaciska w pięści.

— Waż — syczy wreszcie wściekle — słowa. — Podnosi wzrok na resztę pracowników, a oni w popłochu odwracają głowy, błądząc spojrzeniami dookoła. — Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?!

Nikt nie śmie choćby pisnąć.

— Dobrze. — Sett wyciąga rękę i zaciskając mocno szczękę, pomaga podnieść się Ryo na nogi. Podwładny patrzy na niego z wyrzutem, ale już nic nie mówi. — Ten symbol. — Sett wskazuje na namalowany na drzwiach sejfu znak. — Ktoś wie, co oznacza?

Przez chwilę jeszcze każdy boi się odezwać, w końcu robi to Sherap:

— To symbol Gildii Złodziei, szefie.

Sett prycha, a potem krótko się śmieje. Wszystko już jest dla niego jasne.

— No tak, mogłem się domyśleć, że w końcu dobiorą mi się do dupy. Gdzie ich znajdę? — Wpatruje się w Sherapa, a ten chowa głowę w ramionach i robi wielkie oczy.

— N-Nie mam pojęcia, sir. N-Nikt nie ma!

— Co znaczy, że nikt nie ma? — dziwi się Mieszaniec. — Muszę wiedzieć, gdzie szukać tych gnojków!

— Ale Gildia Złodziei to nie urząd pocztowy, nie każdy może ot tak sobie do niego wejść — odzywa się Ryo. Wciąż jest nadąsany za to, że oberwał i rzuca Settowi pełne żalu spojrzenia. — Siedzą gdzieś w ukryciu i tylko członkowie wiedzą, jak dostać się do środka.

— Więc macie znaleźć mi jakiegoś! Najlepiej — wskazuje pusty sejf — tę, której to robota. No? Na co tu jeszcze czekacie! Jazda! I nie wracać mi z pustymi rękami!

Jeden pod drugim, pracownicy Areny z ulgą i nowymi obawami opuszczają apartament Mieszańca.  Tylko Ryo nie rusza się z miejsca. Strzepuje umazaną krwią dłoń, czerwone kropelki padają na dębową podłogę.

— Naprawdę myślisz, że odzyskasz tę forsę?

— Nie, jeśli gildia już położyła na niej łapę, a zrobiła to na pewno. — Mimo pesymistycznego tonu odpowiedzi, w oku Setta pojawia się podejrzanie wesoły błysk.

— Czy ty… — Ryo marszczy czoło — …się cieszysz?

Sett wybucha śmiechem, Ryo wybausza oczy.

— A kasa? Nie szkoda ci jej? — pyta, zbity z tropu.

— Człowieku, to były tylko drobne, które odkładałem na czarną godzinę.

— No to — Ryo drapie się po głowie, do której nic nie przychodzi — nie rozumiem, skąd ten dobry humor. I po co szukamy Gildii?

— Chyba nie myślisz, że mimo wszystko odpuszczę komuś, kto mnie zdradził? — Głos Setta tężeje, jego wzrok jest zimny i twardy. Ryo przechodzą dreszcze.

— Co z nią zrobisz? — pyta cicho. Sett uśmiecha się brzydko.

And I wanted it,

I wanted it bad

— Zobaczymy. W zasadzie… Mam dla niej coś do obrobienia.

Ryo parska i zaczyna histerycznie chichotać. Sett ściąga brwi, zerkając na niego z ukosa, w końcu przewraca oczami i z otwartej dłoni uderza go w łeb.

— Ej! — oburza się podwładny. — Nie musisz mnie bić!

— Daj spokój. Należało ci się.

— Wcale! Zwyczajnie się na mnie wyżyłeś!

— Może trochę.

— No więc?!

— Dobra, przepraszam.

— No.

— Ale tylko trochę. Więcej nie nazywaj mojej Krwioprzysiężnej kurwą, bo znów oberwiesz.

Ryo chce jeszcze coś powiedzieć, przypomnieć, że przecież został obrabowany i całe to krwioprzysięstwo jest o kant dupy rozbić, ale widząc półuśmiech Setta, świadczący o tym, że ten coś knuje, daje sobie spokój. Nie ma sensu. Mieszaniec najwyraźniej opracowuje zemstę po swojemu i wychodzi z założenia, że wrogów należy trzymać blisko. Najlepiej we własnej sypialni.

 

***

 

— On mnie zabije. — Kilia opiera się dłońmi o stół i nachyla w kierunku zasiadającej przed nią na krzesłach Rady Gildii. — Jego ludzie szukają mnie po całym mieście.

— No to co. — Greszna wzrusza ramionami, składa dłonie, czubkami palców skubiąc dolną wargę. — Po prostu siedź grzecznie na dupie w Gildii, nigdy cię tu nie znajdą.

Kilia mruży oczy, obdarzając go złym spojrzeniem.

Po prostu oddajmy te pieniądze. I wynieśmy się z Navori. A najlepiej z Ionii.

Wśród Rady przebiega rozbawiony szmer.

— Chyba trochę… panikujesz, nie sądzisz? — podpowiada z kpiącym uśmiechem Greszna.

— Nie doceniasz go — odpowiada poważnie Vastajka. — Spędziłam z nim mnóstwo czasu. Poza Areną to całkiem… — Jak określić Setta? Łagodny? Nie jest łagodny nawet wyspany i najedzony, w jego oczach wciąż czai się nieokiełznany blask i przez cały ten czas Kilia czuła, jakby  mieszkała z dzikim, ale oswojonym zwierzęciem. — Ma serce po właściwej stronie. Ale wystarczy z nim zadrzeć. Mówię wam: nic z nas nie zostanie.

But there were so many red flags

— Myślę, że tracisz głowę — wzdycha Greszna, wydłubując brud spod paznokci. — Sama się przecież na to zgodziłaś.

— To był głupi pomysł — przyznaje Kilia. — Wywarliście na mnie presje i chciałam… Zapracować na wasz szacunek. I proszę: przyniosłam wam złoto Mieszańca. To chyba wystarczy, co?

— Nie wiem, czy się orientujesz, ale Gildia zwykle nie kradnie kosztowności, żeby potem je zwracać. Mamy swoje wydatki. Podatki do odprowadzenia. Długi do spłacenia. Jako księgowy zobligowany byłem... 

— Stój. — Kilia unosi dłoń, przymyka oczy. — Czy ty chcesz mi powiedzieć, że… Tej kasy już nie ma?

— W większości — przytakuje z wahaniem Greszna.

— Kurwa. — Kilia łapie się za włosy. — Jesteśmy trupami. Jesteśmy chodzącymi trupami!

Rada pomrukuje z dezaprobatą, Greszna prycha.

— I chce ci jeszcze powiedzieć… To znaczy Rada chce — czeka na aprobujące skinięcia głów — że mamy poważne wątpliwości, czy udźwigniesz ciężar przywództwa naszej Gildii. Może i spisałaś się dobrze, i możesz się pochwalić fachem, ale… Jesteś tylko rzemieślnikiem, Kilio. Gildii potrzeba kogoś z jajami.

Vastajka prycha.

— Może twoimi, co? — pyta wściekle. — Może kiedy Mieszaniec już z tobą skończy, wepchnie ci je do gardła!

— O tym właśnie mówię. — Greszna nie pozwala wyprowadzić się z równowagi. — Powinnaś ustąpić ze stanowiska, do czasu, gdy nie zaczniesz panować nad swoją histerią.

Kilia bierze głęboki wdech.

— Zdrowy rozsądek nazywasz histerią? Ty idioto! Ale dobra, ja was ostrzegałam! — Odwraca się napięcie, zmierzając do drzwi.

— Rozumiem, że podajesz się do dymisji? — woła za nią. — Według tradycji powinnaś wskazać swojego następcę, ale jeśli nie czujesz się na siłach…

— Mam was w dupie! Róbcie, co chcecie! Jakie to ma znaczenie, skoro wszyscy już nie żyjemy!

— Rada prosi, żebyś nie siała wśród członków Gildii paniki i nie opuszczała murów…

— Skoro i tak mam umrzeć, przynajmniej nie zrobię tego w towarzystwie takich kretynów! Nara!

Zanim trzaskają drzwi, słyszy jak Rada wyraża się o niej z dezaprobatą. Nie dba o to. Jest wściekła. Nie jest ostrożna. Opuszcza Gildię jednym z ukrytych wejść, wychodząc w kaplicy na jedynym w Navori cmentarzu. Naciąga kaptur na uszy, zapina płaszcz szczelnie pod szyją. Widać tylko czubek jej nosa.

I ogona.

Sherap śledzi ją jakiś czas, a potem wraca, zameldować szefowi o wszystkim, czego był świadkiem.

 

***

 

Drzwi zamknięte na łańcuch nie gwarantują żadnego bezpieczeństwa. Kilia o tym wie. Żadne drzwi jej nie ochronią. Mimo to przekręca wszystkie zamki jakie ma. Niepokój wypełnia jej serce, ściska żołądek. Nie pozwala na niczym się skupić, odbiera apetyt. Wszystko, co może robić, to cały dzień zerkać na te cholerne drzwi, czekając na nieuniknione i podskakiwać na każdy głośniejszy dźwięk, obgryzając ze strachu paznokcie. Nie widziała, by ktoś ją śledził, ale wie, kto po nią przyjdzie. I że zrobi to na pewno. Więc czeka. Nie ma sensu uciekać, nie zmyli nosa innego Vastaja. W zasadzie wolałaby mieć to już z głowy. Nie bez powodu mówi się, że to czekanie na nieuniknione jest najgorsze.

Zapada zmierzch, nadchodzi noc i robi się jeszcze straszniej. Kilia siedzi naprzeciw jedynej rzeczy, która skrada całą jej uwagę i w końcu zmęczenie zwycięża. Zapada w płytki, niespokojny sen, pełen dziwnych, zmiksowanych obrazów.

And I will stay up through the night

Yeah, let's be clear, won't close my eyes

STUK, STUK, STUK.

Podrywa się na równe nogi, serce podchodzi do gardła. Na palcach zbliża się do drzwi, nim do nich dociera…

STUK, STUK, STUK!

Znów podskakuje, chwiejąc się na krawędzi nerwowego załamania. Przełyka przerażenie, czuje, jak wilgotnieją dłonie.

STUK, STUK, STUK, STUK!!!

Drzwi drżą od uderzeń, grzechocze łańcuch, trzeszczy naciskana klamka. Kilia zmusza się, by jak najszybciej przemierzyć pomieszczenie i nie pyta, kto nachodzi ją w środku nocy. Przekręca zamki, klamka zapada. Odsuwa się, a pchnięte drzwi powoli otwierają się, skrzypiąc. Kilia opuszcza oczy, wbija paznokcie we wnętrza dłoni. Na podłodze przed nią kładzie się cień. Złodziejka powoli unosi wzrok.

Sett stoi na progu, swobodnie opuszcza ręce wzdłuż ciała. Wyraz jego twarzy jest nieodgadniony. Jego spojrzenie może znaczyć wszystko. „Znalazłem cię” albo „Rozczarowałaś mnie” lub „Przyszedłem cię zabić”. Kilia patrzy na niego z niepokojem, serce pompuje krew jak szalone. Kiedy mężczyzna się porusza, zamyka ze strachu oczy. Nie zamierza się bronić.

W jej twarz uderza powiew powietrza, gdy zamykają się drzwi, a Sett wymija ją wolnym krokiem i zatrzymuje się tuż obok. Kilia czuje bijące od niego ciepło, jakby Mieszańca trawiła gorączka. Mocny zapach piżma i szarego mydła, zawsze pachnie tak samo. Jak Vastaj, jak Król Areny. Sett zdecydowanym ruchem podnosi w górę jej podbródek, Kilia otwiera jedno oko. Widzi półnagi tors mężczyzny, futro okrywające szerokie ramiona. Postrzępione końce rdzawych włosów sięgają szczęki, uszy bacznie wyprostowane nachylają się w jej stronę. Ona nie śmie podnieść swoich, kuli ogon. Bliskość Setta przytłacza, przenikliwe oczy zaglądają w głąb duszy. Do obojga wracają wspomnienia nocy, które razem spędzili, a pragnienie, którego wciąż nie nasycili, pali i domaga się zaspokojenia.

And I might have thought that we were one

Wanted to fight this war without weapons

— Mam ochotę — Sett przymyka powieki, patrząc w jej złote oczy — skręcić ci kark. — Ostre paznokcie Mieszańca wbijają się w jej skórę. — Oszukałaś mnie.

— Żałuję — odpowiada krótko Kilia.

— Czyżby? — Głos Setta jest gardłowy, jak leniwy pomruk lwa. — Jak bardzo?

— Bardzo.

Vastajowie nie muszą wszystkiego ubierać w słowa. Wyczuwają emocje. Wiedzą, gdy są okłamywani. Wiedzą, kiedy ktoś się boi, kiedy kocha i kiedy wpada w gniew. Potrafią rozeznać się nawet w takiej plątaninie uczuć jak teraz. Może nie do końca, ale na tyle, by wiedzieć, że ona mówi szczerze, a on bardziej niż ją zabić, pragnie czegoś więcej.

— Czyli zrobisz wszystko, co ci każę? — ciągnie Sett. Obnaża zęby, wciąż trzyma w wielkiej dłoni jej twarz.

— Jeśli mi wybaczysz…

— Nigdy ci nie wybaczę — ucina szorstko Sett. Na policzku Kilii zostaje ślad po jego pazurach, gdy prędko zabiera rękę.

— Zrobię wszystko — zapewnia mimo to Kilia. Wpatruje się w Mieszańca bez mrugnięcia okiem. Zadrapania na jej policzku wypełniają się drobinkami krwi.

— Dobrze. Przynajmniej niczego nie utrudniasz. — Sett wydaje się być względnie zadowolony. — W takim razie, mam dla ciebie zadanie. — Prostuje się, kładzie rękę ma biodrze. Kilia podąża wzrokiem za tym gestem. Nerwowo przełyka, zatrzymując wzrok na ścieżce rdzawoczerwonych włosów, biegnącej przez twardy brzuch Setta i ginącej w jego spodniach. — Chcę, żebyś to obrobiła.

— Och — wyrwa się z ust Kilii. Jej policzki czerwienią się teraz nie tylko od zadrapań. — O-ok. — Drżącymi dłońmi rozsupłuje krzyżowe wiązanie, które zastępuje rozporek w spodniach mężczyzny.

— Co ty wyprawiasz? — Sett patrzy na to, co dzieje się na dole i opadają mu ręce. Dopiero wtedy Kilia dostrzega, że w jednej trzyma jakiś świstek, który teraz unosi i niemal przykleja do jej twarzy. — Miałem na myśli to,  kiedy mówiłem o obrabianiu! To chyba bardziej twoja branża? A może nie? Boże! — Zaciska z powrotem sznurek, który poluźniła Kilia i związuje go na kokardkę. — Co z wami, ludzie! Wyglądam, jakby mnie kręciły takie klimaty?! — Kilia się nie odzywa, chowając twarz za planem, który wręczył jej Sett. — Nie zrozum mnie źle, dobrze wiesz, że zwykle nie mam nic przeciwko... Ale nie w taki sposób! Poza tym – nie chodzę do łóżka z kimś, do kogo nie mam za grosz zaufania! — Zgorszenie Mieszańca powoli gaśnie. — Naprawdę zrobiłabyś coś takiego?

Sett dostrzega tylko poruszający się czubek głowy Vastajki, gdy ta kiwa głową.

— Powiedziałam przecież, że zrobię wszystko, żebyś mi wybaczył — dopowiada zduszonym tonem.

And I want it, I want my life so bad

I'm doing everything I can

— Ale nie takie rzeczy! — Sett chwyta się za włosy. — Nigdy więcej tego nie rób. Nikomu! — Przez chwilę się zastanawia. — Komuś jeszcze jesteś winna przeprosiny?

Tym razem czubek głowy i uszu zdaje się kręcić przecząco.

— No lepiej, żeby tak zostało.

Kilia nic nie odpowiada.

— Sett? — odzywa się po chwili. Znad kartki wystają teraz tylko jej oczy  i zaczerwienione czoło. — Bo ja nie wiem, czy ja dobrze… — Na moment wraca za plan i znów się zza niego wychyla. — Mam… yyy… obrobić… dom twojej matki?

Sett uśmiecha się kątem ust.

— Od tego zaczniemy — potwierdza, a konspiracyjny uśmiech sięga jego oczu. — Jakoś musisz mnie spłacić, no nie?

 

***

 

Kilia czuje wstyd. Większy niż wtedy, gdy przez pomyłkę prawie zrobiła dobrze swojemu Krwioprzysięzcy czy szefowi, czy kimkolwiek jest teraz dla niej Mieszaniec. Właśnie, jak mniema, obrabowała poczciwą kobietę z oszczędności jej życia. Kilia może i jest zwykłą złodziejką, ale nawet złodzieje mają swoje zasady. Tego jednego nauczyła ją Gildia.

Nad którą właśnie roztacza się gęstniejący dym.

Vastajka upuszcza skrzynię, którą niesie Mieszańcowi pod osłoną płaszcza i nocy, i wpatruje się w szarobure kłęby na gwieździstym niebie. Skrzynia nie jest na tyle ciężka, by zrezygnować z upewnienia się, gdzie dokładnie szaleje ogień. Kilia przekrada się zaułkami i ciemnymi ulicami, dopóki coraz częściej nie napotyka ludzi. Stoją przed cmentarzem. Nie widać dokładnie, ale pali się chyba znajdująca się na nim kaplica.

Kilia mocniej wbija palce w stare drewno i wraca na Arenę. Boi się i ten strach jest uzasadniony.

 

***

 

— Udało ci się — kwituje Sett, z uznaniem kiwając głową, gdy Kilia kładzie skrzynię na masywnym mahoniowym biurku, którego Mieszaniec zwykle używa jako podnóżka. Kobieta niepewnie się wycofuje, ale wątpliwości są zbyt duże, by je zignorować.

— Dlaczego…

— …kazałem ci okraść moją mamę? — kończy znudzonym tonem Sett. — Bo sam nie mogłem tego zrobić, to chyba proste, co?

— Ale…

— Nie interesuj się. — Sett odsyła ją kiwnięciem dłonią, a widząc, że Kilia nie odchodzi, wbija w nią ostrzegawcze spojrzenie. — No już, spadaj. Nie będziesz mi już dzisiaj potrzebna.

Kilia zaciska usta.

— Mogę zapytać cię o ten pożar w mieście? — wyrzuca z siebie wreszcie.

Szaro-zielone oczy są poważne.

— Lepiej nie — odpowiada szczerze. — Założę się, że ich ostrzegłaś, by ze mną nie zadzierali?

— Tak. Ja… Przepraszam.

— Nie o to chodzi. — Sett macha ręką. — Po prostu, nie miej jakiś wyrzutów, czy coś. Sami się prosili.

— Nie… Ja… — Kilia wyraźnie się miesza, ale nabiera powietrza i podejmuje się kolejnej próby: — Chcę przeprosić ciebie, Sett.  Za wszystko. I że wszystko zniszczyłam….

Sett prycha.

— Nie można zniszczyć czegoś, co tak naprawdę nie istnieje. — Unosi dłoń na wysokość twarzy i dopiero teraz ściąga tkwiącą na palcu obrączkę. — O, widzisz? To nie jest tak, że przepłakałem przez ciebie noce, mała, czy coś, wyluzuj. — Zaśmiewa się, choć nie jest to szczególnie wesoły śmiech. — Ale więcej nie wchodź mi w drogę — poważnieje.

Well, I've got thick skin and an elastic heart

But your blade it might be too sharp

 Znów odsyła ją gestem.

— A teraz wypad.

— A kłódki?

— Jakie kłódki?

— Skrzynia jest zamknięta na kłódki.

— Jasna cholera, no tak. Dobra, w takim razie jeszcze mi się dzisiaj przydasz. Chodź tutaj. Tylko masz mnie tego nauczyć, a nie pogmerać jakimś drutem i…. Hej! No o tym mówię! Jak wy to, złodziejaszki, robicie?! Nigdy nie rozumiałem… Powoli! Daj mi to! Teraz ja spróbuję.

 

***

 

Po godzinie pracowania wytrychem Kilia wreszcie opiera się plecami o drzwi gabinetu, w którym zaszywa się Mieszaniec, gdy nikt nie wyzywa go na pojedynek. Czuje się dziwnie lżej. Ale nie na tyle, by odejść i cieszyć się resztą dnia. Chciałaby powiedzieć mu coś jeszcze. Długi czas formułuje myśli w głowie, aż w końcu nabiera determinacji i bez pukania wraca do środka.

— Czego, do kurw… A to ty — miarkuje się Sett. — Czego, do cholery?

— Chciałam tylko… — Przygotowany w głowie dialog pryska. Sett przechyla głowę, światło w pomieszczeniu pięknie podkreśla rzeźbę jego sylwetki. Cienie kluczą w zagłębieniach między mięśniami, podkreślają masywne, bezpieczne ramiona, którymi kiedyś ją obejmował. Wszystko to zaprzepaściła. Tak jak życie u jego boku. — Mam nadzieję, że kiedyś odzyskam twoje zaufanie — zdobywa się na to wyznanie, czym zaskakuje Setta. — Tylko tyle. To ja już… — Nagle dostrzega bardziej prozaiczne szczegóły, których nie może zignorować. — Nauczyłam cię otwierać zamki i tak to wykorzystujesz?

Kilia unosi brwi i teraz to Sett czuje, że powinien się wyłumaczyć.

— To pamiętnik mojej matki — mówi, co w żaden sposób go nie usprawiedliwia.

— Widzę — potwierdza Kilia. Widzi też odłożoną w nieładzie gotówkę, o którą najwidoczniej Settowi się nie rozchodziło i kilka osobistych drobiazgów, w tym właśnie pamiętnik, nad którego otwarciem pracuje teraz Król Areny. — Poznałam twoją matkę, to wyjątkowa kobieta, a łącząca was więź jest godna pozazdroszczenia, ale… Wiesz, że to, co robisz, jest trochę… dziwne i niezdrowe?

Sett przewraca oczami.

— Nie wiesz, co robię. — Celuje w nią wytrychem. — Dlatego właśnie miałaś sobie pójść. Nie zrozumiesz.

Kilia rozkłada ramiona.

— Wypróbuj mnie.

Sett wyraźnie się waha, ale  w końcu zdradza, w czym rzecz.

— Od dziesięciu lat próbuję go podwędzić, ale nie łatwo przechytrzyć kogoś, kto wie, że i co chcesz mu zabrać — zwierza się. — Matka zapisuje tu wszystko. Dzisiaj wreszcie się dowiem, jak naprawdę nazywa się ten skurwiel.

Kilia patrzy pytająco.

— Który nas porzucił — dookreśla Mieszaniec.

U Kilii wciąż brak zrozumienia.

— Mój ojciec!

— Ach, to. — Vastajka teraz przypomina sobie niechęć, z którą zawsze mówił o ojcu Sett. I o zemście, którą poprzysiągł. — Jesteś pewny, że to dobry pomysł?

Sett szczerzy kły w niebezpiecznym uśmiechu.

But you won't see me fall apart

'Cause I've got an elastic heart

            — Najlepszy — odpowiada wesoło. — Nie mogę się doczekać spotkania po latach! 



________________________________________________________


ROZGRYWKI LIGI LEGEND, FAZA GRUPOWA

STUDIO  E-SPORT PREMIER, CASTERKA

GODZINA 17:36


KOMENTATOR 1: ...to jest chyba moment, na który wszyscy czekaliśmy, czyli osiągnięcie przez graczy szóstego levelu i odblokowanie umiejętności specjalnej. Zwłaszcza na dżungli powinno być ciekawie, gdzie zmierzą się na siebie Kilia i Sett! Pierwszy raz mamy dostępną Kilię, która prześliznęła się przez fazę banowania i możemy zobaczyć ją przeciwko Settowi właśnie, na którego jest naturalną kontrą.

KOMENTATOR 2: No, z tym wydawaniem wyroków jeszcze bym się powstrzymał, bo w tym przypadku nie do końca wiadomo, kto kogo kontruje, ale to tylko urozmaici naszą rozgrywkę. Na pewno wszyscy chcemy zobaczyć w końcu ultimate Kilii i miny zawodników przeciwnej drużyny, którzy zorientują się, że nagle z ich sakiewek zniknęła część złota.

KOMENTATOR 1: Dokładnie, pamiętajmy, że dzięki swojej pasywce Gildia Złodziei Kilia może dzielić się skradzionym złotem z sojusznikami, dlatego spodziewamy się, że znacząco wesprze swojego ADC, co przełoży się na moc obrażen ze strony drużyny niebieskiej...

KOMENTATOR 2: Tak, ale muszę ci teraz przerwać te rozważania, bo na dolnej alei właśnie szykuje się gank! Sett się rozpędza, erka już dostępna i czy zobaczymy duet przeciwników wgnieciony w ziemię?!

 KOMENTATOR 1: Ale widzimy, że Kilia jest również w pobliżu, zdaje się rozczytywać grę rywala i tak! Mamy potrójne zauroczenie! Czy coś zostanie z drużyny czerwonej, szykują się teleportacje, ten temafight pochłonie więcej niż jedno istnienie! Sett spala ulta, ale nie udaje mu się wyłapać przeciwnej junglerki, on po prostu wgniata przeciwnego toplinera w podłoże!

KOMENTATOR 2: Nie bez powodu obserwujemy ciągłe osłabienia Setta w kolejnych patchach, widzimy, jakie stanowi on zagrożenie, jakie obrażenia zadaje ten Sierpowy, bolesne zwłaszcza, gdy otrzymuje je własny support, to zauroczenie od Kilii naprawdę robi robotę, a teraz obserwujemy pościg, Sett ściga swoją przeciwniczkę, ale ona ma już zakupione buty i porusza się szybciej, MIMO TO łapie ją zasięg jego przyciągnięcia, próbuje się odgryźć, ale umiejętności na cooldownach, Sett również nie zadaje wystarczającego deamgu i COŚ TAKIEGO! Nie zabije on swojej Krwioprzysiężnej!

KOMENTATOR 1: Jest dokładnie tak jak mówisz, ale zapewniam nie ma to nic wspólnego z historią tych postaci, do której zapoznania się bardzo zachęcamy, tu jednak wystarczyło trochę szczęścia i prócz trupów na bocie nie mamy więcej ofiar, można powiedzieć, że to rozejdzie się po kościach. Do momentu oczywiście, w którym Sett zorientuje się, ile golda ubyło z jego kieszeni, moi mili, zapowiada się pełen emocji mecz! Zdecydowanie nie odchodźcie od telewizorów!



2 komentarze:

  1. Hej :)
    Wow, do tej pory nie spotkałam się z takim zapisem (nawet w powieściach, więc za oryginalność już masz u mnie olbrzymiego plusa ;)). Nie jestem też graczem, a połknęłam powyższe dzieło i nawet się wciągnęłam!
    Wow, jak to ma przyjemną, konsekwentną konstrukcję. Tu gracze dyskutują o nowej postaci, tu ją przedstawiasz, dajesz opowiadanie - ale padłam ze śmiechu przy tym obrobieniu, naprawdę myślałam to, co Kilia i aż poczułam niesmak, po czym sama siebie wyśmiałam za takie myśli xD - a na koniec te komentarze. Świetna taktyka, by pokazać komuś świat, który Cię interesuje. Jeśli chodzi o samo opowiadanie, ma ono niezłe tempo, prosty język, dobitne wypowiedzi i mnie one jak najbardziej pasują do fabuły gry. Do tego świetna scena dla tematu, więc jestem pod wrażeniem i pełna podziwu :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już od wstępu podoba mi się tekst, jaka zapalony gracz wygrywacz, jestem w swoich klimatach :D

    I od razu przypomniało mi się co było w ostatniej części, fajnie, że kontynuujesz historię.

    O kurcze, Sett tak zareagował na słowa Ryo, coś tu się świeci, myślałam, że będzie bardziej ogarnięty po tym co mu złodziejka odwaliła...ale co ja tam wiem :D

    Z jednej strony wiedzę w Sett'cie chęć zemsty, ale nie wydaje mi się , że faktycznie coś zrobi jej strasznego gdy ją znajdzie. Ale uwikła ją w coś, w czym nie będzie chciała brać udziału ( coś jak Majima - tęsknię za Majimą ;) )

    Aha w Gildii jej nie znajdą, jasne :) Z tymi Gildiami to same kłopoty :P

    Hmm..czy Sett to faktycznie takie zwierze? Nie wiem czy słusznie się go obawia, ale podejrzewam że z jej kamratów to nic nie zostanie jak ich dorwie.

    Ojoj, szybko wydali pieniążki :o, ale klops.

    Haha, żle odczytała odrabianie, ale wybacze jej bo ja odczytałam tak samo, zboczony umysł :D
    AAAAAAle, Sett ma nadal do niej słabość, ja to wiem i on to wie i tyle w tej sprawie :D

    Sett chce poznać tatusia? przewiduje problemy, nie to żeby wiecznie nie był w nich po swoje mieszanskie uszy :)

    końcówka samo złoto :)

    OdpowiedzUsuń