Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 16 października 2022

[132] Dziedzictwo Elissy: Poświęcając coś w zamian ~ Kaja

 Bardzo dawno nie było tej serii. Ostatni tekst skończył się dość dramatycznie, na śmierci Elissy i ponownym powołaniu jej do życia w innym ciele. Jej wielkie zadanie odnowienia czaru chroniącego las powiodło się, jednak zapłaciła za to największą cenę. 


Nie była tego świadoma. Nie była świadoma po przebudzeniu, że jej włosy nie są koloru kasztanu, że oczy zamiast niebieskich stały się brązowe i skośne. Patrzyła na Leszego i Wiłę z konsternacją. Oboje przyglądali jej się bez słowa. Pan lasu kiwnął głową na wilki, te natychmiast poderwały się z miejsca, wybiegając z pomieszczenia znajdującego się w jaskini. Przed nią stał ołtarz, a na nim rozłożone było płótno. Przykrywało coś.

– Nie idź tam – ostrzegła ją Wiła.

Nie rozumiała, dlaczego wszyscy zachowują się z dystansem do jej osoby. Przecież się udało. Odnowiła czar nad lasem. Teraz wszyscy będą bezpieczni. Czyż nie jest to powód do radości? Sądziła, że tak, choć nikt z obecnych nie radował się, ani nie pokazywał po sobie krzty optymizmu. 

– Nie do końca rozumiem, co się dzieje. – Przeczesała włosy palcami, ale te zaplątały się wokół nich, gdy chciała je wyciągnąć. Szarpnęła dłonią do przodu i spostrzegła, że jej włosy są koloru węgla i opadają aż do talii. – Co? – Przyglądała im się, jakby trzymała w dłoniach najdroższe nici świata. – Co się stało z moimi włosami? Są inne… i długie. Niebywale. Czy to wynik czaru?

– Poniekąd – odparła Wiła. – Podczas wykonywania czaru nastąpiły pewne komplikacje.

– Właśnie widzę. – Dalej się wpatrywała we włosy. – Ale to przecież nie aż taki wielki problem, to tylko włosy. 

– Nie tylko. – Demon złapał się za głowę i odgarnął z twarzy białe włosy. – Lepiej usiądź. 

Elissa skierowała się w stronę kamiennego ołtarza, ale Leszy zagrodził jej drogę ręką uwita z gałęzi. Na końcu patyczastej dłoni siedziały małe ptaszki, które wzleciały nad głowę kobiety. Ta zadarła głowę, aby na nie spojrzeć i w wyniku tego straciła równowagę. Upadła na posadzkę. 

– Tutaj tez może być. – Wiła uklękła koło niej. – Elisso musimy porozmawiać o tym, co się wydarzyło parę godzin temu.

Elissa zdawała się rozkojarzona, ale zafascynowana sukcesem i zmianami, które w sobie zauważyła. 

– Po wykonaniu czaru, straciłaś przytomność – zaczęła mówić białowłosa. – Nie mogliśmy się dobudzić. Twój oddech stawał się coraz płytszy. Nigdy wcześniej się to nie zdarzyło.

– Raghnall miał racje, okazałam się za słaba. Stąd te zmiany, prawda?

– W końcu przestałaś oddychać – kontynuowała Willa. W oczach Elissy zagościł strach. – Podawaliśmy ci różne preparaty, ale nie udało nam się ci pomoc. 

– Nie rozumiem, przecież tu jestem.

– Przestało ci bić serce i wtedy…

– Wtedy co?! – pisnęła przerażona.

– Musieliśmy coś zrobić! Nie mogliśmy pozwolić ci umrzeć, nie po tym, co dla nas zrobiłaś. 

– Co takiego zrobiliście? – Elissa spojrzała na włosy, dłonie, których palce wydawały się za długie. Tak samo, jak nogi. Nagle stała się wysoka i ciemno włosa? 

– Był tylko jeden sposób, aby cię uratować. W twoim ciele nie było już życia, zaklęcie go odebrało, zostało poświęcone. Musieliśmy spróbować przenieść twoja świadomość do innego ciała, które jeszcze ledwo żyło.

– To nie jestem ja? – Elissa poklepała się po brzuchu, rękach i twarzy, jakby chciała sprawdzić, czy coś czuje. Spojrzała na ołtarz. – Co tam jest? Co jest pod materiałem?

– Elisso! Nie! – Demon krzyknął w trosce o nią. – Nie podnoś.

Leszy jedynie uniósł dłoń, uciszając Wiłę. Przepuścił Elissę na ołtarz. Pozwolił jej samej odkryć prawdę. Młoda kobieta złapała za skrawek materiału i szybkim ruchem ściągnęła go na podłogę. Gdy ujrzała ciało blade i bez życia, ale tak bardzo jej znane z odbicia w lusterku, zaniosła się płaczem, jak dziecko zanosi się, zachłystując się swoimi własnymi łzami. Złapała za ramiona i potrząsnęła nimi, sądząc, że w ten sposób uda jej się rozbudzić postać leżącą na ołtarzu, a ta cała sytuacja wyda się jedynie złym snem. Nie udało się. Ciało było zimne jak lód, oczy pozostały zamknięte. Elissa upadla na kolana.

– Jak udało się mnie ożywić? – wyszeptała.

– Przy pomocy korzenia mandragory – tłumaczyła Wiła. – To dzięki Leszemu. Użył pradawnej magii życia.

– Kim jest w takim razie postać, w którą się wcielił?

– To Sol Chin. Miejska zielarka.

– Powiedziałaś, że ledwo żyła, gdy ja znaleźliście. Czy… – zachwiała się. – Czy zabiliście ją, aby mnie uratować?

– Ona i tak by umarła, bez względu na to, co byśmy zrobili. W najlepszym wypadku zamieniłaby się w rusałkę lub topielicę i dołączyła do naszego królestwa, lecz nie w tak znaczący sposób, jak mogła to zrobić poświęcając swoje ciało dla ciebie. 

Elissa miała konflikt wewnętrzny. Żyła, lecz odebrała komuś życie, bez względu czy miałaby się przetransformować w rusałkę, czy odejść to Nawi.

– Chciała sobie odebrać życie w jeziorze? – Elissa próbowała jakoś usprawiedliwić odebranie ciała innej kobiecie. – Dlatego miałaby się zmienić w demona? Bo nie chciała żyć? 

– Nie – odpowiedziała krótko Wiła. – To przez ludzi.

– Jak to?

– To ludzie jej to zrobili. Zielarka miała uratować żonę hrabiego, która nie mogła urodzić dziecka. Nowe życie zatrzymało się w niej i nie chciało przyjść na świat. Zielarka została wezwana jako znachorka, lecz nie udało jej się pomóc kobiecie, w wyniku czego ona i dziecko zmarło. Sol Chin nazwano czarownica i stwierdzono, że zrobiła to specjalnie, a problemy podczas porodu i tak zostały wywołane przez nią.

– Nie do wiary. Im dłużej patrzę na świat ludzi z boku, tym bardziej widzę, jakimi są bestiami, a to was nazywa się demonami. Co stało się potem?

– Złapano kobietę i chciano ja utopić w jeziorze nieopodal lasu. Dobrochoczy znalazł ją i przyprowadził na rozkaz Leszego. Resztę już znasz. 

– Co to oznacza dla mnie? Mam ją teraz udawać?

– Gdyby ludzie zobaczyli ją żywą, znaczy ciebie w jej ciele, mieliby pewność, że drzemią w niej złe siły. Gorsze od nich samych. Następnym razem zrobiliby coś o wiele gorszego. Oni boją się inności, a do tego zawsze szukają winnych poza sobą. Sol stała się idealnym kozłem ofiarnym. Dlatego… musisz odejść. 

– Odejść? Ja nie znam innego życia, nie byłam nigdzie poza naszym okręgiem?

– Jeśli zostaniesz, skończysz jak panna Chin. Poza okręgiem nikt jej nie znał, więc możesz przybrać jej nazwisko, lub pozostać przy swoim. Choć na twoim miejscu nie chwaliłabym się, że jestem z rodu Wittanów. Twojego ojca i matkę znało wielu na tym świecie i nie wszyscy życzyli im dobrze. Tak samo będzie z ich potomkami. Do ciebie należy wybór.

– Ale ja nie mam co ze sobą zabrać, nie mam nic.

– To nawet lepiej. Twoja moc i zdolności będą zawsze z tobą. Tylko ich potrzebujesz – stwierdziła Wiła.

Leszy mruknął z aprobatą, schylił głowę, okazując jej wdzięczność i szacunek, po czym wyszedł z groty. 

– Pamiętaj Elisso, aby póki co trzymać się z dala od ludzkich zgromadzeń. Pomoc zawsze uzyskasz tam, gdzie demoniczne rodziny. Rozgłosimy wśród naszych co uczyniłaś i o tym, jak cię rozpoznać. Zawsze trzymaj amulet po babce na szyi. To będzie twój znak rozpoznawczy.

Elissa kiwnęła głową. 

– A teraz ruszaj i pamiętaj, że jesteś częścią naszego świata.


2 komentarze:

  1. Hej :)
    Fakt, dawno nie było tej serii, ale już pierwszy akapit przeniósł mnie do tamtych wydarzeń. Zadrżałam, kiedy dotarło do mnie, że faktycznie Elissa znajduje się teraz w innym, obcym ciele. Takie przeniesienie przywodzi mi na myśl zmienników dusz z dramy Alchemy of Souls, którą ostatnio korkowałam, i z "Intruza" S. Meyer, książki, która bardzo mi się podobała. Tym samym ten zabieg przypada mi do gustu, gdziekolwiek się pojawia, tak samo jest tutaj. Choć teraz przed Elissą nieciekawy czas - bo powinna się ukrywać, łączy w sobie dwie osoby (potomkinię Wittanów i wygląd Sol Chin), a taka mieszanka może sprowadzić jej na głowę jeszcze więcej wrogów.
    Fajnie, że mogła poznać, co się wydarzyło, a w Leszym i innych demonach może mieć sprzymierzeńców.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Matko, jestem wreszcie. Pochłonęłam ten tekst od razu, bo dobrze pamiętam, jak dramatycznie zakończył się poprzedni z tej serii i no co tu duzo mowic: byłam pewna, że to koniec Elissy!! A tu takie zaskoczenie... Leszy i spółka postanawiają ją ocalic w tak niezwykły sposób! Jakiej to nabrało gleboko, poświęciła swoje cialo, by ratowac las, ciekawi mnie tylko, czy Leszy rzeczywiście nie wiedział, ze tak sie stanie... Ależ zwrot akcji i nie wszystko jest oczywiste. Co będzie dalej, czy Elissa zaakceptuje i odnajdzie sie w nowym ciele i czy nie czekają jej z tego powodu jakieś przykre lub niespodziewane konsekwencje, o rany. Grubo, grubo, nawet nie umiem sobie do konca wyobrazic, jakby to bylo nagle znaleźć się w ciele kogoś innego. Szalenstwo

    OdpowiedzUsuń