Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 2 października 2022

[131] Bore da: I'm so good with you ~Miachar

  Nie do końca podpasował mi temat, dlatego, jak często to robię w takim przypadku, w tekście ujęłam wers utworu. Następnym razem może się uda.

To było zbyt niespodziewane, magiczne i dziwne jednocześnie, nie byłam w stanie przejść nad tym do porządku. Przez pół nocy próbowałam wmówić sobie, że to się nie wydarzyło, że to mój mózg dokonał jakieś wizualizacji, którą wzięłam za prawdę, ale chwilę później przypominałam sobie, jak Theo nachylił się nade mną, by mnie pocałować. Wciąż pamiętałam smak jego ust na swoich, to nie mogło być czymś wymyślonym przez moją wyobraźnię, było zbyt… piękne.

Nie sądziłam, że może dojść między nami do czegoś takiego, nie w taki nagły, a przy tym spodziewany sposób. Przez cały czas, kiedy byliśmy sami w gabinecie Kącika, widziałam, jak sunbae na mnie patrzył, a serce biło mi mocniej. Nawet nie byłam w pełni świadoma tego, co mu mówię, tak się jakoś zestresowałam i tą kolacją, i jego bliskością.

Przez drugą część nocy, kiedy to udawało mi się zasnąć choć na chwilę, śniłam o tym, jakby to było, gdyby koleżanka nie zapukała do drzwi, a dziennikarz dobrze odczytał sposób, w jaki na niego patrzę. Gdyby ponownie mnie pocałował i jeszcze raz powiedział mi, że mnie lubi.

Choć właściwie było to też dla mnie przerażające. Do tej pory uważałam, że tylko ja widzę naszą relację jak małe nawiązanie do relacji nauczyciel-uczennica, w którą wkrada się uczucie, nie sądziłam, że starszy kolega naprawdę widzi mnie nie tylko jako dziennikarkę, którą swego czasu szkolił, czy przyjaciółkę, którą chyba ostatnio się stałam, ale również kobietę, którą może być zainteresowany. To nagłe odkrycie nie pozwoliło mi w spokoju przetrwać poranka – miałam problem ze zrobieniem sobie kawy, owsiankę porzuciłam na rzecz kanapek, choć niewiele brakowało, bym rozcięła nożem palec – dlatego też wezwałam na pomoc swoje ulubione posiłki.

Zadzwoniłam do Ashy i umówiłam się z nią w kawiarni, by móc streścić jej ostatni wieczór i poradzić się, co mam teraz robić, bo w głowie miałam totalną pustkę.

A przy tym od dawna nie czułam się tak szczęśliwa.

Miałyśmy się spotkać w lokalu, w którym spędziłyśmy sporo wolnych niedziel, jeżeli tylko te pojawiały się w naszych grafikach podczas studiów. Co oznaczało nie więcej niż dwa spotkania miesięcznie, ale dzięki zdobyczom technologii mogłyśmy też do siebie dzwonić czy pisać, jednak takie zobaczenie się twarzą w twarz było czymś szczególnym.

Jak to najczęściej bywało, Asha dotarła na miejsce przede mną i zajęła jeden ze stolików pod oknem. Złożyła także zamówienie, bo doskonale wiedziała, co takiego wezmę na pierwszy ogień – jedno americano i czekoladową babeczkę, o ile mają takie w witrynie. Taka rutyna pozwalała zaoszczędzić czas i mogłyśmy od razu przejść do głównego punktu spotkania, zamiast rozmyślać przez kilkanaście minut nad tym, jaki deser i napój będą najsmaczniejsze.

– Hej – rzuciłam do niej, zjawiając się jeszcze przed czasem, a mimo to z uczuciem spóźnienia. – Fajnie, że jesteś tak szybko i dzięki za kawę.

– Drobiazg – odparła i uśmiechnęła się. – Miło cię wreszcie zobaczyć. 

Chyba chciała wzbudzić we mnie poczucie winy, jakbyśmy się nie widziały miesiącami, a minęły raptem dwa tygodnie.

– Co słychać? – zapytałam, a Asha zamieszała swoje latte, które właśnie dotarło do stolika z moim zamówieniem.

– Raczej ty mi powiedz, co słychać, moja droga. – Jej głos nabrał tonu niczym wykładowcy uniwersyteckiego, co dla mnie oznaczało rozpoczęcie przesłuchania. – Tylko bez żadnego owijania w bawełnę, proszę.

Nie mogłam uciec przed zderzeniem się z ashowym spojrzeniem i wyczekiwaniem, dlatego upiłam łyk kawy i oznajmiłam:

– To słychać, że coś się zaczęło dziać na jednym polu w moim życiu. Dokładniej mówiąc, na polu miłosnym, tylko nie wiem, czy…

– Chwila. – Przyjaciółka podniosła rękę, by mi przerwać. – Czyli Gilbert się nie pomylił, kiedy mi o tym mówił? – Asha pochyliła się w moją stronę, a na jej ustach zagościł szeroki uśmiech. Dobrze wiedzieć, że dwoje moich najstarszych w tym mieście przyjaciół wciąż się wspólnie trzyma, choć dorosłość weszła w nas tak mocno. – Naprawdę ktoś zdołał przebić się do twojego serca?

Zabrzmiało to, jakbym chowała się za grubym murem, bojąc się kochać, a tak przecież nie było. Przynajmniej nie do końca.

Czułam, że się rumienię, przyjaciółka natomiast nad czymś myślała.

– Chwila! Czy… Czy ten, o którym chcesz mi powiedzieć, że rozgościł się w twoim życiu miłosnym, to nie jest sunT z twojego bloga? Ten, który zagadkowo komentuje i w ten sposób z tobą flirtuje? 

Nie tylko ona to zauważyła. 

Także inni czytelnicy Księgarni myśli, której starałam się nie zaniedbywać, wypuszczając jeden tekst tygodniowo, dociekali, czy czasem się tu jakiś romans nie kroi. Ktoś nawet przeprowadził drobne śledztwo i podzielił się swoimi wnioskami: za nickiem sunT kryje się osoba, z którą pracuję i przez to często się widuję. Inny czytelnik, świadomy, kim jestem i czym zajmuję się w gazecie, zasugerował, by przeniknąć do redakcji i poznać prawdę. Na to zareagował sam Theo, komentując to jako: „wtedy to w ogóle nie będę miał odwagi i żaden romans się nie wydarzy”

Na samo wspomnienie odczytania tego komentarza mocniej zabiło mi serce.

– Tak, to ten sam – odparłam, a przyjaciółka aż pisnęła.

– O matko! Nie sądziłam, że taka flirciara się z ciebie zrobiła! Czyli to właśnie o tym chcesz ze mną porozmawiać?

Upiłam kolejny łyk kawy i przez chwilę zbierałam myśli.

– Tak. A właściwie o tym, co wydarzyło się wczoraj.

– A co takiego się stało? Mieliście tę imprezę firmową, tak? I co, przetańczyliście razem noc?

Ugryzłam się w język, byle tylko nie powiedzieć, że było znacznie lepiej.

–  Nie. Pocałował mnie i powiedział, że chyba mnie lubi.

Teraz to pisk Ashy zwrócił na nas uwagę innych klientów kawiarni, przez co zawstydziłam się jeszcze bardziej. 

– O rany boskie! Naprawdę? – Mój mózg automatycznie przełożył to na „omo, jinjja?!”, bo okrzyk przypomniał mi o jednym z oglądanych przed laty seriali. – Gratuluję ci nowego związku!

– Ale my nie jesteśmy parą. – Szybko zgasiłam jej entuzjazm i szeroki uśmiech.

– Nie jesteście?

– Nie – westchnęłam. – I dlatego chciałam z tobą pogadać. Mam taki wielki mętlik w głowie.

Opowiedziałam jej o tym, co miało miejsce ostatniego wieczoru, nie zapominając o tym, jak wyjątkowa się czułam, kiedy Theo postarał się naprawić fatalnie podaną mątwę. Wspomniałam też o tym, jak bardzo chciałam wrócić z nim do domu, ale ktoś musiał zatroszczyć się o bardzo wstawionego Gavina.

Nie miałam tego za złe, w podobnej sytuacji też zatroszczyłabym się w pierwszej kolejności o najlepszą przyjaciółkę, jednak nie mogłam ukryć, że chciałam być ważna i brana pod uwagę przy podejmowaniu pewnych decyzji.

– To może zbierzmy to do kupy i spróbujmy podsumować, okej? – zasugerowała Asha, kiedy zakończyłam swój monolog i trochę bardziej zajęłam się ostygłą już kawą. 

– Jeżeli to pomoże.

– Po pierwsze – Asha zignorowała moją odzywkę – wasza relacja zaczęła się zmieniać wraz z narodzinami Kącika, bo musieliście spędzać razem więcej czasu, a Theo zaczął ci się podobać.

– Zgadza się.

– Po drugie, od pewnego czasu jecie wspólnie posiłki także w weekendy i podczas tych spotkań rozmawiacie o wszystkim, nie tylko o pracy, tak?

– Tak.

Filiżanka była pusta, a ja czułam, że nadal potrzebuję kofeiny.

– Chcesz jeszcze jedną kawę? – zapytałam Ashę, wstając z miejsca.

– Tym razem cappuccino, tylko błagam, do mojego nie wsypuj cynamonu.

– Zrozumiałam.

Zamówiłam nam kolejne napoje, do swojego dodałam odrobinę ukochanej przyprawy, po czym wróciłam, a Asha podjęła przerwany wątek.

– Po trzecie, pojawił się kontakt fizyczny i pierwsze wyznanie. Mnie to wygląda na kolejne kroki rodzącej się miłości. 

– Łatwo się mówi – mruknęłam. – Co twoim zdaniem mam teraz zrobić?

– Odpowiedzieć na jego wyznanie, czy to nie jest oczywiste?

– Ale Theo powiedział, że „chyba mnie lubi”. To nic pewnego, jak powinnam się do tego odnieść?

Teraz to Asha westchnęła cicho.

– Mar, uwielbiam cię, ale czasami naprawdę wolno kumasz. I co z tego, że powiedział „chyba”? Poszedł za tobą, wysłuchał, nawet pocałował. To dla mnie jasne, że facet za tobą szaleje, teraz twoja kolej, byś pokazała, że go lubisz. Jeśli boisz się powiedzieć mu, co czujesz, to na razie bądź dla niego tak miła, jak dotychczas, i poświęcaj mu uwagę. Niech zobaczy, że jego wyznanie nic nie zmieniło, że wciąż czujesz się przy nim swobodnie.

– A jeżeli to mu nie wystarczy?

Ktoś pewnie powie, że miłość nie wymaga spełniania oczekiwań, a rodzi się po prostu z drobnych gestów, wspólnych pasji i wartości, mimo to naprawdę byłam zdezorientowana i potrzebowałam jasnej rady.

– Wówczas zrób to, w czym jesteś najlepsza – napisz o tym. Niekoniecznie w ramach posta dla Księgarni, a po prostu do Theo. – Przyjaciółka upiła odrobinę kawy, nad górną wargą pozostał jej ślad po pianie. – A potem mi go przedstaw, jestem go bardzo ciekawa.

– W swoim czasie, moja droga.

Najpierw musiałam przekonać się, czy rytm bicia serca mojego i sunbae jest choć trochę podobny. 

Po powrocie nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Asha pomogła mi poukładać sobie pewne rzeczy, ale i tak nie czułam się pewnie. W głowie wciąż odtwarzałam to, co miało miejsce niespełna dobę temu, do tego korciło mnie, by odezwać się do Theo. Problemem było to, że nie miałam pojęcia, co mu powiedzieć albo napisać, by dać do zrozumienia, że ten pocałunek nie był bez znaczenia.

Mężczyzna mógł tak bowiem pomyśleć, skoro przez resztę wieczoru nie zrobiłam nic, by pokazać, jak bardzo zachwycił mnie tym krokiem. Właściwie to przez moment udawałam, że w ogóle go nie dostrzegam, ale on… Zachował się jak na dżentelmena przystało. Kto inny zadbałby o to, by jedzenie naprawdę mi smakowało? Do tego pokazał, że chętnie wybierze się ze mną na kolację, kiedy będę chciała zjeść mątwę w swoim ulubionym miejscu, gdzie ją podają. To ucieszyło mnie równie mocno, co pocałunek – bo musiało znaczyć, że ja też coś znaczę dla Theo. Choć jednocześnie mnie to przerażało.

Zastanawiając się, czy napisać do sunbae, czy nie, doczekałam do wieczoru, kiedy to postanowiłam – za radą Ashy – stworzyć tekst dla Księgarni myśli, by pozwolić sobie uporać z częścią uczuć. I wtedy też pojawiła się wiadomość, od mężczyzny, a moje serce zabiło mocniej.

Dotarłaś bezpiecznie po wczorajszej imprezie? Wybacz, że Cię nie odprowadziłem, ale sama widziałaś, w jakim stanie był Gavin. Co porabiasz?

Mogłam napisać prawdę, mogłam nie odpowiedzieć nic – ta druga możliwość była bardziej prawdopodobna, bo naprawdę nie wiedziałam, co napisać. A co, jeżeli zaprosiłby mnie na spacer, gdybym napisała, że nie mam planów i nie robię nic wielkiego? Nie byłam jeszcze gotowa, by stanąć z nim twarzą w twarz.

Dlatego napisałam, że po spotkaniu z przyjaciółką mam zamiar odespać cały tydzień, co też właściwie uczyniłam, wrzucając tylko lekką kolację. Ale nie pospałam tak długo, jakbym chciała, bo już przed szóstą wpatrywałam się przez okno na budzący się w niedzielę świat. Jak to często ostatnio miałam w zwyczaju, opublikowałam wpis, po czym wzięłam się za rozciąganie. 

18 września 20XX, niedziela

Autor: Marut’a

BRAK KOMENTARZY


Bore da! Dzień dobry!

Powietrze coraz bardziej pachnie jesienią, cieplejsze swetry już czekają, by je na siebie założyć, a gorąca herbata ponownie staje się moim ulubionym przyjacielem podczas wieczorów. Nadchodzi też pora, kiedy będę chciała bardziej ogrzewać się w towarzystwie lubianych osób. Ostatnio szczególnie przy jednej z nich czuję się bardzo dobrze.

Jesień to dla mnie także początek nowych wyzwań. W tym roku wraz z tą porą roku zaczynam pisać więcej o uczuciach. Wiecie, co na razie przyniósł mi research? Teorię, że względem niektórym emocji jestem odrobinę ślepa, a przez to czasami nie mam pełnego obrazu sytuacji. Liczę, że to wyzwanie pozwoli mi nauczyć się czegoś o sobie.

A Wam życzę jesieni pełnej tylko ciepłych uczuć i wspaniałych ludzi wokół.


Księgarnia myśli nie wymagała ode mnie rozważnych i wyważonych akapitów jak Kącik, przez co czasami pojawiały się nieznacznie chaotyczne wpisy, ale nie miałam wątpliwości, że i tak zostaną odebrane raczej ze zrozumieniem. 

Po publikacji mogłam oddać się spokojnej niedzieli, jedynie gdzieś z tyłu głowy mając myśl, że Theo być może jeszcze ze mną nie skończył. Wiadomość esemes wiadomością, nie doczekałam się żadnej odpowiedzi, bo i na żadną zbytnio nie liczyłam. Ale sunbae mógł utrzymać ze mną kontakt nie tylko przez telefon. 

Nie sądziłam, że nie będę w stanie zmierzyć się również z komentarzami pod tym wpisem, a to za sprawą Theo, który w swoim stylu rozpalił czytelników i moje serce, kiedy późnym popołudniem dał o sobie znać. 


12 KOMENTARZY

sunT 18 września 20XX 18:08

Chcę zanucić Ci dzisiaj tylko jedno: „I know how to win, before you begin”. Nie będę już tchórzem. Mnie też jest z Tobą dobrze.


Xyzflower 18 września 20XX  18:48

Ooo! Co tu się dzieje? Panie sunT, prosimy o szczegóły!


Albertoooxo 18 września 20XX 19:05

Nigdy nie sądziłem, że będę shipował obcych ludzi w Internecie, ale tak mam z Wami! Powodzenia i szczęścia!


Mariposanotuya 18 września 20XX 19:15

Czyżbyście coś podziałali? Wow! Gratulacje!


comendanteNarcos 18 września 20XX 21:03

Wpis jak zwykle ciekawy, ale panie sunT! Prosimy o zdradzenie, czy wybranka już w pełni zdobyta?




4 komentarze:

  1. Ooo juz sobie przypomnialam co bylo w ostatniej czesci. Ciekawe co z tego wyjdzie.
    Jaka jest miedzy nimi roznica wieku? Zwrocilam na to uwage, gdy wspomniala o straszym koledze. Czy to jest znaczna roznica wieku czy niezbyt?

    Hmm znam takie kolezanki jak ona. Niby przyjacielska, ale cos zawsze jest nie tak. Mocno oceniajaca jest i sprawia, ze wchodzi w rozmowe dyskomfort, a powinno byc przyjemnie.
    Fajnie bardzo mocno ja rozrysowalas ta kolezanke, postac, obok ktorej nie przejdzie sie obojetnie w tekscie.

    Niby dwoje doroslych ludzi zaczyna romans w pracy, ale wydaja sié malo dojrzali emocjonalnie. Facet dojrzaly nie mowi . chyba cie lubie i robi takie podchody, a dojrzala kobieta, nie zastanawia sie czy to pewne. Troche ich zachowania i rozmowy przypominaja mi zwiazki nastolatkow. Rozumiem ze to przyjaciele ale brakuje mi tutaj troche dojrzalosci. Takcy bardzo sa niewinni. Moze to kwestia ich osobowosci, jeszcze nie wiem.

    Heh sprytna ta przyjaciolka. Lubie ja. Mam nadzieje, ze bedzie czesciej wystepowac w tej serii.

    Dobra rada. Jak czegos nie mozna powiedziec, to lepiej to napisac. Wdtdy sie i przeanalizuje swije uczycia i rozwaznie dobierze slowa.




    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze, co mi przyszło do głowy po przeczytaniu, to że w komentarzach o shipowaniu powinien byc tez jakiś nick typu MadWolf68 xdxd (ps. Ostatnio podczas esportowych worldsow, gdy kibicowalam Japoni, odczytano na wizji mojego tweeta i 68 wzieto za moj rocznik!!!! Xd pozniej mnie przeproszono).
    Swoją drogą jest jakaś władza w tych komentarzach, w sensie, tak mnie nawiedzilo, ze gdyby ktos sie podszyl pod nick sunT i nawypisywal pierdol, matko. Ale opuscmy ciemne miejsca mojej wyobrazni, wróćmy do rozkmin, których sie obawiałam!!! Mar, dziewczyno, ty sie juz nad niczym nie zastanawiaj, lec i caluj, niczego nie zaluj! Dobrze ze jest taka Asha, ktora trzyma reke na pulsie. Nie wycofuj sie!!
    Dobrze, ze sms nie zostal bez odpowiedzi, tego się balam.

    Gdzie ciag dalszy!!! Widzialam, ze w tym tygodniu nie ma Bore da, jak to!!! Jak mam z tym teraz żyć xddd !!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 마자요! Zgadza się, na wyzwanie 132 nie pojawiło się [Bore da], ale wyjaśnienie jest proste - akurat pod klucze miałam inne inspiracje. Poza tym linia fabularna w serii nie pokrywa się już z tegorocznym kalendarzem, pomyślałam, że Mar i Theo potrzebują trochę oddechu, nim Ty będziesz mogła dostać kolejne pocałunki :D Ale bez obaw, fragmenty kolejnych tekstów od sierpnia mam pozapisywane i w pliku, i w zeszycie, więc już następne wyzwanie będzie z nimi ;)

      Usuń
    2. <3
      No to jestem spokojna ;)

      Usuń