Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 9 maja 2021

[98] Oscuro y Bendito: Nice boys never say: "People eat insects" ~ Miachar

  Po ponad roku wracam do serii, korzystając z tych scen, które udało mi się w 2020 spisać. Mam nadzieję, że najbliższe miesiące pozwolą na napisanie całości.


Skoro udało się ustalić, gdzie przebywa kamerdyner Jan – zaginiony, choć raczej głęboko skryty – nie było czasu do stracenia. Należało jak najszybciej zebrać tyłki w troki i ruszyć, by go dopaść i zapytać, co takiego wyczynia, przyprawiając panią Ortegę o kołatanie serca i nalot ciemnych myśli.

Maiti i jej partner nie potrzebowali zbyt wielkiego przekonywania. Kiedy tylko Jesse poinformował ich o wyniku poszukiwań, przystąpili do pakowania, co młodzieniec mógł obserwować z miejsca przeznaczonego dla gości, gdzie zasiadł w jednym z dwóch szarych foteli, a jedna z jego brwi niebezpiecznie unosiła się z każdą sekundą coraz wyżej. 

Detektywi zdawali się mieć wszystkie potrzebne na podobne eskapady rzeczy w biurze – wystarczyło otworzyć ustawioną w najciemniejszym kącie szafę, by zobaczyć na własne oczy należące do nich przedmioty, w tym nie tylko ubrania, co jakieś ciężkie woluminy, które chyba do walki – przynajmniej zdaniem Jessego – się nie nadawały. A przy tym musieli rozmawiać, jakby pakowanie się nie było czynnością zbytnio absorbującą głowę.

– Chodząc wśród ciemności, zła się nie ulęknę… – zaczął Itzal, na co Maiti zareagowała po swojemu.
– Będę szedł z latarką oraz nożem i wybiję wszystkie napotkane ludzkie żmije.

Słysząc coś podobnego, człowieka mogły przejść ciarki, jednak Jesse przywykł już odrobinę do dziwnego zachowania tej dwójki prywatnych detektywów. Co nie zmieniało faktu, że zazwyczaj nie rozumiał ani ich poczucia humoru, ani dlaczego dzielą się na głos wieloma naprawdę dziwnymi myślami.

Jak właśnie teraz, kiedy Oscuro wygrzebała coś z wnętrza szafy, po czym spojrzała na partnera.

– Myślisz, że to będzie odpowiednia lektura na podróż? – zapytała, unosząc wolumin o pięknym tytule „Kodeks prawa karnego”.

Bendito jedynie spojrzał na nią przelotnie, gdy Jesse prawie zakrztusił się pitym właśnie prosto z puszki energetykiem.

– Jeśli tylko nie będziesz chciała nikogo nią zabić, uderzając przez łeb, to w porządku – odparł i zapiął spakowany plecak.

Był już gotowy do drogi. Na polu bitwy pozostała już tylko Maiti, która – choć bardzo się starała – nie była w stanie znaleźć dla tomu miejsca w swojej walizce średnich rozmiarów.

– Na litość boską – stęknęła i wyprostowała się, za nic mając utkwione na sobie spojrzenia dwóch mężczyzn. – Potrzebuję przerwy.

W jej przypadku oznaczała ona napicie się wody, ale nie zaprzestanie mówienia, bowiem jeśli coś przychodziło jej do głowy, wolała się tym dzielić, niż tylko trzymać to dla siebie.

– Pamiętam jedną taką sytuację – odezwała się, na co Jesse miał wielką ochotę westchnąć – jak byłam w liceum. Wracałam wtedy po lekcjach do domu, musiałam przejść przez taką długą zebrę ze światłami. Przystanęłam przed nią, bo było czerwone, i jak przejeżdżał autobus, to zwyczajowo przeglądałam się w bocznych oknach i drzwiach.

– No i po co nam to pani mówi? – zapytał haker, którego wyraźnie zaczęło nudzić to, ile rozmów detektywi są w stanie odbyć podczas zwykłego pakowania się. – Wielu ludzi tak robi.

– Ale wtedy, jeden jedyny raz, się w nich nie widziałam – dokończyła kobieta, zupełnie niezrażona słowami młodego pomagiera. – Nie było mojego odbicia i przez chwilę się wystraszyłam, że mnie nie ma. – Spojrzała na partnera. – Może Jan jest teraz w takiej sytuacji? Może wydaje mu się, że już nie istnieje, od kiedy hrabia jest martwy i nie ma mu kto wydawać rozkazów? To przecież było sensem jego życia przez kilka ostatnich dekad!

Ostatnie słowa poniosły się wyższym głosem, a Oscuro wyglądała na okrutnie przygnębioną, jakby przygniotło ją coś, co właściwie w ogóle jej nie dotyczyło. Młody asystent jedynie pokręcił głową, pewien, że wybiera się w podróż na drugi koniec wspólnoty z największą wariatką, jaką do tej pory spotkał. A przecież w więzieniu miał styczność z wieloma dziwakami.

– Ale to się na pewno uda? Ta cała wyprawa? – zapytał pod nosem, na co Bendito posłał mu spojrzenie mówiące, by pomyślał, zanim odezwie się kolejny raz.

A przynajmniej wydawało się, że miało ono tak wyglądać.

Wiadomo. To nie pierwsza taka robota, którą bierzemy.

– Czyli wcześniej też podróżowaliście na drugi koniec kraju, by kogoś złapać? – Jesse potrzebował się upewnić, bo mimo szczerych chęci jakoś nie potrafił zaufać wszystkiemu, co ta dziwna dwójka mu mówiła.

Tym razem do odpowiedzi zgłosiła się Maiti. 

– Oczywiście, kilka razy. Bo wiesz, nie każdy jest chętny na odpowiadanie o zdarzeniach, które miały miejsca, i w ogóle nie rozumie, dlaczego nie może uciec przed tą czynnością.

– Zawsze udawało wam się przesłuchać każdego, kto tego wymagał?

– Jednego gościa chwyciliśmy nad klifem – odpowiedziała. – Istniało ryzyko, że skoczy, ale udało nam się z nim porozmawiać.

– Jak to się skończyło?

– Gość jeździ teraz na wózku, ale poza tym to wszystko z nim w porządku.

„A z tobą to niekoniecznie”, pomyślał Jesse, patrząc, jak Maiti z wnętrza walizki wyciąga jakąś dziwną zabawkę.

– A co to za grzechotka? – zapytała siebie, po czym odłożyła przedmiot na bok. – Pewnie Chenmo mi to wrzucił. Ha, udało się!

Można jej było gratulować, kodeks się zmieścił, a nawet zdołała wrzucić na wierzch czarną koszulkę, która do tej pory leżała na ziemi przy jej stopach.

– Pamiętaj – powiedziała, zwracając się do młodego hakera – czerń zawsze dobrze się spisuje, kiedy zakładasz ją, wychodząc do ponurych ludzi. Jednak kiedy wiesz, że pchasz się do miasteczka, gdzie wszystko jest kolorowe, od ścian domów zaczynając, a na włosach mieszkających tam kobiet nie kończąc, musisz zdawać sobie sprawę, że jeśli się nie dopasujesz, cały twój misterny plan pójdzie w…

– No już, już. – Albo to było tylko takie uczucie, albo Itzal powstrzymał koleżankę przed powiedzeniem czegoś brzydkiego. – Wydaje mi się, że zrozumiał, co chciałaś mu powiedzieć.

– A jeśli nie? Jeśli będzie tam nosić te swoje szare czy czarne bluzy z kapturem? Zjedzą nas chwilę po tym, jak się zjawimy.

Jesse uniósł brew. 

– Nie chcę być niegrzeczny czy coś, ale z naszej trójki to pani jest dzisiaj ubrana na czarno niczym Anioł Śmierci czy ktoś mu podobny…

Detektywi spojrzeli na niego z uwagą.

– Czy ty się starasz ją obrazić? – zapytał Itzal, na co chłopak lekko się zarumienił.

– Nic się nie stało – odparła Maiti. – Mili chłopcy nigdy nie mówią: „Ludzie jedzą insekty” – podzieliła się mądrością – więc nie ma na to szans.

Jesse westchnął.

– Dlaczego wciąż wydaje się pani, że jestem miłym chłopcem? Przecież rok przesiedziałem w kiciu.

Oscuro wreszcie wygrała walkę z walizką, zamknęła ją i podniosła obie ręce w geście niezaprzeczalnego zwycięstwa.

– Bo masz oczy jak szczeniaczek – rzekł – a ich właściciel nie może być kimś złym. Okej, jestem gotowa. Ruszamy?

Haker miał ochotę westchnął, prychnąć i przerzucić oczami – najlepiej wszystko w tym samym czasie – ale się opamiętał. Oto miał wyruszyć z tą dwójką na pierwszą wspólną wyprawę, by posunąć śledztwo do przodu, a nie mógł – mimo usilnych starań – przewidzieć scenariusza, jak to się powiedzie.

Bo po kim, jak po kim, ale po Maiti i Itzalu spodziewał się naprawdę wiele. Niekoniecznie w pozytywnym sensie. 


1 komentarz:

  1. Kurcze, tak mysle i mysle, i nie mogę sobie przypomnieć, czy cos z tej serii juz czytałam czy nie. Na początku troszkę się gubilam w padających imionach, ale szybko się polapalam. Choć fabuły wciąż nie mogę skojarzyć, cóż z tym Janem się stało i hrabim (chociaż cos mi kurde świta, no pamięć juz nie ta!!) , I czemu jako jedyny na polsko brzmiące imię. Sam jednak ten "odcinek" wprowadza fajny nastrój i Zajebiście nakreśla postacie! Każda jest inna, a ich odmienne zachowanie budziło mój uśmiech. Jest ktos groźny, ktos, kto zdaje sie lekko szalony (tak odebralam Maiti, cos w jej sposobie bycia przypomina mi taki typ geniusza swojego zawodu, zyjacego we wlasnym swiecie, lubiącego dyskutować z samym soba) i kogos kto na to wszystko przewraca (nie przerzuca ;) ) oczami ;D no ja się nie mogę doczekać co z tego wyniknie ;D

    OdpowiedzUsuń