Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 28 lutego 2021

[91] Życie nigdy nie postawiło mi drinka ~Miachar

  W ostatnią środę (24.02.) minął rok od premiery pierwszego odcinka dramy, która stała się moją ulubioną. Poza pięknem krajobrazu i ciepłem, jakim mnie napawała, ofiarowała również możliwość poznania południowokoreańskiej poezji, po którą sięgnęłam i w tym tekście, by oddać jej hołd.

감사합니다



Życie nigdy nie postawiło mi drinka*.
Ani razu nie otrzymałam od niego słodkiego napoju pełnego alkoholu, który mógłby przynieść mi ukojenie i zapomnienie.
Nie miało za to żadnych oporów, by uderzać we mnie wszystkim tym, co mogło zgiąć mnie do ziemi, przycisnąć do podłoża i odebrać tych kilka oddechów, jakie chciałam jeszcze z siebie wydać. Nie widziało nic złego w dorzucaniu kolejnych problemów, jakbym stała na ringu gotowa mierzyć się z coraz silniejszym przeciwnikiem.
Lubiło uderzać we mnie nagłym i nie mającym jednoznacznej przyczyny zatruciem, przy którym odechciewa się wszystkiego, a jedyne, co wchodzi, to gorzka herbata i kromka chleba z masłem.
Nie miało nic przeciwko temu, by kofeinę z kawy zamienić mi we wroga, który przytrzyma do drugiej w nocy i poczęstuje snem o komiksach rodem z horrorów i orzechowym pocałunku kogoś, kogo nie znam, a kto śmiał się nazwać moim przyjacielem.

Brutalnie dało mi do zrozumienia, że powinnam porzucić swoje granatowe trampki za kostkę i czarne tenisówki dwudziestolatki, a założyć beżowe trapery, bo przed trzydziestką czekają na mnie góry, na które będę wchodzić i z których zejdę, a im dalej w czas, tym lepiej nie będzie. Że pokaże mi, iż słaby ze mnie człowiek na wszystkich polach, jakie tylko mogą przyjść na myśl.
Czasami budziłam się ze złudzeniem, że może jednak coś dla Życia znaczę, że jeszcze czeka na mnie coś wspaniałego, a inni przestaną mnie wyzyskiwać i rościć sobie prawa do używania mojej głowy, nóg czy rąk podług swoich celów.
Próbowałam zapomnieć o tym, że nie mam absolutnie nic do powiedzenia w kwestii szczęścia, bo przecież ono powinno być moim udziałem, jeżeli tylko się o nie postaram. Lecz jak mogłam o tym choćby pomyśleć, kiedy Życie rzucało we mnie kolejną porcją błota i śmiało się ze mnie zamiast choć raz mnie ugościć, uznając za równego sobie?
Kiedyś próbowałam sobie z Życiem poradzić, zrobić coś, by było dla mnie łaskawsze. Chyba przewidziało moje plany i dlatego postawiło przede mną w barze – jakże bardzo Życie rozkochało się w ironii – dawno niewidzianą znajomą, która mogła mnie co najwyżej postawić do pionu, rzucając kolejną uwagą na mój temat, bo przecież nigdy nie mogłam spełniać jej standardów.
– Widzę, że niewiele się zmieniłaś – powiedziała na powitanie, a ja ani trochę nie mogłam odebrać tego jako komplementu, rozpoznając złośliwość wymalowaną na całym jej obliczu. – Słyszałam, że nominowano cię do jakieś nagrody za to twoje pisanie, gratulacje.
Ani trochę nie życzyła mi dobrze, właściwie nawet nie była w stanie zazdrościć, a jedynie patrzeć z politowaniem i pogardą. Życie tak wiele razy mnie kopnęło, że inni starali się robić to samo, biorąc mnie za jakiegoś karalucha czy innego insekta, nad którym można się popastwić lub którego tak łatwo można zgnieść.
Nie chciałam z nią rozmawiać, jednak Życie nie pozwalało mi odejść od niej zbyt szybko i kiedy ona piła drinka – ironio, ironio – ja zanurzałam usta w szklance z wodą, bo tylko ona jedna chciała, bym jednak żyła.

– Wciąż malujesz paznokcie jedynie na granatowo?
Zabębniłam nimi o blat stolika, by nie miała żadnych wątpliwości.
– Wciąż bierzesz tematy z dupy, byle tylko podtrzymać rozmowę?
Uśmiechnęła się tylko i odeszła, gdy ktoś zaproponował jej, by się do niego dosiadła.
Musiałam przyznać Życiu, że to była niezła zagrywka z jego strony, ale ja wciąż nie mówiłam pas. Jeszcze chciałam mieć coś do powiedzenia.
Postanowiłam się zbuntować i zaprotestować przeciw takiemu Życiu. Pozostałam w swej ukochanej sferze, owinięta kołdrą niczym naleśnik, z prostym planem, by na wodzie i ukochanych owsianych plackach i jabłkach wytrwać tak dzień, dwa, może nawet trzy, i z tego miejsca pisać, pisać i pisać. Może inni wzięliby mnie za chorą i pomstowali na to, że fatalny moment wybrałam sobie na przeziębienie, mnie by to wcale nie przeszkadzało. Ale i ten plan spalił na panewce już w ciągu pierwszej doby – Życie jedynie naśmiewało się ze mnie, szeptało mi do ucha: „symulant, symulant, symulant!” i obrzuciło kolejnym błotem, wpraszając do mnie macochę, która szybko mój bunt przerwała.
Patrząc wstecz na wszelkie walki z Życiem, musiałam powiedzieć to głośno i wyraźnie, by to do mnie dotarło: „Przegrywam”. Ale czy ci, którym powoli odbierane jest wszystko to, co kochają, nie stają się w końcu zdolni do wszystkiego, nie mając już nic? Wciąż miałam coś, czego Życie nie było mi w stanie odebrać – swoją wyobraźnię i dwie sprawne ręce – póki nie zdobędzie się na ten ostateczny krok. Do tego czasu winnam toczyć z nim boje, by w końcu to ono uległo mnie, pochyliło się i okazało choć odrobinę serca.

Życie nigdy nie postawiło mi drinka, dlatego ja nie zamierzałam być dla niego miła. Zamierzałam za to przygotować się, by podzielić z nim kopniakiem, który wyśle je daleko poza moje pojmowanie i sprawi, że ono wróci z podkulonym ogonem, skłoni mi się i powie:
– Oto twój drink, moja pani.
Taki dzień kiedyś nadejdzie, nie mogłam więc się załamywać.
Życie nigdy nie postawiło mi drinka, za to ja nigdy nie oddałam mu całej siebie. Walka trwa i będzie trwać, póki któreś z nas nie wyda ostatniego tchnienia.

_____________________________
*wers pochodzący z wiersza „Drink” autorstwa Jeong Ho Seunga.


3 komentarze:

  1. Nic tak nie skopie ci dupy jak życie.
    Przeciwności losu i słabość jakoś nie idą mi w parze. Im więcej los rzuca nam kłód pod nogi czym stajemy się silniejsi. A może po prostu robi się już wszystko jedno a ogarnia nas bardziej obojętność niż siła że można zmierzyć się ze wszystkim.

    "jakże bardzo Życie rozkochało się w ironii – dawno niewidzianą znajomą..." Pięknie napisane.

    Bardzo przemawia do mnie ten temat. Jest pełen głębi i prawdy z najszarszych odmętów życia.

    Tylko woda chciała bym żyła 💜

    Przykre jest życie gdy myśli się że cały proces to walka. A czasami wystarczy popłynąć z padem zmian. Może walczymy bo opieramy się drodze którą rzeczywiście powinniśmy kroczyć ale tego nie dostrzegamy.

    Fajny ten tekst.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię czytać teksty, które zostały napisane pod wpływem ispiracji ulubionych rzeczy. Wtedy są najbardziej życiowe i uwydatniają dużo emocji.
    Moja terapeutka zauważyła ostatnio, że nie robię nic innego, tylko walczę. Jakby nie było dla mnie chwili oddechu, pauzy, nie pozwalalam płynąć życiu z prądem. I tak właśnie w tym tekście też przedstawiłaś punkt widzenia osoby, która myśli, że jest coś winna światu. A gówno. Nic nie jesteśmy nikomu winni, tylko sobie. To my decydujemy o sobie i mamy prawo do siebie. Mamy prawo, by żyć, po coś tu kurźwa jesteśmy, coś nas tu ściagnęło. Jasne, że przeciwności ciągle będa się pojawiać, podoba mi się to porównanie do ringu i coraz to silniejszych przeciwników. Bop chyba na tym polega życie, żeby nie było zbyt nudno.
    Bardzo podoba mi się ten tekst, gdyż uderza w największa chyba życiową zagadkę, zadając proste pytanie - dlaczego?
    Mega refleksyny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, taki metaforyczny ten tekst!
    Na poczatku gubilam sie w zdaniach, ale szybko pozowolilam sie przekonac strukturze. "... poczęstuje snem o komiksach rodem z horrorów i orzechowym pocałunku kogoś, kogo nie znam, a kto śmiał się nazwać moim przyjacielem." To było bardzo ładne.
    Cóż dużo mówić, poetycki dla mnie ten tekst, a z poezji się nie kwestionuje, poezję się kontempluje ;) I ja tak wlasnie zrobie. Bo daje do myslenia ta walka z zyciem, ta nieustepliwosc i narzedzia, ktorymi te walke mozna podjac.
    "Tematy z dupy" (dobre to bylo xd) ladnie lamia schemat, pozwalaja spojrzec na calosc z przymurzeniem oka, co nadaje wiecej lekkosci refleksojom.
    Lubie czytac takie refleksyjne twory. Bardzo.

    OdpowiedzUsuń