Kolejne zlecenie, jakie wpłynęło do biura prywatnych detektywów, nie wywołało u nich zachwytu. Nie dlatego, że kroiła im się spora zagadka, którą trudno będzie rozwikłać w narzuconym czasie jednego tygodnia, ale taka, która wymagała kolejnej podróży. Jakby odnalezienie lokaja Jana nie wystarczyło za wszystkie wycieczki w ostatnich miesiącach.
Jak Itzal przełknął to, że będą musieli wsiąść w pociąg, przejechać kilkaset kilometrów i dopiero zacząć pracę, tak jego wspólniczka nie była w żaden sposób zadowolona z podobnego zadania. I nie chodziło tylko o to, że znowu muszą się przemieścić, kiedy jej marzy się raczej coś na miejscu. Od kilku tygodni chodziła jakaś nie w sosie, a przyjęcie tego zlecenia tylko nieco bardziej popsuło jej humor.
Bendito mógł to odczuć dosłownie na własnej skórze.
– Dlaczego akurat tutaj, co? – rozległo się za plecami mężczyzny, a ten ledwie co zdołał powstrzymać się od głośnego westchnięcia.
Zazwyczaj bywał cichy i spokojny, czasami wręcz chłodny w obejściu, ale to było podyktowane koniecznością, gdy zbyt długo przebywał w towarzystwie. A że prowadzili razem biuro detektywistyczne, spędzali ze sobą naprawdę sporo czasu. Zwykle mu to nie przeszkadzało, ale teraz miał ochotę wysłać Maiti z powrotem do miasta i samemu zająć się tym zleceniem.
– Bo tutaj doszło do zdarzenia? – rzucił w odpowiedzi i obejrzał się na kobietę, która szła kilka kroków za nim, wyraźnie niezadowolona z tego, że musi właśnie iść pod górę, by dostać się do niezbyt ciekawie wyglądającego motelu. – Mówiłem ci o tym przecież, jak i zasugerowałem, że wezmę ze sobą Jesse’ego, byś mogła nieco odpocząć.
Panna Oscuro bowiem nie wyglądała najlepiej w ostatnim czasie. Była strasznie blada i co rusz można by pomyśleć, że zaraz osunie się na ziemię. Wyglądała na jeszcze szczuplejszą, a już i tak przypominała patyczaka, do tego chyba nawet pomijała większą liczbę posiłków niż dotychczas. Krótki urlop pewnie dobrze by jej zrobił, ale uparła się, by zająć miejsce w pociągu i tu przyjechać, bo przecież ma pracę do wykonania.
Oby jej to tylko nie zabiło, przeszło przez myśl Itzala, gdy przystanął na wzniesieniu i zaczekał na koleżankę. Do tego pomyślał sobie, że gdyby teraz potknęła się o coś na chodniku, to nie tylko by się przewróciła, ale może nawet i sturlała w dół niczym kula śnieżna. Kto by ją wtedy ratował? Pewnie padłoby na niego.
Właśnie dlatego sugerował, że weźmie ze sobą młodego pomocnika, ale Maiti się uparła. A że była jak ten osioł, musiałby przejść przez trudną walkę – i z góry przegraną – by mówić, że chociaż spróbował. Jesse też starał się przekonać szefową, by ta zrobiła sobie nieco wolnego i odpoczęła, ale jak grochem o ścianę. Do tego Oscuro nadal zdawała się pozostawać pod wpływem tamtego snu i wyobrażać sobie, że haker ich zdradzi i wpakuje jej kulkę prosto w serce. Młodzieniec tłumaczył, że coś podobnego nigdy mu się nie nasunęło, że dla niego ta dwójka jest niczym wybawcy, bo dzięki ich propozycji pracy po odsiadce mógł wrócić na łono społeczeństwa, ale te słowa padały na grunt, gdzie nie mogły stać się ziarnem. Maiti pozostawała nieufna, a przez to ciężej było się z nią porozumieć.
– Nie potrzebuję żadnego odpoczynku – burknęła teraz, a partner ani trochę jej nie uwierzył. Choć zaciskała wargi, by nadać sobie nieco groźniejszy wygląd, to dało się od razu zauważyć cienie pod oczami i bardziej ziemistą cerę. – Chcę tylko jak najszybciej znaleźć sprawcę, złożyć zleceniodawcy raport, a za zapłatę kupić sobie wielki termiczny kubek, by wlewać do niego kawę przed wyjściem na spacer.
– Nie wychodzisz za często na miasto? – zapytał, zerkając na nią. – W sensie po pracy? Na te swoje spacery? Rozumiem, że to może być dla zdrowotności, ale przecież… Przecież…
Nie zdołał dokończyć, bo wzrok, jakim właśnie przeszyła go Maiti, nakazał mu jak najszybciej zamknąć jadaczkę. Doskonale wiedział, kiedy lepiej jej nie drażnić ani nie dokuczać, by nie otrzymać w zamian śmiertelnego ciosu.
Tym razem poza nabytą umiejętnością milczenia, kiedy wzrok tego nakazuje, od ataku Oscuro uratował go również dzwoniący w tej chwili telefon kobiety. Ta wyciągnęła komórkę z kieszeni nieco przydługich spodni i odebrała, uśmiechając się kącikiem ust.
– Słucham cię, mój drogi młodzieńcze. – Przez moment słuchała rozmówcy, po czym odsunęła urządzenie od ucha, kliknęła coś na ekranie, po czym rzuciła: – Okej, teraz słyszymy cię oboje.
– No dobrze. Dzień dobry, Itzal – rozległ się głos pomocnika, kiedy dwoje detektywów zatrzymało się przy płocie jednego z domostw zlokalizowanych na wzniesieniu. – Dzwonię, by przekazać informację od klienta. Zadzwonił do mnie kwadrans temu z wiadomością, że policja nie zamierza ponownie badać tej sprawy, jej zdaniem nie ma żadnych poszlak ani podejrzanych, Przeprowadzona sekcja zwłok głosi, że denat zmarł w wyniku zatrzymania akcji serca, co przy jego chorobach nie było zaskakujące i mogło prędzej lub później nastąpić.
Maiti zmarszczyła nos.
– Ale klient sądzi inaczej.
– Dokładnie. Prześlę wam obojgu na maila dokumenty, których skany dostałem, będziecie się mogli z nimi zapoznać. A jeżeli chodzi o tego podejrzanego, którego przedstawił nam klient, na razie jego telefon nie logował się w pobliżu motelu, gdzie znaleziono ofiarę. Jak coś się zmieni, to się odezwę, będzie to jakaś rozrywka.
– Przecież zapoznawanie się z informacjami to nie są tylko nudy – burknęła Oscuro, a Bendito powstrzymał się od komentarza, że dla kobiety nudne to bywają jedynie arie operowe, których właściwie nie słucha, bo jak ognia piekielnego unika oper, teatrów i filharmonii. – Do tego można się nieco wywiedzieć o charakterze człowieka. Jesse, ty tylko chcesz nam dać do zrozumienia, że jesteś zły, że tu nie przyjechałeś, prawda? Sam jednak widzisz, że nic się tutaj na razie nie dzieje.
– Ale życzyłbym sobie być tam z wami – oznajmił młodzieniec, po czym westchnął. – Wiecie, technologia technologią, włamy w cyberprzestrzeni to pestka, ale w grupie raźniej i takie tam…
– Powiedz, że się po prostu stęskniłeś – mruknęła Maiti, na co chłopak nie zareagował, jakby sobie życzyła. Żadnego słodkiego głosu szczeniaczka, który przymila się, byle tylko zostać pogłaskanym.
– Raczej zacząłem się nudzić. Jakby nie patrzeć, zostałem na posterunku sam jak palec, a ile można gadać z samym sobą, co nie? Z tym numerem to się nic więcej nie wydarzyło. Jak się ostatni raz połączył w pobliżu motelu podczas możliwego ataku, tak nic więcej, koniec jak amen w pacierzu. – Przebywanie z Maiti i Itzalem chyba zaczęło mu się mocniej udzielać, skoro w swoje wypowiedzi wplatał coś związanego z religią. – Nie wiem, co tam może na was czekać, więc proszę na siebie uważać, okej?
– Nasz kochany Jesse… – zaczęła Maiti, ale chłopak nieco niegrzecznie jej przerwał.
– Okej?
Natarczywość w jego głosie była pewną nowością, ale dobrze, że młody uczył się walczyć o swoje. W życiu bywało naprawdę ciężko, jak się nie miało twardego tyłka, to się człowiek mógł nieźle poobijać.
– No okej, okej – rzuciła Oscuro i westchnęła. – A ty daj znać, gdyby się pojawiła jakaś nowa aktywność.
– Się wie. Do usłyszenia.
Połączenie zostało zakończone, a Maiti spojrzała na kolegę. Na dobrą sprawę teraz powinni po prostu czekać, aż coś się wydarzy, a to mogło nastąpić w każdym czasie. Za godzinę lub więcej, jak i za kilkanaście minut.
– Myślisz, że uda nam się wypić gdzieś kawę? – zapytała i rozejrzała się nieco wokół. Właściwie to zatoczyła pełne koło wokół własnej osi, ale żadna witryna, żaden lokal nie przykuł jej uwagi. – Albo takie cudaczne coś, co ma tamta dziewczyna na drugiej.
Itzal spojrzał we wskazanym kierunku i uniósł brew. Nastolatka idąca z naprzeciwka trzymała w dłoni duży plastikowy kubek z jakąś fioletową zawartością. Podejrzewał, że to po prostu drobny lód zabarwiony jakąś chemią, nigdy za czymś takim nie przepadał, więc skrzywił się na podobną propozycję.
– Chyba jednak wolałbym kawę.
– Tak, z kapką mleka – mrugnęła Maiti i znowu wyciągnęła telefon. – Mogłam poprosić Jesse’ego, by znalazł nam najbliższą kawiarnię z dobrymi ocenami i gwiazdkami.
Bendito wciąż trzymał brew uniesioną, bo i ta sytuacja mogła się spotkać z taką reakcją.
– A to nie umiesz sobie tego sama znaleźć?
– On to robi jakoś szybciej i trafniej.
Mężczyzna nie skomentował tego, stłumił też westchnienie, które chciało opuścić jego pierś. Chyba naprawdę nie byłoby źle, gdyby ich pomocnik także był tu na miejscu, ale ktoś musiał zerkać do biura i sprawdzać, czy nie wpadły nowe zlecenia. Do tego zauważył, że Jesse dobrze czuje się właśnie w wynajętym pomieszczeniu, podczas wypraw natomiast nieco wycofuje. Ale do mierzenia się z Maiti i jej humorkami czasami dobrze było mieć wsparcie.
– To ja coś znajdę – mruknął tylko i wyciągnął własny smartfon.
Po dwóch minutach miał dwa wyniki, które mogli wziąć z koleżanką pod uwagę. Jak mógł się tego spodziewać, Oscuro naciskała, by przejść się do tej dalszej, bo miała tę samą ocenę, ale więcej komentarzy, czyli większą liczbę zadowolonych klientów.
– A co, jeżeli ci nie posmakuje? – zapytał Itzal, kiedy znowu pieli się pod górę.
Że też całe miasto pełne było podobnych wzniesień. Kiedy wrócą do siebie, pewnie będą mieć zakwasy lub też dość jakichkolwiek wędrówek przez kilka najbliższych tygodni.
– To się wrócimy do tej pierwszej propozycji, by ją też sprawdzić.
Mężczyzna jęknął otwarcie i dość głośno, para, z którą się właśnie mijali, posłała im zaniepokojone spojrzenie.
– No co? – Maiti nie widziała problemu. – Na razie i tak nie mamy żadnego planu, czekamy na wieści, to przynajmniej możemy się nieco poszwędać, popodziwiać coś i wyrobić sobie opinię o tym mieście, wiesz, tak na przyszłość.
– To miałoby sens, gdybyśmy tu kiedyś wrócili.
– Cóż, niezbadane są wyroki Najwyższego.
Nie do końca pasowało mu takie cytowanie, ale zamilknął, nie chcąc wpływać na nastrój Maiti. Do tego wiedział, że usta należy otwierać jedynie wtedy, kiedy ma się coś ważnego lub konstruktywnego do powiedzenia.
Poprowadził ich do lokalu, który jednak okazał się być zamknięty. Jedyne, co mogli zobaczyć, to ciemny szyld i opuszczoną roletę. Bendito westchnął, a Maiti już odwracała się na pięcie, by zawrócić i udać się do drugiego kawiarni, ale wtedy ponownie zadzwonił jej telefon. Rzuciła tylko okiem na ekran, by sprawdzić nazwę dzwoniącego, po czym odebrała i od razu ustawiła tryb na głośnomówiący.
– No hej, coś się zadziało? – rzuciła, a Jesse od razu przeszedł do rzeczy.
– Podejrzany został właśnie złapany przez kamerę umiejscowioną przed motelem, w którym doszło do zgonu. Mam go na poglądzie, na tę chwilę nie rusza się spod sklepu naprzeciwko, trudno powiedzieć, jaki będzie jego kolejny krok.
Oscuro i Bendito wymienili spojrzenia. Oboje dobrze wiedzieli, że należy porzucić myśl o kawie czy innym napoju, jeżeli chcieli go złapać i przepytać na okoliczności tamtego zdarzenia, musieli wziąć nogi za pas i jak najszybciej ruszyć pod motel.
– Dzięki za info, bez odbioru – rzuciła do telefonu kobieta i rozłączyła się, po czym przełożyła torebkę przez ramię i spojrzała na partnera. – To co, ścigamy się?
Itzal westchnął i chciał coś rzucić w odpowiedzi, ale Maiti już biegła przed siebie, wyprzedzając go o kilkanaście kroków. Kiedy musiała, biegała naprawdę szybko. Trzeba było tylko pilnować, by czasem mu nie runęła na ulicę, nim dopadną delikwenta.
Także puścił się przed siebie i po chwili biegli ramię przy ramieniu, jeżeli było to możliwe na wąskim chodniku. Po małym spadku terenu znowu musieli piąć się na wzgórze, ale teraz, kiedy nieco poznali teren, było to odrobinę łatwiejsze. Niecałe dziesięć minut później, zdyszani, ale jeszcze jako tako żywili zjawili się przed budynkiem, a po drugiej stronie ulicy dostrzegli mężczyznę w długim płaszczu, który niekoniecznie pasował do panującej pogody. Przez to jegomość od razu rzucał się w oczy, choć własnego spojrzenia nie odrywał od fasady motelu. Wyglądał, jakby na coś albo na kogoś czekał.
– Co robimy? – zapytał Itzal. Ich plan zakładał, że porozmawiają sobie ze wskazanym przez klienta możliwym sprawcą, ale nie mogli przecież ot tak podejść do niego i zapytać, czy przed trzema tygodniami kogoś tutaj zabił. – Korzystamy ze sztuczki z papierosem czy…?
Nie zdołał dokończyć pytania, nie miał też jak poznać odpowiedzi, bo ku jego zaskoczeniu Maiti już zbliżała się do nieznajomego, a nawet pomachała do niego, jakby jednak się znali, dawno nie widzieli i mieli do pogadania.
– Dzień dobry! – rzuciła dość raźno. – Zna pan ten motel? Wie pan, przyjechaliśmy tu z mężem na mały urlop i ulokowaliśmy się po drugiej stronie miasta, ale wydaje nam się, że tu ceny będą przystępniejsze.
Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony, jakby zupełnie nie spodziewał się, że ktoś może go o coś zapytać. A mrugnięcie oka później wyraz jego twarzy zmienił się diametralnie. Oczy spochmurniały, usta zacisnęły się, a cała sylwetka napięła, jakby właśnie zmienił się w drapieżnika gotowego do ataku. Nim Maiti zdołała pojąć, co może się wydarzyć, mężczyzna chwycił ją za włosy i przyciągnął do siebie. Kobieta krzyknęła z bólu.
– Co pan robi?! – zagrzmiał Itzal i podszedł w stronę podejrzanego. Nie zrobił jednak nic więcej, bo otrzymał kopniaka prosto w brzuch.
Napastnik zaś trzymał się mocno, nie mając problemu z atakiem na dwie osoby.
– Gdybyście naprawdę myśleli o noclegu tutaj, to byście poszli do recepcji, a nie mnie pytali – wycedził i pociągnął Maiti mocniej.
Przez to była jeszcze bliżej niego. Próbowała chwycić go za nadgarstki, nawet wbić w nie paznokcie, ale mężczyzna pozostawał niewzruszony. Bendito natomiast ledwo co podniósł się z chodnika. Wyciągnął przed siebie rękę, jakby chciał pokazać, że z jego strony nikomu nic nie grozi, ale to nie podziałało na podejrzanego.
– Proszę wypuścić moją koleżankę, porozmawiajmy – zaproponował.
– Porozmawiajmy? A wy co, z policji jesteście, że chcecie mnie przesłuchać? – Jego głos był chropawy i niski, ale nie brzmiał przyjemnie jak u niektórych filmowych amantów. Przed takim głosem to człowiek chciał się raczej gdzieś ukryć, ale wtedy ze zlecenia byłyby nici. – Czego chcecie? Kim jesteście?!
– Kimś, kto chce dowieść, żeś mordercą – wycharczała Maiti, wciąż próbując się uwolnić i nie dać popłynąć łzom, które pojawiły się w jej oczach. – Właśnie w tym motelu zabiłeś kogoś z zimną krwią!
Gdyby w pobliżu był jakiś świadek, przeraziłby się tego oskarżenia, może nawet i faktycznie wezwałby służby, ale jak na złość – los im jakoś tego dnia nie chciał sprzyjać – poza nimi na ulicy nie było nikogo. Nie przejeżdżał tędy żaden samochód, choć wcześniej było ich przynajmniej kilkanaście. Żaden mieszkaniec lub zbłąkany turysta nie kręcił się w pobliżu, a z motelu nikt nie wchodził ani nie chciał do niego wejść.
Poza mężczyzną, który właśnie ciągnął do niego Maiti. Przerażony Itzal patrzył przez moment za nimi, po czym ruszył ich śladem, chcąc przemówił napastnikowi do rozumu.
– Naprawdę proszę nas posłuchać, możemy porozmawiać i załatwić to bez użycia przemocy…
Na nic się to zdało, bo mężczyzna ponownie zamachnął się na detektywa, tym razem tak, że ten nie tylko upadł, ale też nie umiał się podnieść.
– Itzal!
Okrzyk Oscuro nikogo do nich nie przyzwał, choć w drzwiach hotelu zamajaczyła czyjaś postać. Ta może i zobaczyła, co się dzieje, ale w żaden sposób nie zareagowała, wycofała się tylko do środka i ciężko było ocenić, czy zamierza wezwać jakąkolwiek pomoc. Może dojdzie do wniosku, że jej życie jest o wiele cenniejsze i ukryje się, nie mając odwagi być małym bohaterem.
Detektywi nie mieli jak o tym myśleć, bo jak Maiti czuła nieustanny ból ciągnięcia za włosy, tak i Itzal niespodziewanie znalazł się dosłownie w łapie przestępcy, który chwycił go za kołnierz koszuli i także zaczął ciągnąć. Kierował się z tą dwójką właśnie do motelu, do jego środka, gdzie to przed kilkoma tygodniami znaleziono trupa.
Ciężko było stwierdzić, czy niedługo nie będzie ich tam nieco więcej.
łoł. łoł! no takiej koncowki sie nie spodziewalam! bylam pewna ze we dwojke tam sacyfikuja goscia raz dwa a tu on sobie zdaje radzic z ich dwojka! dobrze rozegrane narracyjnie ALE jak tak mozna no i ja mam nie wiedziec teraz co dalej sie wydarzy, ILE CZASU MAM ZYC W NIEPEWNOSCI no pani autorko! ;D kurcze no, dalo mi to po emocjach, poczatek nie wskazywal, ze tak sie rozkreci, tu kawusia, tu jakies bubble tea xd a tu ten zoczynca nagle pod hotelem, no nieee. ja chce wiedziec co dalej! moze wsrod zadan z pisarskiego sierpnia nadarzy sie jakies, co umozliwi odpowiedz???? bo ja nie wytrzymam no! ;D
OdpowiedzUsuńmilo bylo, milo bylo znow czytac o Oscuro!