Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

[95] Here and Now: Twinflames (cz.3) ~ Kaja Wika

 

Dzień leci pośpiesznie z nieba
Biurowy chaos zaczyna przyprawiać mnie o ból głowy. Tysiące myśli pędzą przez umysł na sekundę, zupełnie jak po autostradzie świadomości, rozbijając się o poglądy, doświadczenia i schematy porozstawiane na poboczach. Nie mogę już dłużej tego znieść. Jeszcze przed dwunastą wychodzę z firmy pod pretekstem spotkania służbowego. Przerwa na obiad to zbyt krótki okres, aby uciec i zaszyć się w ciemnościach własnej sypialni. Tam czuję się komfortowo, zasłaniając rolety nieprzepuszczające światła słonecznego. Lubię zaszyć się w ciemności. Lubię zaszyć się w ciszy.
Wychodzę pośpiesznie, nie dając sposobności nikomu na zatrzymanie mnie w drodze i zapytanie o najnowsze zlecenie od firmy Grutex. Wolę o tym nie myśleć - ani o głównym konsultancie, który okazał się być tą samą osobą, którą co noc widziałam w snach. Za to cały czas widzę jego twarz przed oczami i słyszę głos, który oznajmił, jak się nazywa. Kos. Robert Kos. Brzmiało to, jak marna podróbka sławnego na cały świat agenta służb specjalnych. 
Samotność rośnie z każdą chwilą
Przekręcając klucz w zamku, dłonie drżą mi niczym spanikowanej nastolatce na egzaminie dojrzałości. Są w dodatku tak spocone, że prawie upuściłam pęczek kluczy, próbując trafić w tę cholerną dziurkę. Zatrzaskując za sobą drzwi, kucam oparta o drewniane skrzydło. Kilka głębokich wdechów i pomykam do okna, aby wyprzeć ostatnie sygnały o jakże cudownym słonecznym dniu. Mimo że urodziłam się w samym środku lata, to czasami ten wielki ognisty potwór na niebie przytłacza mnie swoją obecnością.
Gdy w pokoju zrobiło się dość ciemno, usiadłam na łóżku. W istocie moja sypialnia była również salonem i kuchnią. No cóż. Na inne mieszkanie chwilowo mnie nie stać. Dobrze, że chociaż łazienka jest za ścianą. Inaczej spotkania towarzyskie na moim kwadracie, mogły stawać się momentami odrobinę niezręczne. 
Odosobnienie, tego właśnie teraz potrzebuję. Zbyt duża ilość bodźców działała na mnie drażniąco. Nie potrafię obcować teraz z innymi ludźmi, z ich energiami i światłem, które ewidentnie biło z ich duszy. Potrzebuję ciemności. Potrzebuję samotności. W tej ciszy i mroku zaszyję się na chwilę, zapominając o tym, od czego tak uciekałam. Gdy półcień spoczął w mojej głowie, zasnęłam.
Zastanawiam się, przed czym się ukrywasz
Nie planowałam tego. W gruncie rzeczy od niego także chcę uciec. Nie radzę sobie z jego istnieniem oraz tym, że iluzja senna uformowała się w rzeczywistości. Walczę z ideą przeznaczenia i bliźniaczych płomieni, gdyż nie jestem gotowa, aby taka kosmiczna anomalia pojawiła się w moim życiu. Oczywiście wiem, że nic nie przychodzi do nas przypadkiem i ludzie, których poznajemy, pojawiają się w naszym życiu w konkretnym celu. Może walka z przeznaczeniem nie jest zbyt dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę wszystkie filmy zekranizowane właśnie po to, aby uzmysłowić człowiekowi, czym to grozi, ale ucieczka wydawała się na ten moment wystarczającym ratunkiem. Jeśli ten mężczyzna był mi przeznaczony, to cienka czerwona nić nie pozwoli mi się od niego uwolnić. Póki ja będę uciekać, on będzie mnie gonić.
Nie możemy czuć się tu bezpieczni
Czym jest sen jak nie iluzją? Uformowaną treścią wysłaną przez podświadomość, aby poradzić sobie z pewnymi problemami. Z jakim problemem ma mi pomóc Robert, tego nie wiem. Czuję się niepewnie, gdy o tym myślę. Moje poczucie komfortu spada coraz bardziej, im bardziej ten mężczyzna się do mnie zbliża. A fakt, że istnieje naprawdę, porządnie zawirował moim światem.
Z jednej strony jestem zaintrygowana tym i zasypiając, czuję ekstrakcję, z drugiej zaś niepokój, gdyż nie rozumiem tego, co się dzieje. A może jedynie nie chce tego zrozumieć.
Księżyc pojawia się nieosłonięty przez chmury
Mimo drzemki w dzień śni mi się noc. Taka całkiem ciemna, rozświetlona jedynie pasem gwiazd na niebie. Nie widziałam w rzeczywistości tylu gwiazd na raz. Jedynie na fotografiach ukazujących drogę mleczną uchwyconą na przykład z Islandii czy Wysp Kanaryjskich. W moim śnie gwiazdy są wszędzie dookoła. Ja lewituje pomiędzy nimi, jakbym unosiła się na tafli wody, dryfując po oceanie życia. Jest tak spokojnie.
Gwiazdy nie dają zbyt wiele światła, wiec wokół panuje mrok. Nie wiem, czy jestem tu sama, bo nic nie widzę, oprócz migoczących światełek. Nagle czuje dotyk. Wzdrygam się gwałtownie. Oglądam wokół siebie, ale nic nie zauważam. Ni stąd, ni zowąd nad moją głową pojawia się księżyc. Fazą, w której postanowił mnie zaszczycić swoją obecnością, była pełnia. Jego blask poraził moje oczy, mimo że było to światło o wiele bardziej delikatne niż promenie słoneczne. Wtedy zdałam sobie sprawę, że nie znajduje się tutaj sama. Obok mnie unosiło się inne ciało. Mężczyzny. Szybowało bez ruchu. Wyglądał jakby spał, gdyby nie otwarte oczy. Ujrzawszy jego twarz, zdałam sobie sprawę, że to on. Był tutaj, ale wydawał się nie zauważać mojej obecności. Czy to dlatego, że sam nie spał? Czy będąc obudzonym w świecie rzeczywistym, nasza świadomość jest uśpiona w krainie snu?
Rozkwitamy w nocy
Nigdy nie patrzyłam na sny, jak na drugą rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Może był to kolejny wymiar, do którego udawał się nasz umysł? Kiedyś sen był jedynie iluzją, klipem z wydarzeń. Klatka za klatką w głowie pokazywał się obraz tego, co już przeżyliśmy bądź historyjka narzucona nam przez podświadomość, abyśmy coś zrozumieli, dopuścili do siebie informacje, których staraliśmy się unikać jak ognia. Prawda zawsze do nas dotrze, jeśli nie bezpośrednio to ukryta w podprogowych przekazach. 
Co zatem mój sen próbuje mi przekazać? Nie jestem tutaj sama, mimo ciemności, przestrzeń i czas dzielą ze mną miliony gwiazd. Dzieli ją też on. Obecny, a jednak tak bardzo odległy. Niemy, lecz widzący. Nieprzewidywalny nurt rzeki pociągał za sobą serie wydarzeń. Już nie wiem, czy to on podąża za mną od początku, czy to przeznaczenie rzuciło nas oboje do tego samego potoku. Ja teraz z trudem łapie każdy oddech, a on cały czas płynie pod wodą. Woda jest zmącona, a ja boje się zajrzeć pod jej powierzchnię.


2 komentarze:

  1. Hej :)
    Zdziwiłam się, że pamiętam, co było w poprzednim tekście z tej serii, ale to oznacza, że dobrze zapadła mi ona w pamięć :)
    Trochę wybiło mnie z rytmu przejście z czasu przeszłego na teraźniejszy, ale wydaje mi się, że to wynik pośpiechu, a nie niedopatrzenie.
    Świetnie oddane emocje. Sama czułam pośpiech i drżenie rąk.
    Ciekawie wpleciona piosenka idealnie pasuje do kolejnych akapitów."Jeśli ten mężczyzna był mi przeznaczony, to cienka czerwona nić nie pozwoli mi się od niego uwolnić. " - uwielbiam tę teorię (?), że przeznaczeni sobie ludzie są połączeni niewidzialną, czerwoną nicią <3 tutaj także pasuje mi to do bohaterów.
    Ciekawe pytania są tutaj postawione, aż sama zaczęłam myśleć o tym, co mógł znaczyć mój ostatni sen, który pamiętam - w ogóle mi się nie podobał i ani trochę nie wiem, dlaczego pojawiła się w nim kiedyś bliska mi osoba, z którą nie mam już takiego kontaktu, bo na pewno nie z wielkiej tęsknoty.
    Hmm, pozostawiłaś mnie z uczuciem niepokoju i oczekiwania. Na co? Nie wiem. Zaskocz mnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oż ty. Muszę powiedziec, ze szalenie nastrojowy tekst Ci wyszedl. Dla mnie leży na pograniczu liryki. Dużo refleksji ubranych w trafne, pozostawiajace slad na duszy słowa. Można by bylo sporo maksym stad powyciagac. Tylko te skoki czasowe psuja efekt calosci! Poplątał sie czas teraźniejszy z przeszlym i za duzo tych zmian, by nie zwrocic na nie uwagi ;( wg mnie lepiej pasuje tu terazniejszy czas, choc nie pamiętam, w ktorym pisalas poprzednie czesci. Ale temu tekstowi nadaje duza moc. Moze i malo akcji, ake tyle refleksji wbijajacych w fotel, ze zupełnie mi jej nie brakuje. Choc jestem ciekawa, co dalej.

    OdpowiedzUsuń