Linkin Park - Heavy is the crown
https://www.youtube.com/watch?v=gMpEkqbAdzI...
Deszcz zacina mocno, bębniąc w rury, którymi płyną toksyczne ścieki. Idę pod jedną z nich, próbując choć częściowo chronić się przed ulewą. Co rusz wdeptuję w kałuże, które zbierają się w szczelinach. Emanują fluorescencyjną zielenią. Krzywię się, gdy jedna z nich okazuje się głębsza niż założyłam i teraz z mokrym mlaśnięciem wyciągam z błota glana. Wznoszę oczy ku niebu, ale nie pytam, za jakie grzechy.
Wiem, za jakie.
Jeden mały krok dla mnie, bez znaczenia dla ludzkości, ale chcę się nadal łudzić, że coś znaczę.
Bo w złudzeniach jest coś magicznego. Co pozwala myśleć, że jest się kimś lepszym pod różnymi względami. Mnie złudzenia pozwalały dotrwać do tej chwili, kiedy wysiadam z autobusu w centrum miasta i staję przed gmachem miejskiego ratusza. Niewiele w tym z czegoś podniosłego, bo miejsce to w dni robocze przyjmuje wielu petentów, ale ja nie jestem tu w jakiś błahej sprawie. Mam umówione spotkanie i to z samym burmistrzem!
Święta w alternatywnej rzeczywistości Zaun. Weosłych ;)
PS. Jeszcze chyba dodam jedną scenę!
Świąteczny grudniowy świt
przywitał mnie idącą
przez miejski rynek,
zmarzniętą, z pluszowym skrzatem
przy piersi
Świąteczny grudniowy świt
zaczął się o siódmej czterdzieści pięć
dla mnie i tych dwóch
właścicieli psów będących
na pierwszym spacerze
Świąteczny grudniowy świt
pozwala na sen, odpoczynek,
barwi się lampkami na choinkach,
pachnie piernikami i ciepłem,
choć dla mnie dzieje się na zewnątrz
Świąteczny grudniowy świt
będzie się jeszcze powtarzał,
choć w zmienionym składzie świętujących,
ale dzisiaj pozostawiam mu tylko
tego jednego skrzata
Mam nazwę dla serii. Prosta, co prawda, ale wiadomo już, o co chodzi.
Temat postanowiłam sobie ująć w czasie przeszłym, jak się dzieje cała akcja.
A, mała niespodzianka – w tekście pada imię i nazwisko drugiego pomocnika. Nareszcie?
Gwar w Ostatniej Kropli nie różni się niczym od gwaru, który obowiązuje klub w każdy inny dzień. Gdzieś rozlewa się piwo, rozbija szklanka, przy szafie grającej wykłóca się kilka osób, a kule bilardowe szybują w powietrzu między niezadowolonymi z partii graczami. Dzień jak co dzień. Kolejni klienci otwierają drzwi w grobowym nastroju lub już podpici, lecz niektórzy z tych bardziej trzeźwych zatrzymują się na dłużej w drzwiach. Zwracają uwagę na niepokojące dźwięki, które przedzierają się przez zwykły barowy zgiełk. Stłumione wrzaski. Przekleństwa. Łomoty. Ci mądrzejsi się wycofują, domyślając, co to oznacza.
Temat 180:
Ostatnim razem, gdy ci zaufałem, wszystko straciłem.
Klucze: duszny, zawiłe, zaświaty, słowo
W drugiej połowie października, wracając z wesela młodszego brata, mój bliźniak i jego żona poprosili mnie – operatora muzyki na czas podróży – o włączenie „Proszę, kochanie” CeZika. I się zaczęła powtórka z rozrywki. Jak parę miesięcy temu gnębiłam „Maryś”, tak teraz ten utwór brzmi mi w głośnikach niemal codziennie i dziwnym trafem pasuje do dwójki z tej serii.
Na razie wyodrębniłam sobie pięć wersów, w tekście poniżej dokonałam małej parafrazy jednego z refrenów, ale coś się tu może zdarzyć. Romans, na przykład.
Dios, dopomóż.