Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

środa, 7 lipca 2021

[Misja 11] I'm on my way back home ~Miachar

  Tekst zawiera wątek autobiograficzny – naprawdę spotkało mnie takie zdarzenie w księgarni i naprawdę usłyszałam takie słowa. Wciąż nie wiem, czy był to komplement, ale Janka pozdrawiam!

Podeszłam do tematu trochę inaczej – nie narrator spełnia jego założenia, a druga bohaterka. Jednak wspomnienia ma dziwne.


to. Naczelny Konsultant


Przyszła, jak zwykła to czynić – zapowiedziana, z ułożoną listą w głowie, bez sztucznego uśmiechu, jaki wymuszała na sobie, będąc w towarzystwie innych ludzi.
Przyniosła ze sobą tęsknotę za deszczem i kobiałkę truskawek, którym w pojedynkę nie dałaby rady. Jak dobrze, że miałem w lodówce śmietanę, mogłem przygotować nam deser.
Uparła się, że sama to zrobi, co również nie było dziwne. Czuła się tu jak u siebie, tylko dlatego pozwalałem jej na wszelkie prace w kuchni.

Nie byłem jej terapeutą, tylko przyjacielem od czasów piaskownicy, skłamałbym jednak, gdybym powiedział, że to nie ona była powodem, dla którego wybrałem taką profesję. Mając z nią do czynienia przez tyle czasu, widziałem, z czym się zmaga – z wielkim niezrozumieniem i sugestiami, że nie jest w pełni zdrowa. Chciałem zrobić wszystko, by nie czuła się wyrzutkiem i by poznała przyczynę swojej… „zdolności”. By wiedziała, że jej mózg nie jest niczym zniszczony.
Dlatego nie miałem nic przeciwko jej wizytom – dzięki nim mogłem sprawdzić jej stan i ewentualnie dostrzec zmiany.

Kiedy ona zajmowała się truskawkami, obserwowałem ją przez chwilę. W wyglądzie nie nastąpiło nic, co sugerowałoby problemy – wciąż tak samo szczupła, wciąż z włosami do ramion, nadal ubrana w czerń, którą latem manifestowała odrobinę bardziej. Znałem już tę sukienkę do kostek, której góra przypominała gorset. Pamiętałem, że za pierwszym razem byłem przekonany, że to bluzka, że kiedy sięgnie po kubki, zobaczę pasek skóry pomiędzy gorsetem a spódnicą. Nie mogłem powiedzieć, że się rozczarowałem, po prostu poznałem kolejne ubranie kobiet, którego nie powinienem mylić z żadnym innym.

Zapach truskawek wymieszanych z cukrem i śmietaną zaczął docierać do mojego nosa, gdy przyjaciółka przekładała tę mieszankę do salaterek. Zabrałem się za przygotowanie herbaty – przyjaciółka piła ją przez cały rok bez wyjątku – a ona usiadła przy stole i wyjrzała przez okno.
– Kwitną dzikie róże – oznajmiła, a w jej głosie słyszałem zachwyt. – Jak pięknie.

Wiedziałem, że od maja do lipca będzie podziwiać ich kwiaty, ale w tym czasie, gdy one będą się otwierać, ona zamknie się przed światem, ukryje swoje myśli i uczucia, a dopiero jesienią, gdy krzewy dzikiej róży obsypią się owocami, wróci na nowo, przestanie być tajemnicą.

Wiedziałem też, że będę cierpliwie czekał, aż wróci, a wtedy na nowo stanę się częścią jej życia.

Ale jeżeli pojawiła się teraz, gdy krzewy kwitły i powinna zamknąć się przed wszystkim, coś musiało się wydarzyć, co nakazało jej jeszcze mieć się czym podzielić.
– Proszę – powiedziałem, stawiając przed nią kubek z napojem. – Coś się stało?
Nie musiałem robić podchodów, by czegoś się dowiedzieć – część moich pacjentów wymagała takiego zabiegu – bo ona wiedziała, że nie znoszę naciskać, a ja wiedziałem, że jej nie bawi owijanie niczego w bawełnę. Westchnęła, nabrała na łyżeczkę odrobinę deseru i skosztowała, po czym odpowiedziała bez większych wstępów.
– To się znowu stało. Kolejny raz moje wspomnienia mnie oszukały, a przynajmniej tak mi się wydaje.
Sam również chwyciłem za salaterkę i zacząłem raczyć się zgniecionymi truskawkami, a przyjaciółka kontynuowała:
– Niewiele się zmieniło. Jestem sobie w drodze powrotnej do domu po wizycie w centrum, Bee zaśmiewa się za kierownicą z sytuacji w księgarni, gdy nagle…
Chciała mówić, ale w porę zauważyła moje pytające spojrzenie i już wiedziała, że musi w swojej wypowiedzi umieścić dygresję, gdyż ta może dać mi szerszy obraz.
– Przeglądałam nową powieść jednej z lubianych autorek, kiedy ktoś obok mnie zapytał: „Co polecasz?”, więc spojrzałam wokół i napotkałam chłopaka, który stwierdził, że powinnam mu wybaczyć, ale nie wyglądam na kogoś w wieku dziewiętnastu lat, kto czyta młodzieżówki. Odparłam, że nie wiem, czy odebrać to jako komplement, bo jestem przed trzydziestką. Wziął się zmieszał, ale chwilę o książkach porozmawialiśmy i tyle. – Wzruszyła ramionami, a ja pomyślałem, że gdybym nie znał jej tak długo, też wziąłbym ją za nastolatkę.
Zjadła kilka łyżeczek musu, upiła łyk ostygniętej herbaty i powróciła do tego, co było istotne.
– Bee kupił książkę, dla której w ogóle weszliśmy do księgarni, zrobiliśmy jeszcze zakupy spożywcze i wracaliśmy do domu, kiedy… Kiedy znowu przypomniało mi się coś, co zdaniem mojego brata nie mogło mieć miejsca.
To było właśnie to, co skłoniło mnie do poznania ludzkiej psychiki. Lepsze pojęcie miałbym, gdybym wybrał się na kierunek związany z neurobiologią, ale psychologia bardziej mi odpowiadała, choć czasami myślałem jeszcze o powrocie na psychiatrię, by wiedzieć więcej. To przyjaciółka ze wspomnieniami z dzieciństwa, które nie miały miejsca – co mogłem zweryfikować, bo przecież byłem tuż obok już jako mały chłopiec – sprawiła, że czymś tak bardzo się zainteresowałem, że oddałem temu swoje życie.
– Jakie dokładnie wspomnienie dopadło cię tym razem? – zapytałem, odsuwając od siebie miseczkę. Rozprawiłem się z musem znacznie szybciej od przyjaciółki, teraz, gdy nic mnie nie rozpraszało, mogłem wysłuchać całej jej opowieści, z którą do mnie przyszła.
– Pamiętasz jeszcze tę starszą panią, która mieszkała w białym domu tuż przed zaułkiem? – Skinąłem głową. Dzielnica, w której oboje się wychowaliśmy, niewiele się zmieniła, jak też nie często przyjmowała zupełnie nowych mieszkańców, dlatego każdy znał lub przynajmniej kojarzył każdego i nie było obaw przed mówieniem sobie nawzajem „dzień dobry”. – Zapytałam Bee, czy też czasami tęskni za jej widokiem w tej za dużej różowej sukience, która upodabniała ją do wielkiej landrynki. Brat spojrzał na mnie i spytał, skąd w ogóle wiem o tej sukience. Powiedziałam mu, że przecież ją tak widziałam, uznał, że to niemożliwe, bo ona nigdy nie chodziła w ubraniach innych niż czarne, bo tak bardzo cierpiała po śmierci męża. A ten zmarł, gdy miałam zaledwie dwa lata, nie powinnam więc pamiętać jej w żadnym kolorowym wydaniu.
–  Jak Bee na to zareagował?
Nie powiedziałem jej, że mężczyzna ma rację – nigdy, jak żyję, nie spotkałem owej sąsiadki w stroju innym niż czarny. Doskonale pamiętałem, jak sam jako ciekawy świata dziesięciolatek zapytałem mamę, dlaczego, skoro lubi ewidentnie lubi czarny kolor, sąsiadka nie przefarbuje także swoich jasnych włosów. Nieźle mi się wtedy oberwało za próbę wejścia z butami w czyjeś życie, ale to jedynie potwierdzało, że wspomnienia moje i przyjaciółki się różniły, co nie powinno w ogóle mieć miejsca.
– A jak mógł zareagować? – Westchnęła. – Jak zwykle stwierdził, że wcinana za dzieciaka oranżada na sucho zniszczyła mi mózg, a mnie to naprawdę przeraziło.
Nie dziwiłem jej się, podobne sytuacje zdarzały się dość regularnie – zawsze wtedy, gdy wracała do domu nawet z krótkiej wyprawy, jak te na zakupy. Jedynym warunkiem było to, że musiała podróżować samochodem.
Kiedy otrzymałem dyplom i mogłem zacząć przyjmować pierwszych pacjentów, odbyliśmy z przyjaciółką poważniejszą rozmowę, podczas której chciałem dotrzeć do tego, co mogło powodować takie „zaburzenia” w jej tworzeniu wspomnień. Prześledziliśmy wspólnie praktycznie całe jej życie, by znaleźć punkt, który mógł być „punktem zero”, od którego wszystko się zaczęło. Jednak nie umieliśmy go wskazać. Wciąż nie wiedziałem, co było przyczyną, z chęcią wysłuchiwałem kolejnych przypadków, bo wciąż szukałem odpowiedzi, by móc jakoś wesprzeć przyjaciółkę, znaleźć „lek” lub chociaż dowiedzieć się, czy jakiś istnieje.
Przypatrzyłem się jej twarzy, kiedy skupiła całą swoją uwagę na kubku z herbatą, i kolejny raz dopadło mnie to uczucie bezradności, gdy z ogromem wiedzy, jaką zdobyłem, nie byłem w stanie pomóc jej tak, jak tego od świata oczekiwała.
– Ale to nie wszystko.
Poszukałem spojrzeniem jej oczu, by sprawdzić, czy czasem sobie ze mnie nie dworuje – zdarzało jej się po tych słowach palnąć nagle, że jest głodna, widziała plakat do oceanarium i chce tam iść, zerwała bratka z miejskiego klombu i czuje się jak złodziejka – ale tym razem dostrzegłem jedynie powagę, a jej kolejne słowa jedynie dały wyraz temu, jak bardzo było źle.
– Zapytałam Bee, czy w takim razie czarnego mopsa tej sąsiadki też sobie zmyśliłam i nie mogłam widzieć go wczoraj, wracając wieczorem z pracy, to aż zatrzymał samochód. – Włosy zjeżyły mi się na karku, bo doskonale wiedziałem, jakiej odpowiedzi mógł udzielić brat przyjaciółki. Sam bym takiej udzielił. – Wtedy dobitnie mi wyjaśnił, że żartowanie w ten sposób nie przystoi komuś w moim wieku, szczególnie jeżeli obiektem żartów jest starsza, schorowana już pani mieszkająca w domu opieki, a na pewno nie powinnam śmiać się z psa, który stracił życie na moich oczach.
To była jedna z największych tragedii na naszej ulicy, bowiem w biały lipcowy dzień napełniony środkami odurzającymi chłopak próbował włamać się do domu sąsiadki, którego ten mops chciał bronić. Kiedy psu udało się przegonić nastolatka z trawnika, ten wsiadł do samochodu i z premedytacją potrącił, a następnie – by mieć całkowitą pewność, że wróg został unicestwiony – przejechał po nim. Widzieliśmy to, bawiąc się po drugiej stronie ulicy na niewielkim placu zabaw, który powstał z inicjatywy właśnie tej starszej pani. To były jedne z najgorszych wakacji w moim życiu, gdyż od tamtego dnia aż do rozpoczęcia szkoły budziłem się w nocy z krzykiem, bo ten chłopak od nowa i od nowa przejeżdżał tamtego psa.
Przyjaciółka westchnęła ciężko, a ja odebrałem z jej rąk pusty kubek, by napełnić go jeszcze raz. Zawsze, gdy przychodziła, robiłem herbatę w dzbanku, bo wiedziałem, że na jednej się u niej nie skończy.
– Dlaczego wciąż tak jest? – zapytała mnie po chwili milczenia, kiedy to walczyła z musem, wrzucała w siebie kolejne łyżeczki, póki w miseczce pozostało jedynie wspomnienie. – Dlaczego część tego, co pamiętam, co prawda, a część to jakaś ułuda, która nie ma ze mną nic wspólnego?

Nie lubiłem, gdy zadawała podobne pytania, z jednego powodu – zupełnie nie umiałem jej na nie odpowiedzieć, a wynikający z tego smutek, który pojawiał się na jej twarzy, łamał mi serce.
– Może… – spróbowałem podjąć kolejną próbę – może jednak pozwolisz mi opowiedzieć o tym komuś jeszcze? Może ktoś zna podobny przypadek i mógłby nam doradzić...
Istniało wielkie prawdopodobieństwo, że nie ma kogoś podobnego mojej przyjaciółce, ale chciałem spróbować wszystkiego, by znaleźć odpowiedź, dlaczego jej wspomnienia z dzieciństwa zdają się być tak zakręcone i różne od moich, chociaż dorastaliśmy razem.
– A czy to coś da? – zapytała sceptycznie, pokonana przez los jeszcze bardziej niż ostatnim razem. – Chciałabym, by ktoś wyjął mi mózg, usunął wszystkie wspomnienia z dzieciństwa i dał mi etykietkę z jakąś chorobą, bym nie musiała tłumaczyć dokładnie, dlaczego nie pamiętam pierwszych kilku lat życia.
Na to nie mógłbym pozwolić, bo wtedy sam zniknąłbym z części jej wspomnień.
– Zostawmy to w spokoju. Powiedz mi raczej, co u ciebie? Znowu nie dostaniesz wolnego wtedy, kiedy byś chciał?
Wiedziałem, skąd ta zmiana tematu, podjąłem ją, jednak nie zapomniałem o tym, z czym wciąż musieliśmy się mierzyć. Gdy tylko przyjaciółka opuściła moje mieszkanie, a mnie widok kwitnącej dzikiej róży zaczął działać na nerwy, przeniosłem się z kuchni do małego gabinetu, jaki wydzieliłem sobie w sypialni, i odpaliłem skrzynkę mailową, by napisać do jednego ze swoich profesorów. Jedynego, któremu zdołałem zaufać tak, że rozmawiałem z nim o faktycznych przypadkach różnych zaburzeń, nie tylko hipotetycznych. Tylko jemu powiedziałem o przyjaciółce.

I wciąż się łudziłem, że on, wybrany przeze mnie, zdoła odpowiedzieć, dlaczego droga memu sercu kobieta ma wspomnienia, których ani ona, ani ja nie jesteśmy w stanie wytłumaczyć. 






1 komentarz:

  1. Ciekawe zostać terapeutą, ze względu na przyjaciółkę z dzieciństwa. Chyba to ta niemożność pomocy w tamtym okresie pchnęła go do studiowania ludzkiej psychiki. Może jeśli nie wtedy, to chociaż teraz będzie w stanie jej pomóc.

    Cudownie jest zachwycać się małymi rzeczami tak jak tymi różami.
    Tak gdzieś z tyłu głowy chodzi mi, o jaką przypadłość może chodzić. Do końca nie jestem pewna, wiec, na razie nie będę zdradzać. Ale zaciekawiona jestem tematyką.
    Wspomnienia z dzieciństwa, które nie miały miejsca, ciekawe zagadnienie. Kiedyś miałam takie wspomnienia z dzieciństwa, których nie mogłam rozszyfrować.

    "Jak zwykle stwierdził, że wcinana za dzieciaka oranżada na sucho zniszczyła mi mózg, a mnie to naprawdę przeraziło." - haha dobry tekst. Zapamiętam.

    Ale mi włączyłaś analizę psychologiczną na temat twojej bohaterki. Nieźle.


    Ejj, pozostawiłaś mnie bez odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń