Chciałabym utopić się
W czarnej kawie
Wejść w nią niczym w nicość
I dać się sparzyć
Bez zostawienia ran
Na bezbarwnej skórze
Niczym zaległy śnieg
Zatrzymują mnie czyjeś ramiona
Gdy gnam ku przepaści
Przed skokiem
„dlaczego to, dlaczego”?!
I tak nikt nie słyszy
Dają mi naganę
Zbyt piskliwym głosem
„dlaczego to, dlaczego”?!
Przecież to nie ich sprawa
Nie ich życie
Przeszłość, przyszłość i teraźniejszość
By wchodzić z butami
Suszyć głowę
I tworzyć własne scenariusze
Nie godzę się na posłuszeństwo
Gdy nie ma szacunku
Gdy wkłada się nieprawdę w moje usta
W moje sny czary
A do ręki narzędzia do torowania
Drogi dla krwi
Co im przyjdzie z prób
Oswojenia mnie jak lisa
Kiedy mój dom jest gdzie indziej?
Za chwilę, za moment
Nie będą mnie pamiętać
Lecz nadal próbują
„dlaczego to, dlaczego”?!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz