Światła neonów odbijają się w oczach
Oślepiają tancerzy, bujających się na boki
Muzyka przenika ich ciało, drży, lśni, ćmi
Rezonuje w ich głębie, przenika do wewnątrz
Kontroluje, panuje i dyktuje każdy ruch
Czy to jeszcze ludzie czy już zombie
Czy iloraz inteligencji nieznacznie zwiększony
Czy też pustynia w głowach, a myśli zasypane piaskiem
Trzęsie im się grunt pod nogami
Ściąga ich ciała ku podstawom tego świata
Pomyłką byłoby sądzić, że to koniec tej Ziemi
Gdyż świat ogłosił właśnie początek
Po tancerzach pozostaną tylko wpisy w archiwum akaszy
Pozostanie tylko pył
Tylko ślad
A oni w swym nieskończonym tańcu
Ni na sekundę nie zauważa
Że przeminęła ich epoka
Hej :)
OdpowiedzUsuńAle ładne połączenie w sobie opis dyskoteki i końca czegoś. Nigdy nie byłam w żadnym klubie – introwertyzm we mnie zbyt mocny – jednak poczułam się, jakby ludzie wokół mnie tańczyli, a świat właśnie drastycznie się zmieniał, czego oni nie zauważają.
Ciekawe.
Pozdrawiam!
Wow, bardzo sugestywny obrazek. Jednocześnie statyczny i dynamiczny, relaksujacy i sresujacy, a przede wszystkim bardzo energetyczny. W mojej głowie wygląda bardzo ladnie i inspiruje. Koncowka plynniejsza i wzbudzajaca dziwny niepokoj, tesknote. Wiersz moze kazdemu opowiadac o czym innym, mysle ze tyle ile rodzaji tanca tyle interpretacji. Dla mnie ten taniec to zapomnienie sie w czyms. Zatracenie.
OdpowiedzUsuńMocno. Zostaje w głowie.