Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

niedziela, 7 listopada 2021

[111] Michyeossnya!? ~Miachar

 to. Naczelny Konsultant

Happy birthday,

chingu!




Przytrzymywanie kaptura, byle tylko nie spadł z głowy, którą wiatr stara się urwać, nie było czymś, czego bym chciała, ale musiałam to zrobić, inaczej to on by wygrał, a nie uśmiechało mi się zacząć klnąć, nim minie południe.

Nie odrywając rąk od materiału, wbiegłam po schodach na posterunek, jedynie rzucałam krótkie: „Dobry!” tym, którzy mnie witali, i zmierzałam do biura, by stanąć twarzą w twarz ze współpracownikami, których miny mówiły, że chcą coś robić nie w mniejszym stopniu niż ja.

Cześć. – Wreszcie mogłam zdjąć kurtkę i ściągnąć gumkę z włosów, by te mogły opaść na plecy. – Może mi ktoś powiedzieć, dlaczego my wciąż nie działamy, co?

Kapitan siedzący za swoim biurkiem skarcił mnie wzrokiem.

A jakie masz podstawy do działania, moja droga?

Strasznie nie lubiłam, gdy zwracał się do mnie w ten sposób, jakby musiał werbalnie sygnalizować, iż to on ma nade mną władzę, nie odwrotnie.

Może takie, iż na jego Instagramie aż roi się od zdjęć z ostatniej imprezy, na których widać, gdzie jest i co robi? Mogliśmy go już przyskrzynić!

Nikt nie podzielał mojego zdania, co stwierdziłam po ciszy, jaka zapadła.

Uspokój się – powiedział kapitan i wstał zza mebla. – Doskonale wiesz, że na wszelkie działania, szczególnie gdy dotyczą mafii lub gangów, potrzebujemy zgody tych z góry.

Czyli co, mamy czekać na sygnał niczym na zbawienie? – palnęłam, na co koledzy lekko zagwizdali.

Uu, ktoś tu ma zły humor – powiedział jeden z nich, a drugi mu wtórował:

To raczej nie okres, bo miała w zeszłym tygodniu. Ktoś ci wziął batonika sprzed nosa w sklepie, a to był ostatni, że jesteś tak nabzdyczona?

Spiorunowałam obu wzrokiem.

Nie batonik i nie ktoś wziął, ale herbata brzoskwiniowa, na którą przyszła mi ochota po bardzo długim czasie, a okazało się, że już jej do tego jednego sklepu nie dowożą i nigdzie jej nie znajdę. – Złapałam się, że to tłumaczenie nikomu nie jest potrzebne, więc powinnam porzucić ten wątek. – W każdym razie długo musimy czekać?

Nie – odezwał się trzeci z kolegów w zespole, który właśnie szedł w naszą stronę z kartonem w ręku i oczywiście doskonale wiedział, o czym rozmawiamy, bo tak dobry miał słuch. – Ale akcja będzie wymagała z naszej strony pewnych umiejętności aktorskich.

Niby dlaczego? – zapytałam, a on położył karton na najbliższym biurku i zanurzył rękę w jego środku.

Wyjaśnienie wziął na siebie nasz przełożony.

Kolejne kroki w tym dochodzeniu, za zgodą ludzi z góry, to wniknięcie do tej grupy. Może nie do końca całkowita infiltracja, bo my nie z wojska, ale musimy się zbliżyć do podejrzanych, dlatego też…

Nie rozumiałam, dlaczego nagle zawiesił głos, ale zorientowałam się, że teraz to kolega od kartonu przejmuje głos, kiedy wyciągnął ku mnie rękę z jakimiś szmatkami. Wzięłam je od niego niechętnie, a on kontynuował przerwany wątek.

By to miało sens i by nikt nas nie spalił podczas najbliższej imprezy u podejrzanego, musimy wmieszać się w tłum, dlatego każde z was musi się przebrać.

Pozostali członkowie zespołu też dostali stroje. Przyjrzałam się temu, co otrzymałam i aż jęknęłam. Odpowiedzialna praca odpowiedzialną pracą, ale na tego rodzaju zabawy to mnie w akademii nie przygotowali.

Czy to jakiś żart? – zapytałam, unosząc szmatki. – Nie założę tej maski, gdzieś mam twoje fetysze.

Kolega spojrzał na mnie ze spokojem.

To nie fetysz, tylko halloween. Wkręcimy się na jego imprezę z duchami i zobaczymy, czy faktycznie można przyskrzynić go za dragi.

Jeszcze raz spojrzałam na maskę z dużymi oczami, a także fikuśnie różowy fartuszek i biały kołnierzyk z guzikiem, a po plecach przebiegł mnie dreszcz.

Zwariowałeś?! – wydarłam się. – Nigdy tego nie założę!

Nie miałam żadnych najmniejszych oporów, by rzucić mu ubraniami prosto w twarz.

Jeżeli tak bardzo chciał mniemęczyć, musiał znaleźć inny sposób.

Detektyw Rozo, nie obchodzi mnie w tej chwili, czego chcesz, to rozkaz, prawda? – Dla potwierdzenia spojrzał na kapitana, a ten skinął głową.

Proszę pana! – Chciałam zaprotestować, ale wtedy na nowo wciśnięto mi w dłonie przebranie.

Przygotuj się – rzucił kolega – byś olśniła innych, gdy my będziemy pracować.

Oho, próba ukazania mojej roli jako gorszej właśnie się objawiła, ale ja się tak łatwo poddać nie mogłam.

Pewnie myślisz, że będziesz coś z tego miał, prawda?

Doskonale wiedziałam, jaki jest wyrachowany i że za większością jego działań stoją ukryte motywy. Aż dziw, iż został gliną, a nie przestępcą.

Uśmiechnął się kącikiem ust.

Jeszcze zobaczymy, ale to możliwe. Wykonasz rozkaz?

W końcu mieliśmy działać, jak tego chciałam, nie mogłam więc być w tej chwili infantylna.

Wykonam. Ale jak zobaczę jakiekolwiek zdjęcie z tej imprezy krążące po posterunku, to cię zabiję, zrozumiałeś? – Patrzyłam na niego uważnie, gdy on taksował mnie wzrokiem z góry na dół.

Będzie ciężko, bo pewnie kilka osób by go sobie życzyło, bacząc na to, jak dobrze wyglądasz, choć jeszcze nie masz na sobie tego stroju.

Jeżeli myślał, że moja koszula ma w tej chwili o jeden guzik odpięty za daleko, to chętnie mu przywalę. Miałam ochotę dziko wrzasnąć, ale to nie było ani miejsce, ani czas na podobną dziecinadę.

Pewnie dalej ciągnęłabym rozmowę w tym tonie, ale kapitan miał już dla nas plan.

Skoro o tym wiecie, posłuchajcie mnie teraz uważnie – zarządził, a ja wraz z trzema kolegami spojrzałam w jego stronę, kiedy na swojej tablicy rozrysowywał cały scenariusz akcji. – Będziecie musieli wejść dwójkami, by…

Możliwość działania w służbie prawa oraz sprawiedliwości przysłoniła na chwilę to, iż kazano mi bawić się w przebierańca, ale cały mój sprzeciw powrócił, kiedy zbyt obcisłe ubranie otoczyło moje ciało i sprawiło, iż przeobraziłam się w kogoś zupełnie innego.

Chyba sama zwariowałam – mrugnęłam do siebie, gdy zobaczyłam własne odbicie w lustrze w łazience. – Zwariowałam.

Ale stawka była zbyt wysoka, musiałam porzucić dumę, na jakiś czas schować godność do torebki – bo strój nie miał kieszeni – i zrobić, co trzeba, by mieć dowody i wsadzić za kratki tego, kto od dawna powinien za nimi tkwić.




2 komentarze:

  1. Chyba ta dziewczyna ma większe ambicje w rozpracowania szajki niż iloraz inteligencji. Jej przrlozsni maka rację a ona ,zachowuje się jak mala dziewczynka.
    Ha 🙂 a już myślałam że ja za dziwke chcą przebrać haha
    Ma szczęście że to tylko holloween bo faktycznie jeden z przełożonych mógłby wykorzystać kolejna imprezę na przytępienie pazurków młodej agentce.

    Chętnie przeczytałaby o tej akcji na imprezie i o tym jak jej i kolegom poszło działanie pod przykryciem

    OdpowiedzUsuń
  2. Ej, fajne, fajne , podobało się! Swietny kontekst w uzyciu z tematem, impreza mafii, na ktora wbijają przebrani funkcjonariusze ;D dobre! Bardzo naturalnie siadl dialog. Do tego charakterna Rozo - lubię ją!- i ci szowinistyczni koledzy... No tak, wsrod zawodow, w ktorych wciaz dominuja mezczyzni trudno o inny klimat. Ale temu od kartonu, jak mu, chyba nie bylo imienia, to bym w zęby przywalila! ;D wiecej, chce wiecej! Wciagnelam sie!

    OdpowiedzUsuń