Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

niedziela, 7 listopada 2021

[111] I wanna make your heart beat ~ Wilczy

 

Deszcz obmywał ulice Insomnii. W oddali przetaczał się grzmot, leniwie, jakby nigdzie mu się nie spieszyło. Niebo było zaciągnięte, szare chmury piętrzyły się i kłębiły jak kłęby gęstego dymu. Krople miarowo uderzały o szyby, tak jak świszczący wiatr. Ciemnowłosy chłopak zmarszczył nos, przyglądając się nieprzyjemnej aurze. W jego intesywnie niebieskich oczach odbijał się świat za oknem.

— Nie ma mowy, nigdzie nie idę — podjął ostateczną decyzję, gdy deszcz przybrał na sile. Krzyżując ręce na piersi, odwrócił się do dziewczyny, która stała za nim i najwyraźniej próbowała ukryć, że coś ją śmieszy. — A na pewno nie w tej masce. — Chłopak szybko się zreflektował i ściągnął czarną, ozdobną maskę, z jednej strony dekorowaną długim, zawadiackim piórkiem, którą pozwolił sobie ubrać. — Gdzieś mam twoje fetysze — bąknął ciszej, na co dziewczyna wybuchła powstrzymywanym śmiechem.

I WANNA BE YOUR SLAVE

I WANNA BE YOUR MASTER

— Daj spokój, Noctis! — zawołała, gdy obrażony chłopak wcisnął jej maskę z powrotem do rąk i ruszył przed siebie szkolnym korytarzem. — To tylko halloween! — Dogoniła go, chowając rekwizyt do kieszeni obszernej bluzy. — Być może ostatnia impreza przed zakończeniem szkoły. Nawet książę powinien się czasem zabawić!

Noctis tylko rzucił jej krzywe spojrzenie, a ona przewróciła oczami.

— Nawet taki drętwy książę — poprawiła się, wciąż próbując panować nad wesołością.

— Nie jestem drętwy — warknął Noctis, a jego oczy zwęziły się z niezadowolenia.

— Tak? Hm. — Dziewczyna udała, że się zastanawia. — Nie, nie znam większego sztywniaka niż ty.

— To powinnaś poznać Ignisa — mruknął cicho zrezygnowany Noctis.

— Kogo?

— Kogoś, kto uważa, że zachowuję się nieodpowiedzialnie.

— Ty? — parsknęła dziewczyna, unosząc brwi. — A czym sobie zasłużyłeś na taką opinię? Nie zasznurowałeś porządnie butów? Zjadłeś deser przed obiadem?

— Zasnąłem na parapecie — przyznał się po chwili Noctis.

— Przy otwartym oknie?

Noctis przytaknął, a jego przyjaciółka krytycznie pokręciła głową.

— Tobie już nic nie pomoże — stwierdziła, wydymając pogardliwie usta, ale szybko wrócił na nie półuśmiech. Noctis zmrużył oczy.

— Masz dzisiaj podejrzanie dobry humor — zauważył.

— No — zgodziła się. — Mam świetne przebranie na wieczór. — Wyszczerzyła zęby, a jej oczy błysnęły z podniecenia. Noctis ściągnął brwi i wyraźnie się zaniepokoił.

— Nie wiedziałem, że lubisz przebieranki.

— Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. — Uśmiech Mikhel się poszerzył, a gdy puściła do chłopaka oczko, ten wyraźnie się zmieszał.

— Chyba wolałem, kiedy ze mną rywalizowałaś, a nie… — Noctis urwał niezręcznie.

— A nie co? — dopytywała Mikhel. Zatrzymała się nagle i złapała chłopaka za rękę tuż przed schodami. W tej części korytarza nie było innych uczniów, choć zewsząd otaczał ich gwar głosów. Noctis cofnął się o krok i zbliżył do niej. Był niewiele wyższy. Niebieskie oczy z zastanowieniem patrzyły w parę różnobarwnych – jedno było zielone, drugie tak ciemne, że zdawało się czarne.

— A nie mieszała mi w głowie — dokończył wreszcie. Jego szept musnął wargi dziewczyny.

I WANNA MAKE YOUR HEART BEAT

RUN LIKE ROLLERCOASTERS

Mikhel wpatrywała się w jego usta. Były ładnie skrojone, wąskie, ale miękkie. Nie miałaby nic przeciwko, by znów się o tym przekonać, ale gdy zaczęły ich otaczać zawistne komentarze, Mikhel się wycofała. Napotkała nienawistny wzrok kilku dziewczyn, które znalazły się w pobliżu i którym się nie podobało, że Noctis Lucis Caleum okazuje zainteresowanie komuś innemu, niż któraś z nich. Po uśmiechu na jej twarzy nie został nawet ślad. Chciała tylko jak najszybciej stąd odejść, zanim zaczną się naprawdę kąśliwe uwagi. Ale Noctis na to nie pozwolił. Tym razem on przyciągnął ją do siebie. Nieprzychylne spojrzenia nie odwiodły go od tego, co zamierzał.

Pocałunek był krótki, ale pełen budzących się między dwojgiem młodych ludzi uczuć. Już wkrótce Noctis miał go żałować, ale teraz to na jego ustach osiadło coś na kształt uśmiechu.

— I nie myśl, że ci odpuszczę z tym kostiumem — uprzedził, splatając palce z palcami dziewczyny i wśród rosnących pomruków oburzenia, prowadząc ją w dół po schodach. — Na pewno wymyślę coś lepszego niż ty.

 

***

 

— Nigdy nie sądziłem, że skończę w miejscu jak to — oznajmił Ignis, poprawiając poły białej marynarki i wyrównując kołnierzyk bordowej koszuli, którą ubrał pod nią. Zrezygnował z okularów w rogowej oprawie, a zwykle sterczącą w górę grzywkę ułożył grzecznie na bok.

I WANNA BE A GOOD BOY

I WANNA BE A GANGSTER

— Wyglądasz jak księgowy mafii — podsumował jego kostium Noctis, z dezaprobatą kręcąc głową. — Za kogo w ogóle się przebrałeś?

— Za legendę, o której twoje wykazujące się pewną ignorancją pokolenie zapewne nie słyszało.

Noctis wzruszył ramionami, nie zamierzając dalej wnikać.

— Za to twój kostium astralnego nie pozostawia wątpliwości — stwierdził z uznaniem Ignis, a kącik ust Noctisa uniósł się z zadowolenia. Nagie ramiona i tor chłopaka pokrywały tymczasowe tatuaże płomieni, czarne, zaczesane do tyłu półdługie włosy lśniły, tak samo jak jego , wysoki diadem i biżuteria w postaci złotych obręczy, zdobiąca nadgarstki i szyję. Wiązana w pasie ciemnobrązowa szata była nadpalona i zdawała się wspinać po jego brzuchu, a szerokie spodnie nadawały jego sylwetce powagi.

— Tylko coś wątły ten nasz Ifrit — zagrzmiał za nimi potężny głos, a duża dłoń zacisnęła się na bicepsie Noctisa, który natychmiast wyrwał rękę.

— Ifrit nie szczyci się umięśnieniem, tylko smukłą sylwetką i… — Noctis odwrócił się i natychmiast odskoczył. — Na Shivę, co to jest?!

— Ładnie? — Gladio rozpostarł potężne ramiona, których muskulaturę podkreślała matowa, ciemna farba i obrócił się dookoła własnej osi. Farba pokrywała też jego twarz –kamuflując bliznę na oku –  pierś i plecy, przysłaniając tatuaże. Z czarnych, dopasowanych spodni wystawał zakończony pędzlem i kolcami ogon. Włosy jak grzywa unosiły się nad jego czołem i sięgały poniżej karku, a spośród nich wyglądały potężne rogi.

— Tylko ktoś o spaczonym poczuciu estetyki mógłby to uznać za „ładne” — wyraził swoje zdanie Ignis, na co Gladio roześmiał się głośno i uwiesił na ramieniu Noctisa, niemal go przygniatając.

'CAUSE YOU CAN BE THE BEAUTY

AND I COULD BE THE MONSTER

— Poczekaj, aż zobaczysz Prompto. — Mężczyzna odsłonił w uśmiechu zęby, których biel, w kontraście z farbą, olśniewała.

— Za co się przebrał? — zapytał ze strachem Noctis, a Gladio spoważniał. Tylko jego bursztynowe oczy wciąż się śmiały.

— Za chocobo.

Noctis rzadko się śmiał. Rzadko wyrażał jakiekolwiek emocje, chyba że złość i irytację. Ale tym razem nie mógł powstrzymać parsknięcia, przywołując w głowie obraz przyjaciela, o postrzępionej blond fryzurze i bajecznych ptaków o żółtych piórach, które uwielbiał i które w ich kraju pełniły funkcję wierzchowców.

— W takim razie praktycznie nie potrzebował charakteryzacji. — Ignis ubrał w słowa myśli ich wszystkich.

 

***

 

Impreza się rozkręcała. Szkolna sala gimnastyczna zamieniła się w dyskotekę. Było huczno i gwarno, a od tętniących i trzęsących ścianami basów można było ogłuchnąć. Nad skaczącymi sylwetkami uczniów wyraźnie dominowała sylwetka Gladiolusa, który wraz z Ignisem zobowiązał się czuwać nad bezpieczeństwem przede wszystkim następcy tronu, a przy okazji reszty uczniów.

Noctis czuł się coraz bardziej nieswojo. Gdzie nie przystanął, tam wkrótce niby przypadkowo otaczał go wianuszek dziewczyn, które chichotały i próbowały go zagadywać, co dzięki głośnej muzyce i niechęci oraz braku zaangażowania księcia niespecjalnie im wychodziło. W końcu zrażone jego ignorancją, dawały mu spokój, a on mógł dalej rozglądać się za jedyną osobą w szkole, prócz Prompta, z którą zdołał nawiązać relację podobną przyjaźni.

— Na kogo czekasz, mój książę?! — zabrzmiał mu przy uchu znajomy głos. — Gdzie twoja ksieżniczka?!

Noctis odwrócił się do Mikhel, kręcąc głową i… zamarł.

Mikhel uśmiechała się, ale jemu wcale nie było do śmiechu.

I WANNA MAKE YOU QUIET

I WANNA MAKE YOU NERVOUS

 ponieważ przyjaciółka miała na sobie mundur Gwardii Królewskiej. Autentyczny mundur. A on wiedział, że tych nie rozdają w żadnej wypożyczalni kostiumów i nikt nie udostępniłby go dla zabawy. Jeśli Mikhel ma go na sobie, był tylko jeden powód.

Została zrekrutowana.

 

 

2 komentarze:

  1. O Insomnia, jak miło powrócić wspomnieniami do historii.

    No faktycznie też miałam wrażenie na początku że jest drentwy i perfekcyjnie wypracował narzekanie na wszystko 😅

    Haha księgowy mafii - właśnie to sobie wyobrażałam.
    Bał przebierańców wersja królewska.
    Tutaj musi się dziać.

    O ludzie zaraz padnę, jak ty to wymyśliłaś te przebrania halloweenowe haha

    Geeee taką końcówka zrobiłaś? Cholera Wilczy, tak się nie robi i w piz%$ poszło przebranie halloweenowe , była fajna imprezka ale zrobiło się nieprzyjemnie.... i co Teraz?

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Widzę, że Maneskin się spodobał, ale i ja lubię tę nutę.
    Jakże to jest świetny tekst! Poczułam się, jakbym sięgnęła po powieść młodzieżową z elementami romansu i jeszcze nieodkrytej fantastyki. Ładne i plastyczne opisy, dobre operowanie słowem. Gdzieś tam wyhaczyłam "tor chłopaka" zamiast "tors", ale nie szkodzi. Temat wpleciony gładko, do tego dawka humoru i cliffhanger. Masz mnie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń