Deszcz obmywał ulice Insomnii. W oddali przetaczał się grzmot, leniwie, jakby nigdzie mu się nie spieszyło. Niebo było zaciągnięte, szare chmury piętrzyły się i kłębiły jak kłęby gęstego dymu. Krople miarowo uderzały o szyby, tak jak świszczący wiatr. Ciemnowłosy chłopak zmarszczył nos, przyglądając się nieprzyjemnej aurze. W jego intesywnie niebieskich oczach odbijał się świat za oknem.
— Nie ma mowy, nigdzie nie idę — podjął ostateczną
decyzję, gdy deszcz przybrał na sile. Krzyżując ręce na piersi, odwrócił się do
dziewczyny, która stała za nim i najwyraźniej próbowała ukryć, że coś ją śmieszy.
— A na pewno nie w tej masce. — Chłopak szybko się zreflektował i ściągnął czarną,
ozdobną maskę, z jednej strony dekorowaną długim, zawadiackim piórkiem, którą
pozwolił sobie ubrać. — Gdzieś mam twoje fetysze — bąknął ciszej, na co
dziewczyna wybuchła powstrzymywanym śmiechem.
I WANNA
BE YOUR SLAVE
I WANNA
BE YOUR MASTER
— Daj spokój, Noctis! — zawołała, gdy obrażony chłopak
wcisnął jej maskę z powrotem do rąk i ruszył przed siebie szkolnym korytarzem.
— To tylko halloween! — Dogoniła go, chowając rekwizyt do kieszeni obszernej
bluzy. — Być może ostatnia impreza przed zakończeniem szkoły. Nawet książę
powinien się czasem zabawić!
Noctis tylko rzucił jej krzywe spojrzenie, a ona
przewróciła oczami.
— Nawet taki drętwy książę — poprawiła się,
wciąż próbując panować nad wesołością.
— Nie jestem drętwy — warknął Noctis, a jego oczy zwęziły
się z niezadowolenia.
— Tak? Hm. — Dziewczyna udała, że się zastanawia. —
Nie, nie znam większego sztywniaka niż ty.
— To powinnaś poznać Ignisa — mruknął cicho zrezygnowany
Noctis.
— Kogo?
— Kogoś, kto uważa, że zachowuję się nieodpowiedzialnie.
— Ty? — parsknęła dziewczyna, unosząc brwi. — A czym
sobie zasłużyłeś na taką opinię? Nie zasznurowałeś porządnie butów? Zjadłeś
deser przed obiadem?
— Zasnąłem na parapecie — przyznał się po chwili
Noctis.
— Przy otwartym oknie?
Noctis przytaknął, a jego przyjaciółka krytycznie
pokręciła głową.
— Tobie już nic nie pomoże — stwierdziła, wydymając
pogardliwie usta, ale szybko wrócił na nie półuśmiech. Noctis zmrużył oczy.
— Masz dzisiaj podejrzanie dobry humor — zauważył.
— No — zgodziła się. — Mam świetne przebranie na
wieczór. — Wyszczerzyła zęby, a jej oczy błysnęły z podniecenia. Noctis
ściągnął brwi i wyraźnie się zaniepokoił.
— Nie wiedziałem, że lubisz przebieranki.
— Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz. — Uśmiech
Mikhel się poszerzył, a gdy puściła do chłopaka oczko, ten wyraźnie się zmieszał.
— Chyba wolałem, kiedy ze mną rywalizowałaś, a nie… —
Noctis urwał niezręcznie.
— A nie co? — dopytywała Mikhel. Zatrzymała
się nagle i złapała chłopaka za rękę tuż przed schodami. W tej części korytarza
nie było innych uczniów, choć zewsząd otaczał ich gwar głosów. Noctis cofnął
się o krok i zbliżył do niej. Był niewiele wyższy. Niebieskie oczy z
zastanowieniem patrzyły w parę różnobarwnych – jedno było zielone, drugie tak
ciemne, że zdawało się czarne.
— A nie mieszała mi w głowie — dokończył wreszcie. Jego
szept musnął wargi dziewczyny.
I WANNA
MAKE YOUR HEART BEAT
RUN LIKE ROLLERCOASTERS
Mikhel wpatrywała się w jego usta. Były ładnie skrojone,
wąskie, ale miękkie. Nie miałaby nic przeciwko, by znów się o tym przekonać, ale
gdy zaczęły ich otaczać zawistne komentarze, Mikhel się wycofała. Napotkała nienawistny
wzrok kilku dziewczyn, które znalazły się w pobliżu i którym się nie podobało,
że Noctis Lucis Caleum okazuje zainteresowanie komuś innemu, niż któraś z nich.
Po uśmiechu na jej twarzy nie został nawet ślad. Chciała tylko jak najszybciej
stąd odejść, zanim zaczną się naprawdę kąśliwe uwagi. Ale Noctis na to nie
pozwolił. Tym razem on przyciągnął ją do siebie. Nieprzychylne spojrzenia nie odwiodły
go od tego, co zamierzał.
Pocałunek był krótki, ale pełen budzących się między dwojgiem
młodych ludzi uczuć. Już wkrótce Noctis miał go żałować, ale teraz to na jego
ustach osiadło coś na kształt uśmiechu.
— I nie myśl, że ci odpuszczę z tym kostiumem —
uprzedził, splatając palce z palcami dziewczyny i wśród rosnących pomruków
oburzenia, prowadząc ją w dół po schodach. — Na pewno wymyślę coś lepszego niż
ty.
***
— Nigdy nie sądziłem, że skończę w miejscu jak to —
oznajmił Ignis, poprawiając poły białej marynarki i wyrównując kołnierzyk bordowej
koszuli, którą ubrał pod nią. Zrezygnował z okularów w rogowej oprawie, a
zwykle sterczącą w górę grzywkę ułożył grzecznie na bok.
I WANNA
BE A GOOD BOY
I WANNA BE A GANGSTER
— Wyglądasz jak księgowy mafii — podsumował jego
kostium Noctis, z dezaprobatą kręcąc głową. — Za kogo w ogóle się przebrałeś?
— Za legendę, o której twoje wykazujące się pewną ignorancją
pokolenie zapewne nie słyszało.
Noctis wzruszył ramionami, nie zamierzając dalej wnikać.
— Za to twój kostium astralnego nie pozostawia
wątpliwości — stwierdził z uznaniem Ignis, a kącik ust Noctisa uniósł się z
zadowolenia. Nagie ramiona i tor chłopaka pokrywały tymczasowe tatuaże
płomieni, czarne, zaczesane do tyłu półdługie włosy lśniły, tak samo jak jego ,
wysoki diadem i biżuteria w postaci złotych obręczy, zdobiąca nadgarstki i
szyję. Wiązana w pasie ciemnobrązowa szata była nadpalona i zdawała się wspinać
po jego brzuchu, a szerokie spodnie nadawały jego sylwetce powagi.
— Tylko coś wątły ten nasz Ifrit — zagrzmiał za nimi
potężny głos, a duża dłoń zacisnęła się na bicepsie Noctisa, który natychmiast
wyrwał rękę.
— Ifrit nie szczyci się umięśnieniem, tylko smukłą
sylwetką i… — Noctis odwrócił się i natychmiast odskoczył. — Na Shivę, co to
jest?!
— Ładnie? — Gladio rozpostarł potężne ramiona,
których muskulaturę podkreślała matowa, ciemna farba i obrócił się dookoła własnej
osi. Farba pokrywała też jego twarz –kamuflując bliznę na oku – pierś i plecy, przysłaniając tatuaże. Z czarnych,
dopasowanych spodni wystawał zakończony pędzlem i kolcami ogon. Włosy jak
grzywa unosiły się nad jego czołem i sięgały poniżej karku, a spośród nich
wyglądały potężne rogi.
— Tylko ktoś o spaczonym poczuciu estetyki mógłby to
uznać za „ładne” — wyraził swoje zdanie Ignis, na co Gladio roześmiał się
głośno i uwiesił na ramieniu Noctisa, niemal go przygniatając.
'CAUSE YOU CAN BE THE BEAUTY
AND I COULD BE THE MONSTER
— Poczekaj, aż zobaczysz Prompto. — Mężczyzna odsłonił
w uśmiechu zęby, których biel, w kontraście z farbą, olśniewała.
— Za co się przebrał? — zapytał ze strachem Noctis, a
Gladio spoważniał. Tylko jego bursztynowe oczy wciąż się śmiały.
— Za chocobo.
Noctis rzadko się śmiał. Rzadko wyrażał jakiekolwiek
emocje, chyba że złość i irytację. Ale tym razem nie mógł powstrzymać
parsknięcia, przywołując w głowie obraz przyjaciela, o postrzępionej blond
fryzurze i bajecznych ptaków o żółtych piórach, które uwielbiał i które w ich
kraju pełniły funkcję wierzchowców.
— W takim razie praktycznie nie potrzebował
charakteryzacji. — Ignis ubrał w słowa myśli ich wszystkich.
***
Impreza się rozkręcała. Szkolna sala gimnastyczna
zamieniła się w dyskotekę. Było huczno i gwarno, a od tętniących i trzęsących ścianami
basów można było ogłuchnąć. Nad skaczącymi sylwetkami uczniów wyraźnie dominowała
sylwetka Gladiolusa, który wraz z Ignisem zobowiązał się czuwać nad
bezpieczeństwem przede wszystkim następcy tronu, a przy okazji reszty uczniów.
Noctis czuł się coraz bardziej nieswojo. Gdzie nie
przystanął, tam wkrótce niby przypadkowo otaczał go wianuszek dziewczyn, które
chichotały i próbowały go zagadywać, co dzięki głośnej muzyce i niechęci oraz
braku zaangażowania księcia niespecjalnie im wychodziło. W końcu zrażone jego
ignorancją, dawały mu spokój, a on mógł dalej rozglądać się za jedyną osobą w
szkole, prócz Prompta, z którą zdołał nawiązać relację podobną przyjaźni.
— Na kogo czekasz, mój książę?! — zabrzmiał mu przy
uchu znajomy głos. — Gdzie twoja ksieżniczka?!
Noctis odwrócił się do Mikhel, kręcąc głową i…
zamarł.
Mikhel uśmiechała się, ale jemu wcale nie było do
śmiechu.
I WANNA
MAKE YOU QUIET
I WANNA
MAKE YOU NERVOUS
ponieważ przyjaciółka miała na sobie
mundur Gwardii Królewskiej. Autentyczny mundur. A on wiedział, że tych nie
rozdają w żadnej wypożyczalni kostiumów i nikt nie udostępniłby go dla zabawy.
Jeśli Mikhel ma go na sobie, był tylko jeden powód.
Została zrekrutowana.
O Insomnia, jak miło powrócić wspomnieniami do historii.
OdpowiedzUsuńNo faktycznie też miałam wrażenie na początku że jest drentwy i perfekcyjnie wypracował narzekanie na wszystko 😅
Haha księgowy mafii - właśnie to sobie wyobrażałam.
Bał przebierańców wersja królewska.
Tutaj musi się dziać.
O ludzie zaraz padnę, jak ty to wymyśliłaś te przebrania halloweenowe haha
Geeee taką końcówka zrobiłaś? Cholera Wilczy, tak się nie robi i w piz%$ poszło przebranie halloweenowe , była fajna imprezka ale zrobiło się nieprzyjemnie.... i co Teraz?
Hej :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Maneskin się spodobał, ale i ja lubię tę nutę.
Jakże to jest świetny tekst! Poczułam się, jakbym sięgnęła po powieść młodzieżową z elementami romansu i jeszcze nieodkrytej fantastyki. Ładne i plastyczne opisy, dobre operowanie słowem. Gdzieś tam wyhaczyłam "tor chłopaka" zamiast "tors", ale nie szkodzi. Temat wpleciony gładko, do tego dawka humoru i cliffhanger. Masz mnie.
Pozdrawiam