Wolałbym, żeby mnie szlag trafił
Wolałbym umrzeć będąc sobą
Niżeli inny człowiek moim losem się bawił
Aby nie władał moja życiową mocą
Nie chcę tutaj żyć jako ktoś inny
Kim według ciebie powinienem być
Nie jestem tobie ani nikomu winny
Swoje sny nocą chcę śnić
We własne podróże chcę się wybierać
Zabierać ze sobą tylko co trzeba
Nie będę z marzeń siebie odzierać
Nie oddam nikomu mojego nieba
Nie jestem pionkiem na szachownicy
Ani liściem porwanym przez wiatr
Nie skorupa leżącą w kostnicy
Nie czyimś odbiciem na tafli lustr
Hej :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle jestem pod wrażeniem tego, że wychodzą Ci rymy, jak i utwór ma swoją głębię. W jakiś sposób poczułam się podniesiona na duchu.
Tylko wydaje mi się, że w ostatniej linijce, zgodnie z odmianą, powinno być "luster", co nieco zakłóci rym.
Pozdrawiam
Czuje mocny bunt z tych wersów. Krotki wiersz, silne emocje. To "szlag trafil" mocno tu wybrzmiewa. Czuje, jakbys pisala to w chwili zlosci rzeczywiscie, ciekawi mnie, czy tak bylo. Ja sie odnajduje w tych emocjach.
OdpowiedzUsuń