Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 16 lipca 2023

[150] Dziedzictwo Elissy: Czyż nie wszyscy przed czymś uciekamy? ~ Kaja

 Troszkę naciągnięte do tematu, ale zainspirowałam się fragmentem “To escape it all”.


Podróż powrotna rozpoczęła się wczesnym rankiem, gdy słońce dopiero wychylało swój zawstydzony nosek sponad szczytów gór. Ostrym porannym blaskiem odbijało się od śnieżnych płaszczy, oślepiając dzieci i Elissę. Było nadal chłodno, choć bezchmurne niebo zapowiadało ciepły dzień.  

– Długo jeszcze? – dopytywała się jedna z bliźniaczek. 

Dzieci nie posiadały zbyt wiele, ale każde z nich postanowiło zabrać z domu rodzinnego, a raczej tego, co po nim pozostało, pewne rzeczy, które bezpośrednio połączone były cienkimi nićmi wspomnień z dawnym życiem. Tomand zarzucił na ramię wielki wór pełen rzeczy codziennego użytku, musiał zadbać, aby jego siostry miały czym się przykryć w chłodne noce, z czego wypić mleko oraz z czego zjeść ciepły posiłek. Dziewczynki skupiły się na zabawkach, ozdobach na wpół spalonych podczas pożaru, który zabił ich rodziców, czy na starych książkach matki, z których niewiele dało się już przeczytać. 

Kira uwzięła się, bogowie wiedzą czemu, aby zabrać owe książki. Co chwile któraś z nich wypadła jej z rąk. 

– Jesteśmy w połowie drogi – odparła Elissa, po czym wzięła większość książek z małych, zmęczonych raczek. – Potrafisz czytać?

– Toman umie. Nauczy mnie – odparła, pełna zdeterminowania. Lula parsknęła, pozostawiając jedynie taki komentarz.

Lula niosła na rękach średniej wielkości wiklinowy kosz wypełniony zabawkami. Stare drewniane klocki, kilka szmacianych lalek i ulubione szklane kulki, którymi lubiła się bawić cała trójka.

Dzieci co chwile odwracały się, aby spojrzeć na dom. Zaszklonymi oczami wracały do wspomnień, by po chwili odwrócić wzrok i uciec od tego wszystkiego, co je spotkało pod dachem po części strawionego przez ogień domu. 

Elissa nie wnikała w to, jak wyglądało ich życie, zanim spotkała je na swojej drodze. Nie miała zamiaru wypytywać, jak zginęli ich rodzice i z czyjej ręki. Nikt nie miał tutaj lekkiego życia. Może wynikało to z czasów, w jakich przyszło im żyć, a może z terenów, jakie zamieszkiwali. Dziewczyna miała nadzieję, że to drugie, bo wtedy mogłaby uciec od wszystkich swoich utrapień.

W oddali zarysowywał się już domek Zamiotka, a w jego tle panoszyły się dostojnie góry. Podróży w głąb tego dzikiego regionu oczekiwała najbardziej.

– Widzicie ten duży drewniany dom w oddali? – Elissa wskazała palcem przed siebie.

– To teeeen?! – pisnęła zachwycona Kira, rzuciła resztę książek, które nadal trzymała pod pachą i wystrzeliła jak pocisk ze strzelby, z hukiem, podnosząc tumany kurzu ponad wyschniętą ziemię. 

– Kira, zaczekaj! – wrzasnął za nią Tomand, ale dziewczynka zniknęła pośród wysokich kłosów zboża.

– Nic jej nie będzie – odparła obojętnie Lula. – Ona ma więcej szczęścia niż rozumu. – Kolejne prychniecie. – Zawsze tak było.

Dziewczynki wyglądały identycznie, a jednak tak bardzo się różniły.

Pozostała trójka weszła na miedzę, zostawiając za sobą podstępne labirynty na polu. I dobrze, gdyż właśnie zbliżało się południe, a demony i pola rządne były płodnej krwi swych ofiar.

Drzwi do domu były otwarte. Wnet w przestrzeni rozniósł się wysoki krzyk. Elissa ruszyła do środka. Nie spodziewała się w środku niezapowiedzianych gości.

– Szczur!!!! – piszcząca i skacząca z nogi na nogę Kira, omal nie zadeptała Zamiotka.

Tomand złapał ją i uniósł na rękach do góry. Bohaterskiego brata ma się tylko jednego.  

– Jaki szczur, jaki szczur? Czy wyście wszystkie baby oszalały? – Zamiotek Kurzownik oburzył się nienażarty. – Najpierw ta wysoka mnie od szczurów wyzywa, a potem ta mała.

– I tak większa od ciebie – odwarknęła Kira.

– Skoro taka duża, to co na rączkach u brata robi? – Kurzownik nie dawał za wygraną, przez co Kira wyrwała się z ramiona Tomanda.

– Co ty mi tutaj przedszkole sprowadzasz? – Chowaniec zwrócił się do Elissy, która z niezadowoloną miną, pochylała się nad nim. – Ejjjj, zabierz te ręce! – wykrzykiwał, gdy ta złapała go za rąbek koszuli i podniosła do góry.

– Czy on wam wygląda na szczura? – zapytała?

Dzieci pokręciły przecząco głowami.

– Teraz to jak krasnal z moim ksi… – Kira chciał dokończyć, ale chowaniec ja zakrzyczał. 

– Jaki krasnal? Czyś ty dziecko kiedyś krasnala widziała w swoim życiu? 

– Tak. W książkach od mamy.

– To ta twoja mama musiała być krasnaloznawcą. 

Dziecko pokiwało głową, dumne z rodzicielki, choć nie miała pojęcia czy na krasnalach się znała, lub czy choćby jednego w życiu widziała.

– Czy krasnal ma taką brodę jak ja? – wypytywał chowaniec.

– Tak.

– I taki dostępnego małego wzrostu jest, że się w mysią dziurę schowa?

– Tak.

– A czy…

Elissa nie dała mu dokończyć. 

– To jest chowaniec – odparła, na co Kira nie wiedziała, co odpowiedzieć. – Zaraz poznacie się bliżej, ale póki co mam kilka słów do zamienienia z Zamiotkiem.

Dziewczyna wyniosła go do sieni i zamknęła za sobą drzwi.

– Zrobiłam, co chciałeś, a teraz pora na mnie? – Dziewczyna wskazała na swoją pustą torbę, leżącą pod ścianą.

– Masz na myśli tę bandę niedorostków? – wzburzył się chowaniec. – Miał być dobry człowiek, a oni jeszcze nie w pełni człowieki są.

– Masz na myśli, że nie są dorośli?

– Eee, no tak – parskną, jakby jego odpowiedź była tak oczywista, że tłumaczenie było zbędne.

– A wiedziałeś kiedyś dobrego człowieka w ciele dorosłego?

Zamiotek chwilę się zastanowił, po czym pokręcił przecząco głową.

– No właśnie, chciałeś dobrego człowieka, którym mógłbyś się zaopiekować. A tutaj ku twojej wielkiej uciesze, trójka bezbronnych dzieci, o które możesz się zatroszczyć, jak o nikogo innego.

– Więc o to chodziło w powiedzeniu “Uważaj, o co prosisz” – zamyślił się chowaniec.

 Elissa złapała Zamiotka za brodę i podciągnęła go do szpary w niedomykających się drzwiach, aby mógł spojrzeć na dzieci. 

– Widzisz? – wskazała na bawiące się na zakurzonej podłodze dzieci. – One potrzebują pomocy, a ty towarzyszy, dzięki którym twój dom znowu zacznie tętnic życiem.

– Ale one nic nie potrafią? – oburzył się Kurzownik.

– Więc będzie mógł je wszystkiego nauczyć. 

– To będą moje małe człowieki! – obudził się nagle chowaniec.

– Tak. Będziesz mógł się nimi zaopiekować i je wychować na dobrych ludzi. – Elissa złapała się za głowę, nie miała już siły na tę rozmowę.

– Tak, będę wychowywał małe człowieki, na dobre człowieki. – Kurzownik zaczął chichotać pod nosem. – Inne chowańce spalą się z zazdrości.

– Świetni! – odparła i znowu wskazała na pusty worek. – Możesz nawet otworzyć przytułek dla sierot.

– Przy… , co?

– Nie ważne, kiedy indziej ci to wytłumaczę. Teraz naprawdę, muszę ruszać w drogę. Ja wykonałam swoją część przysługi, teraz kolej na ciebie. – Elissa wskazała na ścianę, za którą znajdowały się zapasy chowańca. 

– Tak, tak. Zapłata za dobro się należy. Tak mówił zawsze mój człowiek. – Chowaniec na chwile zasmucił się na wspomnienie o swoim poprzednim towarzyszu, ale chwile później rozchmurzył się, słysząc śmiech dzieci i głośne odgłosy biegania.

Zamiotek chwycił za torbę i zniknął za ukrytymi drzwiami, umieszczonymi w ścianie na tyle sprytnie, że wystarczyło lekkie pchnięcie, aby się otworzyły. Chowaniec skakał z pułki na półkę, strącając puszki i inne niezbędne rzeczy do podróży. Jego wzrost i niewystarczająca siła, nie pozwalał mu na sprawne spakowanie torby. Elissa nie czekając dłużej, weszła do tajnego schowka i zaczęła pakować jedzenie oraz niezbędny ekwipunek do torby. Zapasów było tak wiele, że chowanie mógłby wyżywić swoją nową rodzinę przez najbliższy rok, nie wychodzą ani razu z domu. 

– To wszystko –  odparła, gdy Zamiotek chciał wrzucić do jej torby jeszcze kilka świeżo upieczonych bułek, które wczoraj ukradł od gospodyni z sąsiadującego gospodarstwa. – Więcej nie potrzebuje. A ty zaopiekuj się dziećmi.

– Ta, ta. – Kiwnął głową Kurzownik bez specjalnego entuzjazmu.

– Jeśli spadnie im włos z głowy, to wrócę tu i spale cały ten przybytek – ostrzegła, nie na żarty. Razem ze zmianą ciała, coś w jej osobowości również się zmieniło. Nie była już delikatna i bezbronna. 

Chowaniec, aż cały zbladł i pokiwał głową na znak porozumienia.

Dziewczyna pożegnała się z dziećmi i ruszy w kierunku gór Hinderlandów. Nie oglądała się za siebie. Świat, który pozostawiała za plecami, nie należał już do niej. Ona nie należała do nikogo i niczego. Pozostała sama i na nowo musiała odnaleźć swoje miejsce na ziemi. 


 


2 komentarze:

  1. Odkąd się te dzieciaki pojawiły, darzę je prawdziwą sympatią. I bardzo im współczuję. Tomand wyrośnie na wspaniałego mężczyznę, a bliźniaczki są niebotycznie pocieszne. I fajna jest ta różnica charakterów, narwana Kira i marudna Lula ;D Brat ma z nimi wesoło.
    Cieszę się, że dzieci zamieszkają z Zamiotkiem, że jakos poszło to zapoznanie, choć obie strony nie zapałały do siebie natychmiastową sympatią, na szczęście udało im sie przetłumaczyc, ze tylko wzajemnie skorzystają na tej relacji. Taka symbioza w sumie. Lżej człowiekowi na duszy, że dziecioki będą miec co jesc.
    Bardzo sentymentalne i wzruszajace te zabieranie rzeczy przez dzieci, nawet poniszczonych. Byle mieć coś swojego.
    Plastyczny opis krajobrazu, wczułam sie od poczatku, czułam ten chłód, mimo wstajacego slonca. Ale liczylam na jakis slowianskich gigantow w tle! ;D Moze nastepnym razem? Bo cos czuje ze teraz akcja wyrwie do przodu, watpie jakos, by na Elisse czekalo spokojne zycie.
    Niepokojaca jest tez ta zmiana osobowosci, ze zauwaza ja u siebie. Ciekawe, czy to nie bedzie postepowac.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :)
    Jestem bardzo ciekawa, jak to wyjdzie Zamiotkowi wychowanie tej trójki. Trzymaj kciuki, by udało im się stworzyć coś na miarę rodziny i by nie dosięgały ich żadne złe rzeczy.
    Elissą wykonała dobrą robotę, mam nadzieję, że i jej przygody nie będą zbyt niebezpieczne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń