Wdrapawszy się na ostatni skrzypiący schodek na pierwszym piętrze, spojrzałam przez ramię. Daniel zbierał ze stołu talerze, mamrocząc coś pod nosem. Wyglądało na to, że ma dość sporo na głowie, więcej niż chciałby przyznać. Na pewno więcej niż ja dowiedziałam się do tej pory. Dziwne nagranie na kasecie nie dawało mi spokoju. Najłatwiej było myśleć, że to głupi żart, choć wtedy na filmie, gdy był przywiązany do krzesła z zasłoniętymi oczami, nie wyglądał na zbyt rozbawionego. Stałam przy balustradzie, próbując usłyszeć cokolwiek. Nie byłam w zasięgu jego wzroku. Tak sądziłam. Daniel chwycił szklankę i cisnął nią do zlewu. Szkło w głośnym, piskliwym hukiem rozbiło się na drobne kawałki. Cofnęłam się o parę kroków. Na szczęście podłoga nie skrzypiała tym razem.
– Wszystko w porządku?! – zawołałam z góry, udając, że cały czas znajduje się w swoim pokoju. – Wypadło ci coś z ręki?! – Przez chwile nie usłyszałam odpowiedzi.
– T… Tak. Szklankę strąciłem ze stołu – skłamał. – Nie schodź, poradzę sobie.
– Dobra. – Krótka odpowiedź była najlepsza.
Kilka sekund później ponownie podeszłam do balustrady, aby zobaczyć, co dzieje się w kuchni. Ku mojemu zaskoczeniu nie zobaczyłam go krzątającego się po pomieszczeniu i rzucającego kolejnymi naczyniami czy choćby przekleństwami. Usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwi.
Znowu wybył z domu. Na jak długo? Czy bezpiecznie będzie zajrzeć do jego sypialni i przejrzeć inne kasety zgromadzone w jego szafie? Nie byłam co do tego przekonana. Wolałam zostać w pokoju. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi i podparłam klamkę krzesłem. W moim przekonaniu nie była to przesada. Było już późno, więc położyłam się spać. Inne kasety obejrzę, gdy Daniel pójdzie rano do pracy.
O świecie obudziło mnie kolejne trzaśnięcie drzwiami. Spojrzałam na czas na telefonie, była piąta rano. Przetarłam zaropiałe lekko oczy. Czyżby dopiero teraz wrócił do domu? I dlaczego tak trzaska? Przecież nie mieszka sam… No, w sumie to tak, ja jestem tylko w odwiedziny. Mimo że byłam zaspana, to wyraźnie usłyszałam, jak wbiega po schodach, trzaska drzwiami, po raz kolejny, i rzuca się na łóżko. Zdaje się, że to była ciężka noc.
Nie mogłam już zasnąć. Wstałam z łóżka godzinę później i cicho zeszłam po schodach do kuchni. Wychodząc z pokoju, słyszałam, jak brat chrapie. To była serenada rosłego hipopotama, taka, którą słyszy się w okresie godowym. Wzdrygnęłam się i postanowiłam poszukać kawy.
Zwykle jej nie pije, ale spałam bardzo źle, za dużo mocnych wrażeń. Przeszukałam szafki kuchenne, byłam pewna, że wczoraj Daniel siorbał kawę zaraz po przyjściu do domu. Nigdzie jej nie było, ani nawet herbaty. Jak można być tak kiepsko przygotowanym na wizytę najlepszej i jedynej siostry? Zanim zdesperowana postanowiłam sięgnąć po szklankę wody, zauważyłam plecak, który miał wczoraj przy sobie wracając z zakupów. Może nie wyjął wszystkiego? Wiem, nie powinnam grzebać, ale chyba wytykanie mi wścibstwa czy też nieznośnego głodu wiedzy mamy już za sobą. Wczorajsze grzebanie w jego sypialni pokazało, że nie mam żadnych granic. Otworzyłam plecak. Wpatrywałam się w jego zawartość z konsternacją. Przechowywał coś bardzo dziwnego i nie była to kawa, której tak desperacko pragnęłam. Chwyciłam materiał za skrawek i wyciągnęłam cały obiekt na zewnątrz. Odwróciłam się, aby sprawdzić, czy przypadkiem Daniel nie postanowił wstać. Nasłuchując, przekonałam się, że dalej śpi. Jego chrapanie było słuchać nawet w kuchni.
Spojrzałam ponownie na trzymany w dłoni przedmiot. Był to duży i wypchany po brzegi, zapewne watą, pluszowy miś. Był prawie wielkości plecaka i nie miał jednej nogi. Dziura nie była zaszyta, a brzegi materiału poszarpane jakby ktoś biednemu pluszakowi nogę z dupy wyrwał. Odłożyłam go na miejsce. Nie zamierzałam spytać o miśka, póki sam brat nie rzuci go w moje ręce.
Minęło parę godzin, zanim wielmożny pan postanowił zaszczycić mnie swoją obecnością. Wchodząc do kuchni, nawet mnie nie zauważył. Skierował się w stronę zlewu. Troszeczkę czułam się, jakbym oglądała program przyrodniczy. Schylił się do półki pod zlewem i stamtąd wyjął słoik kawy.
– Aha! – wrzasnęłam, na co Daniel podskoczył, łapiąc się za klatkę piersiową. – Więc to tutaj go chowasz? Przyznam, że najlepszy złodziej kawy by się tego nie domyślił.
– Jezu… Musisz się tak skradać? A gdybym miał broń?
– A po co miałbyś schodzić po kawę z bronią? – zapytałam speszona i lekko zaniepokojona. – Ty w ogóle masz broń?
– Nie, no co ty – odpowiedział, przeczesując włosy dłonią. Nie patrzył w moją stronę. – Przecież żartuje. Jako dzieciak potrafiłaś to wychwycić.
– Wtedy chyba miałeś lepsze poczucie humoru – wyszczerzyłam zęby, ale nie ujrzałam uśmiechu na jego twarzy.
Jego uwagę odwrócił dźwięk telefonu. Leżał na stole, wcześniej go nie zauważyłam. Na ekranie widniało imię Franek. Spojrzał na mnie, zanim odebrał.
– Co tam? – odwrócił się do mnie plecami. – Miałeś do mnie nie dzwonić – wyszeptał. – Nie wiem. Poczekaj na starego… Tak na Jakuba. On się tym zajmie… Mnie dzisiaj nie będzie. Zajęty jestem… Nie twoja sprawa, mam interesy do załatwienia.
Przerwał połączenie i odłożył telefon na stół.
– Zbieraj się młoda, jedziemy pozwiedzać miasto. – Podał mi słoik z kawą. – Zrób sobie kawę i jedziemy.
Pokiwałam głową, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku.
*
Samochód stał przed domem. Wyglądał na wyjątkowo drogi. Co prawda nie wiedziałam, jaką dokładnie prace wykonuje mój brat i ile zarabia, ale posiadanie takiego auta wiele już mówiło o jego finansach. Odblokował drzwi, a ja pociągnęłam za klamkę, po czym usiadłam na wygodnym fotelu. Założyłam, że pytanie, jakim cudem stać go na taki luksusowy samochód nie było teraz na miejscu. Rozejrzałam się dookoła. Skórzane siedzenia współgrały materiałem i kolorem z obiciem reszty samochodu, włączając w to kierownice i deskę rozdzielczą. Naprzeciw widniały jakieś instrumenty wspomagające pracę samochodu i dużo elektroniki oraz ekranów świecących się różnymi kolorami. Spojrzałam pod nogi czy nie naniosłam błota. Czułam się trochę niepewnie w pojeździe, który mógł być wart fortunę.
– Co tak zesztywniałaś? Zaraz zniesiesz jajko na tym fotelu – zaśmiał się pod nosem.
– Ładny samochód – odparłam, nie wiedząc, jak inaczej skomentować otoczenie, w jakim się znalazłam.
– Dzięki, ale nie mój.
– A co przetrzymujesz dla kolegi? – zaśmiałam się, zainspirowana sytuacją z domu, gdy rodzice znaleźli u Daniela skręta z trawką i zapytany o niego, stwierdził, że nie należy do niego, tylko przetrzymuje dla kolegi.
– Coś w tym stylu – zaśmiał się pod nosem, ale więcej nic nie zdradził.
Zastanawiałam się, czy powinnam zapytać, kto jest właścicielem takiego samochodu, ale odpuściłam sobie drążenie. Zauważyłam tylko, że brat rzucił na tylne siedzenie plecak, w którym jakieś dwie godziny temu znalazłam pluszaka.
Kilka minut po rozpoczęciu podróży, zadzwonił telefon. Ciekawa byłam czy Daniel zawsze jest tak rozchwytywany. Na ekranie widniało znowu to samo imię, Franek.
– Słucham. Jestem w samochodzie z towarzystwem, więc się streszczaj.
Z towarzystwem? Czy tak trudno powiedzieć, że przyjechała do niego siostra?
Już dwa razy rozmawiając przez telefon, ukrył tę informację przed rozmówcą. Chyba się mnie nie wstydzi.
– No bo chodzi o to… – Po drugiej stronie połączenia, daleko w tle rozmowy, było słychać histeryczny płacz dziecka. – Mamy tutaj mały problem.
– Właśnie słyszę. – Spojrzał na mnie. – Chyba opieka nad dzieckiem, nie jest jednym z twoich powołań. – Może to było tylko moje wrażenie, ale Daniel zrobił wyraźny nacisk na słowo ‘opieka’.
Miałam złe przeczucia. Dziwne telefony, nocna nieobecność, pluszak w plecaku i płaczące dziecko. Co tu się wyprawia?
– Łatwiej nadzoruje się całą szkołę podstawową jako ochroniarz, niż niańczy paromiesięczne dziecko. – Osoba dzwoniąca westchnęła ciężko. – Stary, nie wiem, co robić. On cały czas ryczy.
Brat nie odpowiadał.
– Może dać mu pluszaka – odparłam szeptem, na co Daniel spiorunował mnie spojrzeniem.
– Nie wiem kto to, ale babka ma rację. – Znowu westchnienie. – Tylko właśnie ten jeden co tu był, nam się zgubił. Znalazłem tylko urwaną nogę.
– Wam się zgubił? A ty co, potrzebujesz całej armii, żeby dzieckiem się zająć?
– No nam, czyli mi i jemu. Jest nas dwóch – zaśmiał się, a połączenie zostało przerwane.
Brat warknął pod nosem, po czym ponowił połączenie.
– Halo?
– Zaraz będę.
– Jesteś moim wybawcą.
Daniel rozłączył się i spojrzał na mnie.
– Najpierw podskoczymy do tego niedorajdy – stwierdził. – Potem pojedziemy na miasto, na śniadanie i drugą kawę. – Uśmiechnął się, prawie szczerze.
Nie wiedziałam, czy powinnam jechać z nim w to miejsce. Bynajmniej nie brzmiało to, jak zwykła przyjacielska pomoc.
Hej :)
OdpowiedzUsuńOd poprzedniego tekstu wiem, że z Danielem jest coś nie tak, ale po tej części robię się względem niego jeszcze bardziej podejrzliwa. Gdzie wybył, o co chodzi z tym misiem? Nie mam pomysłu na możliwe odpowiedzi, jednak obawiam się, że nie będą one w żaden sposób pozytywne.
Świetnie oddałaś dystans bohaterki.
A takiego miejsca na przechowywanie kawy sama bym nie wymyśliła.
Pozdrawiam
Muszę powiedzieć, że naprawdę się zaczytałam i to już parę dni temu i wreszcie mam czas Ci o tym powiedzieć, w końcu!
OdpowiedzUsuńNaprawdę to ma taki vibe life is strange. Narracja pozwala fajnie poznać główna bohaterke, nawet jeśli wiele nie mowi o sobie wprost, sposób w jakim konentuje rzeczywistosc, ironizowanie, dystans, szczerosc wzgeledem siebie, to jak reaguje na zmianę sytuacji krekuje obrazek, ktory juz polubilam ;) wątek podejrzanych interesów brata zarysowuje sie coraz wyraźniej. O co chodzi z tym misiem, rany. Nie myslalam ze zgodzi sie z siostra na pokładzie pojechac do tego typa od dziecka. Mam nadzieję że maluszkowi nic się nie stanie. Odkad mam dzieci strasznie przezywam nawet fikcyjna niedole dzieci D:
Nie wiem czemu, ale mimo cslej tej tajemniczośći chyba polubilam tez Daniela.Moze to sentyment do tego imienia, a może jednak nie okaże sie zlym gosciem. Z przyjemnością sie tego dowiem!
To było bardzo tajemnicze... Czemu on tą szklanką cisnął. Ciekawi mnie co przechodziło w jego głowie i to sprytne zagranie bohaterki. Ogólnie samo jego zachowanie i to jak zachowywał się na początku i po powrocie mówiło że coś ma za uszami i chyba nie zdaje sobie sprawę że ona też o tym wie.
OdpowiedzUsuńAutko tak opisane i wraz z tym co ona stwierdziła napewno coś jest na rzeczy, co przyniesie wizyta u " dziecka" I co ukrywa Daniel. Czy będzie kontynuacja? Lubię takie okryte tajemnicą klimaty :3