Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

niedziela, 26 lutego 2023

[141] Moksori ~ Miachar


   목소리 - 


    Pewne niespodzianki mogły mi się przydarzać i nawet podobać - jak to spotkanie, kiedy dzień pracy dobiegł końca. Szeleszczący dźwięk drażnił moje uszy, ale musiał się pojawić, kiedy wyrzucałam do kosza opakowanie po różach. Wraz z celofanem trafiła do niego także gumka recepturka, a same kwiaty pachniały tak, że z wielką przyjemnością zanurzyłam w nich nos, by powąchać. Nie sądziłam, że opuszczając studio fotograficzne, będzie czekała na mnie taka niespodzianka. 

    Dziękuję ci bardzo - powiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy i przytuliłam się do mężczyzny, który mi je ofiarował.

    Jak dobrze było znaleźć się w jego ramionach i westchnąć, by w ten sposób pozbyć się choć odrobiny stresu, który towarzyszył mi przez większą część dnia.

    Wszystko w porządku? - zapytał, kiedy odsunęłam się raptem po kilkunastu sekundach, choć zazwyczaj taki gest trwał u mnie znacznie dłużej. - Wyglądasz na zmęczoną.

    Bo jestem, ale nie aż tak, byśmy nie mogli pójść na spacer - odparłam, po czym pociągnęłam go za rękaw płaszcza, by ruszył za mną.

    Park znajdował się tuż za zakrętem, wystarczyło przejść przez ulicę w wyznaczonym do tego miejscu, a już człowiek mógł zniknąć między drzewami, co najlepiej wychodziło wiosną, nie późną jesienią jak teraz. Powietrze powoli zaczynało pachnieć chłodem zimy, ale łudziłam się, że pogoda pozostanie ładna jeszcze przynajmniej przez kilka dni. 

    Szliśmy ramię przy ramieniu, ja z nosem co chwila lądującym w kwiatach, a mężczyzną obok szedł milczący, z podniesioną głową. Zerkałam na niego co jakiś czas, ale tego nie odwzajemniał. Także inni ludzie, których mijaliśmy na ścieżkach, nie zwracali na niego uwagi, za to uśmiechali się nieznacznie na widok bukietu. Choć nieprzyjemne słowa cisnęły mi się na usta, połykałam je, bo to nie była pora, by ubliżyć jakiemuś nieznajomemu. Zamiast tego skierowałam się nad niewielki staw, przez który przerzucono drewniany most. To był mój ulubiony punkt w tym parku, a mężczyzna doskonale o tym wiedział, nie miał nic przeciwko, byśmy zahaczyli o niego i tym razem. 

Przystanęłam na szczycie mostu i spojrzałam w niebo, a mój towarzysz stanął obok i także próbował dojrzeć pierwsze gwiazdy tego wieczoru.

    Jak tu pięknie - westchnęłam, na co mężczyzna się zaśmiał.

    Zgadza się.

    Spojrzałam na niego i dostrzegłam wzrok skierowany w moją stronę. Lekko się spłoniłam, ale nic więcej.

    Ale tania zagrywka.

    Ale i tak ci się podoba.

    Cóż, zawsze uwielbiałam podobne sceny w filmach i serialach, kiedy bohaterka wpatrywała się najczęściej w fajerwerki, mówiła, jaki to piękny widok, a towarzyszący jej mężczyzna mówił to samo, ale patrząc na nią. Naprawdę przyjemnie było przeżyć to także w swoim prawdziwym życiu. 

    To dlatego nie powstrzymałam uśmiechu i podziękowałam. Taka reakcja nieco zaskoczyła mężczyznę, ale szybko doszedł do siebie i pokazał, jaki jest względem mnie. Obrócił się tak, bym mogła dostrzec, że rozkłada ręce na boki i ma jasne intencje. Odczytałam to prawidłowo i postąpiłam ku niemu o krok. 

    Uśmiechnął się ciepło, zamykając mnie w ramionach, i wyszeptał:

    Wiesz, że nie jestem prawdziwy, prawda? 

    Nie lubiłam, kiedy o tym przypominał. Nie lubiłam, kiedy takie momenty jak ten były jedynie moimi wspomnieniami. Ale tak to wyglądało dla kogoś, kto mógłby mi się przypatrywać.

    W tej chwili stałam na moście sama i z nikim się nie przytulałam - jedynie w swojej wyobraźni. 

Wielokrotnie przez myśl przechodziło mi, by wyzwolić tego mężczyznę, wypuścić ze swojego wyobrażeniai, by mógł naprawdę stanąć przy moim boku i pocałować namiętnie tak, jak zawsze o tym marzyłam. Ale to nie było możliwe.

    Wiem - odparłam, kierując te słowa do niego, choć nie istniał naprawdę, a w oczach pojawiły się łzy. - Jednak czasami chciałabym, by było inaczej. 

    Ja też, moja droga.

    Objęcie zelżało, by zniknąć całkowicie, a ja mogłam jedynie westchnąć i mocniej ścisnąć bukiet. 

Nigdy nie przyznałam się nikomu, że nadal go widzę. Wcześniej uważano, że mam wymyślonego przyjaciela, co w przypadku sześcioletniego dziecka nie było jakieś bardzo dziwne, bo przecież wiele innych dzieci tak miało. Ale kiedy jako nastolatka nadal go widziałam jako swojego rówieśnika, a nie robił tego nikt inny, musiałam zacząć się pilnować. Dla ludzi z zewnątrz kwiaty, które właśnie trzymałam w dłoniach, były tymi, które sama sobie kupiłam.

    Czy krok dzielił mnie od szaleństwa? To było możliwe, ale nie chciałam się leczyć czy próbować czegoś, by uwolnić od niego swoją głowę. Bez niego byłabym zupełnie sama, a to nie uchroniłoby mnie przed ostatecznym skokiem w przepaść. To dlatego wciąż kurczowo się go trzymałam, choć z każdym rokiem pojawiał się rzadziej. Kiedyś mógł nadejść dzień, kiedy do mnie nie przyjdzie, choć bardzo będę tego chciała. 

    Powrót do domu naznaczony był ciężkimi chmurami, które niespodziewanie napłynęły nad miasto i mogły zwiastować jedynie deszcz. Nie miałam przy sobie parasola, więc groziło mi zmoknięcie, dlatego musiałam wracać szybciej, choć humor miałam na tyle wisielczy, by jednak powłóczy się ulicami i dać otulić mrocznej nocy. 

    Choć gdybym rozpuściła się na deszczu niczym cukier, nie czułabym się gorzej - takie zniknięcie nawet by mi się podobało, miałoby w sobie pewną magię. 

    Wracałam sama, a róże z bukietu powoli zaczęły się z niego wysypywać, o co nie dbałam. Ten, który był jedynie głosem, istotą w mojej głowie, rozpadnie się kiedyś jak one, a to przerażało mnie najbardziej. 


2 komentarze:

  1. Bylo romantycznie i blogo, ale tez smutno gdy zdalam sobie sprawe, ze on byl jedynie wspomnieniem, albo wyobrazeniem.
    Skojarzylo mi sie z rozmowami ze zmarlym partnerem, ktore czasem widywalam w filmach, moze wspomnienia , moze duch. Tak na prawde nie byla sama, choc z zewnatrz moglo sie tak wydawac.
    Czy to jednie jej wyobraznia? Wymyslony przyjaciel, ktory dorastal razem z nia? Tak sobie pomyslalam ze fajna by byla z tego ksiazka, zycie z wymyslonym przyjaielem, od dziecka, az do starosci :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurde, wciągnęłam się i odprężyłam, a potem przypomniałam sobie, jaki był temat i szlag trafił ten blogostan.
    Zaintrygowało mnie zwłaszcza to, skąd się wzięło to wyobrażenie. Czy faktycznie psychika płata także figle, czy może mamy tu coś paranormalnego. A może fantastycznego. Na pewno ciekawie by wyglądała kontynuacja tej historii. Bardzo intrygująco.

    OdpowiedzUsuń