Niespokojni ludzie drapiący paznokciami o ściany
W swoich klatkach uciśnieni jak szczury
Smutek i rozkosz przeplatająca ich dnie i noce
Ułuda spełnienia kołysze ich słodko do snu
Oswojeni w czas przez system fałszywy
Ilekroć otwierają oczy obudzić się nie mogą
Błądzą w ciemnościach z rękami wyciągniętymi
Martwi za życia szukają ukojenia
W kołowrotkach codzienności zagubieni
Brnął niestrudzeni przez świat złudzeń
Krew i popiół pod ich stopami usłany
Czerwona ziemia marzeniami nasączona
Kraina złotych kłamstw i prawd zapomnianych
Świat buntowników którzy głosu nie mają
Blask ostatecznego kresu wolności
Na oczach wszystkich zachodzący na zawsze
Niewyczerpany żart tym nazwać ich życie
Nie kamień w wodę a w bagno rzucony
Przez bogów kąpiących z tego co stworzyli
Niczym echo ich śmiech wpisany w karty historii
Wiersz budzi we mnie skojarzenie z powazną literatura i filmami o trudnej i ciężkiej treści. Niewątpliwie ma swój własny ciężar. Porusza egzystencjanalne Tematy i zostawia z pewnym niepokojem.ten wers o rzucaniu kamieniem W bagno trafił do mine najmocniej. Jest W tym cos nieodwracalnego. Dużo przemyśleń i refleksji.
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńMnie wiersz skojarzył się z egipskimi niewolnikami, którzy nie mieli wiele do powiedzenia, a ich życie nigdy nie należało do nich. Jest tu ból o rezygnacja, ale i jakieś pogodzenie się z tą egzystencją.
Pozdrawiam