Runęły mury, runęły mosty
Kurz omiótł znane miejsca i postacie
Zaległ się w płucach
Wysuszył i zanieczyścił oczy
Pięści niczym bomby uderzyły
Krzyk wzniósł się jak odgłos syreny
Przed tą niszczycielską siłą
Nawet kryształowe serca ustępują
Spłoszone jak konie przed jadowitym wężem
Dobre wspomnienia i odczucia pierzchnęły
Zostaje bezwład i wszelkie zniszczenia
Piętrzące się gruzy starego świata
Obietnice jak ściany domów
Przestały istnieć w sekundę na zawsze
Wieczności zaświadczenia
W nicość się obróciły
Pozostał tylko strach - kurz
Pozostała tylko niechęć - pył
Pozostała tylko cisza - powietrze
Pozostała tylko pustka - nowy początek
Hej :)
OdpowiedzUsuńWidać tu i zniszczenie, jak i nadzieję na coś nowego, być może lepszego. Wśród tego kurzu nie ma jednak zbyt pięknie. Dobrze oddana szarość świata.
Och. Mocno. Chyba wiem czemu i tylko w tym kontekście patrzę. I widzę ten ból, ten kurz, ten nowy początek. Rozliczasz się bez skrupułów ze światem.
OdpowiedzUsuńWiersz jest zapierający. Zostawia człowieka bez słów. Jest w nim tyle emocji, taka burza. Czuję ją,