Jakże mikroskopijnym się wydaje
Cały świat i jego żale
Inne troski i zmartwienia
Gdy jedno w głowie i sercu
Gdy nic się tam nie zmienia
A oczy oślepia miłości światło
Jakże uszy zatkane na rady przyjazne
Oceny, mądrości i próby dowodzenia
Jak na przekór postępować im łatwiej
I wygłuszać tę pomocną bajdę
By nosa w twoje spawy nie wciskali
Jakże troski zwyczaje w pył się przemieniają
Gdy samemu już nie trzeba walczyć
Jak problemy wielkie za sprawą olśnienia
We dwoje łatwo zwalczyć
Jakże tęsknota wielką się staje
Gdy jedno drugiego nie widzi
choć chwilę
Jakże szczęście ogarnia ich twarze
Gdy po długiej rozłące zjednoczeni
Choć nigdy tak naprawdę nie byli osobno
Wow, bardzo tu wzniośle, choć o prostych rzeczach głosząc. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Widzę w tym wierszu wiele rzeczy, i dobrych, i gorszych, gorzkich i słodkich. Dlatego ma dla mnie podwojny wydźwięk i zdaje sie rozliczac z rzeczywistoscia w ten przyjemny, niejednoznaczny sposób. Jest podniosle. I jest prosto. Fajnie komponują się ze sobą te kontrasty.
OdpowiedzUsuń