Kiepskim pomysłem mogłoby się wydawać
Że liczyć na innych jest rzeczą prostszą
Niż z gardą w obronie własnej prawdy
Po twarzy obrywać ilością częstszą
Zdyscyplinowanym być o tyle o ile
Każde następne pchnięcie z nóg
Zwalić nas nieuchronnie próbuje
Popychając nas na wytrzymałości próg
Z uśmiechem na twarzy i jadem w słowach
Wbija noże nie w plecy lecz klatkę
Byś widział dokładnie czym zdrada się karmi
I zapamiętał wyraźnie jej adresatkę
Gdy dziesięć mieczy przybije cię do dna
I wypłynie z ciebie wszytko co dobre
Spadną maski z twarzy życzliwych i ta
Co wyrządziła ci tą makabrę
Zagości w tobie swego rodzaju maź
Rozleje się w twym sercu i duszy
I serce na dłoni cofniesz z powrotem
I nic tak więcej cię nie poruszy
Zamkniesz się w sobie i wzniesiesz mur
Cegła po cegle zbudujesz zaporę
By nikt już nie dotkną cię znowu tam
Gdzie kiedyś wszyscy mieli w tobie podporę
Hej :)
OdpowiedzUsuńWybacz, ale "wzniesiesz mór"? Przy całym patosie i powadze, jaka płynie z utworu, taki błąd naprawdę wybija z rytmu. A w przedostatnim wersie powinno być "dotknął".
Całość idealnie obrazuje to, co spotyka człowieka, który wobec innych bywa dobry. Jakoś umiem się odnieść do przedstawionych uczuć, dzięki czemu czuję się, jakbym nie była sama.
Ciekawie i naturalnie wplecione słowa kluczowe.
Pozdrawiam