Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 26.05): Jestem przy tobie. Nieważne, co jeszcze przyjdzie ci do głowy, jestem przy tobie. Klucze: sądzić, nachalny, patyzant, wygodnie

Namierz cel:

niedziela, 24 października 2021

[110] When you're gone how can I even try to go on? ~ Wilczy

To chyba mój najkrótszy tekst, nie licząc wierszy.


Słyszeliście tę piosenkę w tej wersji? Usłyszałam ją na premierze High Rise i w zderzeniu z tym wymownym i niejednoznacznym obrazem zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Co łączy ją i ten krótki tekst? Tom Hiddelston. W pewnym sensie ;)



Zapuchnięte od płaczu oczy piekły. Powieki kleiły się i uwierały, zwężając pole widzenia. Za każdym razem, kiedy wydawało jej się, że wypłakała już wszystkie łzy, one znów napływały. Lały się po jej twarzy, rozmazując obraz cierpienia na twarzy męża i szczątki jej dzieci, które walały się wokół niczym wymagające uprzątnięcia odpady. Może ta chwilowa ulga, gdy wszystkie okropności traciły kontury, sprawiała, że przestawała płakać. Może to wszystko wydawało się wówczas mniej możliwe. Jak straszny sen, który zostawia tylko przykre wrażenie albo okropny wczorajszy dzień. Jego wspomnienie wraca powoli, odbierając apetyt, ale czas je zaciera. Znów ze smakiem jesz śniadanie, nie pamiętając, co się zepsuło.

 

WHERE ARE THOSE HAPPY DAYS

THEY SEEM SO HARD TO FIND

 

Nie podejrzewała, by jeszcze kiedyś mogła cokolwiek przełknąć. Gdy tylko znów była w stanie przyjrzeć się swojemu życiu, wciąż było tak samo ostre, tak samo tragiczne i nie do zaakceptowania. Męki męża trwały, ich synowie nie żyli, a ona znosiła jedyną rzeczywistość, którą znała. Wiernie i destruktywnie. Być może gdzieś mógłby otworzyć się na nią inny świat, ale porzucając cierpienie, wyrzekłaby się miłości. Na to nie mogła się zdobyć.

Dlatego jej rozpacz trwała. Od lat. Nic nie przynosiło ukojenia. Ani umęczona twarz Kłamcy, ani wizja zemsty, o której prawił, kiedy tylko porażający ból nie zaciskał mu szczęk. Ból, który w dużej mierze zależał od niej.

Starała się mu go oszczędzić. Dlatego tu trwała, dlatego nie szukała ukojeń. Choć mięśnie płonęły ogniem, ręce drętwiały, nie poddawała się. Była jedyną tarczą między Kłamcą, a wężem, którego jad kapał na jego twarz za każdym razem, gdy opróżniała misę, do której go zbierała. Kiedy kropla drążyła skórę, ciałem Kłamcy wstrząsały potężne konwulsje. Ziemia na powierzchni trzęsła się i rozpadała, zupełnie jak on. Tylko w tych chwilach, gdy oddychał ciężko, a rana wrzała, pustosząc jego oblicze, milkł, pokonany, niepodobny do siebie. Wówczas serce Sigyn pękało na nowo i znów zalewała się łzami.

 

I TRY TO REACH FOR YOU

BUT YOU HAVE CLOSED YOUR MIND

 

Kiedy mówił, trochę mniej myślała o losie, który ich spotkał, o gniewie bogów, którzy tak okrutnie pokarali Lokiego, o jelitach Narviego i Váliego, którymi przywiązali go do skał, skazując na wieczne cierpienie. Kiedy do niej mówił, zapominała, że kłamie. Że okłamał ją setki razy. Zdradzał. Odchodził. Zapominał. Zapominała, że tchórz i manipulant jak on nie zasługiwał na nią, ani nawet na jej splunięcie. Zamiast tego oddawała mu resztę życia. Resztę siebie. Wszystko, co jej zostało.

 

WHATEVER HAPPENED TO OUR LOVE? I WISH I UNDERSTOOD

IT USED TO BE SO NICE IT USED TO BE SO GOOD

 

Bo to on był jedynym, co jej zostało. Gdyby miała go porzucić, na zawsze lub gdyby miała go stracić, bezpowrotnie, jak miałaby dalej żyć? To tylko dołożyłoby jej cierpienia. Może i był niewdzięcznikiem i nie był jej wart, ale takiego go kochała. Z jego wadami i okropnym charakterem. Bez niego nie byłby bogiem psot. Nie byłby sobą. Sigyn nigdy nie oczekiwała, że się zmieni. To nie byłoby fair. Miłość nie wybiera. Miłość akceptuje. Stoi obok, wytrwale, wspiera i niewiele wymaga. Tak jak ona. Choć daleko jej było do bogini miłości. Była tylko żoną Kłamcy. Matką jego martwych dzieci. I taką pozostanie. U jego boku. Aż do końca.

 

SO WHEN YOU'RE NEAR ME, DARLING, CAN'T YOU HEAR ME?

SOS

THE LOVE YOU GAVE ME, NOTHING ELSE CAN SAVE ME

SOS

 

 

 


1 komentarz:

  1. Hej :)
    "High Rise" jest wciąż na mojej liście do obejrzenia, a "SOS" w tej wersji jest niepokojące, acz piękne.
    Tekst może i krótki, ale masz tę niesamowitą zdolność zawierania wiele treści, nie szastając słowami. Bardzo mi się to podoba.
    I szczerze napiszę, że miałam ciarki. Przedstawiłaś obraz miłości, która "nigdy nie ustaje", nawet kiedy życie staje się piekłem. Ładne nawiązanie do mitologii nordyckiej, cierpienie, ból i bezradność, do tego muzyka - poczułam się niczym na pokazie obrazu, który z każdą chwilą wyostrza się, by pokazać ponure, przygnębiające szczegóły. Dziękuję.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń