Apel wojskowy:

Nowy temat (czas do 09.06): — To zły pomysł. — No cóż, te dobre skończyły się już dawno. Klucze: codziennie, nieszczęśliwy, wydobywać, rumień

Namierz cel:

niedziela, 7 marca 2021

[92] Czemu musisz mnie tak wkurwiać ~ Wilczy

 Sorry za poślizg.


 

Słońce wpada przez szybę auta, rażąc w oczy. Opuszczam daszek i skręcam kierownicę, wspomagając się drugą ręką. Zawracam, radio trzeszczy, ulice zalane leniwym blaskiem południa są brudne i pomarańczowe. Nic się nie dzieje. Pomyśleć, że wybrałem ten zawód dla adrenaliny.

Zanudzę się na śmierć.

Piątka, zgłoś się.

No w końcu!

— Piątka, co się dzieje — mówię, przykładając do ust mikrofon.

Napaść, dewastacja, używanie słów powszechnie uznanych za obelżywe w miejscu publicznym.

Świetnie. Biorę to.

— Wyślij współrzędne.

GPS odzywa się cicho, gdy wprowadzone przez centrale dane trafiają do systemu. Prosto i pierwsza w lewo. Wystawiam przez okno koguta, włączając sygnał i światła.

 

 

— Co tu mamy, Satomi? — pytam, wysiadając z auta i widząc, że inny patrol zjawił się na miejscu szybciej. Szlag by ich. Mam nadzieję, że zostało coś do zabawy dla mnie.

— Spokojnie, sytuacja już opanowana.

— Przecież jestem spokojny.

Za spokojny. Robi mi się od spokoju niedobrze.

— Poskromiliśmy tę recydywistkę.

Satomi przesuwa się nieco i dostrzegam kobietę, ze skutymi na plecach rękoma. Długi ogon włosów kołysze się, muskając kajdanki.

— Chyba tak średnio — komentuję, widząc, że kobieta wciąż się awanturuje z drugim funkcjonariuszem. — Gdzie pozostali sprawcy? — Rozglądam się po zniszczeniach, jakich dokonano w barze. — Zbiegli? Przesłucham tę kobietę, może uda nam się sporządzić portrety.

— Nie było innych sprawców. — Satomi marszczy brwi. — Tylko ona.

Opuszczam ręce, przestając szukać notesu. Co? Jaka kobieta w pojedynkę rozwala bar i…

Długi, szary ogon kołysze się mocniej, gdy ona się odwraca. Ciemne brwi, jasne, siwe oczy. Wiecznie wkurwione, wiecznie nienasycone.

— Ja pierdole — wyrywa się z jej gardła po krótkiej chwili, podczas której gapi się na mnie z niedomkniętymi ustami. Kurwa. Już zapomniałem jak spierzchnięte i gorące były jej usta. — Jeszcze ciebie tu brakowało…

WHY YOU ALWAY IN A MOOD

Zbliża się do mnie, z oczu sypiąc iskry.

— Ze wszystkich zawodów świata — stoi pół metra ode mnie, zadzierając głowę, by patrzeć mi w oczy, kajdanki pobrzękują za jej plecami — zostałeś akurat gliną?!

— Tch — prycham, patrząc na nią z góry. — Boisz się, że zrujnuję twoją przestępczą renomę?

— A co z koszykówką? — pyta tak napastliwym tonem, jakby wciąż była menadżerką mojej drużyny z liceum.

— Już mnie nie bawi. — Wzruszam ramionami. — Odechciało mi się.

— Już cię… — jej nozdrza się nadymają — …nie bawi?! — Widzę jak chmury burzowe zbierają się w jej źrenicach. — Zmarnowałeś taki talent, bo ci się nie chciało?!

— Zabawne, że na temat marnowania sobie życia poucza mnie kobieta, która właśnie została aresztowana — zauważam, choć wiem, że gdy jest wkurwiona nie dotrze do niej nawet najtwardszy argument.

No, może mam jeden taki, który dałby radę.

— Jak mogłeś porzucić koszykówkę?!

— A ty zdewastować miejsce publiczne?

— Ja nie zrobiłabym kariery na opanowaniu emocji!

— A mi nie grozi od roku do dwóch lat pozbawienia wolności.

— Och, wypchaj się! — Cira odwraca się do drugiego funkcjonariusza. — Panie władzo, proszę mnie stąd zabrać. Za dużo tu moich byłych — obrzuca mnie spojrzeniem — koszykarzy. Z pałami na wierzchu — prycha pogardliwie, chociaż ja dobrze wiem, że uwielbia być złośliwa i wulgarna, gdy ma ochotę na seks. Mundur działa na kobiety. W takim wydaniu jeszcze mnie nie widziała.

FUCKIN 'ROUND, ACTIN' BRAND NEW

A może po prostu się stęskniła.

— Przejmę tę sprawę, Satomi. — Ubiegam kolegę, kładąc rękę na ramieniu Ciry i zmuszając ją, by szła u mojego boku.

— Ale to nasz patrol był tu pierwszy… — protestuje Satomi. — Ja ją skułem i…

— I teraz ja się nią zajmę — syczę, odwracając się do niego i przyszpilając go wzrokiem do ściany. Góruję nad nim, góruję nad wszystkimi, jak każdy kto ma w kieszeni kontrakt z JBL. Ale nie każdy ma w oczach obłęd, z którym łatwo zasiać strach i własną wolę.

— N-no dobrze, D-Daiki, skoro to twoja znajoma… — ustępuje Satomi, a ja uśmiecham się zwycięsko. — Ty pewno zrobiłbyś dla mnie to samo.

— Ta. — Nie przestając się uśmiechać, zgarniam ramieniem Cirę i wychodzimy na zewnątrz.

Popołudniowe słońce oślepia. Wrzucam na nos przeciwsłoneczne policjantki i prowadzę zatrzymaną za ramię. Cirze się to nie podoba, niemal słyszę, jak zgrzyta zębami, ale pozwala mi na to. Nie dziwi mnie to. Nie na takie rzeczy już mi pozwalała. Ale jej cierpliwość kończy się tak szybko jak pełna dobrej zabawy noc.

— Możesz już mnie… — Zatrzymuje się gwałtownie, przez co i ja muszę stanąć. Blisko. — …rozpiąć?!

— Hm? — Nachylam się nieznacznie, unosząc jedną brew. — Co mam ci rozpiąć?

Mój uśmiech jej się nie podoba. Jest wściekła. Jej wargi drżą, obnażając zęby.

— Ostrzegam cię, Aomine. Jeśli myślisz, że mówię o bluzce, walnę cię — cedzi i mimo różnicy wzrostu patrzy na mnie tak, jakbyśmy byli równi sobie. Ona jedna zawsze tak na mnie patrzyła. Jakby nic sobie nie robiła z niewątpliwej przewagi, którą miałem. To zawsze na mnie działało.

 

Przychodzę dopiero na trzecią lekcję. Na nią też jestem spóźniony, ale skoro i tak już się obudziłem, powinienem pokazać się w szkole.

Ziewam szeroko, nie dbając o to, by zasłonić usta i wchodzę do klasy. Nie zadaję sobie trudu, by tłumaczyć się przed nauczycielem, czy choćby powiedzieć „dzień dobry”. On też nie zwraca mi uwagi, jedynie chrząka znacząco, co ignoruję. Zwieszając głowę i przecierając twarz idę na swoje miejsce  w ostatnim rzędzie pod oknem… ale ono jest zajęte.

Dziewczyna o szarych włosach, niedbale związanych z boku w rozpadający się supełek, pochyla się nad książką, bezwiednie drapiąc się po karku. Ściągam brwi, zatrzymując się raptownie. Dyskretnie rozglądam się wokół. Czy to na pewno moja klasa? Bo tą tam widzę pierwszy raz. A może jej nie zapamiętałem? Nie, niemożliwe, wnioskuję, uważnie taksując wzrokiem jej zgarbioną sylwetkę, zwłaszcza odcinek, w którym t-shirt opina się na piersiach. Miseczka D, bez wątpienia. Zapamiętałbym miseczkę D.

Ale nawet to nie upoważnia jej do zajmowania mojego miejsca. Nikt nigdy go nie zajmuje. Nawet jak jestem nieobecny.

I AIN'T TRYNA TELL YOU WHAT TO DO

— Ja tu siedzę — oświadczam dziewczynie, zrzucając ba blat swoją torbę, lecz ona nie przerywa czytania podręcznika, chociaż połowę udało mi się zasłonić. Spokojnie uwalnia go spod moich gratów, doczytuje do końca stronę, przewraca ją, robi zakładkę, zaginając róg i dopiero wtedy podnosi na mnie wzrok.

Kłujący ból pod żebrami na sekundę odbiera mi dech. Te oczy, znam je. Siwe jak pochmurny dzień i wiecznie wkurwione. Przez chwilę Shogō Haizaki uśmiecha się do mnie w amoku, ale z jego ust wydobywa się kobiecy głos.

— Z tego co widzę, to ty tu co najwyżej stoisz — odpowiada i mara znika, lecz pozostawia na twarzy dziewczyny podobieństwo do tego psychola — a to ja siedzę.

— Tch — prycham, czując, że zalewa mnie złość. Nie wiem czy na nią,  na Haizakiego, czy na fakt, że mi go przypomina.

BUT TRY TO PLAY IT COOL

Moje ręce opadają na blat jak dwie łopaty. Stolik podskakuje, dziewczyna też, podrywa gwałtownie dłonie. No. Najwyższy czas, żeby zaczęła się bać. Jak wszyscy w szkole.

— Zmiataj stąd, póki jestem dobry — polecam gardłowo.

— Czy ty mi grozisz — jasne oczy znów patrzą w moje i nie dostrzegam w nich lęku — bałwanie? — tak jak w jej słowach.

Mam ochotę wywrócić stolik. Nikt specjalnie by się nie zdziwił. Być może nawet wszyscy, łącznie z nauczycielem, na to czekają, sądząc po pełnej napięcia ciszy.

— Grożę — potwierdzam, wyobrażając sobie, że powaga na mojej twarzy i niebezpieczne błyski w oczach pozwolą wreszcie zorientować się tej idiotce, że nie żartuję.

— Goń się — mruży szare oczy, wyzwalając we mnie wściekłość — frajerze.

BABY, I AIN'T PLAYIN' BY YOUR RULES

Gwałtownie odsuwam stolik na bok, spada z niego kilka rzeczy, a potem podnoszę dziewczynę razem z krzesłem. Nie zważając na jej piski, głośne szmery wśród uczniów i nawoływania belfra (Aomine! Natychmiast połóż koleżankę!), niosę ją przez całą klasę, żeby opuścić przy pustym stoliku w pierwszy rzędzie. Robię to z trochę zbyt dużej wysokości. Dziewczyna podskakuje, obtłukując sobie, mam nadzieję, tyłek. Chyba jest w szoku, sądząc po okrągłych oczach. Uśmiecham się, zabieram krzesło i wracam na swoje miejsce.

EVERYTHING LOOK BETTER WITH A VIEW

 

***

 

Dźwięk dzwonka wyrywa mnie z drzemki. Odgięta nienaturalnie w tył głowa wraca do swojej pozycji, masuje zdrętwiały kark. Wszyscy opuszczają klasę, ja  zaczynam się pakować. Szybko mi idzie, bo wyciągnąłem tylko długopis. Nikt się mnie nie czepia. Stypendia sportowe i tak załatwią mi promocję, więc nikt nie szuka zwady. Bo po co kopać się z koniem. Nikt nie ma na tyle odwagi.

Uporczywe swędzenie na twarzy sprawia, że unoszę dłoń. I wzrok. Siwe oczy z drugiego końca sali patrzą na mnie z nienawiścią.

WHY YOU ALWAYS IN A MOOD?

Robię kpiącą minę, gdy ona ostentacyjnie się obraca i wychodzi z klasy. Co za laska. Już wiem, że będzie mnie wkurzać przez resztę roku.

Może nawet bardziej, niż podejrzewam, bo kiedy wychodzę na korytarz, widzę ją pod tablicą ogłoszeń. I znając swój pech, ogłoszenie, bezczelnie przez nią zrywane, dotyczy poszukiwań na drugą menadżerkę drużyny koszykarskiej, które dała Satsuki.

Muszę co prędzej z nią porozmawiać.

Ale najpierw utnę sobie drzemkę na dachu.

 

***

 

— Chodzi ci o tę dziewczynę o siwych włosach? — Satsuki mruga szybko oczyma, patrząc na mnie, lecz zaraz przykłada pięść do ust i zaczyna gadać do siebie. — Serio, jak udało jej się uzyskać taki kolor? Kto jest jej fryzjerem? Bo to chyba nie naturalne? — Patrzy na mnie tak, jakbym ja miał to, kurwa, wiedzieć. — Jak ona ma na imię?

Skąd. Mam. Kurwa. Wiedzieć.

— Nieważne. Po prostu nie przyjmuj jej do drużyny — warczę, coraz bardziej wkurwiony.

— Hm… — Satsuki przegląda swój kajet, a kiedy podnosi na mnie wzrok, uśmiecha się uprzejmie. — Za późno, Ao-chan.

— Co?

— Już jej powiedziałam, że czekałam właśnie na kogoś takiego jak ona.

— CO?!

— Spokojnie, Aomine-kun. Dziewczyna ma świetnie referencje. W poprzedniej szkole prowadziła drużynę siatkarską…

— A co to ma wspólnego z koszykówką?!

— Może niewiele, ale chodzi o sprawy organizacyjne. Bardzo mi w nich pomoże.

Kogo to, kurwa, obchodzi. Prycham wściekle i odwracam się akurat w momencie, gdy na salę gimnastyczną, gdzie zaraz mamy trening, wchodzi ona. Zatrzymuje się jak wryta w progu, patrząc wprost na mnie. Zdaje się, że łączy do kupy informacje. Biorąc pod uwagę mój wzrost, wysportowanie, nonszalancki sposób bycia, powinna była założyć, że jestem gwiazdą szkolnej drużyny koszykówki i pewno pluje sobie w brodę, po cholerę zgłosiła się na stanowisko menadżera.

To znaczy, że nie tylko dla mnie będzie to niewygodne. Któreś z nas w końcu zrezygnuje.

I na pewno nie będę to ja.

 

 

— Ostrzegam cię, Aomine. Jeśli myślisz, że mówię o bluzce, walnę cię.

— Czyżby? — pytam zdawkowo, ale gdy już wspomniała o bluzce, nie mogę powstrzymać wzroku, który zaczyna błądzić w okolicach dekoltu.

— Z byka — warczy Cira, widząc, gdzie się gapię.

— Yhym. — Z trudem unoszę wzrok na jej twarz. — Mówi się „rozkuć” — poprawiam ją, wznawiając marsz. — Rozpiąć to mi możesz rozporek.

— Hej! Nie odchodź, jak zawsze, gdy do ciebie mówię! — Cira podbiega, zrównując ze mną krok. — Przecież po to wziąłeś tę sprawę od tamtego kolesia, nie? Żeby mi pomóc się z tego wykaraskać?

— Nie, dopóki nie opowiesz mi, czym ci się naraził właściciel.

— Dobra, powiem, ale może po tym jak mnie rozkujesz? — głos Ciry jest pełen tłumionego gniewu i prośby, do której nienawidzi się uciekać.

— Nie — mówię z pełną satysfakcją, obserwując, jak szamocze się z kajdankami. — Nie mogę.

— Nie możesz, czy  nie chcesz?! — wydziera się Cira, gdy ja spokojnie otwieram jej drzwi do radiowozu.

GIRL, IT'S OBVIOUS, ELEPHANT IN THE ROOM

Nie chcę.

— Takie są procedury — ucinam krótko.

— Pieprzę twoje procedury!

— Ta. Zaczekaj z pieprzeniem póki nie wsadzę cię do celi.

— Dlaczego zawsze musisz mnie tak wkurwiać?!

AND WE'RE A PART OF IT, DON'T ACT SO CONFUSED

 — Bo lubię to robić — odpowiadam, nie mogąc się powstrzymać, czym wyzwalam niepowstrzymany potok wyzwisk kierowanych w moją stronę. Wsadzam ją do samochodu, niewiele sobie robiąc z tego wybuchu agresji.

 

 

Komisariat pustoszeje. Od momentu, gdy umieściłem Cirę w celi, minęło kilka godzin. Ona uparcie odmawia składania zeznań, a ja, zamiast jej pomóc, jako stary znajomy, uparłem się ją przetrzymywać. Może to moje umiłowanie prawa, a może nie chcę, by znów znikła z mojego życia na dobre.

Kiedy ostatni z moich kolegów żegna się ze mną, pytając, czy dam radę (towarzyszą temu niepokojące zerknięcia na drzwi celi, za którymi Cira czasem miota się jak lew, choć od godziny jest tam podejrzanie cicho), zamykam drzwi komisariatu na klucz i z ciężkim westchnieniem przeciągam krzesło pod celę i siadam na nim z założonymi rękami. Obserwuję Cirę, która siedzi w kącie na leżance i łypie na mnie spode łba. Zauważam, że drży, więc wciskam przez kraty swoją górę z munduru, lecz ona tylko prycha z pogardą.

— Daj spokój — mruczę znudzonym tonem, rozsiadając się wygodnie w fotelu. — Odpowiedz na parę pytań i miejmy to już za sobą — proponuję, wyciągając notes i długopis, jakbym miał zamiar zapisywać odpowiedzi. — Czy ty i Kuroo wciąż jesteście razem?

AND YOU LOVE STARTIN' IT

Cira podnosi głowę, a jej brwi niemal zderzają się ze sobą.

— A co to ma, kurwa, do rzeczy?

Wzruszam ramionami.

— To też jest dla ciebie za trudne pytanie? — Nie zmieniam tonu głosu, wciąż brzmię leniwie, jakbym pytał naprawdę od niechcenia.

— Wyszłam za niego — warczy kobieta.

— Żałujesz?

— Nie.

— Macie dzieci?

— Spierdalaj.

— Czyli nie macie. — Stawiam w notesie zygzak, tylko po to, żeby ją wkurzyć. — On nie chce, czy nie może?

— SPIERDALAJ, AOMINE!

Cira w sekundzie znajduje się przy drzwiach, obejmując dłońmi zimne pręty, a dzikość w jej oczach sprawia, że zaczynam sobie wyobrażać, jak obejmuj z taką pasją coś, co tylko kojarzy się z prętem.

NOW I'M IN A MOOD

— Masz pięć sekund, żeby mnie stąd wypuścić. Jestem przeziębiona i jeśli złapię tu coś gorszego, pozwę ciebie i cały ten kurwidołek!  — grozi mi Cira. Opuszczam swobodnie rękę, w której trzymam notes i jeszcze chwilę jej się przyglądam, potem wstaję i podchodzę do celi. Też chwytam za kraty, na tej samej wysokości, co ona, moje duże, opalone dłonie kontrastują z jej drobnymi, o jasnej karnacji. Nachylam się, niemal muskając czubkiem nosa jej nos. Długo jedynie na siebie patrzymy. Czuję jej zapach, a ona mój. Powietrze wokół robi się coraz cięższe. Czubek jej języka oblizuje spierzchnięte wargi. Jasna dłoń porusza się nieznacznie, szukając kontaktu z moją skórą. Wkurwione, siwe oczy przeskakując spojrzeniem od jednego do drugiego z moich oczu. I nienaturalnie się szklą.

NOW WE ARGUIN' IN MY BEDROOM

Szybkim ruchem wyciągam dłoń i wciskam ją przez kraty, kładąc na jej czole.

— Kurwa — mówię rozczarowaniem i niepokojem — ty na serio masz gorączkę...

— Nie, po prostu jestem tak gorąca, że nie możesz tego znieść. — Spojrzenie Ciry jest mętne. Jak zawsze wtedy, gdy kończyliśmy w łóżku. Ale tym razem raczej nie chodzi o podniecenie.

— Nie, to gorączka na poziomie hospitalizacji — stwierdzam twardo, pospiesznie otwierając drzwi celi. — Musimy jechać do szpitala.

Odsuwam się, żeby ją wypuścić, a potem wchodzę po marynarkę, która leży na podłodze. Słyszę, jak skrzypią szybko pchnięte drzwi.

Klucz!

Cira przekręca go i zabiera, nim dopadam krat.

— Nawet nie próbuj… — wyduszam z siebie, próbując dosięgnąć jej przez kraty. Ale ona próbuje. Macha kluczem przed moimi oczami tuż poza moim zasięgiem, a potem bez słowa odwraca się i sobie idzie.

 

5 komentarzy:

  1. Nareszcie jest nasza gwiazda granatowowłosa, jedyna która może świecić takim blaskiem. To nie tak, że go nie lubię, lubię go, w końcu od zawsze na zwsze będzie moim razem z blondparówą number one BL ship i tak dalej. Po prostu lubię się niad nim pastwić. Nie wierzę, że jeszcze nic z Drogi takiego nie wyszło. Trzeba to zmienić.
    Wracając, Czy mi się wydaje, czy tytuł jakiś taki znajomy.
    Piątka to przypadkowo? Ech, kogo ja oszukuję.
    To jakiś żarcik taki, ta piosenka z taką sceną? :D Kocham. <3
    JP joł. Dalej mam mieszane uczucia co do policjantów.
    "— Zabawne, że na temat marnowania sobie życia poucza mnie kobieta, która właśnie została aresztowana " Fair point.
    Przepraszam, ale jak wyobraziłam sobie Daikiego w takich pilotkach to parsknęłam smiechem. Czemu oni wszyscy mnie tak bawią. xDD
    "— Co mam ci rozpiąć?" CLASSIC <3333333
    "Przychodzę dopiero na trzecią lekcję. Na nią też jestem spóźniony," typowe <3
    "Miseczka D, bez wątpienia. Zapamiętałbym miseczkę D." Classic, again.
    Doskonale widac jak dobrze czujesz się w Aomine... Albo na odwrót... nieważne xDDDD
    Do końca nie byłam pewna, czy rzeczywiście zagrasz jego siostrą a jednak, co wygrałam? U mnie jest inaczej, ale ponoć lubisz alternatywy :D Niemniej, zagranie z Shogou pasuje bardzo.
    "(Aomine! Natychmiast połóż koleżankę!)," nie wiem czy to dobry pomysł w klasie... XDDDDDDDD
    "Szybko mi idzie, bo wyciągnąłem tylko długopis." leże ze śmiechu, serio <3333 Kocham twój sarkazm w Aomine. <333
    Klasyczny Aomine zawsze poprawia mi humor. Nie mogłam się oderwac od tej wymiany zdań. :D :D
    "— Czy ty i Kuroo wciąż jesteście razem?" Czekaj plothole! byli razem czy nie? gdzie jest wyjaśnienie, co się działo po tym jak sie "rozstali" jak sie przeprowadziła?! Halo, odpowiedzi!!!!!
    czemu w takim momencie się kończy? jestem bardziej skonfundowana niż mudżyn. Co tu sie odjebało to ja nie wiem. Okej, lubie takie party, które zostawiają mnie na whatafak? ale no bez przesady nie zostawiaj mnie tak! nie mozesz tak zostawić ani mnie, ani mudzyna! bo bosłużę się tytułem czemu musisz mnie tak wkurwiać?! XD (tylko tu w pozytywnym znaczeniu) xDDD
    O takiego murzyna chcemy czytać. Tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, nice.
      No to jest ileś tam lat po "nocy z ktorej nic nie pamietam" z kuroo, taki shot tylko, a moze wroce do szkoly kontynuowac.

      To jakiś żarcik taki, ta piosenka z taką sceną? :D <== ale że o co chodzi

      Usuń
    2. No bo ta piosenka jest taka wesoła, kojarzy mi się z latem, a aresztowanie i ta wymiana zdań i sama reakcja Mudżyna wydaje si3 być poważna. Skąd znasz tę piosenkę wgl? XD

      Usuń
  2. Hej :)
    Już sam tytuł sugerował akcję bez trzymanki, a dostałam to, czego chciałam, za co serdeczne Ci dzięki!
    Ach, uwielbiam to, że może nie jest bardzo dynamicznie i rozbrajająco, ale humor, wulgaryzmy i klimat jak najbardziej pasują do Twojego stylu. Strasznie mi odpowiada wplecenie retrospekcji, obraz stał się przez to wyraźniejszy, zaś zagranie Ciry na końcu wywołało u mnie wybuch śmiechu. Czy tak miało wyjść? Nieważne, świetnie się bawiłam podczas lektury, a Aomine będzie mi się już chyba kojarzył z czymś, co może kojarzyć się z prętem xD
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybuch smiechu jak najbardziej na miejscu ;D pozdrawiam wszystkie pręty ddxd

      Usuń