ARSENAŁ

niedziela, 31 marca 2019

[8] Niegrzeczny Chłopiec ~ Kamil


Tekst to taka trochę obyczajówka (chyba? W sumie to cholera wie jaki to gatunek). No i nie wiem jak mi wyszło pisanie z perspektywy kobiety, jeśli gdzieś przegiąłem przy czymś, to piszcie śmiało :D Zapraszam :)


Od dwóch godzin przygotowywałam się na randkę. Długo zastanawiałam się co ubrać, jednak w końcu mój wybór padł na białą koszulę i do tego rozkloszowaną czarną spódniczkę w czerwone kropki. Związałam włosy czerwoną wstążką, robiąc kokardkę. Nałożyłam też delikatny makijaż, chociaż pokusiłam się o karmazynową szminkę. O dziewiętnastej byłam gotowa.
Zeszłam na dół najciszej jak tylko umiałam. Nie chciałam, żeby rodzice wiedzieli, że wychodzę. O ile mama pewnie by mi pozwoliła pójść na randkę, o tyle w zgodę od taty całkowicie nie wierzyłam. Całe szczęście udało mi się wymknąć, nie wzbudzając ich podejrzeń.
To była moja pierwsza randka z Bradem. Zaprosił mnie tydzień temu w kawiarni. Widywałam go już tam wcześniej, zawsze siadał sam w rogu i pił kawę. Tamtego dnia byłam w “After Ten” razem z Suzzy, moją najlepszą przyjaciółką. Piłyśmy shake'i czekoladowe i rozmawiałyśmy o szkole. Gdy Suzzy poszła do łazienki, Brad podszedł do mnie i powiedział:
- Masz na imię Betty, prawda?
- Prawda - przytaknęłam. Chłopak dosiadł się na miejsce Suzzy.
- Jestem Brad, miło mi cię poznać. Wiesz Betty, jesteś bardzo ładna. Wpadłaś mi w oko już jakiś czas temu - zaczesał ręką opadający na czoło kosmyk włosów - i bardzo chciałbym się z tobą spotkać. Miałabyś ochotę wybrać się do kina w przyszłym tygodniu? Będą grali Buntownika bez powodu. Podobno bardzo dobry film.
- Yyy… Tak, z chęcią!
- Przyjadę po Ciebie. Mieszkasz na East Road, tak?
- Dokładnie, East Road siedemnaście.
- Świetnie. To widzimy się za tydzień - uśmiechnął się do mnie i wrócił do swojego stolika.
Później, gdy już wracałyśmy do domu,  powiedziałam o tym Suzzy, a ona bardzo się tym przejęła.
- Betty, czy ty naprawdę umówiłaś się Bradem Andersonem?! TYM Bradem Andersonem?!?! Czy ty plotek nie słuchasz?
- Oj słyszałam. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że mógł zabić George'a Santero. Wydaje się być miły  A poza tym, jest całkiem słodki.
- Głupia jesteś, tyle ci powiem.
Przez resztę tygodnia nie poruszałyśmy więcej tego tematu. Ja chodziłam przez ten czas jednocześnie podekscytowana i przerażona. Aż w końcu nadszedł dzień randki.
***
Brad czekał przy swoim Cadillacu nieopodal mojego domu. Czerwony kabriolet lśnił przepięknie w zachodzącym słońcu. Chłopak opierał się tyłem o maskę i palił papierosa. Ubrany był w spodnie jeansowe, białą koszulkę i skórzaną kurtkę. Włosy, zaczesane do tyłu, świeciły się od brylantyny. Pomachałam do niego i ruszyłam w jego stronę powtarzając sobie w myślach: tylko się nie wygłup, tylko się nie wygłup.
- Cześć!
- Cześć - odpowiedział, rzucił papierosa na ulicę, zdeptał go a następnie otworzył mi drzwi.
Wsiadłam do kabrioletu. Pachniał woskiem i środkami czystości. Po chwili Brad do mnie dołączył.
- Gotowa? - zapytał i miło się uśmiechnął. Kiwnęłam głową, zbyt przejęta aby cokolwiek powiedzieć.
Ruszyliśmy. Brad jechał szybko i pewnie. W radiu była audycja z Elvisem Presley'em i grali jego hity. Chłopakowi bardzo podobały się te piosenki, podrygiwał do nich rytmicznie palcami na kierownicy i nucił melodie. Dla mnie to była zupełna nowość, w domu nie słuchaliśmy takiego rodzaju muzyki. 
- Pięknie wyglądasz - Brad niespodziewanie mnie skomplementował.
- Dziękuję.
- Hmmm… No więc, widziałaś Na wschód od Edenu? Tam też grał James Dean.
- Nie, niestety nie.
- Nic nie szkodzi, możemy to jeszcze kiedyś nadrobić. Betty, a tak w zasadzie, jakie filmy lubisz?
- Wszystkie! - uśmiechnęłam się do niego. - Chociaż tak naprawdę, bardzo rzadko chodzę do kina. Rodzice każą skupić mi się na nauce. Głupio się przyznać, ale ostatni raz w kinie byłam z pół roku temu, na Zakochanym kundlu. Przepiękna bajka. - Zaczęłam mówić, co mi ślina na język przyniesie. Brad uśmiechał się życzliwie i raz na jakiś czas coś samemu wtrącał. Chociaż głównie słuchał tego co ja mam do powiedzenia.
Nim się zorientowałam, byliśmy już w kinie. Kinie samochodowym. Brad kupił dwa bilety i wjechaliśmy na wielki plac. Stało na nim już kilka samochodów. Im robiło się ciemniej, tym więcej pojazdów parkowało. A gdy słońce już całkowicie zaszło, zaczęto projekcję.
Z przejęciem oglądałam losy Jima Starka granego przez Jamesa Deana. Brad w pewnym momencie zaczął ziewać. Przeciągając się, położył rękę na moim prawym ramieniu i objął. Zesztywniałam. Mimo to, chłopak nie cofnął ręki. Po chwili, gdy już przyzwyczaiłam się do jego dotyku i przekonałam, że jego dłoń nigdzie dalej nie zaczyna błądzić, odrobinę się rozluźniłam. Po kilku minutach, ciepło z jego ciała wydało mi się niezwykle przyjemne i magnetyczne. Powoli zaczęłam się do niego przybliżać, aż w końcu przytuliłam się do jego torsu. Oglądając film, wsłuchiwałam się tętno chłopaka. Jego serce, w przeciwieństwie do mojego, biło spokojnie i miarowo. Sama nie wiem kiedy, spojrzałam na niego, on na mnie też. Nasze twarze się zbliżyły. I pocałowaliśmy się.
To był mój pierwszy pocałunek w życiu. Był niesamowity, chociaż trochę niezdarny. Zrobiłam się czerwona na twarzy.
- Przepraszam, muszę iść do łazienki - powiedziałam i uciekłam z samochodu, żeby schować moje policzki przed jego wzrokiem.
Poszłam w stronę łazienkę, gdy nagle usłyszałam za sobą gwizd i wołanie jakiegoś chłopaka:
- Ej, lala! Co ty sama się tak włóczysz? Może potrzebujesz towarzystwa?
Nie zwracając uwagi na krzyki, ruszyłam szybkim krokiem przed siebie. Po chwili jednak poczułam silny uścisk na moim ramieniu. Odwróciłam się. Trzymał mnie Steve Santero, szkolny postrach i osiłek.
- Puść mnie! Bo będę krzyczeć!
- Krzyczeć to będziesz moje imię, hyhy - odpowiedział i oblizał się lubieżnie.
Próbowałam się mu wyrwać, był jednak silniejszy ode mnie.
- Puść ją - nie wiem skąd, pojawił się Brad. Stał z zaciśniętymi pięściami, a w prawej dłoni trzymał jakiś metalowy mały przedmiot.
Steve posłuchał chłopaka i mnie puścił. Wymierzył jednak w moją randkę palcem i powiedział do mnie:
- Włóczysz się z tym mordercą? Stać cię na kogoś lepszego.
Powoli zaczęłam się od niego odsuwać i iść w stronę Brada. Chłopak stał i patrzył się morderczym wzrokiem na Steve'a. Gdy już doszłam do mojej randki i zaczęliśmy iść w stronę jego samochodu, osiłek krzyknął:
- Ej, jeszcze z tobą nie skończyłem!
- Skończyłeś - odparł zimno Brad, odwrócił się na pięcie i wykonał szybki ruch nadgarstkiem. W jego dłoni pojawiło się ostrze noża. Zapadła chwila ciszy.
- Policzę się z tobą, śmieciu! Słyszysz?!
- Słyszę.
Steve splunął na ziemię i ruszył w przeciwną stronę niż my.
- Chyba straciłem ochotę na film. Odwiozę cię do domu, dobrze? - Brad zwrócił się do mnie.
- Dobrze.
***
Gdy wracaliśmy do mojego domu, Brad był milczący. Walczył ze swoimi myślami. Ja natomiast patrzyłam tępo na drogę, słuchając radia.
- Posłuchaj - odezwał się po jakimś czasie do mnie - na pewno wiele złego o mnie słyszałaś. I prawie wszystko to prawda. Tak, pochodzę z rozbitej rodziny, ojciec pił i lał mnie i moją matkę. Tak, to też prawda, że należę do bandy Moriartiego. Przyłączyłem się do nich po ucieczce z domu. Robiłem wiele złych rzeczy, bo musiałem. Rozumiesz, bardzo często nie miałem wyboru, albo ty, albo oni. I tak, to prawda, że zabiłem brata Steve'a. Ale to nie jest prawda, że zrobiłem to bo mnie wkurzył. Zrobiłem to w obronie własnej. Rzucił się na mnie z nożem. Zadziałały instynkty. I nim się zorientowałem, George leżał martwy. Nie jestem z tego dumny, ale też nie żałuję, bo inaczej to ja bym był martwy… - zamilkł.
Cadillac się zatrzymał nieopodal mojego dom. Gdy wychodziłam z samochodu, Brad złapał mnie za rękę i powiedział:
- Zrozumiem, jeśli nie będziesz chciała się ze mną więcej spotykać. Ale proszę cię, żebyś chociaż dała mi szansę, żebym mógł ci pokazać, że nie jestem tylko tym złym Bradem z plotek.
Spojrzałam na niego. Jego ciemne oczy pełne były smutku. Zrobiło mi się go bardzo żal.
- Dobrze, dam ci szansę.
- Dziękuję! - chłopak się ucieszył
- Spotkamy się znowu za tydzień. Co ty na to?
- Z wielką przyjemnością!
- To pa. Do zobaczenia w przyszłym tygodniu.
- Do przyszłego tygodnia!
Ruszyłam do domu. Będąc na ganku, odwróciłam się. Brad cały czas tam stał i patrzył się na mnie. Pomachałam mu na pożegnanie. On mi odmachał po czym ja weszłam do domu. Gdy zamknęła drzwi za sobą, oparłam się i próbowałam złapać oddech. Serce waliło mi jak nigdy dotąd. Zakochałam się w niegrzecznym chłopcu.
***
Trzy dni później, wracając ze szkoły, zobaczyłam ślad opon na chodniku oraz porozrzucane kosze na śmieci. Z ciekawości zajrzałam w uliczkę dokąd prowadził ślad. I moje serce zamarło. W uliczce stał dymiący szarą parą samochód Brada. Podbiegłam zaniepokojona. Na karoserii były ślady po kulach pistoletu. Maska odgięta w połowie do góry, a spod niej wydobywał się dym. I opierający głowę o kierownicę Brad Anderson. Po prawej stronie, obok łopatki miał wbity nóż razem z kartką papieru. Napisane na niej było:
To za George'a. Strzeżcie się nas, bando Moriartiego! Rodzina Santero.
- O Boże. Nie. Proszę, nie, nie zabieraj go! - zaczęłam krzyczeć. - Pomocy! Ratunku! Niech mi ktoś pomoże!
Brad się ocknął nagle. Spojrzał mętnym wzrokiem w moją stronę i stękając powiedział:
- Chyba. Jednak. Nie było. Ech… Nam pisane. Pójść. Na. Drugą. Randkę.
- Nie. Nie. Nie! Nawet nie waż się tak mówić! Zabiorę cię do domu. Mój tata jest lekarzem. On cię opatrzy. Pomocy! O Boże, pomocy!!!
- Dla. Mnie. Już… Yhh… Trochę za. Późnoooo.
Brad ostatni raz westchnął. I umarł mi w ramionach.

4 komentarze:

  1. Zacznę od tego ze sam tytuł niegrzeczny chłopiec zwrócił moja uwagę juz wczoraj jak przegladalam nowe teksty na stonie. Ty to wiesz jak przyciągnąć uwage kobiety samym tytułem haha😋 tak Brad wydaje sie takim bad boyem no coz kto takich nie lubi😂 kosmyk włosów opadajacy, pewność siebie i czerwony kabriolet ❤ ehhh😍
    Uuuu z obyczajowki robi się kryminał ( morderstwo w szkole średniej? ) też chyba bym nie uwierzyła w takie ploty >chyba 😮
    Aaaaaa legendarny chwyt z ziewaniem 😀
    Normalnie jak to czytam to czuje sie jak nastolatka na pierwszej randce. Calkowicie ten tekst mnie kupuje, choć takie chwyty juz by na mnie w tym wieku nie podzialaly to jako nastolatka jak najbardziej.
    Jaka wogole akcja z bratem tego niby zabitego przez Brada i dlaczego mial noz przy sobie???
    On faktycznie to zrobił. Walki gangów zatem. Ehhh bylby scenariusz na dobra komedie ronantyczna z nuta akcji. Ale sądzę ze w scenie rozstania w samochodzie moglem troche przedłużyć dialog i moze opisac co dziewczyna sobie myślała po tym wszytkim i ze byla niepewna co powinna zrobić no bo w końcu nie na codzien umawiasz sie z członkiem gangu w szkole średniej ( troche to takie Mlodzi i Gniewni).
    Co tak to sie skończyło? Noz między zebra i już?! Zawidles mnie, ja tutaj sądziłam ze bedzie kolejana część porachunkow mafijnych z nuta nastoleniej milosci a ty go tak poprostu zabieles. Wiesz co?
    Ale tekst mimo tragicznego konca podobal mi sie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  2. O, Kamil i obyczajówka. Ja to cię od razu z szeroko pojętą fantastyką kojarzę XD (poza tym tekstem o bohaterze). Także jestem ciekawa, jak się zmierzysz tym razem z niegrzecznym chłopcem!
    I masz! Piszesz jako kobieta. Lubię jak facet pisze jako kobieta XD. Tym bardziej łamiesz mit, że jako mężczyzna nie znasz kolorów! Karmazyn to już coś (a tak serio, to ja sama jestem słaba w kolorach XD).
    W ogóle wiesz co? Historia kojarzy mi się z Grease. Serio. Identyczny klimat. Szczególnie scena z autem i kinem na powietrzu!
    Mam wrażenie, że akcja czasami bardzo szybko pędzi. Np. przy pocałunku, gdzie jakoś szczególnie się nie rozpisywałeś (co mnie nie dziwi, bo to pocałunek XD) czy na samym końcu, gdzie bohaterka bez wątpliwości powiedziała Bradowi, że mu da szansę. To w sumie jedyne moje zastrzeżenie. Końcówka mega mi się podobała, bo nią zaskoczyłeś!
    Tekst może krótki i nie w twoim stylu (jednak wolę twoją fantastykę XD), ale był całkiem fajny. Chciałam powiedzieć: lekki, ale zakończenie podkreśliło, że jednak nie! Jako bohaterka moim zdaniem sprawdziłeś się znakomicie :D!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :)
    Kamil i obyczajówka to naprawdę coś innego. Widać, że nie do końca jest to Twój gatunek - akcja trochę jak ze sprawozdania - ale stworzyłeś ładne dialogi, całość jest dość przejrzysta, a klimat lat świetności kin samochodowych i Elvisa zachowany. Końcówka smutna i trochę szybka, ale mnie się ta opowiastka podobała.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Let's roll :D Lubię, jak pisze się o wszystkim, wszystkiego trzeba sprobować :)
    Cieszę się, bo dajesz możliwość próby oceny czegoś, co próbuje się dopiero (mam wrażenie, że już piszę nieskładnie xD)
    Lubię kolory, dlatego fajnie wypadły tutaj czerwnienie. Nie wiem, czy to było zamierzone, ale wyszło całkiem zgrabnie. Ponoć mówi się, że czerwień podkreśla kobiecość (ja się nie znam, jestem aromantyczna i wgl nie kobieca) xD ale myślę, że pykło xD
    Coś szybko udało jej się wymknąć z domu, skoro nie wierzyła w zgodę ojca, to czy na pewno udałoby jej się uciec, tak niezauważenie?
    Brawo za odwagę dla Brada xd szybko mu poszło to zapraszanie xD Wychodzi na małego stalkera, skoro pytał o jej imię, by się upewnić, ale zarazem wiedział, gdzie dziewczyna mieszka xD Albo po prostu ja jestem ze starych czasów i nie znam się na teraźniejszym flirtowaniu xd
    ...Zabić? xD oooo, podoba mi się. Bardzo. Miałam wrażenie, że Brad będzie jakimś popularnych małym chujkiem, który zalicza co drugą co mu się podoba, a tu proszę, takie zaskoczenie, brawo, zaciekawienie jest! :D <3 i teraz nie dziwię się Betty, że sie z nim umówiła, też bym tak zrobila (nieodpowiedzialność górą! XD)
    Ponownie, wcale się nie dziwię, że Betty wpadła w Brada. Sama wpadłam, no chłopie, Cadillac? Do tego SKÓRA?! <3 Totally bad boy, and I love it. xD
    Jestem dopiero na momencie jazdy autem przez parę, ale kurde, doszłam do wniosku, że klimat jest zajebisty. Przywodzi na myśl stare czasy, ukochane przeze mnie, w których nie dane mi było żyć, a które tak mnie fascynują. Kiedy nie było telefonów. Kiedy ludzie ze sobą realnie rozmawiali, potrafili się spotkać na film, na kradzież niewinnych pocałunków. Na samochodowe kino i kłamanie rodzicom, że wróciło się później od przyjaciółki. Wszystko wtedy wydawało się takie niewinne i fajnie ci się udało przedstawić klimat. Mam nadzieję, że wszystko skonczy się dobrze...
    Dlaczego ja jestem na tyle naiwna żeby wierzyć że wszystko bedzie okej? Co to za chujki się tam kręcą, zaraz im wyjebe sama! :)
    Ale klasyk! Choć wszystko toczy się przewidywalnie, to i tak coś w tym tekście jest takiego, magicznego bym nawet powiedziała. Mnie przyciąga, dla mnie takie na plus mocno!
    Już chyba wiem, co tak przyciąga. Morderstwo. Czy w ogóle miało miesjce? Czy to tylko plotki?
    Coooooo on zabił... jak... co... whaaaat! Przez moment siedziałam z otwartą twarzą, próbując połączyć wątki. Ale, no nieźle xD
    (Nie wierzę, że po wejściu do domu nie czekał na Betty ojciec z pytaniami, gdzie była... xD)
    Awww umarł! Okej, przyznaję, tak mnie zaczarowałeś klimatem niewinności, że się zaskoczyłam taką śmiercią, której może powinnam się spodziewać...? Niemniej, trochę akcja poszła za szybko, bo tu pierwsza randka, tu już miłość i vendetta, aczkolwiek broniłabym tego, że wpasowałeś się do piosenki i jak dla mnie ma to niezły sens i przede wszystkim, potencjał. Może gdyby było więcej czasu, to dałoby rade to rozwinąć w niezłą opowieść, bo na pewno kryłoby się coś więcej pod powłoką porachunków rodzinnych. Trochę jak Romeo i Julia, nawet nie byłoby nic złego, gdyby Betty była z rodziny Santero.
    Ale podobało mi się, ta otoczka starych czasów, no kurde, fajne, fajne. Więcej o tym bym poczytała, bo jestem wielką fanką takich spraw! <3 :D

    OdpowiedzUsuń