ARSENAŁ

poniedziałek, 11 marca 2019

[5] Superbohaterowie naszych czasów ~ Kaja Wika


            Każdy ma swoje pasje. Moją pasją obecnie jest nauka. Biurko wiecznie zawalone książkami, notatnikami i laptopem, który zwykle w godzinach popołudniowych ma rozładowaną baterię. Większość studentów ostatniego roku zabiera swoje laptopy do biblioteki czy też kawiarni, szukając chwili ciszy lub dodatkowych materiałów. Ja jestem typem domownika.

            Mieszkam sama, choć nie do końca, bo od czasu do czasu w domu obecny jest też kot, choć on jest typem powsinogą. Normalnie widuje go z rana, przy śniadaniu. Znacie to powiedzenie “dla kota za dużo, dla psa za mało”? Dla mojego kota nigdy nie jest za dużo. Po wszamaniu pełnej miski kociego jedzenia staje pod stołem i miauczy po więcej. Na szczęście z nas dwojga to ja mam zdrowy rozsądek, a on instynkt przetrwania. Zupełnie jak karaluch zdzierży najgorsze.
            Teraz jest już po śniadaniu i kot, jak to ma w zwyczaju, rozpoczyna kolejną przygodę swojego życia, któż wie może ostatniego. Ja zmywam naczynia, ponieważ nie lubię bałaganu w kuchni. Nagle słyszę pukanie do drzwi. Jest dziewiąta rano, kto o tej porze zakłóca mój spokój – pomyślałam zirytowana – to nie pora na akwizytora. Podchodzę do drzwi i zerkam w wizjer. I kogo widzę? Daniela, mojego przyjaciela od czasów podstawówki. Wiele się pozmieniało od tamtych beztroskich dni.
– Tamaro, wiem, że tam jesteś. Zawsze, gdy patrzysz w wizjer, ukazuje się w nim ciemność. Poza tym mnie nie oszukasz.
Ciemność widzę, ciemność – pomyślałam, lecz po chwili otworzyłam drzwi i wpuściła kolegę do domu.
– Może napijesz się kawy – zaproponowałam.
– Bardzo chętnie, całą noc jestem na nogach – powiedział Daniel, następnie rzucił codzienny magazyn informacyjny na stół.
Na głównej stronie widniało jego zdjęcie, na którym obezwładnia czterech przestępców rabujących sklep monopolowy. Nagłówek głosił: “Miejscowy superbohater ratuje sprzedawcę”.
Stawiając kubek z kawą na blacie, wbiłam wzrok w gazetę.
– Czekaj, jesteś superbohaterem? – zapytałam ironicznie.
– Jak to się stało, że o tym nie wiesz? Moja twarz jest na okładkach gazet prawie codziennie – odpowiedział, zadzierając nos do góry.
– Jestem w ostatniej klasie. Nie mam czasu na czytanie wiadomości ze świata i przeglądanie mediów, dopóki nie skończę nauki. Masz szczęście, że znalazłam tyle swojego nieistniejącego czasu, by umówić się z tobą na randkę.
– Więc to jest randka? – zapytał – sądziłem, że jesteśmy umówieni wieczorem. Dopiero pora śniadaniowa.
– Wykorzystajmy zaistniałą sytuację, a wieczorem się pouczę. Będziesz na tyle wspaniałomyślny, aby zaszczycić mnie swoją obecnością.
– Ty się tylko uczysz – powiedział, po czym wypił łyk kawy.
– Nie truj. – Machnęłam ręką. – Z rana mam nadmiar energii. Może pójdziemy na spacer do parku. Ponoć, parę dni temu zniweczyłeś atak nożownika w parku zachodnim, teraz powinno być bezpiecznie.
– A ponoć nie masz czasu na wiadomości – odparł, robiąc nacisk na słowo ponoć i uniósł jedną brew.
– Przypadkiem się na to natknęłam, szukając informacji o osiągnięciach naukowych w dziewiętnastym wieku. Wiesz, jak działają ciasteczka w internecie? Raz napiszesz skąd pochodzisz, a na reklamach pobocznych co krok pokazuje się jakaś wiadomość z twojego miasteczka.
– I nie zrobiło to na tobie wrażenia? – zapytał, odkładając kubek na stół.
– Na początku każda twoja akcja robiła na mnie wrażenie. Nie jest łatwo mieć przyjaciela o nadzwyczajnych zdolnościach.
Daniel kiwnął głową.
– Ja przynajmniej postanowiłem stanąć po stronie dobra – usłyszałam, po czym sama kiwnęłam głową.
– Wiesz, że czasami się z tobą droczę, że niby nie zauważam twoich osiągnięć i tego, jak dbasz o wszystkich w miasteczku, ale tak nie jest. We mnie nie ma nic nadzwyczajnego. Jedyne, co może odmienić moje życie to osiągnięcia w nauce. Może w ten sposób będę mogła zmienić świat – wytłumaczyłam, a potem zaczęłam się śmiać.
– Jestem pewien, że twoje odkrycia zmienią świat. Ja wtedy nadal będę patrolował uliczki miasteczka pod osłoną ciemności. Ty, z nas wszystkich zajdziesz najdalej.
Gdy to usłyszałam, policzki stanęły mi w płomieniach.
– To co, idziemy na ten spacer? Tym razem obiecuję nie robić z siebie bohatera – powiedział Daniel.
– Chyba że będzie taka konieczność. – Uśmiechnęłam się. – Poczekaj, tylko wezmę bluzę, jest nadal chłodno. A wieczorem spodziewam się ciebie punktualnie o siódmej.
– Tak jest – odparł, salutując mi niczym komendantowi policji.


3 komentarze:

  1. "Teraz jest już po śniadaniu i kot, jak to ma w zwyczaju, rozpoczyna kolejną przygodę swojego życia, któż wie może ostatniego." - zakochałem się w tym zdaniu <3 Co do tekstu, bardzo miła scenka, bez problemu potrafiłem sobie wszystko wyobrazić, wyszła bardzo naturalna. Użycie slow kluczy i tematu też bardzo dobrze wplątane, że się ich nie zauważa :D Czytało mi się z wielką przyjemnością ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakby co, to z tej strony SadisticWriter XD. Telefon nie współpracuje przy przelogowywaniu.
    Lubię twoje opisy. Są takie lekkie i przyjemne. Dialogi pomiędzy bohaterami również. Choć może same postacie są nieco bezbarwne, bo nie mogę wywnioskować, jakie do końca są, to jednak tekst przyjemny że względu na rozmowy pomiędzy nimi! Propsuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłem jakieś literówki i błędy interpunkcyjne, a parę zdań bym przemodelował (np."Mojego przyjaciela od czasów podstawówki" - chyba "Którego znam od...?"), ale ogólnie lekkie to i fajne w odbiorze. Podoba mi się "sprowadzenie na ziemię" opowieści, która aż się prosi o stricte fantastykę. Podobny zabieg do mojego, prawda?

    OdpowiedzUsuń